Co jest z tym zdrowieniem?

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Co jest z tym zdrowieniem?

Postprzez Sinuhe » 31 sie 2008, o 19:03

Od mojego pojawienia sie na Psycho minęło bardzo dużo czasu. Mógłbym się pokusić o stwierdzenie, że jestem jednym z najstarszych stażowo uczestników...
Tylko właściwie dlaczego wciąż tu jestem?
Samemu trudno mi odpowiedzieć...
Nie da się ukryć, że do tego wpisu sprowokował mnie temat Felicity.
Wszakże proces sprzed tych 4,czy 5 lat był zdrowieniem.
Okupionym ogromnym nakładem pracy, sił i obarczony swoistymi konsekwencjami.
Tyle, że od długiego czasu coraz lepiej widzę, ze to wciąż za mało.
O wiele za mało...

Świadomość DDA - szczególnie tego, jak ta nasza przypadłość jest schematyczna, było dla mnie bodźcem do działania. Czułem się już tak przeraźliwie źle, że że musiałem cos z tym zrobić.
Tak bardzo nienawidziłem świata, ludzi, siebie, tak cholernie żałowałem, że żyję, gdyż każdy dzień był dla mnie bolesny, że latami nabudowana karykatura psychiki musiała runąć.
A w momencie, gdy zacząłem w tym grzebać musiało być jeszcze gorzej.

Ok, ale w sumie nie o tym ma być mowa.
Wielu spraw tak naprawde nie rozumiem a ta część uleczenia paradoksalnie, ale bardzo mocno przeszkadza dalszym krokom.

Najbardziej męczy mnie to, że nie jestem w stanie wrócić do takiej sprawności intelektualnej, jak kiedyś. Bardzo szybko się męczę, ciężko jest mi się skoncentrować i sporo czasu zajmuje mi przejście od analizy do syntezy.
Tak naprawdę ten brak lotności zauważam gdzieś tak od 22-23 roku życia. Czasem popadam w takie stany, że problemem jest dla mnie zrozumienie pojedynczych słów. O całości już nie mówię.

To, że od tych 2-3 lat czuję się dobrze ze sobą, lubię siebie dosyć skutecznie zniechęca mnie do pracy ze sobą.
To już nie ten entuzjazm, czy też zaciętość z okresu pierwszych kroków, jako świadomy DDA chłonąłem nową wiedzę o sobie. Piszę mało na forum, gdyż z reguły nie jestem w stanie przeczytać czegoś więcej, niż tytuły, czy też pierwsze słowa akapitów. Daleko mi do tych lepszych etapów mojego myślenia.
Dosyć dobrze działam, gdy "widzę" rozwiązania bez potrzeby ich analizowania. Tak już czasami mam, że gotowe rozwiązania problemu pojawiają mi się w w głowie bez potrzeby analizowania tematu. Jednakże, gdy próbuję coś ruszyć nowego to, albo zapadam sie w tym i nie może mi nic przeszkadzać, albo nie jestem w stanie zebrać myśli. Wydarzenia
Efektem jest to, że jestem wciąż zmęczony.


Nie wiem, czy to kwestia lat, czy czegoś innego. Pomijam przemęczenie pracą, bo przed nowym stanowiskiem też "to" miałem.
W sumie nawet kolega mi powiedział, że czasem jestem niesamowicie lotny i nie potrafi za mna nadążyć a czasem przeciwnie - jakbym nie był w stanie ani przyjmować, ani przerabiać jakichkolwiek bodźców.

Zawieszam się straszliwie.
Jestem z gatunku tych ludzi, którzy rozwiążą jakiś test na prawie maksa a potem padają wyczerpani. Tyle, że gdy muszę coś zebrać do kupy i stworzyć z tego jakąś jakość, to mam wielkie problemy z dokończeniem.
Jasne, że pojawia sie pewien moment, gdy zaczynam działać swobodnie, szybko - ale poprzedzone to jest z reguły wyczerpaniem.

A inna sprawa hm...
Kolejny raz zapadam się w sobie.
Zagrzebałem się znowu w swojej norze i w trakcie czasu wolnego popadam prawie w apatię. Jakoś tam jestem wciąż na marginesie wydarzeń.
Najlepiej się czuję, jak nie muszę mieć emocjonalnego stosunku do czegokolwiek. Ma to swoje wady, gdyż jak znienacka coś się stanie, to tracę momentalnie spokój.
Kiedys czułem ogromny brak nie wiadomo czego - teraz ani troche go nie czuję. Ale zamiast ogromnej próżni nie do zapełnienia pojawiła się, jakby ciasnota, w której być już więcej nic nie może.
Gdzieś odeszła ode mnie ta duchowa strona życia, zdechła moja część humanistyczna, awersją reaguję na wszystko związane z przeżywaniem, duchowością - są to rzeczy, które wywołują we mnie ogromne zmęczenie.
W ogóle wykrzesanie z siebie entuzjamu, zapału mnie przerasta.
Omijam wszelkie emocjonalne sytuacje - jak tylko pojawiaja się jakieś emocje we mnie, to nie potrafię sobie z nimi radzić. Tracę kompletnie kontrolę, odczuwam wszystko fizycznie i sie "rozjeżdżam" w kawałki...

No nic kończę już, bo snuję wątek, którego nikt chyba nie jest w stanie przeczytać a poza tym mam jeszcze co nieco do przygotowania na jutro do pracy.
Ale kolejny raz mam wrażenie, że coś dalej trzeba by ze sobą zrobić i kolejny raz nie wiem co...
Avatar użytkownika
Sinuhe
 
Posty: 468
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:02

Postprzez josi » 31 sie 2008, o 23:19

Jakoś tam jestem wciąż na marginesie wydarzeń.


Co to znaczy?
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Postprzez Sinuhe » 1 wrz 2008, o 06:27

Wciąż mam poczucie, że świat dzieje się poza mną.
Nie potrafię się w coś wczuć, zaangażować - większość spraw wydaje mi się błaha. Nie mam parcia do zakańczania rzeczy - jeżeli to robię, to kieruje mną raczej obawa przed konsekwencjami, niż wytrwałość i chęć doprowadzenia do finału.
Zazdroszczę ludziom pasji i przekonania do tego, co robią.
Avatar użytkownika
Sinuhe
 
Posty: 468
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:02

Postprzez josi » 1 wrz 2008, o 12:08

A może nic nie musisz ze soba robic, tylko po prostu wyluzować, cokolwiek to znaczy...

Pisząc o pasji innych, masz na mysli ich zaangażowanie w pracy?
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Postprzez Sinuhe » 1 wrz 2008, o 17:26

Zaangażowanie w pracy hm... poniekąd - siedząc po 210h w robocie miesięcznie, plus jakaś robota w domu, chyba jestem zaangażowany ha ha (choć nie da się ukryć, że uważam, iż mało zaangażowany jestem :P)
Chodzi mi przede wszystkim o to, że nie potrafi mnie nic pochłonąć, brakuje mi uczucia, że coś jest pasją, tej utraty poczucia czasu, gdy robi się coś.
Avatar użytkownika
Sinuhe
 
Posty: 468
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:02

Postprzez josi » 1 wrz 2008, o 17:48

Może masz syndrom wypalenia, może cele Ci się zmieniły, może to samotność, moze jesteś po prostu zmęczony, może...
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Postprzez KAKUNIA » 1 wrz 2008, o 21:00

witam
czytając to wszystko co napisałeś to jakbym widziała swój każdy dzień
pracuje dużo i w domku jeszcze dorabiam i każdy cos ode mnie chce każdy mnie ocenia a ja jakbym wpadła w jakis wir
Czasami w pracy zastanawiam sie czy wogóle jeszcze myslę
wczoraj np spedziwał 15 minut aby usunac błąd w napisanym tekscie gdzyż zapomniałam jak sie to robi
dodam może że w ciagu jednego dnia poprawiam takie teksty nascie razy
Miewam czasami takie "zaćmieni" ale ja wiem że to przemęczenie i stres
Musze zrobic porządki w swoim życiu codziennym i tobie też to polecam
Mozemy zacząć razem od jutra i będziemy sie wymieniac spostrzezeniami
Zachecam pozostałych "zakręconych" do zmian
RAZEM TO RAŹNIEJ! :)
pozdrawiam
Honorata
KAKUNIA
 
Posty: 11
Dołączył(a): 9 sie 2008, o 21:06
Lokalizacja: Bolesławiec

Postprzez Sinuhe » 2 wrz 2008, o 22:04

Hm... moją obserwacją jest to, że po jednej nocy, gdy śpię bardzo mało, lepiej mi się myśli :P
Avatar użytkownika
Sinuhe
 
Posty: 468
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:02

Postprzez josi » 2 wrz 2008, o 22:29

Słyszałam gdzieś o takiej metodzie leczenia depresji, po kilku godzinach budzi sie pacjenta na siłę ze snu... tylko jakie to moze mieć skutki na dłuższą metę, jak sprawdzisz sinuhe to daj znać hehe...
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Postprzez Sinuhe » 3 wrz 2008, o 06:43

Po pierwszej nocce z małą ilością snu czuję się rewelacyjnie, ale po 3,4 dniach, gdy budzę sie po ok. 4h od położenia się spać powoli mam dość.
I tak jest lepiej - zdarzało mi się, jako dzieciakowi kilku nocy pod rząd w ogóle oka nie zmrużyć...
Nic tam u mnie leczyć nie trzeba he he...
Avatar użytkownika
Sinuhe
 
Posty: 468
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:02

Postprzez josi » 3 wrz 2008, o 07:39

No napisałam o depresji, ale może można to odnieść do takich stanów jakie opisywałeś.
No właśnie, też mam takie obserwacje, że na dłuższą metę to raczej nie zdaje egzaminu ;) szkoda, czlowiek by nie dosypiał i chodziłby jak maszynka... hehe
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Postprzez Sinuhe » 3 wrz 2008, o 18:19

Niestety to już nie zależy od mojego chcenia, bądź nie...
Avatar użytkownika
Sinuhe
 
Posty: 468
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:02


Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości