Ja i nowy wątek. Jeśli będzie chaotycznie, przeprasam. Postaram się być klarowna i zwięzła, na ile mi się uda.
Jakiś czas temu (koło miesiąca) zmieniłam piętro w pracy. Bywało, że mijalam się tam z pewnym facetem. On patrzył na mnie dosc czesto. Jednak nic sobie z tego nie robilam, bo nie jeden juz patrzyl i w sumie to przeciez moze oznaczac nic lub mniej niz nic. Ktoregos razu wracalam do domu i on podbiegl. Chwile porozmawialismy, zapytal czy podwiezc mnie do domu. Uprzejmie odmowilam. Po okolo dwoch tygodniach sama zagadalam do niego na firmowym komunikatorze. Po tygodniu, dokladnie wczoraj bylismy na spotkaniu poza praca. Siedzielismy, romawialismy i on nagle mowi, ze wszedl w moje CV firmowe i zobaczyl tam inne nazwisko. Wyszlo wiec, ze jestem rozwiedziona. Zaczal zadawac kilka pytan w tym ostatnie, czy mieszkam sama. Czulam sie niekomfortowo, bo chronie swoja prywatnosc szczegolnie na pioerwszym spotkaniu, ale nie moglam sklamac. Odpowoedzialam, ze mam corke. Byl zaskoczony, powiedzial, ze nie widac po mnie jakbym miala. Pozniej zmienilismy temat, nawiazal cos do mojej bluzki, ja odparlam, ze w sumie to zawsze ubieram sie tak na luzie, a on odparl, przeciez to kolezenskie spotkanie. Pozniej w aucie jeszcze raz w trakcie rozmowy powtorzyl to zdanie. Czulam, ze wynikalo to z mojej sytuacji (rozwiedzioan z dzieckiem). Podjezdzajac pod dom powiedzial w sumie to moze pojechalibysmy jeszcze gdzies tak szybko sie to spotkanie konczy. Ja jednak wyszlam z auta i poszlam do domu. Bedac w budynku dostalam od niego telefon, ze on czuje w sumie niedosyt i, ze jakos tak to sie skonczylo szybko i prosi, zebym zeszla. Zeszlam. Chwile w aucie porozmawialismy, jak to sie stalo, ze on wtedy zaproponowal mi powozke, ja pozniej do niego zagadalam bla bla bla. Zapytal po chwili czy moge sie do niego zblizyc i wtedy zaczelismy sie calowac ((. Trwalo to chwile, po czym powiedzialam, ze juz ide. Poszlam. To koniec tej "historyjki". to bylo wczoraj. Dzisiaj czuje sie z tym zle (. Mam wrazenie, ze chyba tylko na tym mu zalezalo. Skoro dwa razy podkreslil, ze to spotkanie kolezenskie a pozniej sie ze mna calowal, to inaczej tego nie mozna zinterpretowac. Mam do siebie pretensje, ze dalam sie pocalowac i sama calowalam. Pewnie to moze dac mu pomyslec "ze jestem latwa", chociaz tak nie jest. Nie napisze do niego i nie odezwe sie pierwsza, ale w srodku czuje jakbym wylala na siebie gnoj . Czy mam racje, co do swoich interpretacji? Co tu teraz zrobic? Wszystko dlatego, ze juz chyba sie nie nadaje do relacji damkso-meskich. Na ostatniej randce bylam prawie 3 lata temu..............