boje sie zycia...

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

boje sie zycia...

Postprzez zagubiona1985 » 27 lis 2008, o 00:49


Nie pamietam dzieciństwa … może kilka chwil które sprawiały ból, i pozostaly w pamięci do dziś…
Co pamiętam? – gdy miałam 5 lat – wyjazd matki za granice… ale przecież miała nigdzie nie wyjezdzać – spakowała rzeczy i powiedziała, że idzie do pralni… zniknęła. Tak po prostu. Wyjechała i dlugo nie wracała.
Co pamiętam póżniej? – babke która się nami opiekowała, która uwielbiała pić, robić awantury i bić, … ale dlaczego tylko mnie ? bo byłam podobna do ojca, a ona go nienawidziła, biła … za co ? za to, że bylam do niego podobna, za to że dostawałam piątki w szkole, za to że gdy coś się stało złego to zawsze była moja wina, zawsze był powód…
Co pamiętam najbardziej ? – szkołe… dzień matki – gdy wszystkie mamy zawsze przychodziły na przedstawienie, a mojej nigdy nie było… zawsze bardzo się starałam – dlaczego? Bo może miałam nadzieje, ze zrobi mi jedyna niespodziankę w życiu i jednak ją ujrze…
- pamiętam jak wracałam ze szkoły i na przejściu dla pieszych na pasach zawsze sobie mowiłam będzie , nie będzie, będzie nie będzie… nigdy nie zastałam jej jak wracałam do domu… pustka
Szkoła… byłam dobra uczennica, z rodzeństwa uczyłam się najlepiej. Ale wracając do domu, bałam się powiedzieć , że dostałam piątke, bo w alkoholickim upojeniu babki to byłby kolejny powód do tego, żeby mnie uderzyła.
Trwało to przez kilka lat…
Co było potem…
Babka zachorowała na raka … pamiętam jak się męczyła – czy było mi szkoda? Chyba nie , czułam jakbym wydostała się z niewoli. Wiedziałam , że już nigdy mnie nie uderzy…
Pogrzeb – wróciła mama, ale nie sama z kilkumiesięcznym dzieckiem, niby kolejnym bratem – co wtedy poczułam – ból, tak bardzo bolało, jednak wyjechała i ułozyła sobie życie tam sama bez nas z kimś nowym… tak bardzo mu wtedy zazdrościłam że może ja mieć zawsze przy sobie. Po kilku dniach wyjechała. Co było potem – pamiętam jak słyszałam , że rozdzielą nas, że będziemy w domu dziecka… bałam się…
Zjawił się ojciec – miał się nami opiekować, jak było? Hm…
Zjawił się chyba tylko dlatego, bo miał dostawac za nas rente po babce, założył matce alimenty. Dostawał rente, alimenty, rodzinne, mama przysyłała pieniądze i nie wiem co jeszcze – wiec wiadomo dlaczego się zjawił. Otrzymywał za nas pieniądze. Kim był? Jaki był? Był alkoholikiem, jaki był? – poniżał, bił, ubliżał. Gdy wpadał w kilkutygodniowy alkoholizm, potrafił wysprzedać jedzenie z lodówki żeby mieć na alkohol. Gdy był trzeźwy – bił, ale nie tak żeby tylko uderzyć, żeby dać mała nauczkę – tej sytuacji nigdy nie zapomne… rano przed szkoła – tak pobił, skopał, że miałam gózy na mózgu… bolało strasznie…
Mama – dzwonila czesciej, obiecywala z kazdym tel ze kiedys będziemy razem, że te piekło się skończy… wierzyłam… i tylko to było moim marzeniem, żeby być blisko niej, mieć cisze spokoj, żeby ktos przytulił, chciałam czuc się bezpiecznie. Chciałam spokojnie isc spac, nie bac się wstac… bałam się jutra.
Co robił jeszcze ojciec – pamiętam jak wołał siostre, kazał jej się rozebrać – nie pamietam co było dalej, nie chce tego pamiętać…
Zaczęliśmy dorastać – mniej bać się ojca… zaczęłam się buntować – nienawidziłam go…
W wieku 15 lat – poznałam kogoś… kogoś kto troszczył się o mnie, kogoś kto mnie pokochał? Jak się czułam? Chyba choc troche było mi lżej, czułam się potrzebna, czułam ze komuś na mnie zalezy… mama czesciej przyjezdzała, tłumaczyła ze robi to dla nas, zebysmy mieli co jesc, w co się ubrać itd… chyba nawet myslałam ze jej wybaczyłam… pierwsza miłość, bo wtedy tak myślałam, trwała dwa lata – zdradził mnie… co czułam? Jak się może czuć człowiek, który wierzy jednej osobie, osobie która wszystko o nas wie, która była oparciem… chyba bolało… ale nie mniej jak całe zycie… zapomniałam zyłam dalej…
Co jeszcze pamiętam oprócz bólu? – wstyd – dlaczego? Jak to jest, gdy wszystkie koleżanki maja prawdziwe rodziny, mame tate normalny dom. Wstydziłam się ojca, który pił tygodniami, który zaczepiał moich znajomych pozyczał pieniądze, wyglądał jak najorszy menel. Bolało gdy kolezanki się ze mnie śmiały że mam takiego ojca… nie miałam komu o tym powiedzieć, były chwili gdzie chciałam zapaść się pod ziemię. Przestać istnieć…
Życie toczyło się z dnia na dzień, ale nie byłam już taka bezradna jak wtedy gdy miałam 5 lat…
Uczyłam się życia każdego dnia…
A marzenia – marzenia… marzyłam sobie, żeby mieć piękny dom, pieniądze, piękne ciuchy… żeby nie czuć się gorsza…
Ale to było chwilowe marzenie, chyba w takich chwilach gdy zazdrościłam kolezanka wszystkiego…
Co jest moim marzeniem teraz? Rodzina, kochający mąż, dzieci których nie opuszcze nawet na minute. Mały domek gdzie będę mogła w spokoju cieszyc się tym co mam – rodzina – bo to jest najwazniejsze w zyciu.
Gdy miałam 18 lat poznałam H. hmmm – to chyba on był ta miłością o której się mówi że kochać można tylko raz. Jaki był? – był jedyną osobą na całym świecie która była zawsze przy mnie w tych najtrudniejszych dla mnie chwilach. Był gdy płakałam, gdy się usmiechałam.. po prostu był. Gdy skończyłam ekonomik, przyszedł czas na studia. Obiecałam sobie, że bez względu na wszystko ukończe studia, jako jedyna z rodzeństwa. Uparłam się – wiedziałam ze to zrobie, mowi się , że wszystkiego mieć nie można – i chyba powoli zaczelismy się oddalać od siebie. Na studiach zaczeło się dla mnie nowe życie, nowe osoby, nowe miejsce, nowe otoczenie… wszystko nowe… tutaj nikt mnie nie znał, nie wiedział co przeszłam, jaka jest moja rodzina. Tutaj poznałam osoby, z którymi czułam się dobrze. co było najwspanialsze w tym wszystkim? - nie bałam się rano obudzić, miałam spokoj, tutaj nikt nie krzyczał, nie terroryzował. \
Tęskniłam za nim bardzo, nie było dnia od 4 lat w którym o nim nie pomyślałam… wiedziałam , ze kocha, ze teskni, ze chce ze mna być… jednak jego nieufność, oskarżenia, pretensje z każdym dniem były coraz trudniejsze do zniesienia…
Nerwy – moja słabość… cale zycie , które było bd cięzkie wplynelo na mój charakter bardzo. Stalam się bardzo nerwowa, nie wierze ludziom, ciezko jest mi komukolwiek zaufac… nerwy opanowalam do perfekcji… boje się tego, wydaje mi się ze nie radze sobie z zyciem, z przeciwnosciami… reaguje strachem, nerwami, lzami na problem… chyba nadal się boje, ale to już nie jest ten bol co wczesniej… to strach przed zyciem…
Co się dzieje teraz? Od pazdziernika rozstalam się z nim… dlaczego ? przeciez nadal go kocham, ale już nie dawałam rady… kazda kolejna pretensja, każdy zarzut był nie do wytrzymania. Doprowadzaly mnie do szalu. Do tego musialam zaczac sama utrzymywac się na studiach dziennych, matka nawet nie zadzwonila i nie powiedziala – sluchaj od tej pory musisz dawac sobie rade sama. Z dnia na dzien, stracilam poraz kolejny matke i osobe która kochalam najmocniej na swiecie…
Co czulam – tego uczucia nie da się ubrac w slowa… nie da się tego opisac, nie znajduje odpowiedniego okreslenia żeby nazwac to co czulam…
Znowu było ciezko… do rodzinnego miasta domu wracalam coraz rzadziej… nie chcialam patrzec na pijanego ojca, na to co robil z mieszkaniem podczas swoich libacji…
Chyba nie mialam już do kogo wracac, matka i rodzenstwo za granica… jego stracilam… były chwile ze nie mialam co zjesc… ale nie to było najgorsze… najgorzej bolalo to, ze bylam sama z problemami, sama ze soba… co czuje czlowiek w takich chwilach… pustka… co bardziej bolalo? Kolejna utrata matki, czy utrata Ciebie?... nie potrafie z Toba rozmawiać, nie potrafie ufac, strasznie się denerwuje gdy slysze pretencje z Twoich ust…

Boje się zycia… boje się być sama , ale nie wiem czy potrafie z kims być… baalam się kolejnego dnia gdy bylam mala… teraz tez czuje się taka bezsilna… jest ta mala dziewczynka we mnie nadal… która chce się schronic, uciec gdzies daleko… przestac się martwic o jutro…

nie wierze... wierzylam przez 23 lata ze kiedys w koncu bedziemy razem - To Twoje slowa Mamo, ktore nigdy nie zostaly odzwierciedlone w rzyczywistosci... to byly tylko slowa, tak puste jak cale moje zycie...
_________________
zagubiona1985
 
Posty: 8
Dołączył(a): 26 lis 2008, o 23:56

Postprzez kropelka » 27 lis 2008, o 10:51

Skarbie...

Twój post zrobił na mnie ogromne wrażenie bo widzę młodą kobiete która po traumatycznym dziecinstwie tak daleko zaszła.To rzadkie wiesz?Ekonomik,studia...jestem pod wrażeniem-naprawde!brawo!

Co do facetów...mysle,że nie zdajesz sobie z tego sprawy jeszcze ale kiedys z perspektywy czasu przekonasz sie,że własnie oni byli Twoim zbawieniem emocjonalnym.

Niektórzy mówią,że każda kolejna miłość jest większa...zgadzam sie z tym.
Podziwiam też Twoja stanowczosc...zerwałas z facetem-no bo trudno chyba zyje sie z kims kto ciagle podejrzewa i nie ufa nie mając ku temu powodów.Zerwałas z nim mimo,że kochasz...osobiscie mysle,że jesli zalezy mu na Tobie tak naprawde nie odpusci tak po prostu.A jesli odpusci niech idzie w diabły.

Widze w Tobie przyszłą,cudowna matke-jestem pewna,że taka bedziesz.Ja tez kiedys sobie to postanowiłam ,chyba z identyczną zaciętoscia co Ty i dzis...mój 7 letni syn potrafi leżec nie ruszając sie a ja składam mu dziesiątki cmokow na pyszczek.Czasem wieczorem mówi do mnie"wiesz,że dzis mi nie powiedziałas?"wiemy że chodzi o "kocham Cie"więc nadrabiam...czasem nie wybacza mi zapomnienia i daje mi kare:)Najczęsciej mam zakaz wchodzenia do jego pokoju:)Ale jak przewinienie jest duże...potrafi powiedziec"masz zakaz odwożenia mnie do szkoły":)

Wyjechałam z Polski...teraz eurodzieci czy eurosieroty(nie pamiętam)są zjawiskiem społecznym.To jest przerażające...i nie wyobrażalne dla mnie.Rozumiem i w pełni usprawiedliwiam matki które opuszczają dzieci by gdziekolwiek robic cokolwiek w kierunku bycia ze swoimi dziecmi.Jednak kiedy widze takie mamusie...które siedzą tu kilka lat i płaczą że nie mogą byc razem to wiesz co?rzygac mi sie chce!!!!
raz jedyny poszłam do polskiej knajpy tu gdzie mieszkam.Jestem raczej kontaktowa więc nie minęło dużo czasu jak owego wieczoru poznałam kilka mam.Wszystkie maja dzieci w Polsce...płacza takie biedne( z trudem powstrzymuje sie od epitetów)że dzieci nie sa z nimi..no to widze łzy...i proponuje pomoc.Znam urzędy które osobom legalnie tutaj pracującym daja mieszkanie za bardzo małe pieniadze.Wiem tez jak uzyskac wszystkie zasiłki kiedy dziecko chodzi tu do szkoly.Rozumiem,że prace i dziecko trudno pogodzic...ale jesli tych mam czy małżenst jest kilka to w imie dobra dziecka do kurwy nędznej warto sie chyba zorganizowac?!Mamusie słysząc o pomocy od razu podały mi mnóstwo hipotez jakoby to nie byla prawda bo jakis Kowalski dostał to mieszkanie ale z grzybem a jakis nie dostał a inny Kowalski mówil a jeszcze inny sie dowiedział...Boże...no i mamusie jak sobie juz popłakały to poszły w tany z fagasami.Więcej nie odwiedzimy takich miejsc bo są przepełnione zasianym złem.Spierdolonym za przeproszeniem życiem własnych dzieci ...i TEN własnie smród czuję kiedy dzis te miejsca mijam.Czuje tylko placz i ból sierot zostawionych samym sobie.

Osobiscie wierze w Ciebie.Jestem przekonana,że trafisz w koncu na kogos kto na Ciebie w pełni zasłuży.A Twoja mama...cóż...pozostaje mi tylko jej współczuc...bo nie wie kogo straciła.


Apropos tych obaw...strach przed zyciem...byłas u psychologa?
kropelka
 
Posty: 257
Dołączył(a): 7 lip 2008, o 17:07

Postprzez zagubiona1985 » 27 lis 2008, o 19:41

wczoraj pierwszy raz opisalam tutaj swoje zycie... jak sie czulam dzisiaj?... gdy przeczytalam te wszystkie slowa skierowane od was... od obcych mi ludzi- to poczulam sie lepiej, nawet nie wiecie ile bym oddala, zeby uslyszec wlasnie takie slowa od osob ktore mnie skrzywdzily...a przede wszystkkim od swoich rodzicow... dziekuje wam za slowa wsparcia i zrozumienia... jedna osoba napisala mi... tej nocy nie musisz sie czuc samotna - spij spokojnie, pamietaj jest ktos komu Twoj los nie jest obojetny...
zagubiona1985
 
Posty: 8
Dołączył(a): 26 lis 2008, o 23:56

Postprzez AGULA83 » 30 lis 2008, o 16:17

Bardzo poruszył mnie twój post...........jesteś silniejsza niż myślisz!!! Twoje życie to ciągła walka o miłość,wierzę że bedziesz bardzo szczęśliwa i spokojna,że znajdziesz upragniony wewnętrtzy spokój i ukojenie bólu.
Nie wiem szczerze co jeszcze powiedzieć,bo jestem pod wilkim wrażeniem twojej osoby...
AGULA83
 
Posty: 11
Dołączył(a): 22 lis 2008, o 02:44
Lokalizacja: Kraków

Postprzez felicity » 2 gru 2008, o 23:55

Przeszłąś piekło, widac to po tekście, który jest przeszyty prawdą ukrytą w literach. Wiesz kiedyś jedna z psycholożek mi powiedziała gdy mówiłam jej o różnych sytuacjach w moim domu "teraz juz nic gorszego Ciebie nie spotka, bo przyszłośc od Ciebie zalezy" i tak poczułam, silna ulgę, że nawet jeśli w dzieciństwie przeszło się piekło to warto jest stawic czoła swojeju życiu a to że moi rodzice wcale nie są szczęśliwi tylko poranieni to dowód, że nie tędy droga wiedzie i nie warto brac z nich przykładu.
Jesteś jak widać odważna i mądra i życzę Tobie z całego serca abyś mimo wątpliwości, dołów i pagórków postawiła na siebie. Ułożyła to co było jak w starej szafie do której czasem się już tylko zagląda bez strachu i bólu. Abyś nie poddała się smutkowi i uwierzyła, że Twoje życie nie musi tak wyglądać i to Ty decydujesz o wszystkim.
Cóż matka...czy warto pukać do takich drzwi jeśli nawet ktoś nie krzyknie "proszę wejść" tylko chowa się za ruchomą ścianą niczym wstydem, że jednak spieprzył dzieciństwo. Szkoda czasu.
Bardzo bym chciała aby Ci się udało kiedyś doznać satysfakcji i odczucia ze swojego istnienia mimo tej pustki małej dziewczynki.
Mnie rodzina przede wszystkim rozczarowała, ale na szczęście w samą porę się zorientowała "zaraz, zaraz, ale są inni ludzie..." i na nasze wielkie szczęscie...
Pisz tu czasem jak się zmagasz, jak się czujesz i co myślisz....chętnie poczytam.
Trzymaj się!!!
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31

smierc

Postprzez zagubiona1985 » 5 kwi 2009, o 20:47

[color=red][size=9]---------- 17:11 05.04.2009 ----------[/size][/color]

nie wiem jak nazwac stan w ktorym teraz sie znajduje... nie mam sily myslec... a moze nie chce myslec bo lzy naplywaja do oczu... nikomu nie mowie o sowich problemach... 3mam wszystko w sobie... jest mi coraz ciezej... dzis jest 5 , termin oplaty mieszkania... a ja mam w portfelu 40 zl, stracilam prace, ciezko pogodzic bylo prace ze studiami dziennymi, pisaniem pracy licencjackiej i reszta obowiazkow... dziwne mysli przychodza mi do glowy... boje sie ich. nie wiem co mam robic, znowu ta bezsilnosc jak - ja mam jej juz dosyc... swiat ludzi ktorzy mnie otaczaja wydaje sie taki prosty, nieskomplikowany. dlaczego? dlaczego u nich wszystko sie uklada a moje zycie wydaje sie przegrane... czuje ze przegralam swoje zycie. ile jeszcze musze zniesc tego wszystkiego zeby sie ulozylo. zebym wstala rano z usmiechem na twarzy. a tymczasem nie spie do 5 rano wstaje i mysle co mam zrobic zeby oplacic mieszkanie. sama ze wszystkim jestem. wstydze sie najblizszym mowic o swoich problemach... maja rodzicow na ktorych moga liczyc - do ktorych moga zwrocic sie z kazdym problemem. ich najwiekszym problemem jest to czy znajda sobie kogos z kim beda mogly cieszyc sie wiosna... o zwiazku nawet nie mysle... nie chce nikgo, po co mam sobie dostarczac kolejnych problemow. ciezko mi... co mam robic... za duzo tych zlych mysli a one nie pomagaja, wprowadzaja w wieksza depresje...

[color=red][size=9]---------- 20:47 ----------[/size][/color]

leze caly dzien na lozku... co chwile tylko lzy mi plyna z oczu... dwa dni temu na przystanku przysaidla sie starsza pani. zapytala jaki jechal autobus i za ile bedzie nastepny. po chwili mowi do mnie ; boje sie. zapytalam czego - a ona ; smierci sie boje. mysle sobie dlaczego? przezyla cale swoje zycie. moze dlatego nie rozumiem bo sama ostatnio o niej mysle... zbyt czesto chyba. ale wtedy juz nie bede musiala sie o wszystko martwic, bac sie zycia... tak mysle moja depresja sie poglebia coraz bardziej... starsza kobieta przezyla cale swoje zycia i boi sie smierci... ja mam 23 lata i boje sie zycia... nie mam juz sil... gasne w srodku powoli...
zagubiona1985
 
Posty: 8
Dołączył(a): 26 lis 2008, o 23:56

Postprzez impresja » 5 kwi 2009, o 21:38

---------- 21:38 05.04.2009 ----------

Pochylam sie z szacunkiem nat bólem Twojego człowieczeństwa.
Zupelnie nie wiem co napisać ,bo Tobie potrzebna jest teraz realna pomoc .piniądze pożyczone od przyjaciół,pomoc w znalezieniu pracy.Ktoć powinien podać Ci rękę .
Myślę sobie ,że dotychczas starałas sie polegać tylko na sobie i byc dzielna i brać sie sama z życiem za bary. nie zbudowałaś sobie grona przyjaciół,ktorzy znali by twoje realia ,a nie dzielną dziewczynę .I w momencie jak potrzebujesz wsparcia to zostalas sama,bo nikt z Twoich znajomych nie przypuszcza nawet ,ze masz takie problemy i taką trudną przeszlość.
Bardzo trudno jest w życiu prosic o pomoc ,ale ludzie chętnie jej udzielają,ale muszą wiedzieć ,ze jest potrzebna .Może ktoś tutaj na forum ma pomysł jak Ci pomóc ,może znalexć jakąś pracę.Moze pożyczyc pieniądze? Nie wiem.


---------- 21:38 ----------

:) nad:)
impresja
 

...

Postprzez zagubiona1985 » 5 kwi 2009, o 22:02

nigdy nikomu nie powiedzialam tego co tutaj napisalam... nie latwo o tym mowic. piszac tutaj nie wiem kto to przeczyta, ktos kogo nie znam tak chyba latwiej mi.wszystkie dni sa szare ale dzisiejszy jest okropny. brakuje mi lez juz dzisiaj... ale gdy mysle o tym to znowu znajdzie sie jakas i poleci po policzku... bol glowy jest ogromny... ratuje sie piszac tutaj bo chyba bym oszalala dzis... dwa swiaty ; jeden ten w ktorym znaja mnie bliskie osoby drugi moj - o ktorym nikt nie wie... nie lubie gdy ktos sie nade mna lituje, dlatego ciagle staralam sobie dawac rade sama. a dzis , chce zeby ten dzien sie skonczyl, ale nie takie latwe to bedzie. bezsennosc ostatnio jest mi bardzo bliska, a jak juz usne boje sie otworzyc oczy i pomyslec co mam zrobic... boje sie , naprawde ;(
zagubiona1985
 
Posty: 8
Dołączył(a): 26 lis 2008, o 23:56

Postprzez impresja » 5 kwi 2009, o 22:10

Jestem bardzo bezradna w Twojej sprawie.Bo nic tu gadanie nie da ,potrzebujesz realnej pomocy .Nie tylko psychicznego wsparcia. A nie mozesz poprosić matki o pieniądze? Dopóki się uczysz On ma obowiązek łożyć na Ciebie.
Nie płacz, jak juz jest bardzo źle to los sie nagle odwraca i ukazują sie szansę .
Jezeli masz przyjaciół i znajomych to moze jest ktos komu mozesz zaufać i poprosić o pomoc ,może dac do przeczytania co piszesz nam tutaj.
Człowiek nie ma obowiazku zawsze sobie radzić sam .Po to żyje w społeczenstwie,aby móc sie czasem wesprzeć na znajomych.
Spróbuj się otworzyć ,pierwsza pomoc od kogos życzliwego da Ci siły i nadzieję na dalesze życie .
Dasz radę bo dalaś w gorszych sytuacjach .masz ogromna siłe w sobie,ktora chwilowo sie wyczerpała i oslabla ,ale ona jest i dasz radę .Tylko uwierz i poszukaj pomocy.
impresja
 

Postprzez wuweiki » 5 kwi 2009, o 23:15

---------- 23:10 05.04.2009 ----------

Zagubiona... bardzo poruszyły mnie Twoje doświadczenia...
Impresja napisała bardzo ważne słowa "Człowiek nie ma obowiazku zawsze sobie radzić sam"
wszyscy ludzie jadą na tym samym wózku... nikt nie jest gorszy ani lepszy... każdy ma prawo do szczęścia i nikt na świecie nie żyje niezależnie od reszty tego świata, czy jest tego świadomy czy też nie...
Zagubiona... czujesz się zagubiona i osamotniona, ale piszesz:
"nie lubie gdy ktos sie nade mna lituje, dlatego ciagle staralam sobie dawac rade sama."
"nikomu nie mowie o sowich problemach... 3mam wszystko w sobie... jest mi coraz ciezej"
"sama ze wszystkim jestem. wstydze sie najblizszym mowic o swoich problemach... maja rodzicow na ktorych moga liczyc - do ktorych moga zwrocic sie z kazdym problemem. ich najwiekszym problemem jest to czy znajda sobie kogos z kim beda mogly cieszyc sie wiosna... o zwiazku nawet nie mysle... nie chce nikgo, po co mam sobie dostarczac kolejnych problemow. ciezko mi... co mam robic"
"Boje się zycia… boje się być sama , ale nie wiem czy potrafie z kims być"
a jednak wsparcie i współczucie to nie jest litość ... nie każdy,kto chce Ci pomóc i Tobie pomaga robi to z litości...
tak jak ta osoba,która Tobie napisała:

"jedna osoba napisala mi... tej nocy nie musisz sie czuc samotna - spij spokojnie, pamietaj jest ktos komu Twoj los nie jest obojetny..."

ludzie są razem na tym świecie także po to,aby się nawzajem wspierać w trudnościach... jeśli nie masz bliskich,którym ufasz to warto się odważyć i zwrócić się o pomoc do kogoś, kto wspieraniu osób zagubionych w zyciu poświęca swoje życie i po to jest... terapeuci, psycholodzy, duchowni... zostałas skrzywdzona w przez najbliższą dziecku osobę - mamę i uznałaś, ze nie nic należy się Tobie od życia... że na nic nie zasługujesz... ale to nieprawda... żyjesz i masz do tego prawo, aby godnie zyć jak każdy człowiek...
z mojego doświadczenia dzielę się z Tobą wnioskami jakie wyciągnęłam i tym co zrobiłam.... poznałam co to głód i życie na ulicy pod mostem... byłam bardzo podobna w mysleniu o sobie do Ciebie... wstydziłam się, że tak jest... nie chciałam litości i obarczania sobą i swoimi problemami innych... i pojawiła się osoba, która przemówiła do mnie - podobnie, jak Ci wszyscy, którzy przemówili tu do Ciebie... i od tamtej chwili zaczęło się moje wychodzenie z zamkniętego kręgu samooskarżania się, unicestwiania... gaśnięcia... różnie było po drodze i u mnie droga od tamtej chwili do teraz trwała długo... ale TYLKO dlatego, że się opierałam temu, żeby wyjśc do ludzi, aby przełamać wstyd i skorzystać z pomocnych dłoni, które się wyciągały ku mnie... cóż, taka karma.... ale Ty możesz inaczej, możesz już dziś zdecydować... MOŻESZ -ale najpierw musisz CHCIEĆ...
pomyśl... co masz do stracenia?
możesz już tylko zyskać :-)
dlatego warto odważyć się i poszukać pomocy i wsparcia... są grupy DDA ludzi, którzy podobnie mieli złamane dzieciństwo przez problemy alkoholowe ich rodzin... przez traumatyczne przezycia ... są osoby o których pisałam - terapeuci, duchowni... po prostu jeśli chcesz wydostać się z tego sprawiajacego ogromny ból miejsca w Tobie, w którym jesteś musisz wykonac krok... odważyć się poprosić o pomoc... to niczemu w Tobie nie uwłacza, bo każdy kiedyś w życiu prosił o pomoc i nie raz jeszcze poprosi... i tak pomyśl o sobie - czy jeśli przybyła bym do Ciebie głodna, mieszkająca pod mostem i poprosiła, pomogłabyś z litości czy ze szczerego serca? :)
bardzo serdecznie Ciebie pozdrawiam i z głębi serca życzę wszystkiego dobrego... abyś znalazła w sobie chęć, siłę i odwagę i pozwoliła sobie na życie!!

---------- 23:15 ----------

zrobiłas juz pierwszy krok - napisałaś o tym tutaj ...a tu czytają Twoje słowa i piszą też żywi ludzie istniejący realnie :)
:serce2:
wuweiki
 

Postprzez impresja » 8 kwi 2009, o 21:49

Jak sie czujesz zagubiona i czy nie zapadasz się .............Jak dajesz radę?
impresja
 

Postprzez zagubiona1985 » 19 kwi 2009, o 13:40

daje rady przynajmiej tak mi sie wydaje... staram sie kazdego dnia rankiem mowic sobie ze jestem silna. troszke mnie to motywuje. zastanawiam sie skad biore na to sily. boje sie tylko ze znowu cos sie wydarzy. przed tym lekiem nie uciekne. ale staram sie. dziekuje za toske.a co u Ciebie? pozdrawiam cieplutko
zagubiona1985
 
Posty: 8
Dołączył(a): 26 lis 2008, o 23:56

Postprzez impresja » 19 kwi 2009, o 19:20

fajnie ,ze dajesz radę:):)
U mnie?................życie :D
impresja
 


Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości