przez yaune » 29 cze 2007, o 12:00
Hejka
To co napisałe¶ jest mi również bliskie i niestety znam to z autopsji więc doskonale Cię rozumiem. Wydaje mi się, ze ten lęk o bycie samotnym/porzuconym może dotkn±c każdego kto wychował się w dysfunkcyjnej rodzinie, niekoniecznie z problemem alkoholowym, z tym że jednak najczęsciej dzieje się to tam, gdzie alkohol występuje. Gdzie¶ czytałam, że je¶li w dziecinstwie nie zaznali¶my wystarczajaco dużo miło¶ci i bezpieczeństwa ze strony rodziców/rodziny to te potrzeby przerzucamy na zwiazki w dorosłym życiu, oczekuj±c od innych zrozumienia, akceptacji, pomocy w trochę wiekszej i nazwę to 'niezdrowej' ilosci niż inni (znajomi, nawet przyjaciele) moga nam dać. Nie chcę się tu wymadrzać ani nic takiego, ale ja dokładnie tak robiłam, co doprowadziło do c±łkowitego zerwania kontaktów z tymi osobami, i z zarzutami z mojej stronie, że np. nie byli to moi prawdziwi przyjaciele bo nie pomagali mi za kazdym razem kiedy tego potrzebowałam w takich przypadkach , gdzie normalny ( normalny w sensie wychowany w rodzinie nie dysfunkcyjnej) człowiek powinien poradzić sobie sam, sam próbować rozwiazać te problemy, poprostu sam o siebie zadbać, jak dorosła osoba. Dopiero po jakim¶ czasie dotarło to do mnie i zobaczyłam że ja naprawdę mam/wla¶ciwie to miałam nierealne oczekiwania i wymagania wobec tych osób. Oczekiwałam od nich zaspokojenia potrzeb z dziecinstwa , których nie zaspokoili rodzice.Potrzeby uwagi, bycia zauważanym, potrzeby wogóle bycia/przebywania ze sob±, spędzania razem każdej wolnej chwili. Doszło do tego, ze każdego potencjalnego dobrego przyjaciela otaczałam jak bluszcz, oczekiwałam wył±czno¶ci, że ta osoba bedzie tylko lubić mnie, tylko ze mn± sie spotykać, że będe dla niej tak wazna i jedyna na swiecie jak jest kazde dziecko dla swojej matki. Teraz widzę jakie to było głupie i przykro mi się robi na my¶l, że tak naprawdę wygl±dała moja przeszłosc i postępowałam tak będ±c niczego nie¶wiadoma. Teraz widzę że t obyło zachowanie nioeracjonalne i nie dziwie się wcale tym osob±, że zerwały ze mn± kontakt, bo ja, będac na ich miejscu zrobiłabym dokładnie to samo. Teraz wychodzę z założenia że każd± toksycznaznajomo¶ć należy zerwać, by druga osoba zauważyła wreszcie co jest nie tak. I oczywi¶cie zawsze było tak, że byłam zazdrosna o jakie¶ inne koleżanki tych mioch przyjaciółek, bo zawsze był obencny lęk, że te inne koleżanki okaż± sie fajniejsze i stracę swoj± pozycję u tamtej osoby, albo wogóle zostane odepchnieta i zrzucona na boczny tor. Zawsze był strach ze stracę tę przyjaciółkę. I paradoksalnie chc±c za wszelk± cenę jej nie stracić i nie zostać sama, robiłam wszystko na odwrót, wszystko nie tak i w rezultacie i tak pozostawałam sama.
Teraz już wiem, że niezaspokojone potrzeby z dziecinstwa mogę zaspokoić tylko ja sama, ¶wiadomia czego mi brakuje i jak to zrobić, i ze kazdy ma jednak swoje życie i problemy i że ludzie s± tylko ludĽmi i i nie mozna oczekiwać od nich żeby byli doskonali.
I że najważniejsze w przyjażni jest dawać ludziom WOLNO¦Ć.
pozdrawiam serdecznie