przez Leciuszek » 22 cze 2012, o 01:17
Witam wszystkich... Nie wchodziłem tutaj już z 2 lata, bo uważałem,że już mi to nie będzie potrzebne, uodporniony jestem i nigdy żadna kobieta nie doprowadzi mnie do dola czy jakichkolwiek zmartwień... Kiedyś pisałem tutaj o moim rozstaniu z dziewczyną po 2 letnim związku, wasze sugestie i rady bardzo mi pomogły, mam nadzieję, że i tym razem tak będzie. A wiec od czego tu zacząc, hmm... Chyba od tego, że od 2och lat jestem sam, nie potrafiłem się w nikim zakochac, ani poczuc tego co czuła ta 2 osoba, za kazdym razem uciekałem od zobowiązania gdyż wiedziałem, że nic z tego nie będzie. Przez ten cały okres nie potrafiłem pocałowac zadnej kobiety nie mówiac juz o sexie, straciłem pewnośc siebie, a jak już coś miało byc to czułem sie jakbym byl gwalcony(dziwne jak na męzczyzne) Okolo dwa miesiace temu odezwała sie do mnie moja milosc z lat sredniej szkoły, kiedyś bylismy razem, ale bardzo krótko, swietnie sie dogadywalismy, ale jednak to sie jakos skonczyło. Bylismy gowniarzami nie wiedzielismy czego chcemy. Trafiła w idealnym momenie, miałem problemy rodzinne z ktorymi sobie kompletnie nie radzilem, wyciagnela ze mnie wszystko, wysluchala, pomogla jak nikt, zaczalem na wszystko inaczej patrzec, wreszcie zylem. Nasze rozmowy robily sie częstsze. Pękło coś w niej i zaczela opowiadac mi o swoim problemie z chlopakiem, opowiadała jak ja traktuje,jak Ich caly 3 letni zwiazek wyglada... Byłem w szoku, pomogłem jej, spotkalismy się potajemnie, swietnie sie nam rozmawiało tak jak za lat młodości. Zacząłem coś czuc, ale wmawiałem sobie oczywiscie, ze to nic strasznego, az do czasu gdy Ona sama rozpoczeła temat wspomnien z młodosci. Wyznania typu : "Nikt mnie nie całował tak jak Ty, na sama myśl mam ciarki" "Przy Tobie czuje się bezpieczna, wiem,że nigdy byś mnie nie zranił i gdybym miała tylko okazje to by mnie pocałowała nie patrząc na to,że mam chlopaka" Poleciałem za emocjami, umówiliśmy się kolejny raz już sam na sam, w ustronnym miejscu w moich okolicach, rozmawialismy z 3-4h po czym zaczeliśmy sie całowac, nie moglismy sie od siebie oderwac, czulem sie szczesliwy jak nigdy, 1 raz takie coś od 2och lat bycia samemu... Zaczeslismy sie czesciej widywac,po kilku spotkaniach doszlo do czegos wiecej rozmawialismy przez telefon godzinami do poznych godzin nocnych. Bylismy szczesliwi, jej zwiazek sie sypal, z kazdym jej spotkaniem z chlopakiem zyskiwalem tylko ja, co chwile jakies krzywe akcje, po czym dzwonila do mnie, ja wysluchalem i pomoglem. Powiedziałem jej, że chce zeby od niego odeszła, ale nie dlatego, że ja jestem, ale dlatego, że sama tego chce. Wydawało mi się to narozsadniejszym rozwiązaniem, chcąc niechcac zerwala z nim m.in dlatego,że ja jestem. Wszystko zaczeło się swietnie ukladac, zapoznawałem ja z moimi znajomymi, spotykalismy sie w moich okolicach, bo u niej nikt nie wiedział,że kogos ma, wyszla by na najgorsza, wszyscy ja polubili, dla porownania powiem, ze mojej byłej dziewczyny nie lubial nikt. Dla mnie bylo to cos calkowicie innego cos o czym zawsze marzyłem. Dziewczyna przyjaciel w jednym, ktora mnie akceptuje takiego jakim jestem, a nie wypomina mi ciagle moje wady. Wiedziałem, że po jej długim związku będą musieli sie jeszcze spotkac powiedziec sobie kilka slow, tylko nie miałem pojecia, że wszystko się potoczy tak jak się potoczyło dzis. Spotkała sie z nim, bardzo dlugo rozmawiali, smiali, plakali, po czym ta zauwazyła, że On sie jednak faktycznie zmienił. Tzn Ona tak uważa bo wedlug mnie to kolejna zagrywka, zeby ja odzyskac i dorpowadzic do takiego samego stanu jaki byl wczesniej, ale ze wspomnieniami i przyzwyczajeniem trudno wygrac. Powiedziała mi dzisiaj, ze ma watpliwosci, ze nie wie co ma zrobic, widzi, ze sie zmienil, ze strasznie jej z tym zle, ma metlik w glowie, ze gdyby nie ja, juz byliby znow razem. Poczułem sie jak zmieszane gówno ze żwirem,że musi to przemyślec, niby zrozumiałem i rozumiem, ale to nie jest tak. Okropnie się teraz czuje nie wiem co mam robic i nie moge zasnac. Nie zapewniam jej, ze ze mna bedzie lepiej wole to raczej pokazac, nie lubie robic z siebie idioty, choc czuje sie jak skonczony idiota, bo czekam na to az Ona wybierze mnie albo jego? Zdrowy uklad to raczej nie jest. Prosze powiedzcie mi co byscie zrobili w mojej sytulacji, bo dla mnie to jakieś wielkie nieporozumienie. Pozdrawiam.