Znalazłam gdzieś na forum o związkach taki post.
Latem poznałam fajnego mężczyzne 47 letniego. ja mam 27 lat. Świetnie nam się rozmawiało, od razu znalezliśmy wspólny język, godzinami mogliśmy rozmawiać ze sobą przez telefon lub do białego rana. Przeważnie spotykaliśmy się u mnie na kolacji z dwa razy w tygodniu i przeważnie zostawał na noc. Bardzo mnie wspierał kiedy miałam kłopoty w pracy. Pokochałam go całym swoim sercem mimo, że jest starszy 20 lat.
Teraz opowiem o nim. Jest po rozwodzie ze swoją żoną, gdy się poznaliśmy mieszkał sam, a po dwóch miesiącach ona wprowadziła się do niego i zaczeły się między nami kłopoty, jego ex robiła mu awantury, sceny zazdrości, wydzwaniała do mnie, że są 20 lat po ślubie i zabieram jej męża, buntowała na niego dzieci, które potem odsuneły się od niego, czuł poczucie winy z powodu uczucia do mnie zaczął mieć wątpliwości i zaczeło się psuć między nami. Wciąż mówi, że jego żonie chodzi o pieniądze, bo jest dobra dla niego jak on je ma, zle jest jak jest bieda. Jak był chory nie zrobiła mu nawet herbaty.
Raz zrywamy ze sobą potem się spotykamy jako przyjaciele, rozmawiamy ze sobą, znów odzywa się uczucie w sercu i spędzamy ze sobą noc. Kiedy rozmawiamy ze sobą przez telefon czujemy do siebie ogromne przywiązanie. On raz mówi, że jest za stary na związek ze mną, że nie wyrzuci byłej żony, bo to też jej mieszkanie i chce mikeć święty spokuj, nie chce słuchać jej awantur, dlatego to powinniśmy skończyć. Jednak ta miłość jest między nami i nie pozwala nam rozstać się na dobre. Ja nie potrafię mu powiedzieć żegnaj, serce mi pęka na samą myśl. Nie wyobrażam se życia bez niego, nawet dla byłego narzeczonego nie byłam tak oddana jak dla niego, nigdy nikogo nie kochałam tak jak jegoi mam wrażenie, że nic już takiego pięknego w życiu mnie nie spotka.
Kiedy on jest u siebie w domu, mam nie dzwonić bo jego byłą zrobi mu awanturę, dzwoni do mnie kiedy chce, bardzo się zmieniło między nami, cały czas wydziela mi siebie, przychodzi do mnie kiedy on chce, bo nie lubi jak sie go zmusza. Kiedy wychodził odew mnie i się rostawaliśmy, zawsze płakałam i prosiłam, żeby do mnie wrócił. Teraz postawił warunek, że pzryjdzie do mnie na kawę jao kolega, ale nie chce widzieć jak płacze i słuchać jak mi jest przykro. Robię tak jak on chce choć w środku płaczę. Mam nie dzwonićkiedy jest wpracy, bo mu przeszkadzam, choc wcześniej sam wydzwaniał po 3 razy. Teraz ja przeważnie dzwonię do niego. Rzadziej się widujemy, ale kiedy się spotykamy on mnie pzrytula, całuje, a czasami przez telefon jest chłodny. Jednego dnia rozmawaimy ze sobą godzinę i żartujemy, a drugiego jest zły na mnie, bo jego była żona słyszała jak dzwonię i mu dokuczała i grozi mi że zmieni numer telefonu. Ja się boję, że go stracę i robię jak mnie prosi. Czemu mi stawia takie warunki, bardzo mnie to rani, chciałabym wiecej od niego dostać.
Powiedział miesiąc temu swojej żonie, że się rozstaliśmy, nie chce się z nią kłucić i pogodził się z nią psychicznie- to są jego słowa, mówi, że śpią oddzielnie w swoich pokojach. Ją okłamuje, bo dzwoni do mnie i przychodzi i sypia ze mną. Nie rozumiem dlaczego nie unormuje tej sytuacji ze swoją żoną, są po rozwodzie ma prawo do swojego życia, czemu ona tego nie akceptuje?
Bardzo za nim tesknie, jestem zazdrosna, że nie mam go na codzień, powiedziałam mu, że marzę o tym, aby się budzić i zasypiać przy nim.
Opowiedział mi kiedyś, że go wyrzuciła z domu i poznał kobietę, zamieszkał z nią i chciał ułoży zniążycie, a jego żona pobiła tą kobietę a on wrócił do domu. To jest manipulacja, raz przyszedł do mnie tak poprostu pogadać i oglądaliśmy film, dostał od niej smsa, że ma wnuka w szpitalu, a on woli siedzieć u kurwy a własne dzieci ma gdzieś. Złamał się psychicznie i poleciał do domu, a za chwilę telefon do mnie, że zrywamy wszelkie kontakty bo on się do niczego nienadaje.
Teraz były Święta, ja nie mogłam dzwonić bo żona w domu a on nie chce się kłucić z nią i dziećmi. Prosiłam, żeby przyszedł do mnie na chwile w Wigilię podzielić się opłatkiem, nie przyszedł. Tym tygodniu do śroody dzwonił ale jak wychodził do sklepu. Te Święta były dla mnie ciężkie, pochowałam niedawno tatę i bardzo miw ten czas go brakowało. Codzień za nim płakałam, a nie mogłam do niego zadzwonić, że jest mi zle, bożona w domu i słucha. Pierwszy raz w życiu byłam sama w sylwestra, nikomu takiego czegoś nie życzę. Poszłam do mojego faceta pod dom do niego płakałam mu pod oknem, tak mi było zle i samotnie. Napisałam mu smsa, że brak mi taty, będe dziś sama i jest mi ciężko, czy nie może wyjść na chwile przed klatke schodową by złożyć mi życzenia noworoczne i podać mi dłoń. Nie wyszedł załamałam się, chciałam tylko głupiego gestu, a zostałam sama. Zabolało mnie to, olał mnie. Nie chciałam być sama, poszłamwieczorem do baru na lampkę szampana. O pólnocy się rozpłakałam, sam szef lokalu mnie przytulił, obcy człowiek okazał mi serce, czuły gest, a przyjaciel mnie zawiódł. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Barman postawił mi drinka, dał mi jeść, zrobił mi kawę i porozmawiał ze mną. Bolało mnie to, że mojego faceta nie było koło mnie. Na czym ma ta przyjazń polegacgo warunkach? Chciałabym wiedzieć, że mogę zadzwonić do niego w biedzie o każdej porze, a nie wtedy kiedy żony nie ma. Prosi mnie, żebym zrozumiała jego sytuację rodzinna, ale ja nie rozumiem, czemu on się godzi na to wszystko?
Mam prawo wymagać od niego, żeby było na moich warunkach? Jest tyle sprzeczności w tym co mówi, żyje jako rozwodnik, ale mieszka na warunkach jego żony, która nim żądzi. To nie życie to więzienie, skoro nic nie można mu i nie ma prywatności, czemu on się na to godzi? Mówi, że chce być wolny i chodzić swoimi ścieżkami, ale mieszka pod jej rygorem.
Co mam zrobić? Mam mu przedstawić swoje warunki i punkt widzenia? Powiedziałąm sobie, że jestem warta tego by mnie kochać i lubić na mioch wrunkach. Chcę być najważniejsza nawet jako koleżanka a nie być w kolejce po byłej żonie. Tak jak powiedziałam wydziela mi czas i telefony tak jak on chce. Ja mu nigdy nie zamknełam drzwi przed nosem, raz przyszedł do mnie o drugiej w nocy, bo ona go wyrzuciła z domu i nie miał gdzie się podziać. Od początku dostosowywałam się do niego a mało wymagałam za to dużo dawałam.
Na początku sam potrafił mnie zaskoczyćprzyjśc niespodziewanie, teraz to ja wymyślał powody i fortele, żeby go zsciągność do siebie, jak powiem wprost to nagle mu jest za daleko do mnie albo jest zmęczony albo żona jest w domu. Nazywa ją do mnie żmiją.
Co mam robić, wciąż go kocham nie chę go stracić, ale czuję się skrzywdzona i chciałabym czuć się dla niego tą jedyną. Bardzo za nim tęsknie, zawsze mu o tym mówię, on nigdy mi tego nie mówi. Chcę powalczyć o niego, jak mam to zrobić? Postawić na swoim, żeby zobaczył, że jestem silną kobietą?
Dziwna ta miłość, moim zdaniem facet nią manipuluje, nie wiem, ale wydaje mi się, że mu taka sytuacja odpowiada, tak dziewczynie napisałam