Postanowilem przeniesc dyskusje do nowego watku. Poczatek tutaj - http://www.psychotekst.pl/phpBB2/viewtopic.php?t=3400
Dzisiaj mi napisala, ze jej matka i ojciec zrobili jej awanture o to, ze pare razy sie zdarzylo, ze siedzilismy do pozna i rozmawialismy przez internet. Ona chce ze mna pisac, a na jakis wyjazd z matka nie pojedzie, choc sama nic o tym nie wspominala, czy pojedzie, czy nie. Jej matka, jak pisalem wczesniej ma depresje leczy sie u psychiatry, ma jakies nerwice. Jej rodzice powiedzieli, ze pewnie ze mna sypia, co jest kompletna bzdura. Ja z nimi sie jeszcze nie spotkalem nawet. Z ojcem tylko raz sie widzialem, bo pomagalem przy znalezeniu mieszkania dla niej. Ojciec zabronil jej spotkan z kimkolwiek. Powiedzieli, ze jesli 'tak zwariowala', to niech sie od razu wyjdzie za maz. Swoja droga, jej matka nic nie mowi - a nawet chwali jej siostrzenice, ktora to wyszla za maz bedac w ciazy. Chwali ja na kazdym kroku, a swoja corke gniecie.
Nie rozumiem tego. Czasami mam wrazenie, jakby ona chciala od tego wszystkiego uciec, nie miec z nikim kontaktu. Czesto mi mowila, ze jakby nie jest dla mnie odpowiednia. Pare razy nawet zaczela mowic o innych dziewczynach. Ja jej caly czas mowie, ze chce byc z nia i ze mi przykro jak w ten sposob mowi. Widze czasami jakbym tylko ja ciagnal ten wozek. Wiem w jakim ona jest stanie, ale czasami mam wrazenie, ze jej nie zalezy - co bedzie, to bedzie. Wydaje mi sie, ze ona jakby stara sie rozwalic ten zwiazek mimo, ze sama nie wie czego. Naprawde, boje sie, czy przetrwamy kolejne m-ce. Ciagla inwigilacja jej matki (bo lozy kase, to musi wszystko wiedziec - tak powiedziala) i zaborczosc ojca sa chore. Przeciez ona ma prawo do milosci. Ja ja bardzo kocham, ale co raz bardziej wydaje mi sie, ze to moze nie przetrwac. Nie wiem, co o tym sadzic.