mąż mnie zdradził

Problemy z partnerami.

mąż mnie zdradził

Postprzez zizi » 27 wrz 2007, o 00:20

[color=blue][/color]byliśmy szczęśliwym malżeństwem kilkanaście lat,byliśmy też przyjaciółmi.Ufałam mężowi.Nie spodziewałam się,że coś nas rozdzieli.
Niestety nie wytrzymaliśmy prozy życia.Problemy zaczęly się gdy mąż kolejny raz tracił pracę,brakowalo na życie.Ja brałam dodatkowe zlecenia,pracowałam tez po nocach.Mąż wycofał się ,wszystko było na mojej glowie..On szukal pracy,mial różne......prze tydzień,przez miesiąc,dwa miesiące i tak w kółko.Ja pewnie nie wytrzymalam tego .Wspierałam meża,ale nieraz kłopoty były ponad moje siły.To byl trudny czas,ciągle brakowalo na podstawowe zakupy.
Ja charowałam,a mąż zaczął oddalać się.Wtedy w nowej pracy poznal dziewczynę i zdradzil mnie z nią.
Gdy odkryłam to byłam w szoku...ja mu tak ufałam,zawiodłam sie na nim.
On twierdził,że to nie zdrada tylko znajomość.Moj świat runął....
To bylo trzy lata temu.

Od tamtej pory jest żle. Ja straciłam zaufanie,poczucie bezpieczeństwa..on mówił,że nie ma mnie za co przepraszać...ale ma poczucie winy do którego nie potrafi przyznać się..nie raz zlości sę,że wciąż jest jego wina....
Przez ostatnie lata wydarzyło się wiele między nami.
Trudno mi szybko wszystko opisać..jest już póżno,a rano wstaje do pracy.
Kiedyś o tym napiszę.

Między nami działo się coś dziwnego.Mąż przestał się o mnie troszczyć,przestał mnie pragnąć...zbudował mur .Czasami udawalo się nam go trochę podziurawić.Ale im bardziej ja starałam się o męza to on jakby bojąc sie ,odpychał mnie od siebie.Z jednej strony chcial byc razem,ale przestał dawać,przestał zabiegać,chwalić...

W lipcu mieliśmy rocznicę ślubu.Wtedy mąż sam zapytał,czy chcę jeszcze raz spróbować byc razem .Ja oczywiście bardzo chciałam.
Nie wiem do dzis na czym miało polegać staranie się męża.Nie robil nic dla mnie.Kiedyś chcialam sie do niego przylulić .Gdy on nie chciał tego zrobić ,zrobiło mi się strasznie przykro.Myślalam,że malutkimi kroczkami przyblizymy się do siebie.Nie chciałam wiele.Wtedy,gdy wrociliśmy do domu znad wody ja rozplakalam si bardzo.A maz wkurzył się na mnie,ja poczułam się znow odtrącona,a on obraził sie.
Nie wiem ,może to ,ze pojechał z nami nad wodę(tam nie odzywał się prawie wcale mimo ,ze zagadywałam go,byłam miła)może to kosztowalo go wiele wysilku..
Ja myślalam,że jak godzimy się to on przytuli mnie...
Od tamtej pory on przestał kompletnie starac się.
Uciekł w pracę...odizolowal sie.Przestal żyć z nami.Dom zamienil w hotel.Wiele razy rozmawiałam z nim.Mowiłam mu co mi nie podoba sie ,chciałam,żeby on też powiedzial czego by chciał.Ale wkurzał się.Mało odzywal sie.
Niedawno nie wytrzymałam życia w domu z obcym człowiekiem.Powiedzialam mu,że na silę go tu nie będę trzymać,jak nie chce z nami (ja i 2 dzieci)żyć! A jak chce niech troszczy się i uczestniczy w życiu rodziny.
On w sobotę wyprowadzil się,żeby pomyśleć.
Plakalam całą niedzielę.
Mam nadzieję,że on ocknie się ,zastanowi jak postępuje,że to rozwala rodzię.
Może wreszcie cos drgnie..na lepsze.


pozdrawiam ciepło Was.
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez agik » 27 wrz 2007, o 00:25

bardzo smutna historia...

Może faktycznie, cos da ta wyprowadzka?
trzymam mocno kciuki

I pozdrawiam Cię gorąco
I przytulam
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez bunia » 27 wrz 2007, o 00:37

Mezczyzni inaczej przechodza kryzysy jak kobiety...czasami maja depresje chodz ta miewa inne objawy....Wasze sprawy zaszly dosc daleko....ciezko jest przebic mur i dlatego moze byloby naklonic meza/wspolnie na terapie.
Pozdrowka.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez jestem » 27 wrz 2007, o 01:11

Kochana Zizi,
jestem jestem w podobnej sytuacji ... hm 20 lat to tak jak u mnie...Przesledzic moje poprzednie wpisy.
Strasznie mi przykro czytac to wszystko co piszesz bo rozumiem co czujesz. Ja przestalam juz walczyc ... ale nie poddalm sie i to nie znaczy ze mi juz jest lepiej. Bardzo ciezko przechodze rozstanie. Sa jednak granice ktore musisz postawic ktore wyznacza ci kres ...ile jestes w stanie dawac nie dostajac nic. Moj maz mnie upokarzal przez wiele lat ...a czynil to w bialych rekawiczkach bo byl inteligentny. Teraz juz mu sie to nie udaje. Teraz juz mam go gdzies. Dzis podpisalam umowe przedwstepna na zakup mieszkania i dostane polowe kasy od niego na mieszkanie...moze to nie jest sukces ale zawsze cos. Bede miec swoje zycie. Tylko w ten sposob zamierzam mu pokazac ze nie pozwole niszczcyc mu mojego zycia. Teraz jeszczce jest u mnie przepychanka zwiazana z podzialem majatku ale za chwile sie to skonczy i domkne drzwi wlasnego domu. Mam przyjaciol i mam prace - tez jak ty zaharowuje sie po nocach robiac projekty ...ale przynajmniej dostaje za to pieniadze a nie upokorzenie i dolowanie.
Probuj z terapia jesli czujesz ze masz jeszczce sile ...ja jeszczce do niedawna bym ratowala moj zwiazek za wszelka cene ...teraz jego notowania juz bardzo spadly ...prawdziwy krach na gieldzie ...wiec nie chce byc juz z takim czlowiekiem...
Nie dawaj z siebie za duzo bo nie docenii ...trzymaj sie ...
Dostalam ostatnio 2 male koty i jest bardzo wesolo u mnie....
Sciskam i pozdrawiam
jestem
 
Posty: 13
Dołączył(a): 24 cze 2007, o 19:36

Re: mąż mnie zdradził

Postprzez ewka » 27 wrz 2007, o 08:06

zizi napisał(a):On w sobotę wyprowadzil się,żeby pomyśleć.

No niedobrze, że się tak porobiło, szczerze współczuję... teraz niech pomyśli i przemyśli, a to może Wam wyjść na dobre.

Wiesz może, skąd się biorą w nim te problemy? Bo jakieś mam wrażenie, że ma z sobą jakiś problem... pewnie o nim nie mówi, ale jego działania na przestrzeni tych opisanych kilku lat jakoś na to wskazują i Twoje obserwacje na pewno też. Możliwe, że mi się tylko wydaje...

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mahika » 27 wrz 2007, o 20:59

Droga zizi. Tak mi się smutno zrobilo, jak to przeczytałam.
Wiem co to odtrącenie i myślę że rozłaka dobrze zrobi. Nie wiele mogę dodać nowego, ale chcę żebyś wiedziała ze nie wszystko jest stracone, i jesteśmy z Tobą.
Przytulka i pisz jak Ci tylko będzie smutno, to pomaga :pocieszacz:
:kwiatek: :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez alutka » 27 wrz 2007, o 22:26

Zizi
wiem przez co przechodzisz.Smutno mi razem z Tobą. Przytulam Cię i przesyłam trochę ciepłych myśli.
alutka
 
Posty: 33
Dołączył(a): 18 sie 2007, o 21:04

dziekuję,że jesteście

Postprzez zizi » 1 paź 2007, o 22:33

smutno mi i ciężko

ale lżej robi się na duszy ,gdy czytam wasze słowa

wiem,że nie jestem całkiem sama

:kwiatek2: :kwiatek2: :buziaki:

Teraz padam ,muszę już iść spać..jutro nowy dzień :slonko:

Trzymajcie się,ja też postaram sie
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez mahika » 1 paź 2007, o 22:40

Dobrej nocy zizi i
pamiętaj ranek jest mądrzejszy od wieczora, mniej wkrętów :)

:pocieszacz:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

dobrej nocy

Postprzez zizi » 1 paź 2007, o 22:45

Mahiko ty nie masz spania?
Tobie też przyda się sen.
:papa2: dobrej nocy...
i dobrego dnia jutro :slonko:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez mahika » 1 paź 2007, o 22:54

Nie, no zizi, mam spanie, ale mam takie zajebiste sny ze wolałabym nie spać. Te moje wkręty z dnia śnia mi sie w nocy tylko jeszcze gorsze i budzę sie roztrzęsiona, ale dziś będzie chyba lepiej. mam postanowienie "zero snów"
Jeny, kłade sie też, bo czeka mnie jutro dźwiganie ciężarów :lol: :lol: :lol:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

znowu póżno

Postprzez zizi » 3 paź 2007, o 00:08

jak ten czas leci,już kończy się dzień

miałam dziś dużo pracy,jestem zmeczona,ale jakoś nie ciągnie mnie do pustego łóżka..

Smutno mi,mąż nie odzywa się...myśli nadal.Wiem,że żyje,bo odebrał dziś córkę z treningu i podwiózl pod mieszkanie.

boję sie,żeby nie znalazl sobie jakiejś gówniary

na razie nie odzywam się do niego
myślę,że potrzebny mu jest czas na zatęsknienie.Obydwoje musimy odpocząć od przepychanek,zgrzytow...
myślę,że jak nie będę natrętna on szybciej zatęskni za domem..

co ja mam robić?odzywać sie pierwsza,czy lepiej nie?

Tak bardzo chciałabym ,żeby ta próba juz skończyła się.
Radzę sobie,ale jest mi ciężko.Nie mogę jeść,mało śpię,dużo pracuję,a do tego zajmuję sie domem i kochanymi dziećmi.Jestem wykończona.Ubrania ze mnie lecą,tak zchudłam.

to szokujące co dzieje się w moim życiu :(
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: erioduquijm i 167 gości

cron