Jestem tu od niedawna,z uwagą czytam wasze posty i historie...Do niedawna zylam w przemocowym zwiazku z mezem alkoholikiem,który zgotował mi pieko na ziemi.Mnie i naszym córkom..karmiona obietnicami i złudzeniami wierzyłam(czy tez chcialam wierzyć) w słowa nie majace nic wspólnego z rzeczywistościa jak sie potem okazalo.Wróciłam do niego nawet po tym jak brutalnie zgwałcił mnie kiedy byłam w ciazy z młodsza córk.ą.W wyniku czego urodzila sie przez cesarskie ciecie 8 tyg przed terminem a ja w wyniku komplikacji trafilam ponownie na stół operacyjny i trwale zostalam pozbawiona radosci ponownego macierzynstwa.Ze wzgledów medycznych podwiazano mi jajowody .Bardzo to przezyłam.A jednak kiedy tak klękał w szpitalu ze łzami w oczach ,przepraszał ,obiecywał...Wrócilam do domu...Dlugo gardzilamsama soba...Teraz jestem po rozwodzie ale nie tak dawno zwiazalam sie z kims kto stłamsił mnie psychicznie.I powróciło pytanie dlaczego ładuje sie w zwiazki mocno niezdrowe?Co zwe mna nie halo,ze przyciagam do siebie takich a nie innych facetów? Dziś wiem czym jest wspoluzaleznienie.Teoretycznie,bo w praktyce wciaz nie potrafie pokochac siebie i czesto musze za wszelka cene udowadniac samej sobie ,ze jestem cos warta...
(