Uzaleznienie od partnera

Problemy z partnerami.

Uzaleznienie od partnera

Postprzez phard » 22 cze 2012, o 21:58

Witam, mam problem, który od zawsze towarzyszył mi w życiu ale dopiero niedawno sobie go uświadomiłam. Otóż jestem uzależniona od partnera. Obecnie jestem w związku 4 lata z mężczyzną, mam dwójkę synów, jednego z pierwszego małżeństwa oraz młodszego z obecnego związku. Mój problem generalnie polega na tym, że potrafię być szczęśliwa tylko wtedy gdy mam przy sobie partnera. Oczywiście ten stan (szczęścia) jest zawsze tylko na początku związku, kiedy to jest cudownie jak w bajce. Z reguły trafiam na mężczyzn o usposobieniu narcystycznym więc ta sielanka szybko mija i zaczynają się kłopoty.. A gdy partner po jakimś czasie tracił zainteresowanie moją osobą, wówczas ja zaczynałam się starać ratować związek. Manipulowałam, kontrolowałam, cierpiałam i robiłam wszystko żeby tylko utrzymać daną relację. Zupełnie nie interesowali mnie mężczyźni dojrzali emocjonalnie - wydawali się mi nudni. Nigdy nie rozumiałam tego dlaczego tak się dzieje. Zawsze winą obarczałam partnera a z siebie robiłam "bidulkę". Teraz już uzmysłowiłam sobie, że w każdym z moich wcześniejszych związków pojawiał się ten problem i ze związku na związek się pogłębiał, tzn. w każdym kolejnym związku pozwalałam partnerowi na więcej. Obecnie żyję z partnerem (nie mamy ślubu), który mnie nie szanuje, poniża, zdarzają się między nami straszliwe kłótnie i bitki, parę razy interweniowała policja. Wiem, że powinnam skończyć tę relację juz dawno, tylko że nie potrafię. Zawsze umiałam sobie samej przetłumaczyć, że nie jest tak źle, że ja też nie jestem bez winy, że w sumie to ja zaczęłam itd. W konsekwencji, z siniakami na ciele jeszcze ja potrafiłam go przepraszać i prosić żeby wrócił... Wiem, że to jest chore ale nie potrafię z tym skończyć. Mamy synka 7 miesięcznego, partner zaczął nawet psychoterapię ale jak na razie nic nie pomaga.. Ciągle żyjemy na huśtawce emocjonalnej, uczestniczą też w tym dzieci i to jest chyba najgorsze. Przez 4 lata milion razy rozchodziliśmy się i schodzili z powrotem, to jest straszne, wypalam się, nie wiem co robić.. proszę o radę..
phard
 
Posty: 17
Dołączył(a): 22 cze 2012, o 21:24

Re: Uzaleznienie od partnera

Postprzez ludolfina » 22 cze 2012, o 22:25

a czy Ty terapie jakas robisz?

w zaleznosci od tego, na co jestes gotowa, mozna pracowac badz nad odejsciem, badz nad poprawa zwiazku

co by bylo dla ciebie latwiejsze?
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Uzaleznienie od partnera

Postprzez Księżycowa » 22 cze 2012, o 22:32

Polecam Ci książkę ,,Kobiety, które kochają za bardzo" .
Otworzyła mi oczy w tokszycznym związku i pomogła się uwolnić :kwiatek:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Uzaleznienie od partnera

Postprzez phard » 23 cze 2012, o 12:34

Dziękuję za odpowiedzi, jeśli chodzi o książkę "Kobiety, które kochają za bardzo" to przeczytałam ją już, "Nałogową miłość" też i wiele innych. Oczy mam już otwarte i wiem, że żyję w toksycznym związku, tylko problem jest taki, że ja nie potrafię całkowicie się od niego uwolnić, zwłaszcza teraz jak mamy wspólnie Synka. Przez 4 lata naszego związku nigdy nie byliśmy tak naprawdę parą, zawsze były między nami nieporozumienia i te ciągłe zrywania, powroty. Chyba nie muszę opisywać wszystkiego, gdyż mój problem jest typowo książkowy, wszystko to co opisała pani Norwwod można przypisać do mojej relacji z partnerem. Nawet teraz, mając wspólnie dziecko, mój partner nie potrafił wydorośleć, w zeszłym tygodniu postawiłam mu ultimatum, że albo jesteśmy razem i zdając sobie sprawę z problemu jaki mamy rozwiązujemy go razem tzn. ja się leczę i on też, razem czytamy, zgłębiamy naszą wiedzę w tym temacie, idziemy na psychoterapię systemową - (najbliższa taka możliwość jest 180 km od mojego miejsca zamieszkania i bez jego wsparcia finansowego po prostu mnie na to nie stać), albo każde z nas robi to osobno, rozchodzimy się i zobaczymy co przyniesie przyszłość. Na to mój partner odpowiedział, że oczywiście razem przez to przejdziemy. Po czym stwierdził, że powinnam iść do psychiatry po leki bo według niego gdybym nie była taka nerwowa to on by też zachowywał się inaczej. Stwierdził, że generalnie to moja wina. Także to razem, to znaczyło "Ty się lecz bo jesteś psychiczna, a ja zobaczę czy mi z tobą będzie dobrze, jeśli nie to cie zostawię bez mrugnięcia oka". Muszę tu zaznaczyć, że on zaczął psychoterapię jakieś 4 miesiące temu ale jak na razie nic mu to nie daje. Dalej myśli tylko osobie, swoich przyjemnościach, celach, z moimi się w ogóle nie liczy.Ciągle tylko powtarza: " Przecież jesteś matką a matki wstają po nocach do dzieci, sprzątają gotują, zarabiają, wszystko na raz".OK, ja się z tym zgadzam, ale ta utyrana matka potrzebuje też czasem wsparcia, pomocy. On w sumie to mieszka w domu rodzinnym 250km ode mnie, więc na co dzień nie ma go tu u nas w domu. Kiedy przyjeżdża, niby mi pomóc, zawsze się pokłócimy, czasami pobijemy... Tak wygląda ta pomoc. Bo przecież ja za dużo narzekam, mam ciągle pretensje że jestem ze wszystkim sama, że mi ciężko. Przecież on przyjechał a ja tego nie doceniam tylko się go czepiam. On nie chce z nami mieszkać, bo jak stwierdził, dusi się w małym mieszkaniu, tam u siebie ma wielki dom, ma znajomych, kolegów, koleżanki, pracę....Ciągle żyje marzeniami o bogactwie, sławie, rzeczach materialnych... Wmawia sobie, że jak już będzie bogaty to będzie szczęśliwy.

Co do tego czy chcę z nim być czy chcę odejść? Szczerze powiem, że jak czytam to co tu sama piszę (a zapewniam, że to jest kropelka w morzu tego wszystkiego co się tu dzieje) to odpowiedź nasuwa mi się sama. Powinnam pogonić takiego frajera ale niestety nie potrafię odejść od niego. Jestem uzależniona emocjonalnie i choć wiem, że ten związek jest destrukcyjny dla nas obojga, ciągle żyję nadzieją, że to się zmieni, że w końcu dorośnie, zmądrzeje, przecież mamy razem dziecko. Mój starszy syn z pierwszego małżeństwa też się do niego przyzwyczaił, traktuje go jak tatę. Strasznie mi z tym ciężko. Nie wiem co robić :(
phard
 
Posty: 17
Dołączył(a): 22 cze 2012, o 21:24

Re: Uzaleznienie od partnera

Postprzez ludolfina » 23 cze 2012, o 13:26

phard napisał(a):Co do tego czy chcę z nim być czy chcę odejść?


ja pytam , co jest dla ciebie latwiejsze

wyglada na to, ze latwiej ci z nim byc i pracowac nad soba, isc na terapie, on tez na terapii, cos by moglo byc z tego, jesli oboje nad soba pracujecie. praca nad zwiazkiem to na razie nierealne. postaw sie sama na nogi, to i przyjdzie czas na prace nad zwiazkiem.
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Uzaleznienie od partnera

Postprzez phard » 23 cze 2012, o 14:29

Właśnie, że nie wiem od czego zacząć, książki, psycholog - już mam. Psychoterapia - na razie niemożliwa do zrealizowania. W sumie to od tygodnia już go nie ma i jest mi z tym całkiem dobrze. Wydaje się mi, że czuję się lepiej ale jak tylko napisze wiadomość to zaczynam mieć mętlik w głowie, rozmyślam, analizuję co miał na myśli pisząc tak a nie inaczej itd. Na pewno przyjedzie pod pretekstem odwiedzin synka a to jest dla mnie najgorsze.. Być może i umiałabym z nim skończyć całkowicie gdybym go w ogóle nie musiała oglądać, przynajmniej przez jakiś czas, ale on mi na to nie pozwoli. U nas związek cały czas przeskakuje ze skrajności w skrajność. Na chwilę obecną on postanowił, że nie jesteśmy (znów) razem. I tak jest ciągle. Kiedy ja się ustosunkuję do jego decyzji, on zmienia zdanie i wymusza na mnie również zmianę stanowiska. Gdy jestem nieugięta szantażuje, wypomina, straszy. Kiedy mówię ok, spróbujmy jeszcze raz, zaczyna się znów wszystko od nowa - chwilę fajnie, potem napięcie, i wreszcie wybuch....... i znów on odchodzi, ta spirala nakręca się już od 4 lat. Dlatego nie jest to też proste określenie czy lepiej dla mnie byłoby być z nim. Pod kilkoma względami byłoby mi prościej, finansowo, z opieką nad dziećmi, ale w każdej innej kwestii jest wszystko zepsute, chore. Wiem, że musimy pracować każde nad sobą, tylko, że ja nie wiem od czego zacząć, tak jak wspomniałam wcześniej jak coś mi się udaje samej osiągnąć on zawsze mi to zburzy. Po tym jak stwierdził, że nie jesteśmy razem nie odbieram od niego telefonów ani nie odpisuję na wiadomości. Wiem, że to mi nic nie da bo i tak tu przyjedzie a jeszcze będzie miał fochy, że się nie odzywałam ale nie dam rady z nim rozmawiać. Proszę powiedz, jak mam to ugryźć. Odbierać te telefony, nie odbierać, a jak tak co mówić? On nie chce być ze mną ale ciągle chce mnie kontrolować, wiedzieć o mnie co robię gdzie i z kim. O to mu chodzi.
phard
 
Posty: 17
Dołączył(a): 22 cze 2012, o 21:24

Re: Uzaleznienie od partnera

Postprzez ludolfina » 23 cze 2012, o 14:47

phard napisał(a): On nie chce być ze mną ale ciągle chce mnie kontrolować, wiedzieć o mnie co robię gdzie i z kim. O to mu chodzi.


w takim razie wnioskuje, ze chcialabys umiec sie bronic przed jego strategiami wplywania na ciebie

skoro czytanie idzie ci latwo, polecam cialdiniego "wywieranie wplywu na ludzi'
chociaz na pewno bedzie to za malo
forward "szantaz emocjonalny" tez sie nada

ja mam swoja metode na dominacje: miec wymagania i sie ich trzymac. wtedy negocjuje sie dobrze, gdy ma sie jasne stanowisko i wie sie o co sie walczy. w twoim wypadku przydalo by sie przemyslec, o jakie warunki walczysz, co chcesz na pewno uzyskac.

aha, i jeszcze "zacznij od nie" jim camp. umiejetne odmawianie, stawianie granicy, stawianie sie.
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Uzaleznienie od partnera

Postprzez phard » 23 cze 2012, o 17:56

Super, dziękuję, na pewno przeczytam. Opowiedz mi, proszę, więcej na temat tego jak TY sobie radzisz z tym stawianiem na swoim. Jak to działa na partnera itd. Bo jak ja próbowałam to on strasznie się oburzał...
phard
 
Posty: 17
Dołączył(a): 22 cze 2012, o 21:24

Re: Uzaleznienie od partnera

Postprzez phard » 23 cze 2012, o 18:01

właśnie wysłał mi wiadomość, że chce się widzieć ze synkiem i nie wiem co odpowiedzieć, zgodzić się, zostać przy swoim? Nie wiem. Ostatnio mi pisał, że chce ustalić sądownie alimenty i widzenia, teraz już chce znów ustalać ze mną... Co robić. PLS, pomóżcie!
phard
 
Posty: 17
Dołączył(a): 22 cze 2012, o 21:24

Re: Uzaleznienie od partnera

Postprzez ludolfina » 23 cze 2012, o 18:35

odroczyc
"nie jestem gotowa, za tydzien o tym pogadamy"
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Uzaleznienie od partnera

Postprzez phard » 23 cze 2012, o 18:52

odpisał, że z synem się chce widzieć, że ma na to prawo...
phard
 
Posty: 17
Dołączył(a): 22 cze 2012, o 21:24

Re: Uzaleznienie od partnera

Postprzez ludolfina » 23 cze 2012, o 20:22

zazwyczaj ustala sie terminy takich spotkan, nie ze na zawolanie
skoro tak, zastanow sie kiedy bys chciala aby bral syna. niech go bierze i ida razem gdzie, a ty bedziesz miec czas dla siebie.

tak to zwykle wyglada.

zastanow sie kiedy ci pasuje i postaw swoje warunki
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Uzaleznienie od partnera

Postprzez phard » 23 cze 2012, o 20:30

ok tak zrobię, dziękuję za wsparcie :)
phard
 
Posty: 17
Dołączył(a): 22 cze 2012, o 21:24

Re: Uzaleznienie od partnera

Postprzez Abssinth » 25 cze 2012, o 11:00

wiem, że ten związek jest destrukcyjny dla nas obojga, ciągle żyję nadzieją, że to się zmieni, że w końcu dorośnie, zmądrzeje, przecież mamy razem dziecko. Mój starszy syn z pierwszego małżeństwa też się do niego przyzwyczaił, traktuje go jak tatę


juz zostalo wiele bardzo madrych rzeczy napisane, ja tylko powiem jedno - szkoda mi Twoich dzieci.

wiesz, ze zyjesz w toksycznym zzwiazku. Czytalas ksiazki, jest tam czarno na bialym wyjasnione, jak destrukcyjnie takie zwiazki wplywaja na wychowujace sie w nich dzieci.

jednak dalej brniesz w taki zwiazek, zrobilas sobie dziecko z facetem i masz nadzieje, ze on teraz zmadrzeje, powolalas na swiat nowe zycie, ktore teraz niszczysz razem z 'partnerem'.

poczytaj sobie, chocby w naszym dziale 'rodzice', jak ludzie sie lecza latami po tym, jak byli wychowywani w takich zwiazkach. Pomysl sobie, czy kochasz swoje dzieci, czy ich nienawidzisz - bo ja Ci powiem, ze zycia z takimi rodzicami ja bym nie zyczyla najwiekszemu wrogowi, a Ty to robisz swoim dzieciom.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Uzaleznienie od partnera

Postprzez phard » 25 cze 2012, o 19:09

Abssinth, ja to wszystko dobrze wiem, ale gdyby byłoby to takie proste, tak o skończyć związek czy małżeństwo to uwierz mi, że psychiatrzy, psycholodzy, psychoterapeuci, grupy wsparcia, samopomocy, policja interwencyjna, takie portale i inne nie miałyby racji bycia. Jakby byłoby to takie proste jak piszesz, już dawno bym to zrobiła. Od pół roku chodzę do psychologa, szukam pomocy, również w książkach czy tu, ale to jest tak jakbyś powiedziała alkoholikowi, że jest debil bo pije a on by Cię posłuchał i nagle przestał pić. Jest to niemożliwe. Wiem, że z perspektywy osoby trzeciej, zwłaszcza takiej, która nie doznała niczego takiego, może to wyglądać właśnie tak jak piszesz: jaka głupia baba, źle jej, a nie umie odejść... Powiem Ci więcej, jak sama słyszę albo widzę patologiczne zachowanie u innych to tak samo krytykuję, ale jeśli chodzi o mnie już jest to inaczej...
phard
 
Posty: 17
Dołączył(a): 22 cze 2012, o 21:24

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 325 gości