Moja siostra - miała dwóch mężów, kilkuletni zwi±zek z alkoholikiem... teraz wyszła za rodowitego Niemca (to trzeci m±ż) i żyje tam. Dobrze się ma.
Ja - mam jednego męża... jak dot±d, haha;)))) I też dobrze się mam, haha;))
Dzisiaj w mailu pisze, że zastanawia się, co my¶l± o niej jej byli mężczyĽni... hmm, na moje oko - rozprawia się z sob±, swoim życiem, swoimi decyzjami. My¶lę, że ten bilans wychodzi jej kiepski - będziemy się widziały w sierpniu i pewnie to "wyjdzie". Ostatnio "wyszło" (jako¶ jesieni± widziały¶my się ostatni raz)... strasznie ryczała, jest starsza ode mnie, a ja kurne byłam w szoku, bo twardzielk± zawsze była wielk±. I czasami się zastanawiałam, gdzie ma serce, uczucia, skoro skazuje swoje dzieci na takie przeróżne (okropne!) zawieruchy.
Dzisiaj pisze: Czasami mysle, ze za dobra zona nie bylam skoro tak radykalne kroki podjelam myslac glownie o tym, ze mnie jest niedobrze - egoizm? instynkt samozachowawczy?
Tak my¶lę sobie, że to "niedobrze" też ma inne wymiary dla każdego z nas... dla jednego będzie czym¶ zno¶nym i w miarę normalnym, a dla innego czym¶ ponad wytrzymało¶ć na dzisiaj.
Bezdyskusyjne jest jednak dla mnie to, że ZAWSZE przychodzi moment rozrachunku. I oby nam się udawało jak najlepiej (dla nas i dla bliskich), by ten rozrachunek nie ranił za bardzo.
Hmm... jestem na urlopie, wybaczcie moj± "nadobecno¶ć":))