A co na to druga strona?

Problemy z partnerami.

A co na to druga strona?

Postprzez ramona » 4 paź 2007, o 01:39

Tak sobie mysle, wszystko co tu piszemy, jest bardzo subiektywne - NASZE odczucia...NASZ opis sytuacji...Ale co z druga strona?

Wiadomo, ze glownym celem tego forum jest wspieranie. Nie powiem - duza wiekszosc rad, ktore dostalam, wg mnie, trafialy w samo sedno...Choc prawie sie nie znamy :) , dzieli nas odleglosc wirtualna i nie tylko :)

Ale przeciez nasi byli/partnerzy tez maja swoje motywy - pewnie odczuwaja to inaczej...Widza wiecej prawdy po swojej stronie...Choc moze sie myle...

A co wy na to?
Avatar użytkownika
ramona
 
Posty: 278
Dołączył(a): 14 maja 2007, o 15:35

Postprzez Biedrona » 4 paź 2007, o 04:53

wychodze z zalozenia, ze wszystko zalezy od sytuacji. w momencie, kiedy druga strona mowiac wprost "wypiela sie" na nas w sposob doslowny i pozbawiajacy wszelkich zludzen - jej strona, wytlumaczenie, problemy przestaja byc moimi.
jesli nie walczy, nie robi nic w kierunku pozytywnego obrotu zaistnialych sytuacji - tym bardziej jego/jej spojerzenie powinno przestac nas obchodzic. wiem, ze na poczatku to trudne, ale potem okazuje sie zupelnie racjonalne.
na poczatku rozstania tez mnostwo czasu zajelo mi zrozumienie drugiej strony - tyle ze doszlam do wniosku, ze sa to zupelnie inne kategorie - jak dla mnie niezrozumiale. w tej chwili nawet nie staram sie tego pojac, bo szkoda czasu. czasami po prostu nie da sie.
inna sprawa, kiedy drugiej stronie zalezy, kiedy walczy, pokazuje, ze chce/moze/jest w stanie cos zmienic, by lepiej bylo razem. wtedy mozna sprobowac zrozumiec druga strone - od tego sa przeciez kompromisy, tak niezbedne w kazdych miedzyludzkich zwiazkach.
wszystko jednak w miare wlasnych, prywatnych granic.
przytulanka, Ramonko
Avatar użytkownika
Biedrona
 
Posty: 193
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 19:50

Re: A co na to druga strona?

Postprzez ewka » 4 paź 2007, o 11:19

ramona napisał(a):Tak sobie mysle, wszystko co tu piszemy, jest bardzo subiektywne - NASZE odczucia...NASZ opis sytuacji...Ale co z druga strona?

Fajne zdanie. Pewnie, że NASZE, bo tak widzimy i tak czujemy... błędem natomiast wydaje mi się ograniczanie tego pola widzenia - z drugiej strony coś wygląda zawsze inaczej i skąd przekonanie, że gorzej?

Tkwi w nas pewność, że z naszej strony jest lepsze i tak TRZEBA patrzeć... z drugiej strony to przekonanie też jest, ale też do swojego "lepszego". I kicha... a wystarczy starać się zrozumieć, że można na coś patrzeć z dwóch stron i każdy coś dla siebie "zobaczy".
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 4 paź 2007, o 12:15

Mnie się wydaje tak- żeby z kimś żyć, mieszkać, jakos wspólnie egzystować- ZAWSZE TRZEBA BRAĆ POD UWAGĘ JEGO WERSJĘ. Inaczej moim zdaniem sie nie da, bo prowadzi to do jakichś ukrytych żalów, pretensji, poczucia krzywdy, które są raczej zgubne.
Dopóki sie chce być razem- trzeba chcieć poznać "prawdę " drugiej strony, oraz domagać się przyjecia "naszej" prawdy... Przyjęcia bądź poznania.
Szczerze mowiąc- ja sobie nie wyobrażam takiego zwiazku, gdzie jedna lub obie strony są wypełnione tylko i wyłacznie swoją prawdą.

Natomiast czasem, dla własnego komfortu lub nawet zdrowia psychicznego- czyjąś prawdę należy odrzucić. Chocby na jakiś czas, by potem do niej wrócić.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ramona » 4 paź 2007, o 12:55

błędem natomiast wydaje mi się ograniczanie tego pola widzenia - z drugiej strony coś wygląda zawsze inaczej i skąd przekonanie, że gorzej?

No wlasnie, to blad tak myslec, ale skoro zwiazek sie rozpada, to tez dlatego, ze nie chce sie przyjac prawdy ukochanej osoby - nie chce sie jej zrozumiec, wiec w jakis sposob jest "gorsza" bo inna od naszej - tak mi sie wydaje...



a wystarczy starać się zrozumieć, że można na coś patrzeć z dwóch stron i każdy coś dla siebie "zobaczy".

Oby tak chcialy obie strony - wszystko byloby latwiejsze i nie byloby tyle rozwodow :wink:


Dopóki sie chce być razem- trzeba chcieć poznać "prawdę " drugiej strony, oraz domagać się przyjecia "naszej" prawdy...

I ja tez sie z tym zgadzam.




jesli nie walczy, nie robi nic w kierunku pozytywnego obrotu zaistnialych sytuacji - tym bardziej jego/jej spojerzenie powinno przestac nas obchodzic.

No ale jak sama przyznalas Biedronko, to jest trudne i wymaga czasu...niestety...

Bardzo bym chciala, aby moj przyszly partenr tak na to patrzyl, jak wy kochane :cmok:
Avatar użytkownika
ramona
 
Posty: 278
Dołączył(a): 14 maja 2007, o 15:35

Postprzez ewka » 4 paź 2007, o 13:23

agik napisał(a):Natomiast czasem, dla własnego komfortu lub nawet zdrowia psychicznego- czyjąś prawdę należy odrzucić. Chocby na jakiś czas, by potem do niej wrócić.

O! Dobrze powiedziane :kwiatek2:

ramona napisał(a):Bardzo bym chciala, aby moj przyszly partenr tak na to patrzyl, jak wy kochane

Bierz jedną z nas... albo obie :haha:

:slonko: :slonko: :slonko:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Abssinth » 4 paź 2007, o 13:34

a ja na ta druga strone popatrze troche z innej strony :)

czesto problemy w zwiazkach zaczynaja sie wlasnie od tego, ze ktos na nasza 'strone' nie chce popatrzec i zwrocic uwagi...i zwykle to kobiety sie naginaja, mysla o tej drugiej stronie, tlumacza czyjes zachowania - podczas gdy nasza opinia pozostaje niewysluchana, jak rowniez nasze przypuszczenia - nieuzasadnione. Mysle w tym momencie o przypadkach nieco ekstremalnych, kiedy to partner bije, pije, zdradza, zachowuje sie w stosunku do kobiety po chamsku po prostu...a kobieta tlumaczy, ze moze to przez zly dzien w pracy, bo moze ma problemy ze soba, moze go z pracy wyrzucili, i on biedaczek sobie nie umie poradzic... tylko, ze to nie moze byc wytlumaczenie, czlowiek dorosly powinien sobie radzic z problemami w inny sposob.

haha, myslalam, ze tak calkiem z innej strony podchodze, a teraz jak napisalam, widze, ze tak naprawde pisze to samo co Wy, tylko troche innymi slowami :)

pozdrowka :)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Pytajaca » 4 paź 2007, o 21:02

Musze sie zgodzic z Abssinthem, choc to na pewno zalezy od indywidualnej sytuacji.

Szacunek to podstawa - jsli go nie ma z OBYDWU stron - nie ma mowy o zwiazku. Bez tego sa tylko pseudozwiazki na sile wypelnione ciaglymi ustepstwami z jednejlub pokazywaniem wyzszosci zdania z drugiej strony.

Jak zawsze i wszedzie - bez rownowagi nie da sie isc rowno i bez zawrotow glowy oraz nie da sie byc szczescliwym.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez ewka » 4 paź 2007, o 22:12

Abssinth napisał(a):czlowiek dorosly powinien sobie radzic z problemami w inny sposob

Powinien... ale nie każdy sobie radzi, no tak to już jest.
:D
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez ramona » 5 paź 2007, o 00:44

Bierz jedną z nas... albo obie HaHa

Hahaha, jednak wole chlopcow... :shock: :)


To prawda, ze kobiety bardziej sie naginaja do "prawd" mezczyzn - jak napisala Absinth - choc nie zawsze im to na dobre wychodzi...
Ale dlaczego tak jest - czy nie mozemy byc bardziej bezwzgledne???

Mezczyzna jest glowa, a kobieta szyja...Tak mi sie nasunelo...Tylko w ktora strone skrecic glowa, aby patrzec w dobrym kierunku i aby oczy chcialy tam patrzec...
Avatar użytkownika
ramona
 
Posty: 278
Dołączył(a): 14 maja 2007, o 15:35

Postprzez ewka » 5 paź 2007, o 06:46

ramona napisał(a):Hahaha, jednak wole chlopcow... :shock: :)

No to dostałam kosza;))))
Co do tego naginania... a to jest ważne, kto się ile i jak nagina? Chodzi przecież o jakieś wspólne dobro i nie myślę tutaj o żadnych patologiach, bo to inna bajka całkiem.

Życie pokazuje, że kobiety, kiedy czują opór i niemożność przeforsowania swojej "prawdy" - potrafią ze spokojema wejść w tę męską prawdę... ale z czasem cierpliwie, kropla po kropli i tak wyjdą na swoje. Fakt, trzeba na to czasu i trzeba, aby nie najważniejsze było "moje na wierzchu", bo to nie ma najmniejszego sensu (moim zdaniem oczywiście).

:slonko:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 527 gości