Tak bardzo się boję

Problemy z partnerami.

Tak bardzo się boję

Postprzez takasobie » 16 paź 2014, o 14:30

Witam. Z góry przepraszam za chaos w mojej wypowiedzi ale emocje, które towarzyszą rozstaniu są tak ogromne, że człowiek nie jest w stanie ani logicznie myśleć, ani racjonalnie się zachowywać. A więc od początku. Od 10 lat jesteśmy małżeństwem. Mamy syna. Pobraliśmy się jako bardzo młodzi ludzie, ja miałam 18 lat a mój mąż 23. Było ciężko, małe dziecko, kłopoty z pieniędzmi i narastające konflikty wynikające z naszej niedojrzałości. Dla mnie mąż był ideałem ale po fali zauroczenia okazało się, że nim nie jest. A ja na siłę próbowałam tego ideała z niego zrobić po drodze eliminując jego wady. Teraz już wiem, że źle postępowałam ale czasu nie cofnę. Staram się naprawiać swoje błędy ale mój mąż cały czas postrzega nasz związek przez to co było. Nadmienię, że jego wady to było imprezowanie z kolegami i „spoufalanie” się z innymi kobietami (nie wiem czy doszło do czegoś więcej poza flirtem). Obecnie sprawa wygląda tak, że on już nie chce ciągnąć naszego związku a ja mam ciągle nadzieję, że będąc już doświadczonymi ludźmi będziemy w stanie naprawić swoją relację. Staram się ze wszystkich sił ale to na nic. Raz jest dla mnie miły i snuje plany na przyszłość a na drugi dzień mówi o wyprowadzce (mojej bo mieszkamy u jego mamy- dramat) i rozwodzie. Nie wiem co jeszcze mogę zrobić jak ratować naszą rodzinę, przecież jest jeszcze dziecko i jego potrzeby. Mam wrażenie, że on już zdecydował a rozwód jest tylko kwestią czasu. Jestem załamana i nie mogę sobie poradzić ze sobą. Boję się tego co będzie i czy w ogóle dam sobie radę. Całe moje dorosłe życie było związane z nim.
takasobie
 
Posty: 9
Dołączył(a): 16 paź 2014, o 14:10

Re: Tak bardzo się boję

Postprzez Sansevieria » 16 paź 2014, o 14:42

Witaj :)
A Twój mąż się swoje błędy stara naprawić? Zmienił się w kwestii tego imprezowania z kolegami i flirtowania?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Tak bardzo się boję

Postprzez takasobie » 16 paź 2014, o 14:51

Tak zmienił się pod względem imprezowania. Spotyka się z kolegami na piwie ale w granicach zdrowego rozsądku. W ogóle mi to nie przeszkadza. Jeżeli chodzi o flirtowanie to od dłuższego czasu nie znalazłam żadnych "dowodów zbrodni". Ale z drugiej strony nie kontroluję go więc 100% pewności mieć nie mogę. Pozdrawiam
takasobie
 
Posty: 9
Dołączył(a): 16 paź 2014, o 14:10

Re: Tak bardzo się boję

Postprzez takasobie » 16 paź 2014, o 14:52

A czy stara się naprawić swoje błędy? W swoim mniemaniu jest jaki jest i powinnam to tolerować.
takasobie
 
Posty: 9
Dołączył(a): 16 paź 2014, o 14:10

Re: Tak bardzo się boję

Postprzez Sansevieria » 16 paź 2014, o 15:56

A jakie były te Twoje błędy? Twoim zdaniem i jego zdaniem.
Sorki za to "odpytywanie", ale zanim napiszę coś więcej próbuję sobie uzupełnić obraz sytuacji :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Tak bardzo się boję

Postprzez takasobie » 17 paź 2014, o 09:08

Moim błędem była przede wszystkim próba kontrolowania tego co robi. W pewnym momencie straciłam do niego zaufanie i przestałam wierzyć w każde jego słowo. Zaczęłam bardziej się interesować tym co robi i z kim. Mam świadomość tego, że może trochę przesadzałam. Ale to się zmieniło. Pracowałam dość długo z psychologiem nad moimi emocjami i zaufaniem, zresztą sama nad sobą pracuję cały czas. Ale tak jak pisałam wcześniej, mój mąż cały czas żyje tym co było kiedyś. Prosiłam go żeby zapomnieć o tym co było bo teraz oboje jesteśmy już innymi ludźmi ale on nie potrafi albo już nie chce o tym zapomnieć. Dodam jeszcze, że teraz jest taka huśtawka. Raz chce się rozwodzić a za dwa dni żartuje ze mną, wygłupiamy się tak jak kiedyś. Nie rozumiem tego. Nie mam pojęcia czego on tak naprawdę chce.
takasobie
 
Posty: 9
Dołączył(a): 16 paź 2014, o 14:10

Re: Tak bardzo się boję

Postprzez Jigsaw » 17 paź 2014, o 11:39

Każdy ma prawo do własnych decyzji.
Także do tego by nie podejmować ich znienacka i ostatecznie.
Oczywiście można próbować narzucać swoją wolę, żądać by druga osoba rezygnowała ze swojej, ale stawianie sprawy tak, że przetrwanie związku jest jedyną możliwą alternatywą?...
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Tak bardzo się boję

Postprzez takasobie » 17 paź 2014, o 12:07

To nie jest tak, że ja go do czegoś zmuszam. To on jest niezdecydowany. Niby chce się rozstać ale z drugiej strony nie wie czy nie będzie żałował. Ja chcę mieć poczucie, że zrobiłam wszystko żeby ratować swoją rodzinę i dlatego tak bardzo się staram. Chcę żeby zobaczył, że razem nam będzie lepiej niż osobno. Jeżeli chciałby rozwodu, koniec i kropka to przecież nie miałabym możliwości żeby wpłynąć na tak ostateczną decyzję. Takiej jeszcze nie podjął i dlatego cały czas mam nadzieję, że jednak się uda.
takasobie
 
Posty: 9
Dołączył(a): 16 paź 2014, o 14:10

Re: Tak bardzo się boję

Postprzez zajac » 17 paź 2014, o 12:29

Takasobie, ja myślę, że w Waszym związku może chodzić o kilka różnych spraw. Począwszy od tego, że byliście bardzo młodzi, kiedy się pobieraliście, a potem w ciągu tych 10 lat się zmieniliście, każde na swój sposób. Dojrzeliście, ale też być może te zmiany oddaliły Was od siebie, przyszedł jakiś kryzys, z którego możecie wyjść zwycięsko -- czyli zbudować swój związek na innych zasadach niż 10 lat temu -- albo możecie dojść do wniosku, że zupełnie Wam razem nie po drodze.
Wygląda mi na to, że poruszasz się trochę po omacku. Chcesz ratować, ale nie wiesz co ani jak i czy w ogóle warto. Masz przypuszczenia czy obawy, że mąż mógł nadużyć Twojego zaufania, ale nie wiesz tego na pewno, więc nie wiesz, czy mu wybaczyć, czy może wcale nie ma czego wybaczać. Chcesz, mam wrażenie, postawić grubą krechę i zacząć od nowa. Jasne, można, tylko że jeśli się nie rozumie, co i dlaczego się działo, to nie wiadomo, co trzeba zrobić, żeby przestało się to dziać. Można mieć nadzieję, ale co ponadto?
Piszesz "mój mąż cały czas żyje tym co było kiedyś". Chodzi o to, że ma Ci wciąż za złe nadmierną kontrolę, o której piszesz?
Piszesz, że nie masz pojęcia, czego on tak naprawdę chce. Wiesz, ja rozumiem, że on może mieć wątpliwości, rozważać różne możliwości. Ale o tym się rozmawia. Powinnaś wiedzieć, od czego zależy to, jaką on podejmie decyzję, czego potrzebuje, żeby uwierzyć w sens naprawiania Waszego związku, co jest gotów sam zrobić, żeby go naprawić. Czy on nie chce z Tobą o tym rozmawiać? Ty nie pytasz? Jak to jest?
Trzymanie Cię na emocjonalnej huśtawce, wysyłanie przez niego sprzecznych sygnałów jest wg mnie bardzo wyniszczające psychicznie i nie należy się na to godzić. Nie mówię, że masz go postawić pod ścianą i kazać się określić w ciągu 24 godzin. Ale może zaplanować poważną, rzeczową rozmowę o tym, co jest nie tak i w jakim kierunku miałoby to wszystko iść dalej? Wtedy będziesz po jakimś czasie wiedziała, czy coś się zmienia na lepsze, czy jest sens dalej budować. Jeśli będzie się chrzanić, będziesz rozumiała dlaczego -- sama zauważysz, że to, co robicie, nie odpowiada Twoim albo jego oczekiwaniom, stopniowo się oswoisz z tą myślą. A bez rozmowy o wzajemnych oczekiwaniach będziesz na tę huśtawkę skazana nadal. Jeśli sami nie dacie rady porozmawiać, może warto skorzystać z terapii małżeńskiej?
I jeszcze taki banał na koniec: sama nic nie zrobisz. Zniszczyć związek może jedna strona, ale żeby go naprawić, potrzebne są chęci, a nieraz i wysiłek, obu.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Tak bardzo się boję

Postprzez takasobie » 17 paź 2014, o 13:10

Jestem pewna, że ma mi za złe nadmierną kontrolę a także kłótnie i rozmowy, które niewiele dawały. Uważa, że już nie warto rozmawiać o naszych problemach bo to i tak nic nie da. Mimo to ja cały czas próbuję z nim rozmawiać. Masz rację, że poruszam się po omacku bo nie wiem jak mu pokazać, że się zmieniłam i że to co było już nie wróci. On raczej w to nie wierzy. Uważam, że potrzebujemy czasu żeby sobie wszystko na nowo poukładać. Nie da się tego zrobić w tydzień czy miesiąc. Mówię mu, że go rozumiem, jego żal i rozgoryczenie, że jest mi bardzo przykro z powodu tamtych nieporozumień i walki o to, kto miał rację. Staram się z nim rozmawiać spokojnie i bez nacisków bo nie chcę go do niczego zmuszać tylko raczej zachęcić. Może w ten sposób emocje i obawy, które teraz nim żądzą zaczną opadać. Ja już dawno wyzbyłam się pretensji do niego z powodu niejasnych sytuacji, które miały miejsce. Nie mogę mu narzucić takiego samego podejścia bo każdy człowiek jest inny i inaczej przeżywa problemy w związku. Pomyślałam, że na weekend wybiorę się z synkiem do rodziców i dam mu czas na przemyślenia w samotności a także na odpoczynek.
takasobie
 
Posty: 9
Dołączył(a): 16 paź 2014, o 14:10

Re: Tak bardzo się boję

Postprzez zajac » 17 paź 2014, o 13:56

Czytając Cię, mam wrażenie, że te Wasze kłótnie i Twoja nadmierna kontrola to jakieś dawne czasy. Że kiedyś tak było, a potem Ty się zmieniłaś, pracujesz nad sobą. Nazywasz te kłótnie nieporozumieniami i walką o to, kto miał rację -- to nie są jakieś określenia bardzo dosadne, wskazujące na to, że działo się coś naprawdę bardzo złego. Jednocześnie piszesz o jego żalu i rozgoryczeniu, o tym, że do tej pory nie wierzy, że się zmieniłaś. Mimo że już ileś czasu minęło i mógł zaobserwować jakąś Twoją zmianę na lepsze. Opisujesz jego reakcję w taki sposób, jakby przeżył jakąś traumę, z której nie umie się podnieść. Widzę tu jakąś niewspółmierność, ogromną, w opisie zdarzeń i w opisie jego reakcji na nie.
Czy istnieje wg Ciebie możliwość, że mąż wyolbrzymia swoje reakcje emocjonalne na Wasze dawne kłótnie? Po to, żeby zapewnić sobie lepszą pozycję w Waszym związku? Żebyś bardziej się starała? Albo żeby on miał święty spokój -- bo przecież skoro nie wierzy w naprawę związku, to i starać się zbytnio nie musi, bo nie ma o co? Wystarczy, że przyjdzie, zje, telewizję obejrzy, no bo "co mu zostało"? Czyli: manipuluje Tobą? Nie twierdzę, że mam rację, to jest takie skojarzenie, które mi się nasunęło.
Masz jeszcze kontakt z psychologiem, do którego chodziłaś?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Tak bardzo się boję

Postprzez impresja77 » 17 paź 2014, o 13:56

To się chłopak zabawi :)
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Tak bardzo się boję

Postprzez takasobie » 17 paź 2014, o 14:16

Tak, moja nadmierna kontrola to są dawne czasy. Teraz jestem zupełnie inna i nie kryję, że to w dużej mierze dzięki mojej pani psycholog. Wiesz, zwróciłaś uwagę na coś bardzo ważnego, że on zachowuje się jakby przeżył jakąś traumę a przecież nigdy aż tak źle nie było. Jego reakcje czasem są niewspółmierne do tego co się dzieje ale nie wiem jaki jest w tym cel? Poczucie winy i tak mam ogromne i nie musiałby mną w ten sposób manipulować, żeby "coś ugrać". Jego żal może wynikać z częstotliwości naszych kłótni i obawy, że znowu będą się powtarzać?
Jeśli chodzi o psychologa to mam kontakt. Już nie chodzę na wizyty ale kontakt pozostał.
takasobie
 
Posty: 9
Dołączył(a): 16 paź 2014, o 14:10

Re: Tak bardzo się boję

Postprzez zajac » 17 paź 2014, o 15:04

takasobie napisał(a):Jego reakcje czasem są niewspółmierne do tego co się dzieje ale nie wiem jaki jest w tym cel?

To wg mnie ważne pytanie. O ile w ogóle cel istnieje. Wiesz, nie znam człowieka, więc mogę pisać tylko teoretycznie. Z jednej strony, jeśli człowiek chce się rozstać z partnerem, to świadomie lub nieświadomie może szukać "niezbitych dowodów" na słuszność swojej decyzji -- będzie np. prowokował lub podsycał konflikty, wyolbrzymiał wady partnera, szukał potwierdzenia u osób trzecich, że dobrze robi. Może też starać się o to, żeby partner "sam zobaczył", że wszystko jest nie tak, żeby też to potwierdził i wziął część odpowiedzialności na siebie. Z drugiej strony, są różne osobowości, są ludzie, którzy czują się dotknięci zachowaniami dla innych zwyczajnymi. Tylko jedna rzecz: myślę, że u innych osób zakładamy taki poziom wrażliwości, jaki mamy sami. Jeśli np. sprawia mi przykrość nazywanie mnie idiotką, to innych też tak nie nazywam. A jeśli dopuszczam, że w nerwach można tak powiedzieć, i nie widzę w tym większego problemu -- to działa to w obie strony. A u Was jest (mam wrażenie) trochę moralność Kalego: jak mąż imprezuje -- i zapewne zaniedbuje przy tym Ciebie i dziecko -- to dobrze; jak potem postanowi się zmienić i przestać imprezować -- to jeszcze lepiej, Ty masz się ucieszyć, uwierzyć i nie rozpamiętywać przeszłości; jak ma jeszcze jakieś wady -- to trudno, masz akceptować, bo on taki jest. A Ty masz przez resztę życia przepraszać, słowem i czynem udowadniać, starać się zasłużyć na jakieś względy?
Pytanie jeszcze, czy masz powody do aż takiego poczucia winy. Wiesz, ja nie przeczę, że kłótnie mogą być raniące. Tylko czy Wasze takie były i czy Twój mąż ze względu na swoje zachowania nie był za nie współodpowiedzialny?
Pytałam o kontakt do Twojej p. psycholog, bo może warto by z nią porozmawiać? Może coś Ci podsunie?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Tak bardzo się boję

Postprzez takasobie » 17 paź 2014, o 15:51

Mój mąż jest wrażliwym człowiekiem jeśli chodzi o samego siebie. W stosunku do innych potrafi być przykry, dla mnie także. Ja nigdy w czasie kłótni nie wyzywam i nie upokarzam a on tak. Potrafi mi powiedzieć tak krzywdzące określenia, że łzy same lecą. Może być tak jak napisałaś, że prowokuje i podsyca konflikty żeby utwierdzić się w przekonaniu co do rozstania. Ale to by było tak okropne z jego strony, że ciężko mi sobie wyobrazić aby to mogła być prawda. Mam poczucie winy bo wiem, że zachowywałam się jak głupia nastolatka (pretensje o bzdury) i jest mi wstyd z tego powodu. Oczywiście nie biorę winy tylko na siebie bo on też nigdy święty nie był i potrafił w domu odreagowywać problemy np. z pracy. Czasem szuka zaczepki, marudzi, ma humory i prędzej czy później dochodzi do niepotrzebnej dyskusji.
Tak, kontakt z panią psycholog to dobry pomysł. Zresztą pani psycholog też zapraszała mojego męża na wizytę ale on nie chciał. Może gdyby się na to zdecydował, teraz nie byłoby takiej sytuacji.
Dziękuję Ci bardzo za zainteresowanie moim tematem i pomoc. Pozdrawiam
takasobie
 
Posty: 9
Dołączył(a): 16 paź 2014, o 14:10

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 194 gości