Przestał kochac, ja przestałam żyć..

Problemy z partnerami.

Przestał kochac, ja przestałam żyć..

Postprzez ilaa » 4 paź 2010, o 19:37

Wczoraj powiedział, że juz mnie nie kocha.. Czy można przestać kochać tak nagle??? Wydarzyły się straszne rzeczy wczoraj, bo ja błagałam, chciałam rozmawiać, pytałam dlaczego, skoro zaledwie 2 tygodnie wczeniej mówił, że pomimo problemów nie możemy marnować 3 wspólnych lat (mieszakliśmy razem 3 lata), że jestem jego wszystkim... Temat jest długi, już kiedyś pisałam tu na forum. Na razie nie chce mi się życ. Jego spojrzenie zabija mnie chlodem. Jego słowa zabiły wczoraj wszelką nadzieję.. Śpimy w 2 różnych pokojach.. Wczoraj zachowałam sie jak wariatka, która postradała rozum. Wiem, że on jechał spotkać sie ze znajomą, ja nie chciałam do tego dopóścić, zabrałam jego samochod, potem wróciłam , ale w nim siedziałam.. wreszcie wysidłam, ale kiedy on wsiadł, ja wskoczyłam do jadącego juz samochodu. On ostaecznie zabrał nas(mnie) na policje. Po drodze w histerii odstawiałam szopki, że wyskoczę z asamochodu, otwierałam drzwi, szarpałam... Wpadłam w jakąś histerię, strach, że go straciłam.. Na policji powiedział, że ma ze mną problem, bo od rana się kłócimy i JA UTRUDNIAM MU ŻYCIE.. Wcześniej doszło do rękoczynow, czyli że on próbował wyrzucić mnie ze swojego pokoju, do którego sie przeniósł, a ja na siłe nie chciałam wyjść. Probował siła się mnie pozbyc. Szarpanina... Dziś płaczę cały dzień, zastanawiam się dlaczego?? W środku szarpiąca za serce pustka, brak nadziei i chęci do życia. On jest wszystkim co mam.. CAŁA MOJA Miłośc to on.. Jak dalej żyć? On nie chce rozmawiać. Che bym się wyniosła. To już sie w przeszłości zdarzało. Potem było dobrze. Potem znowu bum. Ale jeszze nigdy nie bylo tak źle i nigdy nie powiedział, że mnie nie kocha. To się wydarzyło po raz pierwszy...... Co mam robic jak życ.. Wszystko stracilo sens. Bo on jest sensem żyia...
ilaa
 
Posty: 52
Dołączył(a): 19 lis 2008, o 23:12

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 4 paź 2010, o 22:29

Widać on nie chce już ciągnąć związku skoro podjął tak poważny krok.
I nie możesz go za3mywać na siłę, bo to się zwyczajnie nie uda. Jeszcze szybciej się zwinie.
Zerwanie kolosalnie boli, ale nie "uniżaj" się aż po stan histerii i miej też w sobie nutę dumy.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez ilaa » 5 paź 2010, o 07:58

---------- 07:54 05.10.2010 ----------

Jesli przez 3 lata kochalo sie kogos calym sercem i cały świat to był tylko on i on każdego dnia, to trudno mówic o dumie w takim momencie, jej nie ma. Myśle, ze w desperacji człowiek zrobi wszystko, by zatrzymac ukochaną osobę.. Nie wiem co mam ze soba zrobić. Dziś lecę do Polski na 6 dni. Jeszcze nie wyleciałam a juz boję się wracać.. Boję się tego jak dam radę w Polsce, bo już to przerabiałam. siedziałam u mamy w domu przez 2 tygodnie i piłam, liczyłam dni i godziny by wrocić, tylko że wtedy nie było aż tak źle..

---------- 07:58 ----------

Już kiedys pisalam że on ma problem z pieniędzmi, jest moim zdanie prawie w depresji, tylko pracował i spał, takoe zmiany nastrojów, emocji, zmiany uczuć do mnie pojawiały się dość często. Potem przychodzil i mówił, że da się naprwić, że mu emocje puściły, że jestem jego wszystkom, potem kilka tygodni codzienności z problemami i on znowu w tym stanie... Wiem, że muszę się wyprowadzić. Muszę się przkonać czy zatęskni. Ale też nie wiem jak sobie poradzę??????? Serce pęka, nie śpię juz 2 noce.. nie jjem.. ..i proszę Boga o pomoc..
ilaa
 
Posty: 52
Dołączył(a): 19 lis 2008, o 23:12

Postprzez bunia » 5 paź 2010, o 08:16

Jest wszystkim co mam, piszesz....to za malo....postawilas na cos co jest kruche, czy trwa wiecznie ? wedlug mnie nie.....desperacja jest wynikiem stracenia rownowagi......prawdopodobnie ma sporo klopotow a co za tym idzie niestabilnosc emocjonalna......postaraj sie nabrac powietrza i spojrzec na Wasz zwiazek z perspektywy....na sile nie ulozysz zycia, potrzebny jest dystans, czas no i czasami spokoj, wyciszenie.......a co robisz poza "wszystkim"?
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez ilaa » 5 paź 2010, o 08:50

Tu w Irlandii on mial dobrą prace i kredyty do spłacania. Ja mam okropną pracę, której nielubie i tylko dlatego do niej chodzłam bo wiedzialam że po tych ciężkich9-10 godzinach wrócę do domu, do niego. Poza nim nie mam tu nic. Wszystkie pieniądze zarobione w forme pożyczki jemu oddałam, on brał, a po tygodniu mówi że nie kocha. I że na razie nie odda bo nie ma. Długa sprawa z tymi pieniędzmi... On jest niestety wszystkim iswiat mi się wali. Zadnej motywacji by dalej żyć...
ilaa
 
Posty: 52
Dołączył(a): 19 lis 2008, o 23:12

Postprzez kajunia » 5 paź 2010, o 09:45

A co to za znajoma? I dlaczego nie chciałaś dopuścić żeby do niej pojechał?
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 5 paź 2010, o 10:17

---------- 10:16 05.10.2010 ----------

ilaa napisał(a):On jest niestety wszystkim iswiat mi się wali. Zadnej motywacji by dalej żyć...

Postawiłaś na niego jako "wszystko, co masz". W sytuacji, gdy go tracisz nie pozostaje nic.
Błędne podejście (zatracające?) powielane przez wielu.


---------- 10:17 ----------

Po pierwsze postaraj się opaść z niebotycznej desperacji, bo w tym stanie zdziałasz niewiele dobrego (o ile zdziałasz cokolwiek dobrego).
A on gotów Cię wziąść za niezrównoważoną psychicznie.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez mahika » 5 paź 2010, o 11:21

Nie będę oceniać Ciebie i rozkładać na czynniki pierwsze Twojego stanu psychicznego bo nie jestem lekarzem (choć niewykluczone że znajdą sie tacy którzy przeprowadzą Ci psychoanalizę i Twojemu partnerowi też, mając ten strzępek informacji który podałaś, w emocjach). Mam tylko pewną sugestię. Czy nie dało by się podczas pobytu w polsce zamiast chlania i wyczekiwania końca, zająć się sobą w sensie pójścia do psychologa lub psychiatry?
Stan w jakim się znajdujesz i podejście do życia wymagają pewnych kroków, które zmieniły by Twój świat na lepszy.
pozdrawiam i wykorzystaj sensownie pobyt tutaj.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez ilaa » 5 paź 2010, o 15:02

---------- 14:49 05.10.2010 ----------

Mahika. Mozesz mnie oceniac. Z checia poslucham o sobie jako o wariatce bo zdaje sobie sprawe ze w sytuacjach trudnych kompletnie nie panuje nad emocjami. Kiedy one juz opadna sama nie wierze co narobilam najlepszego, co krzyczalam i jakich czynow sie dopuscilam , jakich slow.. Jakies akty desperacji, wszystko wymykajace sie spod kontroli... Wstyd mi za siebie. Stara jestem i glupia...[/list][/code]

---------- 14:55 ----------

Podniebna, tak postawilam na niego w 100 procentach. Nie sluchalam nikogo, najblizszych, przyjaciol. Wszyscy doradzali ze niech dam nawet 95 procent siebie dla niego, ale to 5 powinnam zachowac dla siebie samej.. Popelnilam blad a teraz to widze i cierpie bo trace wszystko, jego. Moj narzeczony zawsze mial racje mowiac ze musimy utrzymywac kontakt z ludzmi, staral sie a ja go za to karalam, zazdroscia, pytaniami, niezadowolona mina.. Dla mnie istnial tylko on i nie rozumialam dlaczego on mnie nie potrzebuje tak samo jak ja jego.. A teraz sie zastanawiamdlaczego bylam tak niepowazna majac 27-28-29 a dzis juz 30 lat??? Rodzina zawsze jest ze mna, niestety na telefon, bo mieszkamy w Irlandii.. Znajomych i przyjaciol odstawilam. 2 najlepsze przyjaciolki ciagle sa ze mna.. Chwala Bogu.. Jestem zdesperowana, ale z dnia na dzien nie zmienie siebie, swoich emocji. Wiem ze to wymaga czasu, pracy nad soba :(

---------- 15:02 ----------

Kajunia. Nie znam jej osbiscie. Wiem tylko z jego relacji ze to jego kolezanka. Ja zawsze bylam o nia chorobliwie zazdrosna, zawsze po jego spotkaniach z nia dochodzilo do awantur, moich atakow zazdrosci :( On spotykal sie z nia zawsze kiedy bylo miedzy nami zle i mysle ze opowiadal jej o naszych problemach , o mnie.. Ja tak to odbieralam. Balam sie ze ona podstepnie go zabierze, udajac wyrozumiala, rozumiejaca jego potrzeby, a ja bylam ta zla.. Wiem, ze nie spotykal sie z nia czesto, co kilka miesiecy. Ja uroilam sobie ze to jego kochanaka, choc wiele razy mi mowil ze nigdy mnie nie zdradzil... Powinnam mu ufac. Jestem zaborcza. zazdrosna. jesli cos ma sie stac to sie stanie. Ale po co wywolywac wilka z lasu...?
ilaa
 
Posty: 52
Dołączył(a): 19 lis 2008, o 23:12

Postprzez Abssinth » 5 paź 2010, o 15:04

oddalas mu wszystko, cala swoja przeszlosc

emocje

pieniadze
on nie potrafil tego uszanowac

ratuj siebie, zobacz go takim jakim jest - facetem,. ktory uwiesil sie na Tobie i wyssal wszystko

teraz gdy juz nie ma nic, poszedl sobie szukac innej ofiary.

ehhh
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ilaa » 5 paź 2010, o 15:07

Bunia. A czy ty nie wierzysz , ze prawdziwa milosc jest trwala wartoscia i mozna jej zaufac i na niej polegac? Moze nie jest.. hmmm.. Moze tym razem sie o tym przekonam. Z usposobienia jestem bardzo romantyczna osoba, chyba az nazbyt.. Stracilam w tym zwiazku resztki rozsadku.. Wierze prawdopodobnie w idealy ktore nie isntnieja, a prawdziwa milosc, zwiazek to nie taka latwa sprawa jak romanse w ksiazkach i filmach... Jest mi naprawde bardzo przykro, smutno, zle...
ilaa
 
Posty: 52
Dołączył(a): 19 lis 2008, o 23:12

Postprzez caterpillar » 5 paź 2010, o 15:22

ilaa tu nie chodzi o dawanie siebie w 100% ,99, czy 45 :?

ja wierze ,ze w milosci owszem mozn sie zatracic czemu nie. ale zycie w symbiozie..chorej symbiozie prowadzi wlasnie do tego ,ze po rozpadzie zwiazku ludzie umieraja doslownie i w przenosni.

facet i kobieta to dwa oddzielne swiaty,ktore maja sie wzajemnie uzupelniac

a Ty zylas dla niego, nie zyje sie dla kogos !
Zyje sie dla siebie

jesli sie tego nie nauczysz moze byc Ci ciezko w zyciu.

Jesli facet cie zwyczajnie naciagnal wykorzystal tym bardziej powinnas pozwolic mu odejsc

jesli przestal cie kochac i uczciwie ci to powiedzia (zamias bawic sie w teatr czy zdrady) uszanuj to rowniez.

"kochac to znaczy tez pozwolic komus odejsc"

jak na razie przemawia przez ciebie zwykly egoizm :? bo ty nie masz zycia,bo ci ciezko w pracy, bo nikogo nie znasz..ale to Twoj problem nie jego.

ilaa zycze dystansu ,chwili oddechu i spokojnej rozmowy!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez mahika » 5 paź 2010, o 15:29

Nie uważam że jesteś wariatką i takie tam jak sama o sobie napisałaś. uważam jedynie że czeka cię cieżka praca nad odbudowaniem WŁASNEGO JA.
Ty to nie on, on to nie ty. Tu powinno być:
Twoje życie + ewentualnie dodatek w postaci pana umilającego Ci je.
A żyjesz w jakimś koszmarze.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 5 paź 2010, o 16:05

---------- 16:04 05.10.2010 ----------

ilaa, a może on odszedł, bo po prostu zmęczył się ciągłą kontrolą, zniewoleniem oraz brakiem ufności z Twojej strony ?

---------- 16:05 ----------

Przestał kochać, bo być może zakochał się w innej kobiecie, jaką się mu jawiłaś przy początku, a z biegiem lat obnażyłaś swe faktyczne JA...
Nie ważne.

Dobrze, że chociaż dostrzegasz, co jest nie tak.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez Viki » 5 paź 2010, o 18:02

Smutna, tragiczna historia... przypomina mi siebie sprzed lat.. jak facet byl dla mnie wszystkim i nic innego sie nie liczylo..
Ale zeby zrozumiec, ze trzeba zyc dla samego siebie, ze miara szczescia nie moze byc drugi czlowiek (li i wylacznie!! jego istnienie), trzeba troche przezyc i popracowac dluuugo z samym soba, bo miara Twojej wartosci , Twojego istnienia byl tylko Twoj facet...
Sciskam i zycze duuzo sily, na Twoim miejscu zapisalabym sie na terapie

Viki
Viki
 
Posty: 41
Dołączył(a): 30 maja 2010, o 18:32

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: iagihakaga i 249 gości

cron