przez wuweiki » 25 paź 2009, o 14:28
moja metoda to 1. przyjmuję, że tak jest jak jest.... 2. nie przywiązuję zbyt poważnej wagi i uwagi do pędzących myśli i zmieniających się nastrojów... 3. przełamuję opór i robię coś, co pozwoli mi nie myśleć lub odwrócić uwagę od negatywnych, dołujących rozmyślań... tymczasowym plasterkiem może być zajęcie umysłu czymś przyjemnym... ale to tylko pomoc doraźna, zepchnięcie na bok tego, co uwiera.... bo z doświadczenia wiem, że dopiero stawienie temu czoła, przyjrzenie się {bez samo-oskarżeń, samo-biczowania się, bez jakichkolwiek osądów} sprawia, że następuje zmiana.
a najważniejsze to samo-dyscyplina w tym wszystkim o czym napisałam.
To jest moje. Może znajdziesz w tym coś dla siebie :-)
Serdeczności.