"Zachowujesz się schematycznie!Nie wierzę w ciebie!&quo

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

"Zachowujesz się schematycznie!Nie wierzę w ciebie!&quo

Postprzez Maui » 13 maja 2008, o 12:42

Kurcze:/
Już wierzyłam, że zaczynam wychodzić z tego wszystkiego. Myliłam się. Z jednego toksycznego związku (z narkomanem, który zostawił mnie dla swojej koleżanki, którą poznał w czasie terapii i teraz z nią mieszka na drugim końcu Polski) przeszłam drugi (z facetem o 15 lat starszym ode mnie, wstyd mi:/) wcale nie lepszy... Niby jest inteligentny, ma charyzmę, "coś" w sobie, ale ja wiem, że poszukuje w nim miłości, ciepła i akceptacji, której nie dostałam w domu. On sam ma lęk przed bliskością, bo jest po rozwodzie i jeszcze widocznie się z tym wszystkim nie pogodził. I co najgorsze - zorientował się, że ja tak rozpaczliwie szukam tej bliskości, ciepła itp. On jest strasznie chłodny i surowy. Czuję się fatalnie, bo chociaż doskonale wiem, że to nie jest związek dla mnie, to gdy sobie pomyślę, że miałabym się z nim rozstać to mi się zbiera na płacz.

Ostatnio powiedział mi coś co mnie szczególnie zabolało. Opieprzył mnie, bo inaczej tego nazwać nie mogę, że nic nie robię ze swoją sytuacją w domu, że nie wierzy we mnie, że nie wierzy w to, że chcę to zmienić, bo jakbym chciała to już bym z rodzicami nie mieszkała, miała pracę (mam 19 lat, jeszcze nie zdałam wszystkich egzaminów maturalnych), a wg niego potrzebuję tylko osoby, której będę się żaliła, a i tak nic z tym nie zrobię. Dodał, że zachowuję się schematycznie jak każde inne DDA i żebym nie liczyła że ludzie będą wiecznie tego wysłuchiwać :/ I że to moje życie, moja sprawa... Potem na gg wysłał mi kilka linków z MOPRu z mojego miasta, rozmowę ze swoja koleżanką nt. mojego problemu i tego gdzie mogłabym ewentualnie szukać pracy i dopisał na koniec "zrobisz z tym co chcesz. Ja już może i tak zrobiłem za wiele".

Poczułam się jak mała skarcona dziewczynka. Włączył się mój odruch obronny - ironia. Jego to wkurzyło i powiedział, że to ja mam problem i to ja powinnam się przed nim płaszczyć z pokorą, a nie pyskowć :/ Załamałam się. I wiecie co jest najgorsze? Że je nie potrafię odnaleźć tej granicy w tym czy robi dobrze, czy powinnam być mu wdzięczna, czy nie. On uważa, że jestem mała, niedoświadczona i nic nie wiem o życiu. To jest straszne, przestałam mu ufać, bo boję się, że znowu uzna, że użalam sie nad sobą.

Nie wiem czy on robi dobrze czy źle. Wiele razy mam taką sytuację, że nie wiem czy dana osoba zachowuje się wobec mnie dobrze, czy nie. A nie mam siły na to, żeby zerwać. Mam dość tego żebrania o miłość wśród ludzi. Mam dość rzucania mu się na szyję i wtulania w niego, kiedy on tego nie chce, kiedy on mnie odpycha. Kolejny głupi toksyczny związek i to moje cholerne poczucie winy, które nie daje mi spokoju. Nie wiem, czemu nie umiem postawić się przed nim, kopnąć go w tyłek. Wtedy uzna, że jestem standardową głupią i pustą nastolatką. Pogubiłam się w tym całkowicie. Wiem tylko, że jeśli uda mi sie wyjechać na studia w tym roku, w co wątpię, bo maturę zawaliłam, to zaczynam terapię. I nic więcej nie wiem. Nie wiem jaka jestem, czego chcę, co robić. Nie chcę tego przywiązania do wszystkich naokoło. Nie wiem czego potrzebuję, czego oczekuję od ludzi. Mam dość :(
Maui
 
Posty: 200
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 17:12

Postprzez Księżycowa » 15 maja 2008, o 00:24

Witaj Maui! Doskonale rozumiem Twoje uczucia. Też czasem siebie nie znam. Czuję się jakbym była z obcą osobą, która w dodatku jest przeciw mnie.
Może porozmawiaj o sytuacji w Twoim związku z terapeutą? Może pomoże Ci się odnaleść w tym całym zamieszaniu?
Księżycowa
 


Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron