Wszystko się skomplikowało :(

Problemy z partnerami.

Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Nieszczęśliwa do kwadratu » 29 maja 2012, o 13:26

Proszę o pomoc, bo sama już sobie nie poradzę.
Mam męża, dzieci i kochanka, który tez ma rodzinę. Spotykamy się prawie dwa lata. Kochamy się. Marzyliśmy o byciu kiedyś razem, ale wiadomo, że trudno podjąć taką decyzję.
Zaszłam w ciążę. Wydawało nam się, że teraz jest to dostateczny powód, że musimy być razem. Niestety myliłam się. On powiedział żonie o wszystkim. Chciał odejść. Ale ona mu wybacza i nie chce żeby ich zostawił. Dzieci proszą go żeby nie odchodził. Obiecał im to. A co ze mną? Jak mam dalej żyć z tym wszystkim. Wiem, że on nadal mnie bardzo kocha. Ale nie chce zostawiać swoich dzieci. Ja natomiast nie wyobrażam sobie życia z mężem po tym wszystkim. Jak mam mu to powiedzieć. Co ze mną będzie? Mam zostać sama z dziećmi? Czy sobie poradzę? Jestem załamana. Wiem że sama jestem sobie winna. Pomóżcie, proszę.
Nieszczęśliwa do kwadratu
 
Posty: 189
Dołączył(a): 29 maja 2012, o 13:22

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Justa » 29 maja 2012, o 14:31

Nieszczęśliwa do kwadratu napisał(a):Jestem załamana. Wiem że sama jestem sobie winna. Pomóżcie, proszę.
W jaki sposób możemy Ci pomóc?
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Nieszczęśliwa do kwadratu » 29 maja 2012, o 14:36

Jak mam powiedzieć o tym mężowi? Czy w ogóle mówić? Czy urodzić to dziecko? Czy mam prawo niszczyć życie tylu osobom?
Nieszczęśliwa do kwadratu
 
Posty: 189
Dołączył(a): 29 maja 2012, o 13:22

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Justa » 29 maja 2012, o 14:43

A co TY czujesz? Jakie wyjście jest Ci najbliższe?
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Księżycowa » 29 maja 2012, o 14:52

Witaj!
Moje zdanie w takiej sprawie jest zawsze jedno, że trwaniem w kłamstwie krzywdzisz siebie, bo zżerać Cię to będzie, chociaż trwałaś dwa lata i zdaje mi się, że gdyby nie to, że poczułaś odejście kochanka, to trwałabyś w tym nadal...
Jesli chodzi o niszczenie zycia tylu osobom, to ja myślę, że już dwa lata temu to się stalo tak na prawdę.
Co do aborcji... przepraszam, ale widziałam jak się robi taki zabieg i co dzieje się z płodem a wlaściwie już z dzieckiem i myślę, że nie zasłużyło sobie niczym, by ginąć poprzez taką... rzeź. Nie pchało się na świat na siłę.

Moze ja dla siebie jestem surowa ogólnie ale myślę, że po pierwsze może się to wydać, chocby jak dziecko się urodzi a po drugie nie umiałabym zyc w taki sposób, w kłamstwie. wmawianie mężowi, że to jego dziecko (jesli byś nie usunęła i się nie przyznala) to kolejne świństwo i podłość. Uwazam, że osobie zdradzonej nalezy się chociaz szczerość a nie brnięcie w oszustwo dalej dla ochrony siebie samej.
Masz dużo do stracenia, prawda. Ale zastanawiam się ile dasz radę to ukrywać i czy to się kiedys samo nie wyda...
To, co teraz napiszę to loteria ale weź też pod uwagę, że wiele osób wybacza sobie zdrady..
Nie wiem czy w jakiś sposób pomogłam. Czy chodziło Co tutaj o rozważenie decyzji jednej lub rugiej.
Tak czy tak... powodzenia.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Nieszczęśliwa do kwadratu » 29 maja 2012, o 14:54

Czuję, że chcę tego dziecka. Tylko mam jeszcze dwójkę. Jedno już pełnoletnie, drugie kończy podstawówkę. Moje małżeństwo po prawie 20 latach się wypaliło. Ale nie ma w nim żadnej patologii, przemocy. Normalne nudne życie. A mnie zawsze gdzieś nosiło. Nie wiem tylko czy sama sobie poradzę. Pracuję, ale nie utrzymam siebie i dzieci z mojej pensji. A co z mieszkaniem? Czy ja mam się wyprowadzić. Jeśli tak - to dokąd? Miliony pytań i zero odpowiedzi.Wiem że nikt za mnie nie podejmie decyzji. Ale zawsze lżej jak można chociaż o tym napisać.
Nieszczęśliwa do kwadratu
 
Posty: 189
Dołączył(a): 29 maja 2012, o 13:22

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez smerfetka0 » 29 maja 2012, o 15:39

a jestes pewna ze to dziecko jest kochanka a nie meza ???

zgodze sie z jednym - jestes sama sobie winna. niestety nie powiem ze wspolczuje akurat tobie, pomimo tego ze czesto sie mwoi ze do zdrady dochodzi rowniez z winy zdradzanego.
jednak obie strony medalu na pewno maja ciezko wiec nie mi ciebie bardziej dolowac i wbijac w poczucie winy.

w jakim wieku sa dzieci kochanka ?

twoje jedno dziecko jest juz dorosle, czytajac twoj watek staralam sie wyobrazic co bym poczula i zrobila na miejscu tego doroslego dziecka. mojego ojca nigdy nie bylo w domu i czasem sie zastanawialam jak bylam duzo mlodsza (pod wplywem filmow pewnie) co bym zrobila w takiej sytuacji jaka masz ty. z pewnoscia znienawidzilabym rodzica. ale ja to ja. teraz nie mozesz myslec tylko o sobi i o twoim nowym dziecku.

taka dygresja co do utrzymania sie w razie czegos. jak bys miala sie rozwiesc to nie wiadomo czy po takich przezyciach dzieci zechca w ogole mieszkac z toba wiec zostawilabym to jako powod do trzymania sytuacji w tajemnicy na troche dalszy plan.

nie wiem ktory to tydzien ciazy ale moze pomysl o psychologu ? zebys poukladala sobie to w glowie i doszla do wniosku co dla ciebie wazniejsze i czego chcesz, czego pragniesz. przy takim okresie czasu kilka tygodni w jedna czy w druga wiekszej tragedii nie wniosa. obojetnie od decyzji kwestia tego czy powiedziec prawde czy nie dla mnie nie jest nawet powodem do dyskusji. powinnas powiedziec wszystko jak na spowiedzi. wiedzac do czego bedziesz dazyc bedziesz wiedziala czy walczyc o meza czy po prostu odejsc.

jak by nie bylo jakas walka o tamtego kochanka jest dla mnie bez sensowna. on musi zdecydowac (a chyba juz zdecydowal) a szczescia nie zbudujesz na nieszczesciu. masz juz tego przyklad wystarczajacy.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez biscuit » 29 maja 2012, o 15:59

hej nieszczęśliwa
decyzji nie musisz podejmować już dziś
jesteś w ciąży
dziecko czuje i przeżywa Twoje rozterki
a ono niczemu niewinne...
reszta osób zaangażowanych - mąż, kochanek
to dorosłe osoby
a więc przynajmniej z założenia
zdolne radzić sobie z życiowymi problemami

wg mnie
staraj się przede wszystkim uspokoić
pisać tutaj
porozmawiać z psychologiem, jeśli masz możliwość
aby wewnętrznie przygotować się do decyzji
nie rujnując przy tym zdrowia Twojego nienarodzonego dziecka

trzymaj się!
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez caterpillar » 29 maja 2012, o 16:00

nieszczesiwla witaj!

a ja bym najpierw zrobila badania prenatalne , bo skoro dziecko juz jest pelnoletnie a ty masz 20 lat stazu to raczej nie jestes niestety pierwszej mlodosci , w tym wieku jest duze ryzyko jesli chodzi o ciaze, wady genetyczne ...

nie ,ze strasze ale ja bym sprawdzila czy z dzieckiem jest wszystko ok

a pozniej...chyba trzeba by bylo krok po kroku to rozwiac

a maz nieczego nie podejrzewa ?
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Bianka » 29 maja 2012, o 22:13

Witaj Nieszczęśliwa :)

Przez moment myślałam, że pisze moja koleżanka. Jest, była w prawie identycznej sytuacji, z tym, że jej kochanek nie ma dzieci, jej dzieci są szkolne a mąż się domyśla i mimo wszystko chce z nią być, dziecko jest kochanka (sprawdzone).

Sytuacja wszystkich osób jest nieciekawa, Twoja, dzieci, męża, kochanka...Tak sobie próbuję przypomnieć co ja radziłam jej przez te wszystkie miesiące...o aborcji myślała ale na szczęście nie zabiła dziecka, dziecko nie jest niczemu winne, podpisuję się pod Kasiorkiem...
Urodziła dziecko ale nic się nie rozwiązało samo, a miała taką nadzieję...nadal jest i mąż i kochanek a jej psychika w strzępach...zawsze ją pytałam kogo kocha, z kim chce być, jak sobie wyobraża dany związek za 10, 20 lat...to myślę pomaga do czegoś dojść...no i to najmłodsze dziecko jest poszkodowane, do kogo będzie mówić tato, uważam, że ma prawo znać ojca a i ojciec prawdziwy ma prawo do dziecka...
Jakby Twój mąż zareagował jakby się dowiedział? myślisz, że można jeszcze uratować Twoje małżeństwo?Kwestie finansowo- mieszkaniowe też są istotne...
Wiesz tu nie ma dobrego wyjścia, koleżanka do niego nie doszła jeszcze chociaż dziecko ma już rok z kawałkiem :(
Cokolwiek nie zadecydujesz to ktoś będzie cierpiał, jeśli nic nie zadecydujesz może być jeszcze gorzej, nie wiadomo jak sprawy się potoczą...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez ewka » 30 maja 2012, o 07:21

Cześć Nieszczęśliwa.

Ups, się porobiło. Współczuję. Myślę o Tobie od wczorajszego popołudnia... napisałaś, że życia z mężem po tym wszystkim sobie nie wyobrażasz. Wychodzi mi więc, że jesteś w stanie się z nim rozejść, odejść, czy się po prostu wyprowadzić. Tak? Kwestia uczuć (Ty-Twój mąż) jakby nie istnieje, więc tutaj masz "wolne pole". Pozostaje kwestia:
1) czy sobie sama z dziećmi poradzisz,
2) czy masz gdzie się wyprowadzić
3) czy masz jakąś finansową swobodę.

No to myślę, że:
1 - poradzisz. Miliony kobiet sobie radzą, więc czemu nie Ty?
2 i 3 - i te punkty są najważniejsze, jeśli zdecydowałabyś się odejść. Bez tego nie ruszysz.


Jak mam powiedzieć o tym mężowi? Czy w ogóle mówić? Czy urodzić to dziecko?

Jak powiedzieć?
Zależy, jaką decyzję podejmiesz... bo powiedzieć można na kilka sposobów. Jeden, jeśli zechcesz odejść (czy w takim przypadku on musi o ciąży wiedzieć?) i drugi, jeśli nie zechcesz i razem będziecie próbowali to jakoś posklejać. I trzeci - co zdecydujesz odnośnie dziecka. Bo oprócz tego, że mężem jesteś znudzona... to właściwie o nim nic nie napisałaś. O Was. O Tobie i mężu. O Waszej relacji, wzajemnym rozumieniu, spędzaniu czasu, rozmowach. Czy to wszystko tak się jakoś zaniedbało, czy już całkiem przepadło.

Rozumiem, że w tym momencie tematem nr 1 jest ten drugi mężczyzna i jego pozostanie z rodziną. Że sytuacja jest świeżutka i jest teraz w Tobie trochę paniki, lęku, żalu i jeszcze pewnie czegoś. Masz w nim jakieś wsparcie? Pomoc?

Wiesz... tak się zastanawiam, co zrobiłabym w Twojej sytuacji - i kurczę na dzisiaj nie wiem. Czas i rozwój sytuacji (w każdym obszarze) na pewno podpowie i na pewno jakoś się to wszystko potoczy. I podsunie rozwiązania.

Jak się dzisiaj masz?

Ściskam i pozdrawiam
:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez biscuit » 30 maja 2012, o 08:45

sylena
korzystaj z synergii grupy
jaką masz tutaj na psycho
rozmowy z ludzmi może jakoś Cię zainspirują
do odnalezienia w sobie własnej decyzji

ja polecam interesujący artykuł
w nowych czerwcowych "Charakterach"
pt: "Do łóżka z sekretem"
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez biscuit » 30 maja 2012, o 08:54

oczywiście, że pisałam do Nieszczęśliwej
a nie do syleny
sorry
ale nie wyświetla mi się funkcja "edit" :(

i jeszcze jedna myśl
że może jest tak
że podświadomie dążyłaś do jakiegoś przełomu
w tej trudnej sytuacji z mężem i kochankiem
do rozwiązania jej, przełamania jakoś
stąd ciąża
choć oczywiście na poziomie świadomym
jawić to się może jako największy problem
a nie jego rozwiązanie
no ale
sprawy nie zawsze się tak mają w istocie
na jakie pozornie wyglądają
więc może to będzie dla Ciebie przełom
do uwolnienia się z tego potwornego konfliktu
w jakim żyłaś od 2 lat

trzymaj się!
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez Nieszczęśliwa do kwadratu » 30 maja 2012, o 09:40

Dzięki Wam wszystkim.Dzięki, że próbujecie mi podsunąć jakieś rozwiązanie. Są momenty kiedy myślę, że mam sobie tyle siły, że uda mi się. A są chwile gdy myślę, że nie dam rady.
Czytając to wszystko co napisaliście myślę, że rzeczywiście to dziecko chyba miało pomóc mi podjąć decyzję o odejściu. Tylko liczyłam, że On tez odejdzie. Jego dzieci są już duże (między 13 a 19 lat) ale On nie wyobraża sobie żeby mógł je zostawić. Oczywiście mnie tez nie zostawi, będzie mi pomagał, wspierał. Ale tak się mówi na początku. Jak jego zona to zniesie jak będzie odwiedzał mnie i dziecko. Przecież On nadal mnie kocha i Ona o tym wie. Nadal spotykamy się codziennie. Ale o tym to chyba już nie wie.
Moje relacje z mężem zawsze były poprawne. I nic poza tym. Wyszłam za maż w wieku 20 lat (dziecko w drodze). I o ironio, po 20 latach to samo. Historia lubi się powtarzać. Nigdy nie był czułym mężem, nie mieliśmy wspólnych znajomych , tylko każdy swoje towarzystwo, nawet urlopów nie spędzamy razem od jakiegoś czasu (niby żeby dzieci mogły być dłużej na wakacjach). Obydwoje mamy dosyć silne niezależne osobowości. On mnie nigdy nie pilnował, nie kontrolował, ani ja jego. Dziećmi zajmowałam się ja, ale mąż dużo pracował. Jeżeli chodzi o starszą córkę, nigdy nie miała dobrego kontaktu z ojcem i nie martwię się, że mnie potępi, czy będzie wściekła na mnie. Gorzej z młodszą. Kocha ojca bardzo, ale związana jest bardziej ze mną i pewnie ze mną chciałaby zostać. A dziecko na pewno nie jest męża. Nie sypiałam z nim wtedy. Teraz tez jesteśmy pokłóceni, co prawda o coś zupełnie innego, ale nie odzywamy się do się już 2 tygodnie. Zawsze ja dążyłam do zgody, ale teraz jakoś mi się nie spieszy. Myślę, że to dobry moment aby mu powiedzieć, ale nawet nie wiecie jak się boję. Mieszkanie jest wspólne, więc ktoś musiałby się wyprowadzić. Tylko kto? Jak On nie będzie chciał? Przecież siłą go nie wyrzucę. Wtedy sama musiałbym odejść. Tylko dokąd. Nie stać mnie na wynajęcie mieszkanie i utrzymanie się z dziećmi. Mąż dobrze zarabia. Mógłby coś wynająć bez problemu. A ja z alimentami i swoja pensją bym sobie poradziła. Ale przecież On nie musi mi nic ułatwiać. Wręcz przeciwnie. Obawiam się, że może nawet utrudniać. Boże, to wszystko jest beznadziejne :(
Nieszczęśliwa do kwadratu
 
Posty: 189
Dołączył(a): 29 maja 2012, o 13:22

Re: Wszystko się skomplikowało :(

Postprzez pozytywnieinna » 30 maja 2012, o 11:10

hej nieszczesliwa :kwiatek: czytam twoj watek i mi ciebie zal ...

i tak sie zastanawiam, ze podstawowa kwestia, ktora utrudnia Ci podjecie decyzji jest chyba kwestia finansowa... powiem Ci tak, jestem mama prawie 3 letniej dziewczynki, utrzymuje sie tylko i wylacznie z wlasnej pensji, mieszkanie musze wynajmowac, pieniedzy od ojca nie sciagne, nie mam tez zadnych dochodow z opieki, prawa do mieszkania komunalnego itd. ani pomocy rodziny ale radze sobie, jeszcze nie zginelam... kiedy cora miala rok musialam podjac podobna decyzje, bieda w PL, ale dziecko ze mna, albo luksus w DK, byc moze bez malej.

jak sie analizuje mozliwe scenariusze to mozna oszalec i tak prawde mowiac trwac w tej matni przez dlugie lata. Masz dwa wyjscia: zostawiasz tak jak jest i czekasz, co bedzie, albo bierzesz byka za rogi i sprawdzasz co jest za rogiem. Tej decyzji nikt za Ciebie nie podejmie i kazda droga moze byc dobra, albo zla.

Takie pytania mi sie nasuwaja, bo mowisz, ze nie bylas wtedy z ojcem dziecka, kiedy zaszlas w ciaze, przeciez on tez umie liczyc? i tak sie zorientuje, ze cos tu nie gra? czyz nie?
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 180 gości

cron