Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Problemy z partnerami.

Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Kasjopeja » 15 gru 2014, o 19:55

Mam 35 lat i w końcu sie zakochalam. Wiele związków za mną, lepszych i gorszych, sporo doświadczeń.. Ale do rzeczy.. On, lat 40. Wolny, niezonaty, bez dzieci. Wydawałoby sie - sytuacja idealna. I było pięknie... 3 tygodnie. Pierwszy raz w życiu zakochalam sie od pierwszego wejrzenia, mega chemia, zbieżne wartości i poglądy, No ideał..

Po 3 tyg zaczął uciekać. Boi sie związku jak ognia. Boi sie mnie. Dziś zobaczyliśmy sie pierwszy raz od 2 tyg. Bo sie bal.. Codziennie gadamy przez tel po 4 godziny, ale spotkać sie boi, bo idea związku go przeraża.

Facet jest DDA, ale oczywiście nie zdaje sobie z tego sprawy. Ja jestem po 4 letniej terapii wiec trochę rozumiem..

Dzisiejsze spotkanie u mnie w biurze.. Po prostu magia.. Nie mogliśmy przestać na siebie patrzeć, widziałam ze sie mocno stresuje, ale tez widzę ze jestem dla niego ważna.. Ale on sie boi. Mam wrażenie ze wybierze ucieczkę niż zaangażowanie..

I co ja mogę zrobić? Jak mu/sobie pomoc?
To dla mnie ważny człowiek, mimo krótkiej znajomosci...
Kasjopeja
 
Posty: 26
Dołączył(a): 15 gru 2014, o 19:43

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Sansevieria » 16 gru 2014, o 21:25

Kasjopeja, zaczynanie zwiazku od "jak mogę mu pomóc" niezbyt dobrze wróży. Ja rozumiem zakochanie i motyle w brzuchu, to racjonalne myślenie mocno ogranicza, ale naprawdę zdrowego związku nie da sie stworzyc na fundamencie "ja mu pomogę".
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Grzybu » 17 gru 2014, o 22:16

daj mu troche czasu i stopniowo do niego docieraj, ale tez musisz mu dac do zrozumienia, ze sam musi sie tez starac i w niego wierzysz:)
Grzybu
 
Posty: 3
Dołączył(a): 17 gru 2014, o 18:13

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Kasjopeja » 18 gru 2014, o 00:12

nic nie rozumiem..
Przyszedł do mnie w poniedziałek do pracy. Było super, choć krótko - widziałam po jego zachowaniu, reakcjach, oczach, ze nie jestem mu obojętna. Był czuły, choć przestraszony.. Patrzył mi w oczy z takim pożądaniem, serdecznością, bliskościa.. Przyniósł obiad..
I tyle. Od tamtej pory zero kontaktu. Znów uciekł do swojej jaskini..
Daję mu czas - tyle mogę. Choć coraz bardziej obawiam sie, że nam się nie uda...
Czy ja moge coś jeszcze zrobić? Czy najlepiej będzie nie robić nic?
Kasjopeja
 
Posty: 26
Dołączył(a): 15 gru 2014, o 19:43

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez impresja77 » 18 gru 2014, o 00:24

Nic.
To on ma problem i musi się z nim zmierzyć .
Zadecydować czego chce ,ale bez Twoich podpowiedzi ,ze wiesz co dla niego i dla Was będzie najlepsze.
Bez sugestii.
On ma sam moc s wczuć w siebie i w sobie rozpatrzec czego chce od życia .
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Kasjopeja » 18 gru 2014, o 00:26

no wiem.. ale jak zrobię NIC to to się rozsypie w drobny mak..

kurcze, naprawdę to ważny dla mnie człowiek, ale tak bardzo pogubiony, że aż mnie boli, gdy o tym myślę..

poza tym On już chyba zdecydował - powiedział mi jakis czas temu, że chce być sam, że nie wychodzą mu związki..
z drugiej strony ciągle do mnie dzwoni - gadamy po 3 godz. dziennie, ale nie chce się ze mną spotkać.. Teraz milczy po spotkaniu jak zaklęty.. Nic z tego nie rozumiem.. Nie mogę tak żyć nadzieją, kt. ten podtrzymywany przez niego kontakt mi ją daje.. Ale taka forma kontaktu to dla mnie jednak "trochę" za mało..
Kasjopeja
 
Posty: 26
Dołączył(a): 15 gru 2014, o 19:43

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez impresja77 » 18 gru 2014, o 00:36

Nic Ci ten kontakt nie daje.
Trzyma Cię w napięciu ,a Ty sobie dospiewujesz i czekasz,że może on zmieni zdanie.
Jeżeli powiedział ,że NIE chce związku ,a Ty chcesz to ja bym juz z tym panem nie spędzała przy tel. 3 h dziennie.
Bo Wasze oczekiwania są inne i nie pi drodze Wam.
Wiec tracisz czas ,a on wiedząc,że jesteś zaangażowana wypełnia Tobą swoja pustkę tym samym zaspokajajac swoje potrzeby ,a nic Ci w zamian z siebie nie dając .
Jaki ma sens Twoje trwanie w tym układzie ??????
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Kasjopeja » 18 gru 2014, o 00:39

brak sensu. niestety.

jak się uwolnić od oczekiwania? nadziei?
Zerwac kontakt? Co robić?
Kasjopeja
 
Posty: 26
Dołączył(a): 15 gru 2014, o 19:43

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez impresja77 » 18 gru 2014, o 00:51

Zrobić to co rozsądek Ci dyktuje.
Posluchaj tego ,co jest zagluszone przez zaangażowanie emocjonalne .
To zrobić co Ci rozum podpowiada ,bo w tym wypadku serce nie jest dobrym doradcą.
Zagubilo się w manipulacji faceta.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Justa » 18 gru 2014, o 23:07

wiesz, ja jestem DDA, wiec troche moge powiedziec z drugiej strony.

jaskinia to azyl, ktory chroni i daje poczucie bezpieczenstwa. na pewno nie mozesz tam wchodzic z butami, ani usilowac na sile go stamtad wyciagac. to spowoduje, ze zacznie uciekac jeszcze bardziej. albo ucieknie na zawsze.

wiesz, jego styl reagowania to cos, co mu wdrukowano w rodzinie pochodzenia. to nie jest kwestia, ze on wybiera taki sposob. to cos, co dzieje sie automatycznie. ja tez dluuugo, baaaardzo dlugo twierdzilam, ze nie chce zadnego zwiazku, nie wyobrazalam sobie byc z kims, nie chcialam zalozyc rodziny, uciekalam do jaskini, oddalam sie itp. (zreszta do dzis mam taka potrzebe w sobie, natomiast jestem w stanie juz w wielu sytuacjach nad nia zapanowac, chociaz nie we wszystkich).

moj maz, kiedy jeszcze nie byl moim mezem, mial bardzo duzo cierpliwosci. czekal, jak sie sytuacja rozwinie, mowil, ze on ma czas, ze jestem wazna dla niego, ale nie chce mnie zmuszac do niczego, nie oczekiwal zadnych deklaracji (mysl o oczekiwaniach, ze mam sie zaangazowac w zwiazek, byla paralizujaca, ja ZAWSZE potrzbowalam duzo wolnosci i niezaleznosci), po prostu chwytal kazda wspolna chwile, dawal duzo ciepla, duzo zrozumienia, nie naciskal, akceptowal moja potrzebe wolnosci, staral sie rozumiec, kiedy potrzebowalam byc sama.

stopniowo przekonywalam sie, ze kontakt z nim nie jest "niebezpieczny", ze ten czlowiek mnie nie osaczy (chociaz oswiadczal sie trzy razy, bo dwukrotnie nie bylam w stanie nic obiecac), ze ciagle bede miala te swoja wolnosc, ze nie bede musiala z niczego rezygnowac, ze nic mi nie zagraza.

nie wiem, czy to jest dobry patent, pisze Ci o swoich doswiadczeniach.

mysle, ze skoro on dzwoni i rozmawiacie wiele godzin, to znaczy, ze jestes dla niego wazna. natomiast, co ON z tym zrobi, to juz jego decyzja. czy zechce wyjsc poza swoje granice i sprobowac zyc w troche inny sposob... nie wiem.

za to Ty musisz wiedziec, ze zycie z DDA jest bardzo trudne. ze te jaskinie beda sie zdarzaly dosc regularnie. ze sinusoida oddalen i przyblizen to bedzie rzeczywistosc. ze raz bedzie mnostwo ciepla, spontanu i radosci, a wiele razy duzo chlodu, oddalenia i ucieczki.

zgadzam sie z Sans, zaczynanie zwiazku od pytania "jak mu pomoc" niestety wrozy klopoty. na byciu matka teresa i wyciaganiu partnera z jego wlasnych klopotow nie jedna osoba sie przejechala. pomysl, na czym Ci tak naprawde zalezy.
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez impresja77 » 19 gru 2014, o 11:26

Zapewne krecilo go to, że jesteś taka "niedostępna" .
Nie zła metoda na faceta ,trzymać go na pasku niepewności i tłumaczyć to DDA. Sprytne. Ustawiasz się w pozycji ,że Ty decydujesz ,a on czeka i się cierpliwie jak napisałaś dostosowuje.
A co z Twoją dojrzałością? Zatrzymalas się na etapie DDA z dawnych lat i masz wytłumaczenie na cale swoje postępowanie? On musi cierpliwie czekać i jak ci się zachce wolności to bez wzgledu na obowiązki musi Ci ja dac? Czy juz uswiadomilas sobie że jesteś dorosłym człowiekiem i możesz zapanować nad swoimi popędami?
Moim zdaniem przeszłość jaka by nie była nie może warunkować bezwzględnie dorosłego życia.
Facet autorki to nie 14 letni chłopiec ,nad którym trzeba chuchac i dmuchac żeby nie uciekł ,bo miał krzywe dzieciństwo i cierpiliwie czekać,aż się odważy. Jest dorosłym facetem i jak chce mieć rodzinę to powinien wyprostować swoje sprawy na terapii a nie zawracać głowę dziewczynie godzinami plesc o dupie Maryni i nic z tym nie robić i nic z tego nie wynika.
Dla mnie postawa " miałem trudną przeszłość i trzeba mi wszystko wybaczyć i mogę więcej bezkarnie " to postawa skrajniei egoistyczna i niedojrzala..
Justa wcale nie podziwiam Twojego faceta. Ani nie wierze ze to taka wielka miłość skoro mu 3 razy odmowilas .To jakiś rodzaj wspoluzaleznienia.
Odmawianie 3 razy jest niepowazne ,dziecinna zagrywka.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Kasjopeja » 19 gru 2014, o 14:47

Ja nie wiem Impresja czy można tak kogoś osądzać jednoznacznie...
Mam mieszane uczucia dot. Twojej wypowiedzi nt. Justy i jej związku.. Musze pomyśleć..
Kasjopeja
 
Posty: 26
Dołączył(a): 15 gru 2014, o 19:43

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez impresja77 » 19 gru 2014, o 14:55

To jest moje zdanie,a Ty możesz mieć swoje i nie oczekuję przytakiwania ani niczyjej zgody.
Ja uważam tak ,ktoś uważa inaczej.


Kasjopeja Twój partner ma 40 lat !!!!
I nic nie zrobił ze swoimi demonami ,żeby moc stworzyć związek .Nadal ucieka jak chłopczyk .
Na co Ty liczysz ?
Nie wiem .
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Kasjopeja » 19 gru 2014, o 15:18

W temacie "mojego" 40-latka w pełni się zgadzam... Choć przychodzi mi to z trudem..

Przemyślałam sprawę z nim związaną.. Jutro mamy sie spotkać, spróbuję zwyczajnie sie z nim kolegować. Nie mam już chęci na szukanie w naszej relacji potencjału na "coś więcej", ale lubię go i nie chciałabym ucinać z nim kontaktu kategorycznie. A może sama sie oszukuję.. czas pokaże.
Kasjopeja
 
Posty: 26
Dołączył(a): 15 gru 2014, o 19:43

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez impresja77 » 19 gru 2014, o 20:05

Kolegować....!
Serce sobie zapniesz na guziczki.
38 lat na karku i czas na kolegowanie!
Szkoda czasu kobieto.
Przebujasz z nim ostatnie lata na rodzinę i macierzynstwo. Po czym on Ci oświadczy ,że jednak się nie odważy !
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 216 gości