Witam Was wszystkich serdecznie
Jestem osobą nową na forum, sporo Was czytam. I tak sobie pomyślałam, że warto zadać pytanie, poczytać "jak mają inni" i być może to, co mnie nurtuje stanie się prostsze.
Żebyście co nieco mogli zrozumieć sytuację, muszę napisać, że jestem osobą uzależnioną od miłości. Uzależnioną, ale zdrowiejącą, po półrocznej terapii, nadal w grupie wsparcia i po pogłębionych warsztatach.
Jestem aktualnie w związku, który próbuję budować na nowych zasadach, na zdrowej relacji. Wiadomo, że skutki są różne, ale postęp widzę ogromny
No i teraz mam dylemat. Zawsze byłam osobą, która rozprawiała ze swoimi bliskimi przyjaciółmi (1, góra 2 osoby) o problemach w związku. Kiedy wydarzyła się kłótnia, z którą nie mogłam sobie dać rady, to biegłam do przyjaciółki, wygadywałam się i w ten sposób odnajdowałam trochę spokoju i co najważniejsze RACJONALNOŚCI.
Teraz robię tak nadal, chociaż w większości przypadków potrafię już sama dojść do tego co było rzeczywistym problemem, źródłem kłótni i jak chcę żeby to teraz dalej wyglądało.
Problem polega na tym, że mój partner jest bardzo przeciwny opowiadaniu o naszych sprawach innym ludziom. W sumie ja też nie chciałabym żeby swoim kumplom opowiadał o naszych problemach, kłótniach, o sytuacjach, w których być może nie zachowałam się racjonalnie czy "zdrowo". W końcu to co mówię jemu - powinno pozostać między nami, a nie wypływać w rozmowach z przyjaciółmi. I teraz mam dylemat. Bo kiedy się głęboko nad tym zastanowię, to czuję się w jakimś sensie nielojalna. Ale z drugiej strony mam taką potrzebę i jakoś nie potrafię z niej zrezygnować.
No i oczywiście mam totalny mętlik kiedy się nad tym wszystkim zastanawiam, bo już sama nie wiem czy jego sprzeciw jest próbą obrony przed tym żebym miała się do kogo zwrócić w razie problemów (tak wyczytałam w książkach ), czy po prostu ceni prywatność. Nie jest przemocowcem ani alkoholikiem, w związku naszym nie dzieje się nic niepokojącego. Są czasem jakieś kłótnie, kryzysy, ale myślę, że nie toksyczne czy patologiczne.
I teraz moje pytanie - jak macie Wy. Czy dla Was rozmawianie z przyjaciółmi o problemach w związku jest normalne czy nie? W sumie zastanawia mnie Wasze stanowisko z obu stron. Czy zwierzacie się z nich i czy partner się zwierza? Lub czy gdyby się zwierzał, to mielibyście coś przeciwko?