przez inka85 » 12 gru 2013, o 11:37
przywrócić już nie umiem ... ale może napiszę to inaczej ... Pisałam, że jestem szczęśliwą żoną i matką 2 dzieci. I że niepokoi mnie zainteresowanie osobami, którymi nie powinnam. Mam tak od zawsze, najpierw 20 lat starszy nauczyciel (kochałam go strasznie mocno i cierpiałam z tego powodu, samookaleczałam się nożem, nabawiłam się nerwicy lękowej, depresji, zerowego poczucia własnej wartości, potem chodziłam na terapię), w szkole podstawowej podkochiwałam się w nauczycielce (dziwne to brzmi, ale tak to odczuwam), a po nauczycielu byłam zakochana w 6 lat młodszym koledze (ja miałam 22, on 16). Jakis psycholog stwierdził kiedys, że specjalnie wybieram sobie na obiekty westchnień takie osoby, z którym nie mogę być, bo wtedy czuję się bezpieczna, są to takie związki jakby "na odległość", takie, że nikt mnie nie skrzywdzi tak realnie, będąc ze mną. I teraz-myślałam, że wygrzebałam się już całkowicie w tych różnych patologii ... i jest taki chłopak 13-letni, z problemami, jak się dowiedziałam o jego problemach, zaczęło mi na nim bardzo zależeć (podkreślałam w wątku, że jak matce na dziecku), przywiązałam się do niego bardzo, chciałabym mu pomóc, zależy mi na nim, i coraz częściej o nim myślę, właściwie codziennie. Czekam, aż przyjdzie tu, gdzie pracuję (przychodzi codziennie),a chore jest to, że chciałabym się mu podobać (chore-no bo po co mi to, czemu ma to służyć). Pisałam też, o co mi NIE CHODZI-i poprzedniczka uznała to za samowkopywanie się, to tak jak pisać, o czym się nie myśli, więc nie piszę. Denerwuje mnie to nadmierne przywiązanie do niego, ogólnie ja bardzo lubię pomagać ludziom, chciałam być kiedys psychologiem, poza tym po tym, co sama przeszłam w domu, nie potrafię przejść obojętnie wobec kogoś, kto cierpi, kto ma problemy, stąd tak zainteresowałam się nim.