Jak zapomnieć?

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Jak zapomnieć?

Postprzez Koliber_87 » 3 kwi 2008, o 14:11

Czy da się zapomnieć o tym, co było?
Do dziś mam przed oczami wiele historii z mojego dzieciństwa i to cholernie boli
Widzę mojego tatę leżącego na ziemi zalanego całkowicie i nas małe dzieci – przerażone, które nie wiedzą, co zrobić... Czy tata jeszcze żyje?.. Słyszę krzyki, które towarzyszyły nam od zawsze w nocy...Odgłos tłuczonego szkła błaganie mamy żeby przestał, gdy zaczynał ją w złości bić i wołanie z drugiego pokoju o pomoc... Za każdym razem rano po takiej bitwie zastawaliśmy naszą mamę posiniaczoną i często krwawiącą a nas czekało sprzątanie tego pobojowiska. Roztrzaskane fragmenty talerzyków, kubków i cukierniczki można było znaleźć w całym pokoju. Na ścianach ślady po kawie, herbacie szczerze mówiąc wszystko było brudne.... I ta nadzieja, żeby chociaż tym razem tata wrócił do domu trzeźwy lub, chociaż nie całkowicie zalany...Najgorsze były święta, gdy zapraszał sobie swoich kolegów do domu, bo przecież jest co świętować w całym domu było wtedy pełno kłębów dymu i zapachu alkoholu nie ma to jak święta... Ale najczęściej przed oczami staje mi obraz mojego ojca, który wrócił do domu pijany i zaczął bić mojego brata i moją mamę z błahego powodu dokładnie w dzień moich urodzin. Pamiętam dokładnie dzień, w którym mama kazała mi jechać z moim tatą do miasta, bo miał zapłacić pewne rachunki a mama wiedziała, że jeśli sam pojedzie to wszystko przepije a z dzieckiem się nie odważy- myliła się wtedy po raz pierwszy zwiedziłam wszystkie możliwe bary i speluny ciągał mnie za sobą jak maskotkę do wieczora. Wracaliśmy wtedy do domu autobusem – musiałam wepchnąć go siłą do niego, bo sam już ledwo trzymał się na nogach - miałam wtedy niecałe 10 lat – w autobusie zaczął zaczepiać pewne dziewczyny a ja siedziałam i płakałam. Jak autobus dojechał na nasz przystanek wstałam i wyszłam z autobusu myślałam, że on pójdzie za mną, ale nie ruszył się nawet z miejsca. Autobus lekko ruszył szybko otworzyłam drzwi i poprosiłam żeby kierowca chwilę zaczekał weszłam do środka i zaczęłam go wyciągać siłą z autobusu. Wszyscy pasażerowie mieli niezły ubaw -; przecież takie sytuacje rzadko się zdarzają... Nigdy nie czułam się tak poniżona...Mój ojciec jest złodziejem można by powiedzieć "po fachu"; już zanim urodziła się moja najstarsza siostra siedział w więzieniu za kradzieże... Okradł nawet ze wszystkich oszczędności swoją siostrę, która była chora na raka i jakiś czas po tym zdarzeniu zmarła.. Mam dwóch braci, siostrę i dwóch braci na cmentarzu, którzy nie przeżyli ani jednego dnia, bo mój tata bił moją mamę jak była w ciąży i dlatego dwa razy poroniła... Ktoś kiedyś mi powiedział, że to nie jest fer, że nie rozmawiam z moim tatą, że to było kiedyś a przecież teraz On nie robi awantur jest jedynie czasami pijany ( moja mama zaczęła w końcu coś robić w tej sprawie i teraz on się jej boi, bo ona ma za sobą innych także policję) a to, że nas okrada to przecież nie jego wina to przez ten głód alkoholowy. Czekamy ciągle za mieszkaniem zastępczym dla niego, bo już dawno moja mama wystąpiła o eksmisję- w urzędzie pewien pan widząc, że moja mama przychodząc kolejny raz pytać się czy jest szansa na znalezienie jakiegoś mieszkania zabrała ze sobą mojego 25-letniego brata zapytał go drwiącym głosem czy nie jest mu wstyd wyrzucać z domu własnego ojca, – kto tego nie przeżył nie zrozumie... Sporo tego napisałam i wątpię, że komuś będzie się chciało, chociaż przeczytać część tego, co napisałam, ale nie potrafię sobie sama z tym poradzić to ciągle jest we mnie, dlatego chciałam o tym napisać..
Jest wiele takich historii, które każdego dnia rozdzierają mi serce, jeśli tylko pojawi się coś, co przypomina mi tamte dni i niekończące się noce...
Da się zapomnieć, przebaczyć?
Koliber_87
 
Posty: 7
Dołączył(a): 3 kwi 2008, o 12:58

Postprzez Filemon » 3 kwi 2008, o 14:36

To co piszesz jest tak strasznie przykre i budzi moje współczucie, bo i ja znam podobne uczucia do Twoich związane z moim życiem rodzinnym, choć spowodowane jeszcze innymi czynnikami niż sam alkohol... Bierze mnie taki żal, kiedy o tym myślę, podobnie jak Ciebie...

Chyba nie umiem poradzić Ci dobrze w kwestii wybaczania, choć ja doświadczyłem czegoś takiego, że kiedy moje życie zaczęło się stopniowo po wielu latach lepiej układać, to te wszystkie ciężkie uczucia związane z rodzinnymi sprawami (i z moją relacją z matką) jakby same z siebie zaczęły ustępować i maleć, bo świat zaczął mi się wówczas wydawać lepszym miejscem do życia niż wcześniej, moje sprawy życiowe i co za tym idzie moje samopoczucie coraz bardziej się poprawiały.

Takie uwagi obcych ludzi jak te do Twojego brata na przykład czy do Ciebie też sprawiają ból i przykrość, bo ktoś kto nie zna Ciebie, Twojej rodziny i Twojego życia próbuje oceniać krytycznie Twoje czy brata postępowanie. Uważam, że to jest bezprawne i można to nawet komuś takiemu powiedzieć, jeżeli sytuacja na to pozwala i jeśli chce się, by ktoś przestał coś takiego robić...

Ja osobiście zupełnie Ci się nie dziwię, że nie rozmawiasz ze swoim ojcem i nie dziwiłbym się, gdyby tak już było zawsze, choć oczywiście życzę Ci serdecznie, żeby ten ciężar stopniowo spadł Ci kiedyś z serca i żebyś potrafiła zaleczyć wewnętrzny ból, pogodzić się z tym, czego zmienić się nie da i znaleźć własne szczęście i wartości w życiu... Uważam też, że na szczęście, że Wasza matka się "obudziła" i próbuje jeszcze jakoś bronić siebie i swoje dzieci przed zniszczeniem, które czyni Jej mąż a Wasz ojciec...

Serdecznie Cię pozdrawiam i życzę Ci by życie przyniosło Ci wiele dobrego a czas i własne umiejętne starania zaleczyły rany i ból przeszłości...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Koliber_87 » 3 kwi 2008, o 20:08

Dziękuję za odpowiedź Filemonie...
Szczerze mówiąc wątpiłam czy ktokolwiek chociaż przeczyta to co napisałam. Najgorsze jest milczenie i trzymanie w sobie tego wszystkiego. Ja nie potrafię o tym mówić, bo rzadko się zdarza żeby ktoś to zrozumiał, dlatego zdecydowałam się o tym napisać... Nie wiem dlaczego... Może dlatego, że wtedy jest nadzieja, że znajdzie się osoba, która wie co to znaczy, zna ten ból, zrozumie...
Dziękuję, że poświęciłeś czas, żeby przeczytać moją historię i dziękuję za Twoje słowa...
Koliber_87
 
Posty: 7
Dołączył(a): 3 kwi 2008, o 12:58

Postprzez Filemon » 3 kwi 2008, o 20:36

Koliberku... :) wiosenne pozdrowienia Ci ślę i również dziękuję za Twoje miłe słowa... :kwiatek2: :slonko:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez felicity » 4 kwi 2008, o 21:48

Bardzo poruszyła mnie Twoja historia, bo jest prawdziwa i przeczytałam dokładnie całą a na końcu łzy same popłynęły mi po policzkach.
Rozumiem Ciebie.

Mam podobne przeżycia niestety, mnóstwo okropnych wspomnieć a owocem tego jest moje trwające od lat milczenie moim ojcem, który stwierdził, że to wszystko nasza wina, że jak mogliśmy podac go do sądu,własnego ojca, moja mama 10 lat temu rozwiodła się z nim, a sędzina na sprawie gdy zeznawałam opisując różne sytuacje z płaczem rzuciła do mojej mamy oskarżenie "widzi panie do czego doprowadzają takie sprawy!" na komisji d/s rozwiązywania problemów alkoholowych było tak samo "co pani chce,aby mąż wylądował pod śmietnikiem?". NIewiedza, nieświadomość, brak konkretnych sposobów i sensownych przepisów, tragedia, bo tyran w chacie rządzi a rodzina albo żyje w strachu przez lata albo ucieka zabierając ze sobą siebie. U mnie było o tyle trudniej, że ojciec jest byłym gliniarzem, nadkomisarzem i miał mnóstwo znajomych,interwencje policji kończyły się "a pan mnie zatrudniał do pracy" bo siedział w kadrach. Na sprawie nikt z nich nic nie pamiętał, bo moja mama podała go do sądu cywilnego o znęcanie się moralne na rodziną, a jaki werdykt? Mój ojciec musiał umieścic przeprosiny w gazecie lokalnej, śmiech na sali i bic poza tym. Żenada.

Na szczęscie moja mama się nie cofnęła, bo jak złożyła pozew to sie nie wycofała i szła za ciosem, ale dziś wiemy, że nie był warto bo cena jest bardzo wysoka, ta walka w sądach i kłamstwa mojego ojca, rzygac się chce na samo wspomnienie. Był moment w życiu że mama miała bardzo dużo pieniędzy bo jeździła na handel i mogła kupić mieszkanie i się wyniesc z dnia na dzień i to pieprzyc, do dziś żałuje, że tego nie zrobiła.

Efekty mojego ojca? rozwalił naszą rodzinę, ten zagorzały katolik, bo mimo tego że był gliną za czasów komuny to przykładnym wiernym, moje całe kuzynostwo nie odzywa się do mnie od lat, niektórych widziałam jak mieli po 10 lat ostatnim razem, niedawno przyczynia się do rozpadu małżeństwa mojego najstarszego brata, który uległ jego wpływom, nie licząc dni kiedy nas zawiódł, kiedy darł się na nas jak rozwścieczone zwierzę, przepił mnóstwo kasy, nie wiedział w ogóle do której chodzimy klasy, jak wychodził na wywiadówkę to pytał "do której chodzisz klasy V czy VI?" i w ostatnim pokoju zrobił sobie ołtarzyk i odmawiał z nami jakieś idiotyczne modły,koronki,różańce i czytał objawienia Matki i szczuł nas końcem świata i innymi durnymi przepowiedniami.

Jak o nim myślę to czuję nienawiść. Skrzywdził nas strasznie, nie pomógł nam jak sie musiałam usamodizelnic, studia to moja zasługa, powiedział że stac go oczywiście, ale nie będzie mi dawał pieniędzy za te sądy. Zrobił melinę z mieszkania, sikał po mieszkaniu szukając klopa, więc jak tu nie pamietac, skoro wsiadam do tramwaju odwracam się i czuję smród jakiegoś bezdomnego pijaczka i skojarzenie nasuwa sie same.Przez ponad 7 lat nie piłam alkoholu nie mogłam patrzeć na wódę, obrzydzała mnie.

To duża odwaga, uciec od niego, zając się sobą pomimo że wraca pod różnymi postaciami, tym bardziej że te dramaty są ignorowane a NIEBIESKA KARTA to fikcja która kompletnie nie działa w praktyce.
Jutro jadę do mamy,namawiać ją na szpital i do lekarza, bo jest chora ma postać zespołu maniakalno-depresyjnego po takich przeżyciach jej psychika powiedziała DOŚĆ!!!

I dziś wiem, że ci co siedzą za biurkiem nie są w stanie zrozumieć a co robił na nich wrażenie, zdjęcia albo nagrania bo podważało to wizerunek mojego tatusia ładnie ubranego i pachnącego.

Czego się boję najbardziej, że moje dzieciństwo zaważy na mojej przyszłości, że się poddam, że stracę wiarę w siebie i w nadzieję, że moej życie może byc inne> Te zmiany to proces, bardzo wolny i trwa i trwa a rzeczywistosc posiadania nawet małego mieszkanka i godna praca w Polce w dzisiejszych realiach tego nie ułatwia.

I dobija mnie to, że my DDA już na starcie jesteśmy na minusie, że dopiero jak w końcu jesteśmy dorośli to od nas wiele zależy, musimy na nowo zbudowac swój świat i siebie i znów jesteśmy na minusie bo nasi rówieśnicy już są gdzies z przodu i znów nadrabiamy.
Jak kiedyś sobie myslałam to ja nie ma zamiary zabiajs się na raty i przy okazji zadręczyc iles ludzi, od razu sobie coś zrobie raz a skutecznie.

A njagorsze jest to, że gdzies pod skóra czuję że jestem kims innym, kims wartościowym, komu zalezy kto wiele potrafi ale już nie zawsze ma siłę aby to ciągle naprawiac, prządkowac bo brakuje czasu na taka zwykła radość z codzienności.Jakbym przeżyła za dużo w zbyt krótkim czasie i brakuje mi oddechu,zachwytu,wzruszeń...a nie szarpania się, brakuje mi spokoju, kontaktu z naturą, takiego współistnienia tak zwyczajnie, tak po prostu...

NIe piszę już nic wiecej...
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31

Postprzez Koliber_87 » 5 kwi 2008, o 16:13

Doskonale Cię rozumiem choć u nas sprawa z Ojcem nie była tak zagmatwana przez to, że moja Mama po moich usilnych prośbach zaczęła chodzić na spotkania dla osób współuzależnionych, które prowadził pewien człowiek, który zajmuje jakieś stanowisko w mieście (nie wiem dokładnie jakie). Dzięki niemu- jego wypowiedzi na temat mojego Ojca i naszej rodziny udało się jakoś doprowadzić do końca sprawę eksmisji i separacji…
A takie komentarze jak tej sędziny są spowodowane niewiedzą. Trzeba było zapytać się jej czy nie chciałaby pomieszkać z Twoim Ojcem pod jednym dachem choćby przez miesiąc, może wtedy zmieniłaby zdanie…

Macie ciężko pod tym względem, że Wasz Ojciec jest czy też był policjantem… Mój znajomy ma taką samą sytuację w domu i wiem jak trudno jest udowodnić cokolwiek takiemu człowiekowi.

Mój Ojciec chyba do tej pory nie wie co studiuję, pewno nawet go to nic nie obchodzi. Nie ma pojęcia kiedy mam urodziny. Kiedyś dzień przed moimi urodzinami jak piekliśmy tort na tą okazję to zapytał jaka uroczystość się zbliża… Więc nie dziwię się, że Twój tata nie wiedział do której chodzisz klasy. Mój tata do tego potrafił jeszcze w swoje urodziny przyjść do nas i pytał się czy o czymś nie zapomnieliśmy, bo przecież on ma urodziny.

Moja Mama pracuje w handlu, kiedyś zajmowali się tym razem z Tatą i to Tata zazwyczaj jeździł po towar. Kiedy rozdzielili towar na dwoje moja Mama pierwszy raz pojechała po zakupy. Tego dnia Tata wrócił pijany wykręcił numer do jakiejś znajomej i kazał nam przez telefon odmawiać z nią różaniec, żeby moja Mama wróciła szczęśliwie do domu, więc znam tego typu zagorzałych katolików. Jak się później okazało – mój Tata tak uwielbiał wybierać się po towar, bo przez całą drogę oblewał zakupy a jak dojeżdżał to już zdążył na tyle wytrzeźwieć, że wyglądał na zmęczonego podróżą…Po jakimś czasie mój Tata splajtował a Moja mama dalej ciągnie swój interes i dosyć się jej powodzi – chociaż, że mój Tata kilka razy już nas okradał…

Ja miałam straszny wstręt do alkoholu przez wiele lat, uważałam to za zło. Moi znajomi uważali mnie za jakąś dziwną kosmitkę, ale na szczęście jakiś czas później zrobiłam prawo jazdy i to było moim wybawieniem – przecież kierowca nie pije a to nie jest moja wina, że ja muszę do domu dojeżdżać… Moja Mama uważała inaczej – Alkohol jest dla ludzi a nie ludzie dla alkoholu. Od dłuższego czasu nie jest to dla mnie aż tak wielki problem – od czasu do czasu w przypadku jakiejś uroczystości potrafię wypić lampkę dobrego wina ale znam umiar- nie chcę nigdy się upić, bo wiem jak zachowuje się człowiek po upojeniu…

Twoja mama powinna dać sobie pomóc… To nie jest wstyd, że ktoś nie potrafi sobie sam poradzić w szczególności w takich sytuacjach jak ta gdzie większość ludzi nie dałaby rady…
Ja zawsze czułam się jakaś inna od wszystkich jakby nie z tego świata… Najlepiej czułam się w lesie ze swoim psem… Tam gdzie nie dosięgały mnie oczy naszych ciekawskich sąsiadów… Często prosiłam Boga, żeby pozwolił mi wrócić do domu – do Niego. Nie chciałam nigdy popełnić samobójstwa, ale po prostu czułam się tu tak obco jak dziecko które przyjeżdża na wakacji do wrednej cioci którą znała tylko z opowiadań…

Wiem, że ludzie z DDA mają dość siły żeby nadgonić innych a nawet być lepszym od innych… Ta sytuacja w rodzinie nauczyła nas wytrwałości i odpowiedzialności… Wierzę, że dasz sobie radę, że Twojej Mamie uda się wyjść z tego.. Wieżę w Was… Jestem z Wami... Macie prawo być szczęśliwe i na pewno będziecie… Powiedz Twojej Mamie, że nie jest sama…
Koliber_87
 
Posty: 7
Dołączył(a): 3 kwi 2008, o 12:58

Postprzez retbutt » 7 kwi 2008, o 01:46

Cześć dziewczyny, trzymajcie sie i nie dawajcie za nic! Koliber, felicity, cieszę się zę nie udało mu się zniszczyć waszych żyć. Studiujecie, nie idziecie w ich ślady, jesteście normalnymi dziewczynami, brawo, wy juz wygrałyście.Koliberku, to że Ci się udało żyć inaczej być może jest czynnikiem warunkującym szansę wybaczenia, bo żal zostanie, ale ból zmniejszy się i będzie łatwiej. Mój ojciec też był alkoholikiem więc was rozumiem. Wybaczyłem mu, c I jest mi z tym dobrze. Choć owoce bycia DDA zbieram do dziś.Wybaczysz, ale jeszcze nie teraz. Życie, choroby, samotność zmieniają wszystkich, u mnie tak było,może u Ciebie też? i będzie łatwiej wybaczyć? Kiedyś
Avatar użytkownika
retbutt
 
Posty: 53
Dołączył(a): 9 lut 2008, o 02:06
Lokalizacja: Lublin

Postprzez mariusz25 » 7 kwi 2008, o 03:06

nie da się
ani wybaczyć też się nie da
zbyt duży ból nie pozwala,
czy wybaczyłabyś hitlerowcom którzy niszczyli Cię w obozie, pewnie ze nie
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez Koliber_87 » 7 kwi 2008, o 21:45

---------- 14:21 07.04.2008 ----------

Chciałabym wybaczyć... A jeszcze bardziej chciałabym zapomnieć...
Wiem, że to drugie nigdy nie będzie możliwe, że nigdy nie uda mi się uciec od wspomnień...

Dopóki On będzie mieszkał z nami nie uda mi się to, ale podobno czas leczy rany... Czy to jest prawda? Nie wiem... Pewno się przekonam za kilka lat, kiedy będę z własną rodziną daleko od niego... O ile kiedykolwiek będę ją miała, bo jak zaufać komukolwiek, jeśli osoba, w której powinno się mieć największe oparcie rani tak dotkliwie...

Staram się patrzeć na nowy dzień tak jakby wczorajszego dnia nie było ... Jest tylko "dzisiaj". Tylko, że to zawodzi wieczorami, kiedy siedzę sama w ciemnym pokoju i wspomnienia kłębią się w mojej głowie. Ciężko być DDA, ale musimy dać sobie radę...

---------- 21:45 ----------

Mój Ojciec zapytał się mnie czy go lubię... Nic nie odpowiedziałam... Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć... Po prostu zamknęłam mu drzwi przed nosem. Po chwili zaczął wykrzykiwać, że skoro go nikt nie lubi to on idzie się powiesić – jedyne, co w tym momencie pomyślałam to to co bym poczuła gdyby to naprawdę zrobił. Smutek po stracie ojca, (bo przecież mimo tego wszystkiego, co zrobił nadal jest moim ojcem), poczucie winy (przecież byłabym jedną z tych osób, które skłoniły go do tego), czy ulgę, że w końcu to wszystko na dobre się skończyło...

To zdarzyło się w niedzielę. Oczywiście on nic sobie nie zrobił. A ja nadal nie znam odpowiedzi na to pytanie, które sobie wtedy zadałam...
Koliber_87
 
Posty: 7
Dołączył(a): 3 kwi 2008, o 12:58

Postprzez bunia » 7 kwi 2008, o 22:16

To bardzo smutna historia....mimo wszystko uwazam,ze jestes bardzo dzielna :kwiatek:
Niestety nie da sie zapomniec przeszlosci,wykreslic jej z pamieci ale mozna nauczyc sie z nia zyc tak aby i Twoje zycie nabralo sensu,rumiencow i dlatego radze Ci poszukac terapi,sa na pewno tez grupy wsparcia dla rodzin uzaleznoinych.....znajdziesz tam pomoc,zrozumienie a takze zrozumiesz na czym polega alkoholizm jakimi mechanizmami sie kieruje.
Pamietaj,ze nie ponosisz odpowiedzialnosci za zycie ojca....to on jest i byl rodzicem a nie Ty.
Mam nadzieje,ze karta odwroci sie i nadejda lepsze czasy dla Ciebie czego Ci z calego serca zycze.
Pozdrawiam cieplo :buziaki:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy


Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 23 gości