ja szybko po rozstaniu wrocilam do dobrej formy- moze dlatego, ze w trakcie trwania zwiazku tak wiele przecierpialam, tyle sie wyplakalam, ze mialam pewnosc, ze odejscie jest najlepszym wyjsciem i na bank to dobra decyzja.
po zerwaniu moj eks zachowywal sie bardzo nieprzyjemnie, kazdy jego krok, zeby mnie ,,odzyskac,, wplywal tylko na jego niekorzysc i upewnial mnie w przekonaniu, ze dobrze zrobilam odchodzac.
poza tym uwazam, ze lepiej byc samotna bedac singielka niz byc samotna bedac w zwiazku
a bedac z nim- bylam samotna, ograniczana, nieszczesliwa, ,,niedokochana,, ... i na to wszystko sie zgadzalam, trwalam przez te lata, ale pewnego dnia, gdy kolejny raz nie dotrzymal obietnicy, zachowal sie okropnie wzgledem mnie, ,,czara goryczy,, sie przepelnila i w mgnieniu oka powiedzialam NIE, TAK BYC NIE MOZE, TO BYL OSTATNI RAZ KIEDY TAK MNIE POTRAKTOWAŁ, JESTEM WIECEJ WARTA, ZASLUGUJE NA KOGOS LEPSZEGO, co po jakims czasie mu zakomunikowalam. co prawda, bilam sie z myslami juz jakis czas, ale widocznie istnieje jakas granica wytrzymalosci, po przekroczeniu ktorej juz nie ma innego wyjscia, jak tylko odejść.
bardzo mi tez pomoglo zalogowanie sie tu na pt
otrzymalam wiele wsparcia od wszystkich na tym forum, i caly czas otrzymuje w tych gorszych chwilach, za co jestem wszystkim bardzo wdzieczna
jestem tez bardzo wdzieczna mojej rodzince, ktora mnie wspierala w tej decyzji, stala po mojej stronie i upewniala caly czas ze robie dobrze
takze moim znajomym, z ktorymi moglam porozmawiac o moich problemach i ktorzy pomagali mi o nich zapomniec- do tej pory staram sie korzystac jak to tylko mozliwe z zycia, lapac kazda chwile i ja wyciskac jak cytrynke
chce sie wyszumiec, poki mam na to czas
mysle, ze duzy wplyw na moja kondycje po rozstaniu mial nadmiar obowiazkow i po prostu brak czasu na to, zeby analizowac to setki razy i mielic mielic mielic..
samotnosc staram tez sie wykorzystac jako okazje do lepszego poznania siebie, mam wiecej czasu, zeby moc przeanalizowac swoje zachowania, reakcje, moc dotrzec do ich przyczyn i korzeni- dlaczego wlasnie tak mysle, skad to sie bierze i jak moge to zmienic, zeby czuc sie lepiej, kawaleczek po kawaleczku odkrywam siebie na nowo i ciesze sie z kazdego odkrycia
zdarzaja sie gorsze chwile, kiedy chcialoby sie miec kogos, do kogo mozna by sie przytulic - ale one mijaja, a co najwazniejsze tym kims z moich marzen nie jest moj byly, gdyz mam ta swiadomosc, ze on nie byl dla mnie, ze gdzies kiedys spotkam ,,tego jedynego,,