Witam, ciężko mi sklasyfikować konkretnie dział adekwatny do zamieszczenia tej wiadomości, ponieważ na mój problem składa się wiele aspektów.
Nie potrafię się odnaleźć. Mam 20 lat, jestem lesbijką. Od dwóch lat jestem w związku z kobietą, od roku mieszkamy razem, wyprowadziłam się z domu pod pretekstem studiów w innym mieście.
Kocham ją, tylko czy miłość jest wystarczającym budulcem związku? Nie mamy prawie żadnych wspólnych zainteresowań, dzieli nas bardzo dużo. Światopogląd, doświadczenia, kilka przeżytych lat. Ze względu na nią zerwałam kontakty ze wcześniejszymi znajomymi, ciągle ma do mnie pretensje, kiedy chcę wyjść z domu z kimkolwiek poza nią. Krzyczy, przeklina, kiedy się uspokoi, przychodzi, przytula się i wpatruje się we mnie swoimi ślicznymi oczkami, a ja nie potrafię się na nią gniewać. I czuję, że ona tego nadużywa. Czuję, że mnie ogranicza. Doszło do tego, że poza nią, nie mam z kim szczerze porozmawiać, nie mówiąc by spotkać się z kimś za jej przyzwoleniem. Rozmawiałam z nią o tym, ale ona myśli zupełnie na innych płaszczyznach, nie rozumie mojej potrzeby wolności, która bezpośrednio wiąże się z zaufaniem. Musi być tak jak ona chce.
Nigdy nie rozumiała jak mogłam się ciąć, brać narkotyki i nadużywać lekarstw. Dla niej to czysta głupota. Chyba myśli, że robiłam to z nudów i braku rozumu. Sądzi, że miałam za dobrze i wymyślałam. Takiego podejścia też ode mnie oczekuje. Ma strasznie uproszczoną wizję świata. Nie potrafię znaleźć z nią porozumienia, jednocześnie nie chciałabym jej stracić. Chciałabym, by była taka jak na początku. Wszystko się zmienia. W dodatku coraz częściej myślę o pewnej dziewczynie, która wyznała mi miłość, a ja ją odepchnęłam. Minął od tej pory rok, a ja nadal o niej myślę, zaczynam się bać, że coś do niej czuję.
Do tego wszystkiego dochodzą problemy z coming outem. Jestem cholernie zamknięta w osobistych kontaktach z ludźmi. Boję się ich spojrzeń, słów, ocen. Czasami nachodzą mnie myśli, z którymi nie umiem sobie poradzić. Wszystko zmierza ku temu, abym powróciła do dragów. Czasami czuję się tak jak czułam się pod ich wpływem, miewam nieuzasadnione niczym lęki, napady paniki. Nie chcę się bać. Nie chcę przed niczym uciekać. Chcę być szczęśliwa.