przez wisnia » 30 sie 2010, o 09:23
Blagam o pomoc. Nie potepiajcie mnie na samym poczatku, potrzebuje pomocy, zimnego prysznica, ja sama nie moge sobie dac rady z sytuacja w ktora wplatalam sie na wlasne durne zyczenie. Caly moj problem brzmi tak glupio, ze az wstydze sie o nim pisac, a jednak nie potrafie sobie sama przetlumaczyc pewnych rzeczy. Jestem mezatka od 5 lat, mam 2 letnie dziecko, wlasny dom, ogrod, prace... wszystko czego niby potrzeba,zeby byc szczesliwym. Jakies 10 lat temu kupilam sobie komputer, zalozylam internet, wpadlam w sidla IRCa, gadu gadu itd. Poznalam faceta, ktory przezywal nieszczesliwa milosc, zakochany, chcial sie truc, zabijac, bo kochal na zaboj. Zaprzyjaznilam sie z tym gosciem, duzo rozmawialismy, chociaz nigdy sie nie spotkalismy w realu. Mieszkalismy sporo km od siebie. On sie kochal z pewnej pannie., ja po drodze mialam tez jakies tam mniejsze lub wieksze zawody milosne, ale nie jakies tragiczne. Gadalismy o wszystkim, na ircu, przez telefon. Raz nawet wyznal mi, ze mnie kocha i plakal w sluchawke, ale nie potraktowalam tego powaznie, bo znalismy sie tylko przez internet. W koncu poznalam mojego obecnego meza. Zerwalam kontakt z tamtym chlopakiem, bo bardzo czesto prowadzilismy erotyczne rozmowy, a nie chcialam byc nie fair wobec mojego meza. Wiem tylko, ze moj znajomy w koncu sie ozenil i nasz kontakt sie urwal. Ja bylam szczesliwa mezatka, on tez sie szczesliwie ozenil i...Ja urodzilam dziecko, wiadomo jak bywa, rozne napiecia, stresy itd...pewnego wieczoru, kiedy bylam wsciekla po awanturze z moim mezem napisalam maila do mojego dawnego kolegi. Odpisal, Odnowilismy kontakt. Okazalo sie, ze juz wczesniej pisal do mnie maile, ktorych ja nie odbieralam, bo nie mialam kompa przez jakis czas. Jak juz odnowilismy kontakt to pisalismy do siebie erotyczne smsy, dzwonil do mnie w kazdej wolnej chwili. Wygadal sie, ze zona jest w ciazy, brakowalo mu sexu. To bylo rok temu, jego dziecko ma juz rok. Tuz przed podrodem jego dziecka chcial sie ze mna spotkac, nawet poddal pomysl wyrwania sie na kilka dni ze mna gdzies, tak, zeby zaszalec w lozku. Chodzilo mu tylko o lozko, nie ukrywal tego. Ja durna nawet nie wiem kiedy, zakochalam sie chyba w nim. nie moge uwierzyc w to jak to sie moglo stac. Jak jego zona byla w ciazy, pisal do mnie maile, smsy, dzwonil, chcial sie spotykac na zywo. Urodzilo sie mu dziecko, sytuacja byla taka sama, tez pisal, dzwonil.Kilka lat temu miliony razy rozmawialam z nim, wysylalismy sobie erotyczne smsy i nic sie w mojej glowie poza tym nie dzialo, pisalismy i tyle, a teraz po tych jego smsach, telefonach nie moge o nim zapomniec, to trwa juz ponad rok i nie moge przestac o nim myslec. Chcial sie koniecznie ze mna spotkac na zywo, ja nie potrafie zdradzic meza tak w realu, bo moglabym sie spotkac z tym znajomym gdybym bardzo chciala,ale nie zrobie tego. Moj znajomy przestal sie do mnie odzywac, bo chyba sie zorientowal,ze sie z nim nie spotkam w celach lozkowych, a ja usycham z tesknoty za nim. Az mi sie szkoda, taka jestem durna. Prosze, napiszcie mi cos co mnie otrzezwi. Chce ratowac moja rodzine, jestem opryskliwa dla meza, krzycze na dziecko, chce, zeby bylo jak dawniej. Gdybym wiedziala jak sie potoczy ta ala sytuacja, to nigdy nie odezwalabym sie do tego znajomego. Ale jest za pozno. Kochalam mojego meza bardzo, poniewaz mieszkalismy z moimi rodzicami i czasem dochodzilo do spiec miedzy moim mezem a moja matka, to zaczelam na meza patrzec czasem krzywo, bo jak smie sie sprzeciwiac moim rodzicom. Teraz i ja patrze krzywo na matke, bo tez mnie drazni, mieszkamy na szczescie juz oddzielnie w domu, ktory wybudowal mi i naszej corce maz. Teraz chce go tak kochac jak dawniej, pomozcie, przemowcie mi do rozumu, blagam.