Witajcie Moi Drodzy!
Wszystko sie sypie. nie wiem czy to ja mam problem czy on zachowuje się w stosunku do mnie nie feir. Uważam że niezależy mu na mnie i nie akceptuje.....
Jestęsmy razem od ponad 2 lat. Po półrocznym zwiazku spotkał się z nią - swoją przyjaciółą ( która w rzeczywistosci okazała sie tylko i wyłacznie koleżanką) pierwszy raz. Bardzo zależało mi na tym, aby być na tym spotkaniu, bo zawsze wychodziłam z założenia przyjacielem moich partnerów są moimi przyjaciółmi. Mimo prośb i rozmowy poszedł po paru piwach na spotkanie z nią sam. Tłumaczył to tym, że chcial zorganizowac spotkanie w trójkę wtenczas. parę dni pozniej Dodakowo ona miala stwierdzic że będzie sie krepowała moją obecnoscią (co było absurdem bo jak sie okazało w życiu nigdy niczego takie nie powiedziała, nigdy też nie przeszkadzała jej moja obecność). To on po "pijaku" musial sobie cos ubzdurać co nie było w rzeczywistosci prawdą a sam za to przepraszał. Znienawidzilam ja za to i mialam swoj honor - nie zależało mi juz na tym jej poznaniu. Musze zaznaczyć że ona mieszka od niego ok 500 kilometrów mimo ze pochodza z tej samej miejscowości to przyjeżdża tylko na dłuższe weekendy - świeta czy wakacje. Wówczas miał sie wiecej z nia nie spotykać..
Około roku czasu był świety spokoj W ostatecznosci jednak dowiedzialam sie ze spotykał sie z nia za moimi plecami ok 10 razy w ciagu tych naszych dwóch lat. Poczułam sie oklamywana i zdradzona. Lecz wybaczyłam. Zawsze mówił ze to tylko znajoma i koleżanka, że nie laczy ich nic (co potwierdził sie w rozmowie z nia) - ze to na mnie mu zależy i ja jestem naważniejsza. Decyzją ktora miala o tym swiadczyć było uwranie z nia kontaktu (wywalenie numeru komórki)i postanowienie ze nie spotka sie z nia sam ( jeśli to tylko w mojej obecnosci) Co najgorze on zawsze - TYLKO ON - umawial sie z nia na spotkania w momoencie kiedy było ze mną źle, aby mnie denerwować, a jesli tego nie mówil to uważał że jest wolnym czlowiekiem który ma kolegów i koleżanki i nie musi się ze wszystkiego spowiadać i moze robić co chce. On na moimi miejscu by to olał a nie przejmował sie tym. Ja w dalszym ciagu jestem zdania ze to ja jestem najwazniejsza : że z jednej strony dziewczyna jest koleżanka i przyjaciółką i nic mu wiecej nie jest potrzebne, z drugiej strony kolezanki to sie do domu na herbate zaprasza i spotyka sie w trójke a nie umawia samemu na piwo w mieście. Nie mam podstaw do zazdrosci ale molestowanie w dziecinstwie... pokazuje teraz swoje skutki. Boję sie tego że będzie z kolejna osobą ufnosć budował, a mnie zostawi!
Nie moglam przystac na jego spotkania z nią, poniewąz jesli raz drugi trzeci pozwole i przytaknę on bedzie robił co chcial, a ja i moje racje nie będą brane wcale pod uwagę. Drugą rzeczą jest fakt że jestem osoba niepelnosprawną. Powiedzial jej (mimo że nie chciala mnie znać) i kilku innym znajomym co mi dolega.Zdenerowało mnie to. poczułam sie jak napietnowana, bo teraz wszyscy jak tylko zobacza kogos takiego jak ja to beda mnie wytykać palcami albo kojarzyć o to wlasnie ta. Z drugiej strony mialam dość twierdzeń - o jaka ona biedna! Argumentowal to tym, że cieszył sie jak dziecko swoją kobietą. Imponowało mu to że ma dziewczynę i byl z tego dumny. Ale czy można być dumnym i imponowac komuś czyjąś niepelnoisprawnością????? Denerowowalo mnie to i doprowadzalo do furii. Ja uwazałam, że jestem mimo niepelnosprawnosci pełnosprawna i tak chcialam byc traktowana. Byłam tez zdania, że jesli akceptowal mnie taka jaka jestem i nieprzeszkoadzalo mu to to niepowinien brac tego pod uwagę w rozmowie z nimi. spotkalibyśmy sie to by zobaczyli. Zaakceptowali by ok , nie - to ich problem. Uważał że nie był świadomy tego że moja niepelnosprawnosć jest moja tajemnicą.
Przez te dwie kwestie niepotrafimy już ze soba być i rozmawiać. On jest uparty, a ja nie do przekonania. On problwal wyjasniać tłumaczyć, ale to wszystko "jak grochem" o ścianę. Kocham go i zależy mi na nim, ale patrząc na jego postępowanie mam wszystkiego dość. nie potrafie mu zaufać, pmietajac o tym co było. Boję się kolejnego ranienia i kopamie z jego strony. Co Wy na to? Wypowiedzcie sie bardzo prosze i jednocześnie..... czy znalazł by sie ktos kto "łopatologicznie" potrafiłby mi to wytłumaczyć uzasadnić pokazać..... Bardzo prosze o pomoc!!!!!!