bilans trzydziestolatki

Problemy z partnerami.

bilans trzydziestolatki

Postprzez lili » 12 sty 2012, o 23:23

Witajcie po dłuższej nieobecności :)

W tym roku skończę 30 lat. Abstrakcja. 10 lat temu nie wyobrażałam sobie, że dożyję takiego wieku i do ludzi w moim wieku mówiłam per "pan", "pani".
Z pewnością wyobrażałam sobie, że w wieku lat 30tu będę już miała męża i dzieci, a okazało się zupełnie inaczej.
Mieszkam też w innym mieście niż planowałam- zostałam tutaj gdzie studiowałam i bardzo się z tego cieszę.
Studia- to najfajniejsza część- najpierw skończyłam pierwsze, a ponieważ nie podobały mi się zupełnie, skończyłam też drugie, które podobały mi się znacznie bardziej.
Żadna z moich dotychczasowych prac nie była pracą, o jakiej myślałam, że mogłabym kiedykolwiek taką wykonywać, ale każda była fajna, sprawiała mi satysfakcję, zmuszała do nauki, wysiłku i współpracy z ciekawymi ludźmi.
Ludzie- właśnie... to chyba najważniejsze, co spotkało mnie przez ostatnie 10 lat. Kilka ważnych znajomości, przyjaźni, miłości, które spowodowały, że jestem tym, kim jestem dzisiaj.
Jedna osoba, która odeszła, jedna ważna osoba, której odejście zmieniło mnie z dziecka w dorosłą dziewczynę.
To co dzisiaj martwi mnie najbardziej, kiedyś nie stanowiło problemu; to co kiedyś było mega przerażające, dzisiaj jest ledwie problemikiem.
30 lat ma swoje zalety- czuję się dobrze w swojej skórze, nie chcę już nikomu na siłę udowadniać, że jednak jestem całkiem ładna, fajna, mądra i że warto się ze mną zadawać, bo Ci, którzy są tego warci, są dzisiaj obok mnie bez względu na to jaka jestem lub nie jestem. Czyli- osławiona pewność siebie.
Natomiast pojawiło się przerażenie na temat przyszłości, być może już niedalekiej.
Moi Rodzicie zaczęli chorować, aktualnie Tato, bardzo poważnie, rak, operacja, leczenie... Boję się, że umrze. Boję się, że mój świat się zmieni. Nie wiem, czy powinnam się aż tak bać- przecież jestem dorosła i w końcu całe życie nas uczą, że po to się rodzimy, żeby kiedyś umrzeć, i tak jest i być musi i nie da się tego zmienić.
Nagle przestało mnie cieszyć wszystko, co jeszcze przed chwilą sprawiało mi radość, czy satysfakcję czy dawało poczucie bezpieczeństwa lub zadowolenia z siebie, bo nie mogę tego wykorzystać, żeby pomóc najbliższej osobie. Czuję się bezsilna i zastanawiam się, czemu służy nasza codzienna gonitwa i dążenie do swoich mniejszych czy większych celów, skoro w najważniejszych życiowych kwestiach i tak nie możemy wykorzystać swoich umiejętności, wiedzy, bo "ktoś na górze" już dawno zapisał nasze życie...

lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez sikorka » 13 sty 2012, o 21:16

lili napisał(a):Z pewnością wyobrażałam sobie, że w wieku lat 30tu będę już miała męża i dzieci, a okazało się zupełnie inaczej.

witaj lili, milo Cie widziec po dlugiej przerwie :cmok: pewnie jak to Ty masz sporo zajec obo- i nadobowiazkowych i na psycho juz czasu nie starcza, a szkoda bo brakuje Cie tu i przyznam ze czesto mysle o Tobie.
gratulacje z racji pieknego wieku :kwiatek: mnie to tez czeka za jakis czas i tez sie zastanawiam jak to bedzie. o tym mezu i dzieciach to mysle ze wiele kobiet mysli i nic w tym zlego i nienormalnego. pewnie sama jak juz przekrocze te magiczna 30 bede sobie myslala ze wypadaloby juz miec dzieci (chyba ze cos sie wczesniej trafi ;) ) no bo biologia nas kobiet jest nieublagana. ale jesli chodzi o Ciebie to swego czasu pisalas ze jestes w zwiazku z jakims swoim eks, wiec chyba do tego meza i dzieci to juz niedaleko :tak: :)
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez limonka » 13 sty 2012, o 21:29

hi Lilli::) milo cie widziec!!! wszystkiego dobrego w tym szczegolnym dla ciebie dniu:):):) co u ciebie???
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez bunia » 13 sty 2012, o 23:18

Nie zastanawiaj sie az tak bardzo kto i ile zapisal w zyciu..."pisz" swoja historie tak jak wydaje Ci sie interesujaca, przynoszaca Tobie satysfakcje, ponosza marzenia, fantazja i umiejetnosci :) ....bac sie jest naturalna rzecza bo to co istotne, kochamy nie jest obojetne ale takie sa warunki Naszego rozwoju rowniez aby wykorzystac bagaz doswiadczen nie tylko dla siebie ale po drodze "sprzedac".....szukaj swojego miejsca , nie na wszystko mamy wplyw ale bedac blisko dla tych ktorzy Cie potrzebuja masz swoj udzial w pisaniu "historii" nie tylko swojej :kwiatek:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez Honest » 14 sty 2012, o 00:39

Witaj Lili,

tak głeboko i mądrze opisałas swoje sukcesy, odczucia, emocje, zderzenie rzeczywistości z planami... Przykro mi z powodu Twojego taty. Zarówno choroba bliskiego członka rodziny, jak i koniec kolejnej dekady w naszym życiorysie skłania do refleksji i swoistych bilansów. Mam wrażenie, ze poszukujesz jakiejś życiowej prawdy - tego co jest w życiu najwazniejsze, jakie działania mają sens, a realizacja jaich planów powoduje wyłacznie utratę energii (co sie okazuje po czasie).

I wiesz, w tym roku, za miesiąc niecały, będe obchodzić 29 urodziny i Twoje pytania sa mi bardzo bliskie :cmok:
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez Bianka » 14 sty 2012, o 02:28

Lili ja też w tym roku kończę 30 :) wprawdzie na jesieni ale już też zaczynam robić bilans. Przyznam, że dla mnie nie jest to ciekawe uczucie zależy jak do tego podejść :)
Najważniejsze, żeby bilans był na plus, to czego nie zdążyliśmy zrobić możemy jeszcze przecież zrobić :) przecież po 30 nie spoczywamy na laurach:)
W ostatnim czasie doszłam też do tego, że nasze życie będzie się zmieniać, nic nie jest stałe, nasza codzienność teraz, taka zwykła, normalna, kiedyś po prostu odpłynie w zapomnienie, nic na to nie poradzimy...
Bezradność w chorobie to najgorsze co nas może spotkać, mam nadzieję, że wszystko u Twojego Taty skończy się dobrze!
Bilansy są dobre, zatrzymujemy się na chwilę, myślimy co możemy jeszcze zrobić, zmienić, czego chcemy a czego już na pewno nie..
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez limonka » 14 sty 2012, o 02:41

Bianka napisał(a):Bilansy są dobre, zatrzymujemy się na chwilę, myślimy co możemy jeszcze zrobić, zmienić, czego chcemy a czego już na pewno nie..
tak i nie...tak jesli to co napisalas powyzej, a nie jesli moga nas doprowadzic ze wzgledu na bilans ujemny do depresji :?
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez lili » 14 sty 2012, o 19:51

Witajcie,

nie myślałam że ktoś tu mnie pamięta, nie było mnie chyba z rok. Dużo się działo przez ten czas.

@ sikorka- pan były poszedł w odstawkę, to była jednak pomyłka, choć nie powiem, nadal jest w moich myślach i w życiu też choć już nie tak często jak kiedyś ale w zeszłe walentynki wreszcie po 3,5 roku zrozumiałam, że czekałam na coś, co chyba miało się nigdy nie zdarzyć i było tylko pustą choć pięknie brzmiącą deklaracją więc... dałam sobie spokój. I w zasadzie w tej materii jest dobrze- nie cierpię po tym rozstaniu bo zrozumiałam, że to się nie mogło udać. Miałam pracowitą wiosnę i wakacje- stały dobry sprawdzony sposób na stres :) - i jakoś przetrwałam... prawie już rok.

@ bunia- ciężko mi przyjąć do wiadomości, że można na coś nie mieć wpływu. Jestem typem aktywistki i zawsze starałam się coś robić w kierunku tego co dla mnie ważne. Nie umiałam cierpliwie siedzieć i czekać na uśmiech losu. A nawet jeśli się nie udawało, to jednak robiąc coś na co dzień łatwiej znieść stres oczekiwania... Teraz pierwszy raz w życiu jestem w takiej beznadziejnej sytuacji, że wiem, że mogę stawać na rzęsach a może i tak nic z tego nie wyjść. I to stawia pod znakiem zapytania moją filozofię życiową i moje podejście do życia- zawsze uważałam, że działanie i mądrość, którą zdobywamy w ciągu życia, nawet jak nie przyniesie spełnienia naszych planów to jednak przez sam wysiłek wynikający z dążenia do nich hartują i uszlachetniają charakter, pomagają ogarnąć rzeczywistość, uczą jak docenić to, co ważne. Teraz ani nie jest mi łatwo czegokolwiek ogarnąć, ani nie umiem zachować stoickiego spokoju, nic nie umiem.

@ Honest- bardzo poszukuję życiowej prawdy. Mam wrażenie, że od jakiegoś czasu moje życie zaczęło być takim przesmykiwaniem się od weekendu do weekendu. Praca też już dawno przestała sprawiać satysfakcję i napędzać. Kiedyś w niedzielę na skrzydłach wracałam do miasta w którym pracuję a w poniedziałek robiliśmy wyścigi, kto pierwszy przyjdzie do pracy, żebyśmy wspólnie mogli zjeść śniadanie :) Dziś przychodzę i spadam czym prędzej do domu po zrobieniu, co do mnie należy. Nie pamiętam już, kiedy się spalałam w pracy, kiedy wywoływała ona we mnie emocje. Tak dawno nie musiałam już być kreatywna, w zamian za to coraz częściej wypełniam nikomu niepotrzebne tabelki. To samo w relacjach międzyludzkich- moi znajomi podzielili się w okolicach trzydziestki na tych życiowo ogarniętych, zakładających rodziny i dążących do jakiejś stabilizacji i na tych drugich, którzy ciągle mają 19 lat i czekają na piątek, żeby się napić i zacząć trzeźwieć w niedzielę po południu... Faceci są jacyś tragiczni- albo niezaradni zawodowo ale za to dobrzy i inteligentni "artyści" albo robiący karierę dupczyciele :) żaden nie dorasta do pięt mojemu ideałowi- Tacie- a nie bardzo chcę obniżać swój poziom oczekiwań wobec faceta tylko dlatego, żeby "ktokolwiek" był w moim życiu. Tyle, że takich koleżanek jak ja, mam na pęczki i wszystkie mają podobne odczucia- to znaczy, że co - wartościowi i sensowni ludzie... zaginęli w akcji? Zaczynam myśleć o jakimś wolontariacie na ten Nowy Rok, o jakiejś nowej idei, która mogłaby wciągnąć mnie a przy okazji mogłoby to być coś wartościowego. Nie wiem tylko czy psychicznie dam radę zająć się chorymi dziećmi czy zwierzętami w schronisku. Coś muszę zrobić, zdecydowanie.

Dziękuję Wam za czas poświęcony na przeczytanie mojego posta :)

lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez Jaga82 » 14 sty 2012, o 21:17

Witaj lili! Tyle czasu Cie nie bylo a ja doskonale Cie pamietam i przyznam, ze specjalnie dla Ciebie sie tu dzis zalogowalam ;) Tak sie sklada, ze w tym roku rowniez stuknie mi 30tka (dosc plodny rocznik jak widac :) ) i rowniez zaczynam sie zastanawiac co mi sie udalo, co nie. Mam dziecko, 8,5 miesieczna Krolewne, pracy na razie brak ale trzeba myslec o powrocie od wiosny, zycie emocjonalne zalezne od sytuacji i osob, ktore mnie otaczaja. Ale nie o tym. To Twoj watek. Rozumiem Twoje rozterki, bo sama mam ich wiele. Tak to juz jest, ze dochodzac do jakichs 'granicznych' momentow w zyciu zaczynamy sie zastanawiac nad jego sensem, wartoscia, robimy bilans. Zycze Ci abys pod koniec tego roku mogla powiedziec, ze byl on calkiem niezly, ze zrealizowalas swoje plany, postanowienia (swietna mysl z tym wolontariatem :kwiatek: ). Zycze Ci powodzenia w kazdej dziedzinie zycia. Milosc tez przyjdzie... Pozdrawiam
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez ewka » 16 sty 2012, o 08:20

Cześć Lili!
Te okrągłe urodziny jakoś zmuszają do bilansów, podsumowań, planów... i tak jest właśnie fajnie :ok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez Honest » 16 sty 2012, o 22:36

Lili,

a powiedz mi, czego teraz Tobie brakuje w życiu??? A raczej w tym bilansie???
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez Abssinth » 17 sty 2012, o 11:28

Lili :)

pamietam Cie, ciesze sie, ze Cie widze - i ciesze sie, ze tamten pan zniknal z Twojego zycia :)

moje bilansy trzydziestoletnie zrobilam juz dwa lata temu...i w sumie do dzisiaj probuje je jakos naprostowac.

Tobie zycze powodzenia, trzymam za Ciebie kciuki - oby nastepny bilans wyszedl jak najlepiej :D

xxx
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez lili » 17 sty 2012, o 11:58

Honest,

mówiąc najkrócej brakuje mi poczucia bezpieczeństwa i świadomości, że mam wpływ na swoje życie.
Brakuje mi też poczucia, że to co robię ma sens, jest dobre i jest komuś potrzebne.
Wow, nigdy chyba nie wyraziłam się tak lakonicznie a zarazem jasno :)
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez lili » 4 lut 2012, o 15:41

Wiecie co się stało?

Nareszcie mamy wyniki po operacji i ... są złe ale nie takie bardzo złe, jak się spodziewaliśmy, to znaczy wygląda, że choroba się nie rozsiała, więc o ile się nie odrodzi w zupełnie innym miejscu, to może się uda!! Tacie wrócił humor, i ponieważ pan doktor powiedział, że następny przegląd dopiero za pół roku a nie za trzy miesiące, to tata uwierzył, że rak nie musi równać się śmierć od razu. Zaczął planować, że jedziemy do Włoch na wiosnę i w lecie do Ameryki jak przegląd wyjdzie dobrze, ale sam o sobie mówi, że na razie znowu ma pół roku życia. Mnie też poprawił się humor, dopiero teraz widzę, że bałam się nie tyle jego choroby, co tego, jak on sobie z nią radził lub raczej nie radził.
To tyle, chciałam się tylko pochwalić, że tym razem znowu troszeczkę się udało!!

lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Re: bilans trzydziestolatki

Postprzez sikorka » 4 lut 2012, o 19:22

super, bardzo sie ciesze :buziaki:
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 201 gości

cron