Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Problemy z partnerami.

Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 4 gru 2011, o 19:52

Czesc,

To ciekawa historia. Jestem "facetem z przeszlościa" - jakiś czas temu po moim rozwodzie byłem z kobietą która rzecz ujmując krótko była twarda, nieasertywna, nie pokazywala uczuć itp. typowy byk bym powiedzial. Niemniej jednak kochała mnie - tak przynajmniej twierdzila. Ja twierdze że tego typu dziewczyny lubią związku "bezproblemowe" ale jak już trzeba popracować nad związkiem to - niebardzo. W każdym razie była w stanie dokuczyć do kości. Jak pewnie sobie wyobrażacie - pretensje o wszystko, wypominanie wszystkiego, nadinterpretacje wszystkiego i zamknięcie na prace nad tym - ONA wie, ONA sama, Zosia samosia.

Stalo sie - nowy "przyjaciel" okazał się chyba lepszy niż ja, raz ich nakrylem , drugi - wybaczyłem! głupi jestem!. Niemniej jednak jak sie zrobiło trudniej - zostawiła mnie i rozwiodła 6 miesięcy po ślubie.
Może cholera zły czlowiek jestem - niewiem . Nie to jednak jest moim tematem .

po kilku latach poznałem dziewczyne - wrrr znowu "byk".
Od początku poznałem podobne zachowania, podobne przesłanki - czemu znowu uważam że mogę ją "nauczyć" asertywności, uwagi, patrzenia na wszystko z szerszego punktu widzenia. ????
Czemu nie interesuje ich jakie zniszczenia zrobily jakimś tam swoim zachownaiem?
Czemu przechodzą do porządku dzienniego po ciężkiej rozmowie - bez podsumowań, wniosków?
Czemu te panny nie pracują nad związkami?
Czemu takie panny sie zamykają i NIE chcą sie nauczyć od NAS. ?
Czemu sluchają innych ludzi ale nie partnera? Jak nauczyć sie "NIE NACISKAC"?
jak poradzić sobie z wszędobylskim de-ja-vu które mówi "tak bylo! - tak jest! = takbędzie?
jak z wami życ?

Panny byk - jesteście tu? ??? niesądze.
Ktokolwiek kto żyje z bykiem ? (jak sie wam udalo to nie byloby was tu)
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ludolfina » 4 gru 2011, o 20:14

czemu znowu uważam że mogę ją "nauczyć"

no wlasnie, czemu? bo to zupelnie niedorzeczne zalozenie, uczyc dorosla kobiete. chyba ze jestes trenerem a ona ci placi za kurs :)
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 4 gru 2011, o 20:44

Właśnie!
To co robić jeśli uważam że to jest coś czego jej brakuje? że to jest coś co "warto by bylo"?

Akceptowac? Cierpieć? Odejść?
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez blen11 » 4 gru 2011, o 21:00

Ja sobie coraz częściej zadaję pytanie: dlaczego znowu popełniam te same błędy....?
blen11
 
Posty: 64
Dołączył(a): 23 wrz 2008, o 10:37

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez marie89 » 4 gru 2011, o 21:21

Może unikać kobiet - byków? :)
marie89
 

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ludolfina » 4 gru 2011, o 21:24

to jest coś czego jej brakuje

albo to jest cos czego tobie w niej brakuje

byc moze innemu by nie brakowalo

wyjscia sa jak napisales: zmienic, zaakceptowac badz rozejsc sie.

jak ona reaguje na twoje wymagania? chce i zgadza sie zmienic?
i jak ty sie zapatrujesz na akceptacje jej takiej jaką jest? jak by to wtedy wygladalo? czy musialbys w sobie cos zmienic?
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez smerfetka0 » 4 gru 2011, o 23:12

moze to ty masz za wygorowane oczekiwania? i naciskasz i chcesz zmieniac na sile? a one potem sie zamykaja bo fakt faktem znosic zmieniania i ciaglej nauki sie nie da, i sie psuje, i czujesz sie pokrzywdzony. hm?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 4 gru 2011, o 23:52

Ano własnie:

to jest coś czego MNIE w niej brakuje. Ale weryfikowałem to : asertywność jest cechą która jest ogólnie pożądana, członkow rodziny by też mniej bolalo.


Oczekiwania?
Być może za wysokie... ale czy wysokie oczekiwanie jest żeby ktoś zastanowił sie co wczoraj "nawyrabiał bezsensownym krzyczeniem"? i obowiązkowość naprawiania tego ? Czy to ejst takie trudne? posprzątać po sobie?
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez Bianka » 5 gru 2011, o 00:04

Ave a po co mieć taką którą trzeba zmieniać, znajdź taką która Ci pasuje taka jaka jest, która już ma to wszystko czego potrzebujesz, po co Ci ktoś do naprawiania, znajdź już naprawioną...ja doszłam kiedyś do takich wniosków i zmieniłam całkowicie swoje podejście i zachowanie...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 5 gru 2011, o 00:49

Bajka! tylko jak to zrobic? znaczy odejść!
Pewnie większość tak mówi "ale ja ją kocham" inni na to "widać nie do końca"

pytanie:
czy ludzie wogóle sie od siebei czegoś uczą? czy zawsze jest tak że: "to co mamy to mamy"


PYTANIE BRZMIALO :

JAK SOBIE rADZIC Z DE-JA-VU? żeby nie być "upierdliwym" żeby nei "wspominać" starego - przecież każda kobieta chyba sie wk..wi za to ????
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez smerfetka0 » 5 gru 2011, o 01:05

ale czy ty nie rozumeisz ze nie kazdy z kazdym moze stworzyc dlugotrwaly zwiazek?

i ze trzeba szukac takiej osoby z ktora jestes w stanie sie dogadac bo zawsze w kazdej cos sie znajdzie co ci nie bedzie pasowalo.

co do przykladu sprzatania, banalne, ty o takie przyklady trujesz glowe (celowe uzycie niemilego zwrotu) bo uwazasz ze to co ty w tym momencie uwazasz jest lepsze i ze tak wlasnie byc powinno? Nie ktorzy nie umieja sprzatac po sobie, zawsze maja chociazby burdel w szafie, zmusza sie robic porzadek trzymaja go nawet dwa trzy dni ale potem...jest jak jest. nie ktorych rzeczy sie NIE DA zmienic. a to bzdura. zaakceptuj, a jak nie umiesz to nie bedziesz ani ty ani ona szczesliwa w zwiazku. sa tacy co umieja zaakceptowac i tacy co nie potrafia tak zyc. znajdz taka ktorej wady jestes w stanie zaakceptowac a nie unieszczesliwiaj innych ich zmienianiem.

padlo kilka odpowiedzi na twoje pytanie, lecz zadna ci nie pasuje bo wydajesz sie osoba ze jak cos nie na reke to tego nie ma, tego nie slyszysz, tego nie uwazasz za racje.

wybacz za ta bezposredniosc bo nie znam cie w ogole. ale pierwsze wrazenie u mnie sprawiasz takie.


i moze nie warto jej naklaniac by pomyslala za co i dlaczego ona tak krzyczala bo w twoim mniemaniu jest to bezmyslne, moze warto pomysle co TY zrobiles w jej mniemaniu bezmyslnego ze ja wyprowadziles z rownowagi ze krzyczales. moze ona uwaza ze miala powod i jej bylo przykro. ma prawo miec wlasne zasady i wartosci, a to ze nie sa takie jak twoje to nie znaczy ze te twoje sa zawsze az tak super ze trzeba zmieniac je.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 5 gru 2011, o 01:25

hmm... "nie każdy z każdym..." - święta racja, w szczególności gdy ludzie się znajduja na jakimś rabiszowym polishdating - masakra! stary jestem a glupiii.


co od odpowiedzi to właśnie jest chyba typowe kobiece podejście - ferowanie wyroków bez odpowiedniej wiedzy - a jak ktoś probuje doszczegółowić - to walka.!. czyż nie? wybaczam bezpośredniość - i monituje o szerokość patrzenia - za malo faktow. !!



z tym krzyczeniem to masz racje - może być że jest powód a ja go nie widze - dowiem sie tego ... to moje zadanie
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez smerfetka0 » 5 gru 2011, o 01:31

widze ze kolega tez z londynu. witam podwojnie.


co do kreowanie wyrokow. nie zapedzaj sie. ja cie nie oceniam. ale zwykla ludzka cecha jest 'pierwsze wrazenie' ktore jak kazdemu wiadomo nie zawsze jest sluszne.

wiec podkreslilam ze nie znam (wiec nie oceniam), i ze to pierwsze wrazenie.

nie bede cie glaskac po glowce i przytakiwac jesli bardzo jakos mi nie halo po tych twoich wypowiedziach o zmianach itp itd. byc moze masz racje i masz pecha do takich kobiet, i byc moze po wiekszej ilosci faktow ja ci to przyznam, ale byc moze moja krytyka i przedstawienie tego jak ja to widze pomoze ci spojrzec na siebie bardziej krytycznie.

ja nic zlego nie chce, ale jesli bola cie takie wypowiedzi (chociaz nie uwazam zeby bylo w nich cos obrazliwego czy przykrego) moge sie nie wypowiadac. ale tym tylko potwierdzisz moja teorie.

milej nocy zycze:)
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 5 gru 2011, o 01:38

Zdecydowanie pomaga - dziekuje, to dużo bardziej pomaga niż jestem sie w stanie przyznać.

Nie oczekuje głaskania - szukam odpowiedzi na pytanie " czy mam odejść" i przerazila mnie szybkość z jaką ją uzyskalem.
Nie chce odchodzic!, nie umiem wypracowac żadnego kanalu rozwoju związku - i to jest mój problem.

Wlasnie sie dowiedzialem że nic nie zmienie! że nie dam rady ! że się nie da!.
Cierpie z tego powodu - nie umiem sie pogodzic. Musze popracować nad tym ale samemu jest ciężko


pozdrawiam także serdecznie, dzięki za opinie - szanuje. Ta cala emigracja też swoje do kubełka dodaje.
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez pszyklejony » 5 gru 2011, o 06:53

ave napisał(a):Cierpie z tego powodu - nie umiem sie pogodzic. Musze popracować nad tym ale samemu jest ciężko


Nikt nie umie się pogodzić z czymś, co nie odpowiada jego wyobrażeniom o rzeczywistości. Samemu, to możesz iść do sklepu po flaszkę :mrgreen:
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 230 gości

cron