Rozstanie

Problemy z partnerami.

Rozstanie

Postprzez agnieszkaK » 7 sty 2015, o 16:31

Witam
Mam 41 lat i dwa miesiące temu rozstałam się ze swoim partnerem życiowym 43 lata(on mnie zostawił). Nasz związek trwał 7 lat. Nie był to związek idealny, a raczej jego farsa i wegetacja. Układ jednnostronny. Ja kochałam on nie. Z roku na rok coraz bardziej. Od czterech lat nie współżyliśmy ze sobą. Dziwne? Tłumaczyłam to sobie jego depresją, problemami emocjonalnymi, cukrzycą. Dostosowałam się i nadal kochałam, mając nadzieję, że wkrótce coś się zmieni. Miesiąc przed rozstaniem, próbował nawet robić podchody, ale go odrzuciłam. Pomyślałam sobie wtedy: dlaczego mamy to robić tylko wtedy gdy ty tego chcesz? W dzień rozstania powiedział do mnie wiele przykrych słów: że nie kocha, że go nie pociągam, dlatego nie chciał ze mną współżyć, że sytuacja w której musiał ze mną być przez te wszystkie lata spowodowała, że od 6 lat ma depresję i dostał cukrzycy. Nie umiałam go stymulować aby chciało mu się walczyć o ten związek. Spakował mnie i wywiózł do domu rodzinnego. Później dowiedziałam się, że spotyka się z 39 letnią rozwódką z 2 dzieci: 16 lat i 7 lat. Zadzwoniłam do niego, żeby się spotkać i poprosić o zejście się. Był bardzo chętny poodwoływał spotkanie, żeby się ze mną zobaczyć. Miałam nadzieję, że wszystko jest na dobrej drodze, że przemyśłał sprawę i uznał, że jestem jednak dla niego ważna. Spotkało mnie wielkie rozczarowanie, a spotkanie okazało się koszmarem. Zobaczyłam go uśmiechniętego, całego w skowronkach, zmienił swój styl ubierania, wszystko nowe, zapuścił sobie brodę, bo ma taką fantazję. Właśnie wtedy dowiedziałam się o tej kobiecie. Zaczął opowiadać jak mu z nią dobrze, że chce z nią być. Dzieci jeszcze nie poznał. Że jest inna niż ja, silna, pewna siebie kobieta. Że ja jestem przez całe życie ofiarą, jestem słaba, za wrażliwa dla niego, jestem kobietą, która nie może mu dać tego czego on chce. Że nawet jeśli byłby sam, a ja byłabym ostatnią kobietą na świecie to i tak by mnie nie chciał. Po 10 min wyszłam z lokalu zostawiając go samego, przy czym bardzo się zdziwił, że tak szybko chcę iść. Następnego dnia zadzwoniłam jeszcze do niego, żeby zapytać dlaczego mnie tak depcze, dlaczego stał się tak okrutnym i bezlitosnym człowiekiem, nawet głos mu się zmienił? Przecież ja znałam zupełnie innego człowieka? Powiedział wtedy, że jemu też jest przykro, że mówi mi takie rzeczy ale chce, żebym zrozumiała, że my nie będziemy już razem. Zaproponował kumplowanie i pomoc gdy będę potrzebowała. Oczywiście odrzuciłam taką możliwość i nie pozwoliłam mu się ze mną już nigdy kontaktować. Wykasowałam wszystkie jego numery i adresy e-mailowe, na wypadek gdyby przyszło mi do głowy ponowne żebranie o jego miłość. No i tu zaczyna się mój problem. Mimo, że mnie tak upokorzył, powiedział, że mnie nie kocha ja nadal go kocham, tęsknię i nie mogę tego zaakceptować. Przeszłam załamanie, mam bardzo silną depresję i nerwicę, strasznie schudłam, wymiotuję, boli mnie serce. Oddałam mu najlepsze lata swojego życia, oddałam serce, dostosowałam do niego, dbałam. Oczywiście nie uważam się za żadną ofiarę i nie nie jestem słaba. Jestem DDA, użerałam się przez większość życia ze swoim ojcem alkoholikiem, który znęcał się nad nami psychicznie i fizycznie, nigdy mu nie uległam, mimo, że byłam dzieckiem, potrafiłam się przed nim bronić, później mieszkając z byłym, prowadziłam cały dom, studiowałam, pracowałam, zajęłam się sama pogrzebem ojca, który zmarł, teraz użeram się z bratem alkoholikiem i nie popuszczam, zajmuję swoją bezradną matką, która przeżyła piekło z moim ojcem. Właśnie,że jestem silna. Ale słaba jestem jeśli chodzi o uczucia, wyrażanie swoich emocji. I jak kocham to na zabój bez opamiętania i dla miłości jestem w stanie zrobić wszystko i wszystko poświęcić. Niestety to mnie zgubiło. Mój były również pochodzi z rodziny dysfunkcyjnej. Gdy miał dwa lata powiesił się jego ojciec. Został z matką, żyjąc w slamsach. Matka wyżywała się na nim, biła, dziadkowie również bili. Gdy skończył studia wyjechał, uciekł od matki. Matka zachorowała, uznał, że szantażuje go emocjonalnie i wmówiła sobie chorobę. Matka umarła, nie załatwił pogrzebu, dał pieniądze rodzinie. Odciął się całkowicie i uciekł. Nie mógł znieść moich problemów i chciał, żebym wszystko robiła sama, nie wspierał. I kto tu jest słaby? Kiedyś powiedział, że on chyba nie potrafi kochać, nigdy nikogo nie kochał, nawet własnej matki. Opisuję go, bo może pomożecie mi zrozumieć, dlaczego zachował się wobec mnie tak podle? Nie tolerował mojej rodziny, a co z jego? Uważał się zawsze za lepszego ode mnie, mądrzejszego, a teraz jeszcze ta kobieta. Nie wiem co o tym wszystkim sądzić. Nie wiem jak przestać go kochać. Czy on zda sobie sprawę, że popełnił błąd? Czy on naprawdę nie potrafi kochać. Czy do mnie wróci? Czy zakocha się w tej kobiecie? Jestem o nią tak bardzo zazdrosna. Co ona ma czego ja nie mam? Pomóżcie mi zrozumieć, proszę :cry:
agnieszkaK
 
Posty: 6
Dołączył(a): 5 sty 2015, o 09:23

Re: Rozstanie

Postprzez Honest » 7 sty 2015, o 16:53

Witaj Agnieszko,

każdre rozstanie jest bolesne. Piszesz, że Wasz związek od kilku lat włąściwie był pozbawiony intymności, oddalaliście się od siebie. Ponadto partner, jak to określiłaś, zdeptał Twoje uczucia obrażając i rzucając swoja prawdę nie licząc się z tym jak Ty się z tym poczujesz.

Nie rozumiem dlaczego chcesz z nim być. Boisz się samotności czy jednak dobrze było Ci w tym związku pomimo takiego traktowania? Pytasz czy on zrozumie swój błąd, ale co jest błędem Twoim zdaniem? Rozstanie z Tobą?
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Rozstanie

Postprzez agnieszkaK » 8 sty 2015, o 07:47

Pewnie pomyślisz, że jestem jakąś idiotką albo desperatką, ale ja go kocham, strasznie za nim tęsknię i nie mogę o nim zapomnieć, pomimo tego jak się wobec mnie zachował. Nie wierzę również, ze był ze mną 7 lat i kompletnie nic nie czuje.
agnieszkaK
 
Posty: 6
Dołączył(a): 5 sty 2015, o 09:23

Re: Rozstanie

Postprzez Honest » 8 sty 2015, o 11:17

Myśle, że po takim czasie spędzonym razem osoba zawsze pozostaje nam w jakiś sposób bliska. Czasem jest sentyment, czasem silne negatywne uczucia - w zależności od tego jaka była to relacja. Ale czasem uczucie się wypala i w sercu pojawia się nowe uczucie, nowe emocje do kogos innego.

Nie uważam Cię za idiotkę. Zastanawiam się dlaczego tak bardzo pragniesz być z kimś, kto chociażby na sam koniec potraktował Cię bardzo brutalnie.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Rozstanie

Postprzez agnieszkaK » 8 sty 2015, o 11:28

Nie wiem, to uczucie jest bardzo silne. Chcę z nim być, chcę czuć jego bliskość, jestem zazdrosna o tamtą kobietę, czuję złość, że zajęła moje miejsce, kocha się z nim, gdy to ja powinnam.
agnieszkaK
 
Posty: 6
Dołączył(a): 5 sty 2015, o 09:23

Re: Rozstanie

Postprzez Honest » 8 sty 2015, o 11:29

A dlaczego Ty powinnaś, a nie ona?
Mam wrażenie, ze ta strata spowodowała, że idealizujesz partnera.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Rozstanie

Postprzez agnieszkaK » 8 sty 2015, o 11:48

Ja go zawsze kochałam, będąc z nim, a później obok. On o tym wiedział. Nie idealizuję go. Zaakceptowałam jego wady. Teraz też kocham i nie mogę cały czas zrozumieć, dlaczego? Dlaczego tak się stało?
agnieszkaK
 
Posty: 6
Dołączył(a): 5 sty 2015, o 09:23

Re: Rozstanie

Postprzez Honest » 8 sty 2015, o 11:50

Ona też może go kochać. Rozumiem Twój ból, chyba nie ma osoby, która choć raz nie cierpiałaby z powodu rozstania. Ale jesli taka jest jego decyzja, jesli coś czuje do tamtej, jest szczęsliwy, to nie pozostaje Ci nic innego jak dać mu odejść.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Rozstanie

Postprzez agnieszkaK » 8 sty 2015, o 11:55

Ale to takie trudne. Nie mogę go wyrzucić ze swojej głowy.
agnieszkaK
 
Posty: 6
Dołączył(a): 5 sty 2015, o 09:23

Re: Rozstanie

Postprzez agnieszkaK » 8 sty 2015, o 11:57

On jest szczęsliwy, a ja cierpię.
agnieszkaK
 
Posty: 6
Dołączył(a): 5 sty 2015, o 09:23

Re: Rozstanie

Postprzez Honest » 8 sty 2015, o 12:00

To jest niesamowicie trudne. I bolesne. Ale jakie masz inne wyjście? Nie zmusisz nikogo do bycia z Tobą.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Rozstanie

Postprzez zajac » 8 sty 2015, o 12:01

Witaj, Agnieszko!
Kiedy mój poprzedni, ważny dla mnie związek się rozleciał, jakoś intuicyjnie przestałam używać słowa "miłość", a zaczęłam myśleć jakby bardziej szczegółowo o tym, co straciłam, a chciałabym mieć nadal, jakie MOJE potrzeby były w tym związku zaspokajane, a już nie są i nie będą, jak lubiłam się czuć, dlaczego. Myślę, że to było dla mnie dobre nastawienie (choć równocześnie bardzo nieraz dołujące), bo pozwalało myśleć o całej sytuacji nie tylko jak o czymś, co ma wyłącznie zewnętrzną przyczynę -- miłość, która przyszła i odeszła -- ale i o pewnym stanie emocjonalnym, na który miało się i ma pewien wpływ. Bo jakaś część tzw. miłości to wg mnie możliwość zaspokajania NASZYCH własnych potrzeb. Które możemy próbować zrozumieć i uczyć się je zaspokajać w inny sposób, nie w związku. Czasem koniec związku wiele nam mówi o nas samych.
No a smutek, żal, wściekłość i temu podobne uczucia, również tęsknota i chęć powrotu do dobrych chwil, które przecież były -- są naturalne po stracie. Będą stopniowo słabnąć. :buziaki:
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Rozstanie

Postprzez Honest » 8 sty 2015, o 12:36

Zając, nawet jak piszesz nie do mnie, a do kogos innego w odniesieniu do jego/jej sytuacji to wielokrotnie wyciągam coś dla siebie. Skłaniasz mnie do refleksji. Dziekuję Ci za to.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Rozstanie

Postprzez zajac » 8 sty 2015, o 12:39

Miło mi, Honest, ja też tak mam, że różne wpisy do innych osób kierowane skłaniają mnie do refleksji :)
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Rozstanie

Postprzez Haunebu 1 » 8 sty 2015, o 13:37

Witaj Agnieszko. Twoja obecna sytuacja jak żywo przypomina mi moją z przed wielu już lat kiedy to moja druga polowa również stwierdziła że instytucja małżeńska ją przerosla, i odeszła do innego. Moje życie zawaliło się dokładnie jak Twoje mimo że nasz związek trwał krócej bo 4 lata ale czas nie ma tutaj znaczenia. Nieprzespane noce, burza w głowie, obwinianie i szukanie winy w sobie, zniechęcenie do życia itp. Cały czas zastanawiałem się co miał tamten czego nie miałem ja... Bolalo gdy wyobrażałem sobie jak ona zasypia i budzi się u boku tamtego człowieka a ja zostałem sam... Wiele ukojenia i pocieszenia znalazłem tutaj, pamietam jak nie mogąc zasnąć wchodziłem o 2 w nocy na stronę i wylewałem swoje żale. Najgorsze było to że moja ex wracała parokrotnie ale nie dawała rady i po paru dniach znowu odchodziła, to rujnowało doszczętnie moją psychikę ale też wbrew pozorom z perspektywy czasu patrząc czynilo ją silniejszą. Kontakt między nami był cały czas czy to telefoniczny czy interpersonalny. Aż w końcu przyszedł czas że postanowiliśmy ponownie spróbować, zbiegło to się z moim przeniesieniem w pracy do oddziału za granicą. Wyjechaliśmy razem i myślałem że nowe otoczenie pomoże nam zacząć wszystko od nowa. Na początku było cudownie, wspólne spacery,przytulne kawiarenki, wyjazdy w plener itd. Jednak przeszłość nie dała tak łatwo o sobie zapomnieć, mimo że staraliśmy się od niej odciąć ciągle siedziała w naszych głowach.To było silniejsze. Z czasem wrociliśmy do Polski i wspólnie podjeliśmy decyzję o rozstaniu gdyż dalsze życie w takim układzie było bez sensu. Nie bolało już gdyż ta decyzja dojrzewała w nas obojgu od dawna. Moja ex wróciła w swoje rodzinne strony, niedlugo potem wzieliśmy rozwód. I kazde poszło w swoją stronę. Utrzymywaliśmy jakiś czas kontakty telefoniczne jednak z czasem staly się one coraz żadsze aż ustały zupełnie. Piszę Ci to Agnieszko bo moja sytuacja była bardzo podobna do Twojej, też kochałem,też cierpialem też robilem wszystko aby moje ex wróciła, a jak wróciła to już nie byłem taki pewny tego powrotu. Nie można oszukiwać samego siebie bo się nie da. Trauma w moim przypadku trwala 3 miesiące potem już było stopniowo lepiej a dziś podchodzę do tego zupełnie bez emocji, Dlatego wierzę Agnieszko że ty również podniesiesz się z tego "doła", ważne abys teraz nie była sama, masz napewno znajomych ,przyjaciół, przebywaj z nimi ,oderwij się trochę myślami od przeszłości. Wiem że ona będzie wracała wieczorami kiedy będziesz sama ale uwierz że po każdej burzy przychodzi słońce i przyjdzie taki czas że znowu się uśmiechniesz. Ach....rozpisałem się... Pozdrawiam Cie ciepło mimo że śnieg na dworze
Avatar użytkownika
Haunebu 1
 
Posty: 72
Dołączył(a): 4 sty 2015, o 23:20

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 136 gości