od płaczu do płaczu

Problemy z partnerami.

od płaczu do płaczu

Postprzez gagunia1974 » 7 maja 2007, o 21:05

Niektórzy z forumowiczów czytali co nieco o mnie i moim zwi±zku...

Po długim rowerowym weekendzie mój m±ż wrócił 2 maja. My¶lałam, że po tej kilkudniowej rozł±ce co¶ się między znami zmieni, że będzie lepiej. Niestety.... :cry:

Jak go zobaczyłam wszystko, co złe, znów wróciło do mnie. Jak go nie było wyciszyłam się, spędziłam czas z synkiem i moja mam±. Nie brakowało mi mojego męża. Błogostan.

W czwartek wieczorem postanowiłam, że nie będę z nim spać w jednym łóżku. Boję sie każdego dotyku. Poszłam spać do drugiego pokoju .W pi±tek, za namow± męża, poprosiłam mamę, żeby po południu zajęła sie naszym synkiem, bo mieli¶my i¶ć razem na saunę. Ostatecznie mama przyszła, ale ja na saunę i tak nie poszłam. Przed wyj¶ciem znów doszło między nami do ostrej wymiany zdań. Powiedziałam, żeby sobie szedł i życzyłam mu ¶wietnej zabawy. Wkurzony wyszedł z domu. Po saunie pojechał na wie¶ do mojej babci. Tam uprawiamy ogród. Miał wrócić następnego dnia po południu. W sobotę po jego powrocie było jako tako, w niedzielę zno¶nie. Byli¶my razem u mojej mamy na obiedzie, potem zrobili¶my 12 km rowerami. Wieczorem wybrali¶my się na mszę. Wszystko tak pieknie brzmi. Jednak to tylko gra pozorów. Ja ci ±gle my¶lę o tym, co się stało i strasznie to przeżywam. We mnie wszystko się burzy, wybucham wewn±trz jak wulkan. Nie chcę do tego wracać, a to wszystko samo wraca jak bumerang.
W sobotę wieczorem spałam w drugim pokoju, ale miałam zły sen. ¦nił mi się wielki tygrys. Byłam z mężem na spacerze, tygrys nas zobaczył, biegł za nami i chciał się na nas rzucić i zagryĽc. Obudziłam się. Był ¶rodek nocy. Wróciłam do wspólnego łóżka. Powiedziałam, co się stało. I tyle. Wczoraj wieczorem położyłam się już w naszym wspólnym łóżku. Nie mog,łam zasn±ć. zaczęłam zadawać mu pytania, zaczęłam wyrzucać z siebie swój żal i smutek, potem zaczęłam wyć, bo płaczem tego nazwać nie można. I tak co kilka dni. Jako¶ się trzymam, a potem znów to wraca. Ci±gle jeste¶my razem. A ja nadal nie potrafię podj±ć decyzji czy być z nim, czy nie. Niby jestem pewna, że chcę rozwodu, samej mi dobrze, a jednak jeszcze nie złożyłam pozwu. Na to, że będzie między nami dobrze też już nie liczę. Nawet nie potrafie sobie tego wyobrazić. Nie wierzę, że mój m±ż naprawdę się zmieni, że już nigdy mnie nie zrani, nie oszuka, nie okłamie!
Kiedy znów zapłaczę? Czasem powstrzymuję się, żeby nie płakać. Nie chcę, żeby nas synu¶ to widział. Ma dopiero 2 latka i m-c, ale jest taki m±dry. Rozumie, że jestem smutna, podchodzi do mhie, tuli się i mówi "nie mama" i robi cacy po głowie.....
gagunia1974
 
Posty: 6
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:31
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.

Postprzez ewka » 7 maja 2007, o 22:37

Wiem, że ja to ci±gle powtarzam... czas! - widocznie jest zbyt wcze¶nie, aby¶ sobie poradziła z tym wszystkim już teraz i by¶ umiała być lub nie być z nim. Nie wymuszaj na sobie decyzji dzisiaj, nie nakazuj sobie niczego.. ale poddaj się czasowi, tym karteczkom w lodówce i innym przesympatycznym ge¶ciokom małżona.

Nadejdzie dzień, kiedy albo powiesz "do¶ć", albo i nie. Nie wiem, czego Ci życzyć... chyba cierpliwo¶ci, wytrwało¶ci i niezrzędliwo¶ci, aby przez ten trudny czas przebrn±ć - a potem będzie już wszystko jasne, bo będziesz WIEDZIAŁA, co i jak chcesz.


;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 80 gości

cron