dda + zwiazek z parterem

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

dda + zwiazek z parterem

Postprzez kitty » 3 cze 2009, o 01:32

Czesc !

Mam problem (jak wiekszosc nas tutaj :) ) chodzi o to ze dzisiaj po raz pierwszy dowiedzialam sie o DDA i okazuje sie ze to ja ....(dodam ze trudno mi to wszystko opisac bo jestem bardzo chaotyczna w pisaniu ale sie postaram )

Nie wiem narazie co mam zrobic troche mi to pomoglo i wyjasnilo wiele moich niewiadomych co do mojego zachowania ... ale teraz nie wiem co dalej , najwiekszym moim problemem sa zwiazki zawsze "cos " w nich jest nie tak i tym razem tez...

Z moim mezczyzna jestesmy razem 6 miesiecy milosc od 1 rozmowy bo nie moge powiedziec wejrzenia poniewaz przez miesiac tylko rozmawialismy na skypie ( powod ja mieszkam w uk a on byl w pl ) przyjechal do mnie i mieszkamy razem od samego poczatku teraz mamy wlasne mieszkanie i probujemy razem cos stworzyc a jest ciezko , ja mam 26lat a on 22 ... konflikty sa od jakis 3miesiecy i moge powiedziec ze codziennie klotnie i awantury tylko teraz nie wiem kto ma racje (pewnie troche on i ja ) a mianowicie o to ze ja nie spelniam jego prosb... twierdzi ze o cokoliwek mnie prosi ja nigdy tego nie robie on dla mnie wszystko , a jezeli tylko ktos inny czegos ode mnie zada ja robie to mozna by powiedziec od reki... tak tez jest tyle ze ja zawsze mam odp na to dlaczego tego nie moge zrobic i wydaje mi sie ze ma racje . Dodam ze rowniez dochodzilo do sytuacji niszczenia rzeczy w domu z powodu klotni (z obydwu stron) Mam trudnu i imulsywny charakter ale nigdy nie trafilam na osobe tak bardzo podobna do mnie i z tego tez powodu tak chyba sie dzieje .

Trudno mi o to wszystko ogarnac tak naraz , jezeli ktos bedzie mogl mi cos poradzic bede opisywac pene sytuacje tak bedzie mi prosciej

Dodam rowniez ze zalezy mi na tym zwiazku i caly czas probujemy i ze sa pewne zmiany ale zawsze jest cos nowego a nie dopuszcamy mysli ze nie powinnismy byc ze soba . Chcemy byc razem za wszelka cene .

Prosze o jakies porady .

Pozdrawiam
Avatar użytkownika
kitty
 
Posty: 8
Dołączył(a): 19 maja 2009, o 00:42

Postprzez carita » 3 cze 2009, o 15:53

Bardzo trudno jest prawie jednocześnie poznać kogoś, zafascynować się nim i z nim zamieszkać, a tak to chyba mniej więcej było z Wami. Trzeba przejść taki intensywny kurs bycia razem, a to łatwe nie jest, kiedy w zasadzie coś, do czego się dochodzi powoli (czyli bycie razem, zamieszkanie) dzieję się prawie z dnia na dzień. To jak zderzenie dwóch mas powietrza, z którego jak wiadomo jest burza z piorunami :) Ale to nie znaczy, że to nie ma szans. Moja obserwacja jest taka, że nie jest aż tak bardzo ważne, czy ludzie przed zamieszkaniem spotykali się długo, czy krótko, a o wiele ważniejsze jest, czy ze sobą rozmawiają, jak rozmawiają, czy są otwarci i szczerzy. Obie strony muszą mieć wolę do tego, żeby ze sobą rozmawiać - nie krzyczeć, nie zarzucać sobie, że ktoś coś powinien robić itd., bo to rozmowa nie jest. Rozmowa polega na chęci poznania motywów drugiej osoby, spokojnego słuchania, zadawaniu pytań pomocniczych, jeśli się czegoś nie rozumie itd. I tu pojawia się druga sprawa: jak rozmawiać, żeby się nie pozabijać, żeby nie burzyć a budować. Najlepiej, żeby każde mówiło o sobie nie o drugim, czyli na zasadzie: ja czuję, ja zrobiłem, ja nie zrobiłem, ponieważ... Zero oskarżania drugiej osoby, tylko spokojne pytania i spokojne odpowiedzi. Zawsze można np. powiedzieć: To, co robisz, bardzo mnie rani, bo czuje się nieatrakcyjna jako kobieta. A nie: Ty jesteś podły, jak mogłeś mi to zrobić! Poczekaj, ja Ci zrobię tak samo! Trzeba mówić o swoich uczuciach, jakie pewne rzeczy wywołują w nas, a nie tylko o stanie faktycznym, czyli co ktoś zrobił. I co najważniejsze: trzeba samemu na bieżąco analizować swoje zachowanie: dlaczego coś wywołuje we mnie złość, dlaczego nie chcę robić tego. I o tym wspólnie rozmawiać. Dzielić się z partnerem właśnie tym, a nawet jeśli nie wie się, skąd taka reakcja, to się mówi: Wiesz, nie mam pojęcia, skąd taka we mnie reakcja, chcę to zmienić, ale nie umiem, może pomożesz mi zrozumieć co się we mnie dzieje, może Ty to widzisz lepiej... No i do tego wszystkiego potrzeba szczerości i otwartości. Szczerość polega na dawaniu drugiej osobie prostych jasnych i prawdziwych odpowiedzi, nawet jeśli musielibyśmy się przyznać przed nią i przed samym sobą do złej strony własnych emocji. Otwartość polega natomiast na tym, że otwieramy siebie na partnera, czyli pozwalamy mu poznać wszystkie zakamarki nas samych. Jeśli to się uda, to kiedy na przykład coś się wydarzy, to druga strona będzie wiedzieć, że to nie jest skierowane przeciw niej, że to nie jest nasza złośliwość, ale że mamy właśnie z tym problem i na pewno wspólnie można jakoś go rozwiązać.
A z takich porad czysto technicznych mogę Ci powiedzieć, że rozmawiając najlepiej siedzieć naprzeciw siebie, patrząc sobie w oczy. Może to śmieszne, że tak technicznie, ale nie patrząc drugiej osobie w oczy, łatwiej jest wypowiadać o niej bardzo złe słowa. A skoro często dochodzi między Wami do kłótni w domu, to najlepiej wyjść z tego domu gdziekolwiek i tam spróbować porozmawiać np. o tym, że zawieszacie broń, że wina leży po dwóch stronach i teraz szansa na stworzenie bliskości też jest po dwóch stronach. Dużo pomaga patrzenie na partnera jako na człowieka, który ma problem i można go wspólnie rozwiązać, niż jako na wroga nr 1. Warunek jest taki, że oboje zgadzają się na taką "terapię" związku i oboje w niej uczestniczą.
Życzę Wam powodzenia!
Avatar użytkownika
carita
 
Posty: 133
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 11:23

Postprzez kitty » 3 cze 2009, o 21:25

Dziekuje bardzo za pomoc .... tyle ze problem jest tez ze mna poniewaz moj partner mi to wszystko mowi a ja nie zawsze jestem w staie to wszystko zrozumiec.

Nie potrafie mu do konca zaufac i traktuje go jako wroga , nie wiem czemu bo zrobilby dla mnie wszystko i chce dla nas jak najlepiej . Moze powodem tego jest to ze on jest mlodszy i trudno mi przymowac jakakolwiek uwage z jego strony (tymbardziej ze sam nie zawsze jest w 100% ok) wogole ciezko mi jezeli ktos zwraca mi uwage lub krytykuje moja osobe...Nie potrafie pochylic glowy ( a jezeli juz tak to bardzi rzadko). Trudno jest mi stworzyc zwiazek partnerski bo jestem egoistyczna i za duzo potrzebuje swobody czasami meczy mnie to ze wszystko mamy robic razem bo na tym to wszystko polega, moje myslenie jednak jest inne... Nie jest mi latwo chcialabym zaczac jakas terapie DDA ale nie wiem czy jest to mozliwe w Anglii nie wiem tez jak sie do tego wszystkiego zabrac ....
Avatar użytkownika
kitty
 
Posty: 8
Dołączył(a): 19 maja 2009, o 00:42

Postprzez carita » 5 cze 2009, o 09:47

Kitty, zastanów się, skąd w Tobie jest ta wrogość do partnera i niemożność zaufania mu? Przeanalizuj swoje relacje rodzinne. Może tam znajdziesz odpowiedź. Czy ktoś z rodziców nie zawiódł Twoich oczekiwań, nie odpowiadał na Twoją miłość, oszukał Twoje dziecinne pragnienia? Piszesz, że masz często reakcje gwałtowne, gniew, złość. To są emocje, za którymi zawsze stoją prawdziwe uczucia. Za agresją, gniewem zwykle stoi lęk. Spróbuj przeanalizować, czego sie boisz? Że ktoś Cię zawiedzie? Że jak się otworzysz, to dostaniesz, jak być może nie raz w życiu? Twój partner może wcale nie wykazywać tych samych cech, jak ktoś, kto Cię wczesniej zwiódł, a jednak Ty tego nie widzisz. Myślenie: potrzebuję wolności, swobody w związku, często jest komunikatem: wolę być dalej, nie być tak blisko, bo jak mnie zrani, odrzuci to nie będzie tak boleć. Takim schematem często żyją osoby DDA, dlatego tak ciężko im stworzyć bliską relację. Złości Cię, że Twój partner chce wszystko robić razem? Ależ to przecież jest partnerstwo. Nie żeby wszystko robić razem, ale też nie, żeby mieszkać razem, a każde we własnym świecie. A może u Ciebie w domu nikt nic nie robił razem, może kazdy żył sam ze swoimi problemami i sam sobie musiał ze swoimi problemami radzić? I wydaje Ci się teraz, że tak po prostu jest? Spotkałaś kogoś, kto nie jest tak "dzielny", bo nikt nie musi być taką Zosią-Samosią i jest to coś, czego nie znasz, dlatego to Cię męczy, dlatego czujesz, że się w tym gubisz.
To, że partner jest młodszy tak naprawdę nie ma znaczenia. Znaczenie nabiera wtedy, kiedy nie potrafimy sobie z czymś poradzić i szukamy powodu, czyli tzw. dziury w całym.
To tylko jakieś moje sugestie oparte na własnym doświadczeniu. Nie znam Was, chciałam tylko, żebyś spojrzała na swoją sytuację od innej strony, w sumie z każdej strony, z jakiej się da. A zamiar poszukania pomocy terapeuty jest całkiem sensowny. Na terapii nikt Ci nie poda recepty: rób tak i tak, masz to z takiego i takiego powodu. Tam właśnie sama poszukasz prawdziwych odpowiedzi na swoje pytania. A jak poznasz te odpowiedzi, to będziesz wiedziała, co zrobić.
Avatar użytkownika
carita
 
Posty: 133
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 11:23

Postprzez Amir » 5 cze 2009, o 14:06

kitty napisał(a):chcialabym zaczac jakas terapie DDA ale nie wiem czy jest to mozliwe w Anglii nie wiem tez jak sie do tego wszystkiego zabrac ....
zajrzyj --TUTAJ--
masz tam phone, on-line help i terminy spotkań life, tam uzyskasz info o grupach wsparcia (także dda/ddd) w UK (jest kilka w polskich parafiach głównie)
Avatar użytkownika
Amir
 
Posty: 486
Dołączył(a): 24 lut 2009, o 08:31

Postprzez kitty » 7 cze 2009, o 21:01

dziekuje bardzo za rady , mam nadzieje ze wszystko sie jakos ulozy :)
pozdrawiam
Avatar użytkownika
kitty
 
Posty: 8
Dołączył(a): 19 maja 2009, o 00:42


Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość

cron