bycie emocjonalnie dzieciakiem

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

bycie emocjonalnie dzieciakiem

Postprzez mariusz25 » 14 mar 2013, o 13:00

hm.. refleksja mnie pewna nachodzi, jak to trudno zyc w swiecie doroslych samemu niedorosnac.
kazdy reaguje na swiat tak jak ma w sobie, to co czuje i co potrafi, smutne jest to ze po osiagnieciu pełnoletności niewiele się niestety zmienia na lepsze. Żeby to było takie proste pstryknac i zmienić się w osobę odpowiedzialną i dojrzałą. Ja w sumie niedawno zaczalem sie uczyć co oznacza szacunek, odopowiedzialność - wiadomo, lepiej późno jak wcale. śmieszy mnie ale i też smuci jak ktos uważa się za lepszego, tylko dlatego, że jest dalej w drodze zdrowienia, w drodze do równowagi emocjonalnej. Ciekawe co wtedy czuje, dowartościowuje się upajając się sobą czy jak? Naprawdę straszne to dla mnie jest, że w różnych sytuacjach chodzę trochę po omacku, nie potrafiąc inaczej reagować jak dzieciak. Z drugiej strony lubie się bawić z dzieciakiem, zaczynam rozumieć pewne rzeczy patrząc na niego oczami dorosłej osoby. i co z tego, że coś mnie przerasta emocjonalnie, inni będą się czuć lepiej bo są dojrzalsi ale i tak to nic nie zmieni, gdyż jestem teraz kim jestem.
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Re: bycie emocjonalnie dzieciakiem

Postprzez Gunia76 » 14 mar 2013, o 13:14

Mi się zdaje że ja ani nie jestem emocjonalnie do końca dzieckiem, ani dorosłym człowiekiem..Takie nie wiadomo co...Nie potrafię bawić się ze swoimi dziećmi, nie potrafię być beztroska, spontaniczna jak dziecko, nie potrafię cieszyć się po prostu życiem i nie przejmować przyszłością... Czyli powinnam być dorosła...ale : nie potrafię panować nad emocjami, nie potrafię się obronić przed przemocą, zwłaszcza psychiczną, mam problemy w wychowywaniu swoich dzieci, nie potrafię walczyć o swoje, nie potrafię realizować swoich planów i marzeń...więc kim jestem???? dziwadłem jakimś...
Gunia76
 

Re: bycie emocjonalnie dzieciakiem

Postprzez Księżycowa » 14 mar 2013, o 13:53

Mariusz mam nie odparte wrazenie, że pijesz m.in do mnie między wierszami...

wiesz, to nie jest tak, że ,,nie pamięta wół...", bo ja na przykład nadal jestem cielątkiem i nadal reaguje nie raz jak dziecko i to do tego strasznie zagubione dziecko. Nie chodzi o to, że ktoś chce sie upajać sobą, bynajmniej w moim przypadku ale o to, że szkoda jest człowieka, który marnuje sobie życie a w końcu niczemu niewinnemu dziecku. Wiele osob tu wie co to jest wychowywać się z toksycznymi rodzicami i z jednej strony to trochę złość a z drugiej bezradność, że nic nie dociera a chce się pomoc...
Ja przyznaję, że też wychodziłam z takiego związku, też nie zawsze byłam przytomna i ja to rozumiem... ale sporo osób tu wtedy i było przy mnie i jasno mówiło co jest grane... ale też ja chciałam zrobić coś, żeby tak moj związek nie wyglądał jakikolwiek i sporo osób tu też było czy jest, które reagował podobnie a ostatnio coraz bardziej ktoś idzie w zaparte. Ja nie mówię, że jest gorszy czy coś, bo to nie jego wina. Ale chciałoby sie pomóc, tym bardziej, że ten ktoś pomocy sie domaga i tak błędne koło się robi. To jest wszystko zrozumiałe rzecz jasna, bo tak to działa.

A co do tytułu watku, to powiem szczerze, że ja też całkiem dzieckiem się nie mogę określic ale też nie w pelni dorosłą osobą, bo są momenty, kiedy to dziecko sie pojawia, sieję straszną panikę i głośno krzyczy bojąc się i strasząc a ja nic nie umiem z tym zrobić. Najpewniej trzeba by się tym dzieckiem zaopiekować ale... ja nie lubię dzieci :bezradny:
Poza tym są sytuacje, kiedy mnie ktoś jakimś zachowaniem zatka i nie potrafię się wybronić. Nigdy nie wiem kiedy to się zdarzy, bo z zasady, to mam charakterek i zazwyczaj się wygadam :twisted: ale bywa, że ktoś zrobi coś, co działa na to dziecko jak postawienie do pionu, nie wiem... strach przed skarceniem... nie wiem jak to okreslić... ale staram się z tym walczyć. Już jest lepiej niż dawniej ale dalej kłopotliwie.
Chyba w każdym z nas jestn tak, że nie tyle jesteśmy dziećmi emocjonalnie, co kazdy z nas ma w sobie zaniedbane dziecko, które w jakichś sytuacjach dla kazdego indywidualnych nie wie co robić i reaguje tak jak to dziecko potrafi, strachem, chaosem, histerią... jakoś trzeba znaleźć z nim kontakt ale przyznam szczerze, że nie potrafię.... :(
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: bycie emocjonalnie dzieciakiem

Postprzez Sansevieria » 14 mar 2013, o 14:19

Tak po prawdzie to każdy dorosły ma w sobie jakieś dziecko, problem to sie pojawia jak tym Dorosłym takie Dziecko wewnętrzne rządzi. Bardzo fajnie to pokazuje Bradshaw w książce "Powrót do swojego wewnętrznego domu".
Wiesz, potrzebę pokazania że są w czymś lepsi mają zwykle ludzie bardzo niepewni tego, że faktycznie sa lepsi. To fajnie widać w warunkach wyższej uczelni - profesor z dużym dorobkiem nie ma potrzeby udowadniania, ze jest lepszy w danej dziedzinie od studentow pierwszgo roku. Natomiast świeżo upieczony magister i owszem, bardzo często nosa zadziera i "pokazuje", mądrzy się, jest "ostry i wymagajacy", czasem bezwzględny. Z zasady dlatego, że jeszcze sie wcale pewnie nie czuje.

Mariusz, jesteś kim jesteś, ważne ze wiesz, że nie musisz na zawsze utknąć w tym, jaki jesteś teraz. Możesz, i nikt inny tylko Ty sam, zaopiekować się sobą, nauczyć tego, czego nie wyniosłeś z domu, zmienić siebie. Nie od razu, ale możesz. Nie "na życzenie" (Twoje czy czyjekolwiek) ale własna pracą z pomocą i fachowca i osób wspierajacych. Tak ogólnie to możesz, podobnie jak wiele osób w Twojej sytuacji i o Twojej konstrukcji psychicznej zaopiekować sie swoim wewnętrznym dzieckiem tak, żeby nie ono rządziło Twoim życiem i działaniami. Nie chodzi o to, żeby to wewnętrzne dziecko zlikwidować tylko o to, żeby Twoja dorosła część była tą co obejmie kierowanie caloscią. :)

A Gunia z tego co czytam to jeszcze sie ze swoim wewnętrznym dzieckiem nie spotkała, jeszcze ono się za bardzo boi. Nie jesteś żadnym dziwadłem, to jest opisane w obszernej literaturze przedmiotu, Guniu. Jesteś do bólu typowa, o ile Cię to pocieszy. :pocieszacz:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: bycie emocjonalnie dzieciakiem

Postprzez pszyklejony » 14 mar 2013, o 17:01

Sansevieria napisał(a):zaopiekować sie swoim wewnętrznym dzieckiem tak, żeby nie ono rządziło Twoim życiem i działaniami.


Żeby dojrzało, poczuło się wartościowe, a przez to bezpieczne. Rządzić musi, taka konstrukcja :)
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Re: bycie emocjonalnie dzieciakiem

Postprzez Sansevieria » 14 mar 2013, o 18:04

A to już Pszyklejony kwestia teoretyczna chyba bardziej, bo jest też opcja zachowania wewnętrznego zaopiekowanego dziecka, które nie rządzi. Jest, jest w kontakcie i pozostaje właśnie dzieckiem niedojrzałym, ale nie ono decyduje, bo i nie potrzebuje będąc dzieckiem tego zwykle robić. Ja się przyznam do posiadania w sobie całkiem niedojrzałej Dziewczynki, która nigdy nie dorosnie i czasem chce pochodzic po kałużach... :lol:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: bycie emocjonalnie dzieciakiem

Postprzez mariusz25 » 14 mar 2013, o 18:13

szczerze to nie do ciebie koniku, ogolnie czuje ze to male dziecko krzyczy i tupie dzisiaj strasznieni dlatego ten post
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Re: bycie emocjonalnie dzieciakiem

Postprzez Sansevieria » 14 mar 2013, o 18:21

A o co mu chodzi? Żadne dziecko nie złości się bez powodu :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: bycie emocjonalnie dzieciakiem

Postprzez Księżycowa » 14 mar 2013, o 18:39

mariusz25 napisał(a):szczerze to nie do ciebie koniku, ogolnie czuje ze to male dziecko krzyczy i tupie dzisiaj strasznieni dlatego ten post


Wydawało mi się inaczej... ja też źle często coś odbieram.
Może za dużo sie wydarzyło jak na jedną głowę?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: bycie emocjonalnie dzieciakiem

Postprzez ewka » 14 mar 2013, o 18:58

mariusz25 napisał(a):Ja w sumie niedawno zaczalem sie uczyć co oznacza szacunek, odopowiedzialność - wiadomo, lepiej późno jak wcale.

Jak najbardziej się z Tobą zgodzę - lepiej późno niż wcale. Lub inaczej jeszcze - lepiej późno niż nigdy.

Się na świat i życie reaguje tak, jak się potrafi - tutaj też się z Tobą zgodzę. Jedni te reakcje prawidłowe i właściwe wysysają z mlekiem matki... przed innymi to droga, którą muszą przemierzać sami. I niestety wiąże się to z potłuczonymi kolanami. Nie da się inaczej Mariusz. A najważniejsze jest to, żeby dostrzec i chcieć. U Ciebie widzę i jedno i drugie - dlatego wierzę, że DASZ RADĘ!!!


mariusz25 napisał(a):śmieszy mnie ale i też smuci jak ktos uważa się za lepszego, tylko dlatego, że jest dalej w drodze zdrowienia, w drodze do równowagi emocjonalnej. Ciekawe co wtedy czuje, dowartościowuje się upajając się sobą czy jak?

Różnych ludzi na swych drogach spotykamy. Mnie też i śmieszą i smucą... ale tak sobie kiedyś powiedziałam, że ludzie trudni są po to, abym mogła ćwiczyć cierpliwość, wyrozumiałość i empatię... o ile się da, bo nie zawsze się da tak ot... i już jest. Czasem właśnie trzeba sobie poobijać trochę kolanka, bo robi się skucha. No tak to już jest.

mariusz25 napisał(a):Naprawdę straszne to dla mnie jest, że w różnych sytuacjach chodzę trochę po omacku, nie potrafiąc inaczej reagować jak dzieciak.

Nauczysz się. Tylko chciej i nie rezygnuj!

:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: bycie emocjonalnie dzieciakiem

Postprzez Księżycowa » 14 mar 2013, o 22:42

ewka napisał(a):Różnych ludzi na swych drogach spotykamy. Mnie też i śmieszą i smucą... ale tak sobie kiedyś powiedziałam, że ludzie trudni są po to, abym mogła ćwiczyć cierpliwość, wyrozumiałość i empatię... o ile się da, bo nie zawsze się da tak ot... i już jest. Czasem właśnie trzeba sobie poobijać trochę kolanka, bo robi się skucha. No tak to już jest.




Ewka, dobre... może pomoże - dzięki :kwiatek:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: bycie emocjonalnie dzieciakiem

Postprzez Tinn » 15 mar 2013, o 14:55

Sansevieria napisał(a): Ja się przyznam do posiadania w sobie całkiem niedojrzałej Dziewczynki, która nigdy nie dorosnie i czasem chce pochodzic po kałużach... :lol:

Moja ma około 10-11 lat tak jak Ania z Zielonego Wzgórza i umiem tylko poznać kiedy jest zadowolona i bezpieczna bo wtedy mam poczucie harmonii i komfortu.Jest wtedy tą Anią , która trafiła już na Zielone Wzgórze i wie , że jest bezpieczna, warta miłości. Niestety te stany są rzadkie.Ale wyczuć co zrobić by do tej harmonii świadomie doprowadzić to jest dla mnie bardzo trudne.Fakt, że zabrałam się za to bardzo późno, większość z bywalców tego forum ocyka się wcześniej.
W zasadzie cieszę się, że los nie dał mi dzieci.Skoro tyle lat nie potrafię zrozumieć i się zaopiekować właściwie samą sobą to byłoby tragiczne ponosić odpowiedzialność za własne dziecko.
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17


Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości