Rozwód przez teściową???

Problemy z partnerami.

Rozwód przez teściową???

Postprzez zaneta_821 » 28 gru 2010, o 00:13

To chyba koniec mojego małżeństwa. Już nawet nie mam sił go ratować. Czy mogę napisać że nienawidzę swojego męża? Może to za mocno napisane ale jestem w tej chwili tak wściekła że... Od pięciu lat nie chodzi o nic innego jak o jego mamusię.Mam dość bycia tą drugą. Zmarnował dzieciom święta bo przecież trzeba było mamusi pomóc w przeprowadzce, nie swojej żonie w świątecznych porządkach. Nawet nie mam sił pisać co przez te pięć lat małżeństwa przeszłam jakie upokorzenia tyle tego było. Zawsze chodzi o nią, nigdy mój mąż nie był wobec mnie lojalny i nigdy nie poczułam się że jestem ważna. Dla mojego taty to moja mama zawsze była najważniejszą kobietą i ja też tak chciałam myślałam że w małżeństwie to jest właśnie podstawa ale jednak nie u mnie. Czy tylko ja uważam że teściowa to najgorszy wróg???
zaneta_821
 
Posty: 22
Dołączył(a): 27 gru 2010, o 23:56

Postprzez mahika » 28 gru 2010, o 00:44

nie, nie tylko Ty :( :pocieszacz:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Bianka » 28 gru 2010, o 01:56

Współczuję Ci:( wiem co to znaczy bo moja mama to przeszła ze swoją teściową, najgorszy ten brak lojalności męża, zaznała spokoju dopiero po jej śmierci, ale i tak dużo zniszczyła.Mówisz coś mężowi na ten temat ? jak on reaguje??
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez zaneta_821 » 28 gru 2010, o 11:04

Tak rozmawiam z nim ale każda taka rozmowa kończy się awanturą. Bo przecież ja przesadzam. Wiecie mój mąż wychowywany był bez ojca i jest takiego przekonania że powinien być wdzięczny swojej mamusi za to że raczyła go wychowywać. Ja natomiast myślę że to był jej obowiązek a raczej nie obowiązek tylko powołanie. Moja teściowa od samego początku mnie nie zaakceptowała synek jedynak więc zasługuje na coś lepszego. Tylko nie pomyśli że żeby mieć coś lepszego samym takim trzeba trochę być. Mąż nigdy nie był wobec mnie lojalny i nigdy też mu nie zaufałam nie czuję się przy nim bezpiecznie w sensie uczuciowym. Najważniejsza jest mamusia i jej sprawy. Kupowała samochód (ona nie teścio bo to ona rządzi) nic nie było najważniejsze jak jej samochody przez miesiąc czasu żyło się tylko tym jak w rozmowach poruszany był inny temat ona traciła humor bo przecież no jak to rozmawiać o czymś innym nie ma mowy jej sprawy najważniejsze. Budowała dom to był koszmar nic innego jak tylko jej budowa teraz przeprowadzka i chyba mój rozwód. Mam dość skoro mąż żyje jej życiem to niech do niej wraca ja mam swoje życie, dzieci i to mnie obchodzi a nie jej samochody budowa i pieski.
zaneta_821
 
Posty: 22
Dołączył(a): 27 gru 2010, o 23:56

Postprzez doduś » 28 gru 2010, o 11:25

smutna ta historia. Trafiłaś chłopca emocnonalnie uzależnionego od matki. Nie dziwię się Twojej narastającej złości i goryczy. Dziwię się za to dlaczego wyszłaś za niego za mąż skoro nie miałaś w związku emocjonalnej stabilności. I jeśli coś chciałbym zrobić na Towim miejscu to zacząłbym właśnie od tego, od zastanowienia się dlaczego jestem z tym człowiekiem, dlaczego zdecydowałem się na małżeństwo z nim. Zastanowiłbym się nad sobą zostawiając (choć to trudne) teściową z synkiem na boku na jakiś czas
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez blanka77 » 28 gru 2010, o 11:46

Oby taka chwilowa separacja coś dała, ale wątpię w pozytywny efekt. Bo oni i tak wytłumaczą to tym, że Tobie chodzi o odzyskanie wolności.

Mamusia przeciągnie synka na swoją stronę jeszcze bardziej twierdząc, że "nie zasłużyłaś" na takiego DOBREGO męża, że go nie doceniłaś. Oby tak nie było, ale tak to widzę.

Z drugiej strony może on się opamieta.

Jednak póki się nie "przejedzie" na mamusi, to niczego nie zrozumie, a po tym co piszesz to jeszcze długa droga do tego.

Myśl o sobie i dzieciach w tym momencie i Waszym dobrem się kieruj.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez ewka » 28 gru 2010, o 12:25

zaneta_821 napisał(a):Wiecie mój mąż wychowywany był bez ojca i jest takiego przekonania że powinien być wdzięczny swojej mamusi za to że raczyła go wychowywać.

Może nie do wdzięczności się poczuwa, ale służenie matce męskim ramieniem? Bo (jak sądzę) ona nie ma obok siebie żadnego mężczyzny?

Współczuję Zaneta. Jemu również.


zaneta_821 napisał(a):Mąż nigdy nie był wobec mnie lojalny i nigdy też mu nie zaufałam nie czuję się przy nim bezpiecznie w sensie uczuciowym.

Jaki brak lojalności masz na myśli?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez zaneta_821 » 28 gru 2010, o 13:00

Może nie do wdzięczności się poczuwa, ale służenie matce męskim ramieniem? Bo (jak sądzę) ona nie ma obok siebie żadnego mężczyzny?[\quote]

Oj mylisz się ona ma drugiego męża którym również rządzi. Co do tego służenia męskim ramieniem... Robiliśmy malowanie w domu trzy razy nikt nie przyszedł pomóc pod koniec ostatniego malowania( już sprzątałam wieszałam nowe firanki) teściowa weszła do mojego domu i wierzcie mi skrytykowała wszystko. kolor ścian, firanki, absolutnie wszystko zamiast zapytać czy w czymś może pomóc.
Jaki brak lojalności masz na myśli?[/qote]
Za każdym razem kiedy się kłóciliśmy cała nasza rodzina o tym wiedziała ja oczywiście od męża i oczywiście przedstawiał to zawsze tak że to ja byłam ta winna bo się czepiam i przesadzam. Ja zawsze chowałam to w sobie nie zwierzałam się nikomu bo uważam że to nasza sprawa i nikogo nie powinno sie w to wciągać. Ale też chodzi mi o to że ja zawsze co by to nie było stałam po męza stronie bo uważałam że tam jest moje miejsce mimo że nie zawsze miał rację. A on nigdy powtarzam nigdy nie staną w mojej obronie nigdy jeszcze nie poczułam jego obecności obok mnie.
Dziwię się za to dlaczego wyszłaś za niego za mąż skoro nie miałaś w związku emocjonalnej stabilności. I jeśli coś chciałbym zrobić na Towim miejscu to zacząłbym właśnie od tego, od zastanowienia się dlaczego jestem z tym człowiekiem, dlaczego zdecydowałem się na małżeństwo z nim

No cóż chyba nikogo nie zdziwię po pierwsze byłam w ciąży, po drugie mój mąż uchodzi za bardzo porządnego mężczyznę(nie pali nie pije) a to dużo myślałam że będzie dobrym ojcem
Ale narazie jest dobrym synkiem .
Nawet nie wiecie ile razy myślę,że źle zrobiłam wychodząc za niego
Byłam w ciąży ale z jednym dzieckiem dałabym radę rodzina by mi pomogła.A teraz mam dwoje dzieci jeśli wyrzuciłabym męża z domu(mieszkamy u mnie) nie wiem co dalej miałabym robić. Nie pracuję zajmuję się domem chociaż bardzo chciałabym pracować. Mieszkamy w małej wsi wiadomo jaka tu jest społeczność pracy nie ma nie znajdę opiekunki do dziecka(rodzice moi są za granicą jestem sama) tak więc mam sytuację jaką mam. Chcę się rozwieść bo już mam dosyć tego tylko nie mogę sobie na rozwód pozwolić rozumiecie.
zaneta_821
 
Posty: 22
Dołączył(a): 27 gru 2010, o 23:56

Postprzez doduś » 28 gru 2010, o 13:42

to moze na początek, czego oczekujesz od życia ? Czy myślisz, że Twój mąż moze Ci to dać ? Wiesz, nie pali, nie pije to za mało żeby stworzyć dobry związek. Choć też ważna rzecz. Co musiałoby się zmienić, żeby było dobrze ? Jak rozumiem masz dość obecnej sytuacji, moze wydarzyło się coś, co przelało czarę goryczy. To trudny moment, bo mimo całej skomplikowanej sytuacji, w jakiej się znajdujesz staniesz przed koniecznoscią dokonywania wyborów.
A co Ty robisz, kiedy mąż staje po stronie mamy / Kiedy zrzuca, jak piszesz, całą winę na Ciebie ?
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez zaneta_821 » 28 gru 2010, o 14:06

Co ja robię??? dobre pytanie ja nie robię nic poza awanturami bo jestem kobietą znającą swoją wartość i nie mogę poprostu przymknąć oczu. Przelała się czara goryczy jak pisałam wcześniej po tym jak przed świętami mąż pojechał pomagać teściowej w przeprowadzce a mnie zostawił samą z obowiązkami tamto było ważniejsze jak zawsze co chodzi o nią. Moje święta to był istny koszmar. Wszyscy się radowali cieszyli się a ja robiłam dobrą minę do złej gry. Ponieważ nie odzywałam się do męża(naubliżał mi że nie jestem najważniejsza i tym podobne) na wigilię pojechałam z dziećmi do swojej babci a mój mąż jak już się domyślacie poszedł do swojej mamusi. Nie mamy ubranej choinki w domu bo mojemu mężowi nie chciało się jej ściągnąć ze strychu tak był zajęty pomaganiem matce. Miałam najgorsze święta w życiu jeszcze sylwester mnie czeka. Każdy będzie świętował tylko nie ja. W takie szczególne dni jest naprawdę ciężko.
zaneta_821
 
Posty: 22
Dołączył(a): 27 gru 2010, o 23:56

Postprzez ewka » 28 gru 2010, o 14:26

zaneta_821 napisał(a): Oj mylisz się ona ma drugiego męża którym również rządzi.

No to w takim razie postawa Twojego męża (i jej męża) jest dziwna. Że ona jest dziwna, to już nie wspomnę... no ale skoro wszyscy jej pozwalają taką być, no to jest.

Może jakiś sojusz z jej mężem?

Najpierw trzeba by się zastanowić, co MOŻESZ zrobić, ile masz na to sił i cierpliwości. Na pewno możesz się nie awanturować, bo to działa jak sprężyna i raczej skutek jest odwrotny. Ja nie wierzę w uzdrawiające działanie awantur.

Możesz też się rozwieść, ale to nie o to przecież chodzi? Zresztą (na dzisiaj) nie bardzo masz możliwość.

On ma jakoś tak mniej-więcej (zakładam) 30 lat, z tego 5 jesteście razem, a pozostałe 25 były pod silnym działaniem mamusi. Nie był dojrzałym i odpowiedzialnym mężczyzną, kiedy wzięliście ślub i może jest tak, że (zaraz na mnie naskoczą, haha), że musisz go sobie "wychować" w sensie pokazania mu, jak powinno wyglądać życie we dwoje. Trzeba sił i konsekwencji... masz prawo ich nie mieć, ale jakiegoś rozwiązania poszukać trzeba.


zaneta_821 napisał(a):Robiliśmy malowanie w domu trzy razy nikt nie przyszedł pomóc pod koniec ostatniego malowania( już sprzątałam wieszałam nowe firanki) teściowa weszła do mojego domu i wierzcie mi skrytykowała wszystko. kolor ścian, firanki, absolutnie wszystko...

Nooo... robi wrażenie.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez doduś » 28 gru 2010, o 14:28

wiesz, skoro czujesz, ze Ci ublizył mówiąc, że nie jesteś najważniejsza to tak jest, ale ja to widzę też z drugiej strony. Moze Ty faktycznie nie jesteś dla niego najważniejsza ? Moze on tak uważa ? Tak czuje ? Co o tym sądzisz ?
NIe wiem co jeszcze Cię trzyma z nim prócz zależnosci finansowej.
Próbowałaś najtrudniejszej/najprostszej metody albo mama albo ja ?

Ewka dlaczego naskoczyc :) Ja tego nie nazywam wychowywaniem tylko socjalizowaniem ale sens jest ten sam :)

Sojusz z teściem może się udać, ja to widzę trochę "filmowo" że teść mógłby uznac, ze jemu juz nic nie pomoze ale może uda się uratować syna przed kompletną kastracją przez matkę...
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez zaneta_821 » 28 gru 2010, o 15:03

Ewcia nie wiem o co chodzi z tym sojuszem z teściem. Z nim mam dobry kontakt nie wtrąca się ale jak to ująć jest takim dorosłym dzieckiem. Ona jemu też robi takie karczemne awantury i to w towarzystwie że biedny boi się odezwać. Wstyd mi to przyznać i nawet napisać ale chyba muszę mój mąż jest przydupasem swojej mamusi.
Doduś ja to wiem i zdaję sobie całkowicie z tego sprawę że dla mojego męża ważniejsza ode mnie jest matka dał mi to do zrozumienia swoim zachowaniem całkowicie. Co ja o tym sądzę? Nie potrafię się z tym pogodzić bo tak nie powinno być. Chyba każda się ze mną zgodzi. Wychodziłam za mąz ze świadomością że to ja jestem ta jedyna najważniejsza. Pomyliłam się. Nie próbowałam tej metody ponieważ wybór byłby oczywisty. Wyprowadzka jeszcze w ten sam dzień. Ale nie sądźcie że nie chciałabym. Wiem że zasługuję na kogoś lepszego, kogoś dla którego będę tą najważniejszą jestem młoda całe życie przede mną i wiem że miałabym wielkie szanse znaleźć kogoś jeszcze. Ale jak Ewcia napisała nie bardzo mam możliwości aby się rozwieść.
Kocham swojego męża i właśnie wpadła mi myśl taka sentencja do głowy: jednak miłość to nie wszystko nie wystarczy aby utrzymać małżeństwo co wy na to? Bo może się mylę?
zaneta_821
 
Posty: 22
Dołączył(a): 27 gru 2010, o 23:56

Postprzez doduś » 28 gru 2010, o 15:17

ja podzielam to zdanie, ze miłość to nie wszystko. JEszcze potrzeba mnóstwo pracy nad sobą i miłoscią, żeby nie skarłowaciała.
Wiesz, ja nie mam tej pewnosci, że on wybrałby mamusię.
Skoro nie mozesz/nie chcesz się rozwieść to trzeba poszukać jakiegoś rozwiazania. Tylko ważna jest uczciwa odpowiedź wobec samej siebie nie mozesz czy nie chcesz.


Zawsze chodzi o nią, nigdy mój mąż nie był wobec mnie lojalny i nigdy nie poczułam się że jestem ważna.


Mąż nigdy nie był wobec mnie lojalny i nigdy też mu nie zaufałam nie czuję się przy nim bezpiecznie w sensie uczuciowym.


Wychodziłam za mąz ze świadomością że to ja jestem ta jedyna najważniejsza
.

To cytaty z Twoich wypowiedzi. Jak dla mnie to piszesz tutaj pod bardzo duzym wpływem emocji. Może pozwól emocjom opaść i na spokojnie zastanów się jak to jest z tym "Nigdy" w Twoim małżeństwie, czy ufasz czy nie, jak się czujesz, kim jesteś dla męża. Może pora na podsumowanie związku ? Wypisanie za i przeciw i zastanowienie co dalej...
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Honest » 28 gru 2010, o 15:22

Żaneto, sprawa miejsca zazmieszkania i Twoja sytuacja zawodowa faktycznie komplikują sprawę... A gdybyś tak na jakiś czas wyjechała do rodziców? Może to pozwoliłoby zrozumieć twojemu mężowi ile dla niego znaczycie?
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 143 gości