Rozs±dek, czy serce ???

Problemy z partnerami.

Rozs±dek, czy serce ???

Postprzez Szafirowa » 13 sie 2007, o 23:56

Witam Kochani,
Czy znacie odpowiedĽ na odwieczny dylemat, nurtuj±cy ludzko¶ć od dawien dawna ?
Jakie wybory w życiu, z rozs±dku, czy z serca ?
Ja (wiem, wiem, nie zaczynać zdania od ja ;) ) zawsze miałam z tym problem, i widzę, że do teraz nic się nie zmieniło.
Czy to oznacza, że jestem głupia ? Albo, że życie niczego mnie nie uczy ?
Czy trwać z kim¶ w zwi±zku z rozs±dku ? Bo finansowo jest łatwiej, a i wygodniej, bo czasem ¶mieci wyniesie, podwiezie gdzie trzeba ...
Czy nie trwać w zwi±zku, który już emocjonalnie boli, bo partner nie rozumie potrzeb, marzeń, nie wspiera, a wręcz odwrotnie - krytykuje i utrudnia ?
Sk±d wiedzieć jak wybrać ?
Czego posłuchać, serca, czy rozs±dku ?

P.S. Przykładów z dobrej literatury czy ambitnego kina nie biorę pod uwagę. Ukazuj± mi one li i jedynie, że jakikolwiek wybór, obojętnie czy rozs±dny czy sercowy, i tak musi się skończyć wielk± tragedi±.

Zapraszam do dyskusji Kochani.
I nie ukrywam, że ze względu na moj± obecn± sytuację zadaję to pytanie.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez Pytajaca » 14 sie 2007, o 00:06

Ani serce, ani rozum, troche serce troche rozum albo cale serce i caly rozum. Zakladalas takie wersje? Dlaczego wszyscy zawsze li tylko posluguja sie albo sercem albo rozumem, jakby te dwa organy pracujace dla jednego oganizmu sie wzajemnie i stale wykluczaly?

"Serce to za malo by kochac". Twardowski dzis po raz wtory. A samym rozumem tez nie jestes w stanie sie kierowac.

Co sadzisz o tej sytaucji Ty sama?

Co mowi Ci serce, aco szepcze Ci rozum?
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez Abssinth » 14 sie 2007, o 00:09

hmm...to teraz ja zaczne od JA :P
Ja staram sie sluchac serca, nabardziej jak sie da....bo w sprawach finansowo- zyciowych wiem, ze dam sobie rade, czasem ktos z przyjaciol pomoze, czasem nie, ale nie jest mi pomoc niezbednia potrzebna...tak, wiem, ze moze byc latwiej.....ale nie umiem placic za ulatwienia moimi uczuciami i byciem nieszczera - wobec siebie....

takie pytania w Twoja strone - co zrobisz, jesli zostaniesz w tym 'wygodnym' zwiazku , a w pewnym moencie na horyzoncie pojawi sie ktos, w kim sie zakochasz? Jakie masz sposoby, zeby przestac czuc, gdy ktos zamiast wspierac-doluje? Czy jestes w stanie powiedziec komus prosto w oczy - sluchaj stary, nie bylabym juz z toba, gdyby nie to ze masz samochod i mieszkanie?

a jesli chodzi o tragedie...hmm...jesli juz tak to ma sie skonczyc...to wole takie wielkie, z miloscia az po grob itd....niz te male, codzienne, ze ona juz nie moze na niego patrzec i codziennie powtarza te same banaly w stylu 'alez oczywiscie, ze cie kocham, kotku' , nie czujac nic, nie majac nadziei na prawdziwa, szczesliwa milosc....ktora byc moze czeka tuz za rogiem.

A tak jeszcze z innej strony, haslo z mojej ostatniej babskiej imprezy...'lepiej byc sama i robic to , co sie chce, niz poswiecac 50 lat zycia dla byle k*tasiny'

Przytulam mocno, bardzo
xxx
Abss
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Szafirowa » 14 sie 2007, o 00:26

---------- 00:18 14.08.2007 ----------

Dziewczęta :)
Dziękuję za wypowiedzi Wasze.
A więc:
Pytaj±ca ... sama wła¶nie nie wiem, co mam s±dzić o tej sytuacji.
Wszystko jest bardzo, ale to bardzo skomplikowane.
Po pierwsze - to mój drugi poważny zwi±zek, z poprzedniego mam dwie córki. My razem - mamy również dziecko, Natalcię, ma teraz 4 miesi±ce.
Ci±gle my¶lę: NIE TAK MIAŁO BYĆ. Ci±gle sama jestem zadziwiona jego reakcjami, zachowaniami.
Zawsze o sobie mówiłam: jestem trójpak. Albo z pełn± ¶wiadomo¶ci± bierzesz mnie i moje córki - bo wiesz, trójpak. Albo nie możesz wzi±ć niczego i pozostaniemy dobrymi przyjaciółmi.
Długi czas my¶lałam, że poważnie to przemy¶lał. Teraz, kiedy pada propozycja, że bardzo chciałabym uczyć się w weekendy (szkolenie, kurs językowy, podnoszenie kwalifikacji zawodowych) powiedział: dobrze, ale ja będę organizował sobie czas WYŁˇCZNIE z Natali± ...
Pytaj±ca ... naprawdę nie wiem co s±dzić o sytuacji w której się znalazłam.
A oddzielam serce i rozum tak zdecydowanie, ponieważ te dwie najważniejsze warto¶ci, podpowiadaj± mi jakże skrajnie różne decyzje. Takie które się wzajemnie wykluczaj±, czyli
- zostań
- odejdĽ.

---------- 00:26 ----------

Abssi :kwiatek:

co zrobisz, jesli zostaniesz w tym 'wygodnym' zwiazku , a w pewnym moencie na horyzoncie pojawi sie ktos, w kim sie zakochasz? Jakie masz sposoby, zeby przestac czuc, gdy ktos zamiast wspierac-doluje? Czy jestes w stanie powiedziec komus prosto w oczy - sluchaj stary, nie bylabym juz z toba, gdyby nie to ze masz samochod i mieszkanie?

Z pewno¶ci±, ja po wielkich życiowych przej¶ciach no i z trójk± dziewczyn, mam małe szanse spotkać kogo¶, kto na powaznie byłby zainteresowany zwi±zkiem ze mn±. A niepoważnych zwi±zków nie biorę w ogóle pod uwagę. Aby tak się stało, musiałby się spełnić szereg uwarunkowań, który jest tak prawdopodobny, jak moja główna wygrana w Totka, w którego nie gram :)
Ze sposobami jest różnie. Najczę¶ciej przestaję zwracać na niego uwagę, choć wszystko to o czym pisałam - krytyka, utrudnianie, sprawia że bardzo cierpię. Zwracam się w stronę dzieci maksymalnie. Robię co¶ co lubię, co sprawia mi przyjemno¶ć. I wiesz, tylko się nie ¶miej - rozmawiam ze sob± w głowie. Mówię sobie, że nie jest w stanie stan±ć mi na drodze tak, abym nie zrobiła tego co dla mnie ważne, co pomoże mi w przyszło¶ci. Mówię sobie, że nie jest w stanie mnie złamać.
Nie ... nie jestem w stanie powiedzieć mu prosto w oczy, że gdyby nie fura, skóra i komóra, nie byliby¶my razem.
Dlatego chcę się rozstać teraz, kiedy niewiele jeszcze wspólnie w sensie materialnym osi±gnęli¶my.

Z reszt± ... długi czas byłam sama. Nie wiem, czy po dwóch nieudanych próbach będę w ogóle chciała my¶leć o czym¶ takim jak miło¶ć. Tęsknię do spokoju, do tego, że bez durnowatych przeszkód będę mogła realizować co¶, co jest dla mnie ważne, dla mojej przyszło¶ci.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez ewka » 14 sie 2007, o 00:32

A kochasz go?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Szafirowa » 14 sie 2007, o 00:37

Kocham tamtego.
Który był czułym, troskliwym i m±drym.
Odpowiedzialnym optymist±. Prawym, naiwnym życiowo.
Tamtego, który wydawał się nieomal spełnionym marzeniem.

Ale tego który jest teraz ?
Nie, tego nie kocham.
Doszukuję się w nim tylko tych cech, które miał wcze¶niej.
Gdybym wiedziała, że s± one gdzie¶ pod t± powłok± nieludzko¶ci ... starałabym się do nich dotrzeć.
Tak, aby¶my nadal mogli się nimi cieszyć.

Nie Ewo, tego, którym jest teraz - nie kocham.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez misia » 14 sie 2007, o 00:38

Witaj Szafirowa! Nie chcę się tu wym±drzać, ale tak sobie my¶lę, że jak facet pokochał Ciebie z dwoma córkami, to jest jednak CO¦! Może nie usłyszała¶ go tak do końca, nie wierzę, że w sytuacji , gdyby został z Natali±, całkowicie oodgrodziłby się od pozostałej dwójki. On wiedział co robi decyduj± się na zwi±zek z Toba. Może problem tkwi gdzie indziej? może po urodzeniu Natalii odsuneła¶ się od niego, może teraz tylko dzieci, dzieci, a jeszcze do tego nauka, kursy w weekendy-przecież mężczyĽni to duże dzieci, też chcieliby, żeby ich POCHWALIĆ, zaj±ć się nimi, poprzytulać.
Pomimo,że wła¶nie cierpię z powodu Wielkiej Niespełnionej miło¶ci ( a też już jestem po kilku przej¶ciach) to dalej wierzę...że warto z miło¶ci. Zwi±zek dla wygody, czy dla kasy, je¶li wierzysz w miło¶ć, szybko wyszedłby Ci bokiem. Jak się kochacie z Twoim partnerem, to ROZMOwa, rozmowa i jeszce raz rozmowa, a uczucie wam w tym pomoże. Wyobrażasz sobie go¶cia, który jest dobry, zapewnia Ci poczucie bezpieczeństwa, dba o Ciebie, ale jak masz z nim i¶ć do łóżka to czujesz się jak...albo jak nie czujesz przy nim potrzeby przytulenia, pogadania o niczym wspólnego smiechu i płaczu i tego, że nie możesz mu powiedzieć kocham Cie. Okropne! pozdrawiam cieplutko i życzę ,zeby się Waszej "4" udało!
misia
 
Posty: 10
Dołączył(a): 11 sie 2007, o 17:07

Postprzez Pytajaca » 14 sie 2007, o 00:39

To odejdz.Mam wrazenie, ze teraz nie chcesz go, nie potrzebujesz jego milosci i wsparcia. A moze po prostu za malo wierzysz, ze moze Ci sie przytrafic prawdziwa milosc.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez misia » 14 sie 2007, o 00:44

Kurczę. Musiały¶my pisać w tym samym momencie! Jejku, jak Go nie kochasz-to inna sprawa-ja wymiękam , przynajmniej na razie
pozdrawiam
misia
 
Posty: 10
Dołączył(a): 11 sie 2007, o 17:07

Postprzez ewka » 14 sie 2007, o 00:48

Szafirowa napisał(a):Nie Ewo, tego, którym jest teraz - nie kocham.

To ja nie umiem już nic powiedzieć... rozs±dek (tylko), to chyba ciut mało, by żyć.
Ostatnio edytowano 14 sie 2007, o 00:51 przez ewka, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Szafirowa » 14 sie 2007, o 00:50

Nie wiecie tego, bo trudno mówić o takich rzeczach.
Natalia jest chora.
To znaczy - dla nas jest zdrowa.
Ale medycyna jest zdania, że wszelkie formy odbiegaj±ce od ustalonego standartu zdrowia, s± chorob±.
Natalia ma błędny kod genetyczny.
Jest dzieckiem z zespołem Downa.

A ja mam raka. I jestem w trakcie oczekiwania na operację.
Ot ... takie tam.

I tak zupełnie bezczelnie, z praktycznego życiowego punktu widzenia - nie wiem jak poradzę sobie bez tej jego obecno¶ci, czy też wkładu finansowego w nasze życie. Chociaż coraz czę¶ciej my¶lę o tym, że wiele razy (to mój drugi nowotwór) radziłam sobie sama, bez niczyjej pomocy.

A emocjonalnie ?
Boli, że nie jest tym, kim udawał, że jest.
Boli, że nie rozumie tego, co wcze¶niej doskonale pojmował.
Wierzę w to, że mi się uda wykaraskać. My¶l o mojej przyszło¶ci jest sił±, która pozwala zmagać się ze zw±tpieniem.
Dlatego tak bardzo chcę zrobić co¶ dla siebie.
Mam możliwo¶ć skorzystania z kursów dofinansowywanych z funduszy UE. I jak tak my¶lę o tym, że mogłabym ... to widzę siebie za rok, w jakiej¶ fajnej firmie (obecna już mnie nie chce, dlatego że mam chore dziecko i sama jestem chora).
Widzę siebie żyw±, zdrow± i zadowolon±.
Nie wiem dlaczego tak upieram się przy tym, żeby zrobić co¶ wył±cznie dla siebie.
Być może jestem egoistk±.

Chodzi o to, że on ma mnóstwo przyjemno¶ci, wyjazdów firmowych zwi±zanych z prac±, i ja to akceptuję, czekam w domu aż wróci ... a kiedy ja chcę zrobić co¶ nie dla przyjemno¶ci, tylko co¶ dla naszej wspólnej przyszło¶ci, znaleĽć czas na inwestycję w siebie ... to słyszę: I co, ja mam siedzieć w weekendy w domu i zajmować się dziećmi i obiady gotować ?!
I słyszę: Je¶li będę jechał z Natali± do moich rodziców, to nie zabiorę dziewczyn, bo my¶lę, że moi rodzice sobie tego nie życz± ...
To tak, jakby chciał zrobić wiele, żeby mi uniemożliwić jakikolwiek ruch poza domem, poza tym, co mogę zrobić dla jego wygody.

P.S. Jasne, że rozmawiamy.
Te rozmowy daj± tyle, że za każdym razem, po każdej rozmowie, jest o WIELE gorzej.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez misia » 14 sie 2007, o 00:59

:( Nie jeste¶ egoistk±, skoro dałas sobie z tym wszystkim radę. W takim razie skoro On nie chce opiekować się Twoimi córkami, a Ty chcesz zrobić co¶ dla siebie ( bo tak trzeba i dobrze,że tego chcesz) to niech on jedzie do rodziców z Natali±, a Ty załatw na weekend opieke dla Twoich córek ( oczywi¶cie nie wiem czy masz tak± możliwo¶ć) i działaj. Trochę inaczej zadała¶ pytanie, może st±d te niejasno¶ci! Poruszyła¶ temmat: miło¶ć czy rozs±dek, a tu chyba chodzi o co¶ więcej, patrz±ć na Twoje życie. Przede wszystkim się nie załamuj, widać, że jeste¶ silna, a jak On nie umie rozmawiać, to go olej i rób swoje ! Życie jest za krótkie, żeby się poddawać. Trzymam kciuki
misia
 
Posty: 10
Dołączył(a): 11 sie 2007, o 17:07

Postprzez ewka » 14 sie 2007, o 01:04

No to mamy jeden z odcieni życia... muszę już i¶ć spać, ¶ciskam cieplusieńko, odezwę się jutro. Kurczę, niełatwo jest Szafirowa... dzielna jeste¶. I b±dĽ.

Zapytam, bo ja tak głupia jestem, że pytam kiedy może nie powinnam, więc wybacz głupiej... co z tym nowotworem i jak się sprawy maj±? Powiesz? Możesz? Chcesz? Za niestosowno¶ć przepraszam... chodzi mi o Twój stosunek do choroby


ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Szafirowa » 14 sie 2007, o 01:13

A, ot.
Zdarzyć może się każdemu.
O zmianach nowotworowych dowiedziałam się w 6 miesi±cu ci±ży.
Jest to rak płaskonabłonkowy szyjki macicy.
A więc 100% babski ;)
Dwa razy miałam pobierane wycinki, w tym drugie b. precyzyjnie, z miejsc zmienionych chorobowo, pod kontrol± kolposkopu, tak aby wstrzelić się dokładnie w to, co lekarzy niepokoi.
Czekam teraz na wynik, ale mój onkolog nie ma za wesołej miny, choć wie, że nie musi się ze mn± obchodzić w rękawiczkach ...
W najlepszym wypadku czeka mnie teraz na¶wietlanie (miejscowo) i operacja usunięcia szyjki.
I życie.
Może być też na¶wietlanie i usunięcie szyjki i macicy wraz z przydatkami. Co oznacza, że w wieku 31 lat będę przechodziła menopauzę ... Hm, oznacza to również to, że pozbawiona jajników nie będę miała swoich hormonów, a więc będ± podawali mi syntetyczne. Które to z kolei bardzo Ľle działaja na piersi. 90 % pacjentek podczas takiej terapii, ma zmainy nowotworowe w piersiach. I sytuacja z na¶wietlaniem i chemi± i operacjami się powtarza.
No i w ogóle - najgorsza opcja.
Mogę umrzeć.

Przepraszam, je¶li niektórym wyda się to obrzydliwe.
Piszę wprost, bo stosunek do cielesno¶ci mam (zdaje mnie się) zupełnie zdrowy.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez Pytajaca » 14 sie 2007, o 01:18

Teraz to inaczej wszystko widac...

Zacznijmy od priorytetow.

Po pierwsze - najwazniejsze - Twoje zdrowie i zycie. Czy dasz rade? Jesli czujesz, ze nie, a potrzebny jest Ci obok czlowiek - nie rezygnuj! A moze mieliscie sie razem znalezc na tej nielatwej sciezce...A gdy niemozesz zniesc jego obecnosci i to wplywa negatywnie na Twoje zdrowie, to po prostu odsun gona jakis cza sie otocz sie cieplymi, wspierjacymi i kochajacymi cie ludzmi.

Po drugie - Natalia. Czy bedzie miala kogos blisko siebie (oprocz niego) jak bedziesz na leczeniu? Czy mozesz z czystym sumieniem zostawic ja pod jego opieka? Jesli ta - nie odchodz. Jesli nie - zorganizuj opieke dla malej, a jemu pozostawiajac prawo ojcowskie do kontaktow z corka pozwol na ten kontakt. Czy Ty mu wierzysz jako ojcu Twojego dziecka?

Po trzecie - dzieci z poprzedniego zwiazku. Jaka opieke beda mialy, gdy Ty bedziesz poddawana leczniu? A moze pomoga Tobie?

Po czwarte i ostatnie w tej hierarchii priorytetow - on. Czy jego milosc do Ciebie jest silna? Czy skoro Ty nie kochas zto przekresla Wasz zwiazek? Czy nie da sie nic zrobic (rozmowa, rozmowa, rozmowa!) z tym jego krytykanctwem i uwagami? A moze to jes tpoprostu tylko czas proby dla Was?

Z mojego doswiadczenia wynika, ze tkie krytyczne sytuacje moga uzdrowic cale rodziny i choroba jednej osoby moze ustawic ostatecznie "nieustwialne" kwestie...

Duzo zdrowia - i glowa do gory!

Aha, i ta hierarchia celow - to tylko moja, to ja zudowalabym ja bedac w Twojej sytuacji, a Ty jestes przeciez innym czlowiekiem i moze bedziesz chciala inaczej.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 333 gości

cron