Jakie to wszystko... pokręcone

Problemy z partnerami.

Jakie to wszystko... pokręcone

Postprzez marie89 » 3 maja 2010, o 11:38

Nie wiem jak do tego doszło... że zaangażowałam się w coś czego nawet nie można nazwać..

ani znajomością..
ani przyjaźnią..
ani związkiem..

A jednak myślę.. tęsknię... zadaje setki pytań..

Paranoja, bo nawet nigdy się nie widzieliśmy..

Znów wyjechał. Jak zapewniał..

Mam dziś ogromną ochotę by zadzwonić. Ale brak odwagi.. zresztą co bym powiedziała?

To jest takie dziwne.
Jego telefon "działa", ale chyba nie ma go ze sobą..
Nie odpisuje na smsy- nigdy tego nie robił.. Nie umie, nie lubi.. bladego pojęcia nie mam

Żadnej innej opcji.. Tylko gg. Teraz już też nie

Trudno mi o nim mówić. Mało kto rozumie.. sama też nie, nie do końca

Z boku inni pukają się w czoło... za dużo tu niejasności..

Nie wiem dlaczego, ale ja mu wierzę, mało tego... ja mu ufam

ale co z tego?

nie wiem co zrobić.. Myśl o nim burzy mi cały porządek.. opanowanie

Nie mogę się na niczym skupić. Funkcjonować normalnie
marie89
 

Postprzez the hooded man » 4 maja 2010, o 16:55

Tak szybko mu zaufałaś?
Uważaj Marie z tym zaufaniem.

Na długo wyjechał?

Marie89 napisał(a):Mam dziś ogromną ochotę by zadzwonić. Ale brak odwagi.. zresztą co bym powiedziała?

Jeżeli zależy Ci na nim i jeżeli masz ochotę zadzwonić, to moim zdaniem powinnaś. Takie odkładanie jest wygodniejsze, ale tylko na tym stracisz, gdyż nie zbliżasz się do niego, a oddalasz.
Rozmawiać nie trzeba o niczym konkretnym. Rozmowa może być krótka, np. możesz pytać jak się czuje, co tam dziś porabia? itd. Najważniejsze to, aby przez owe zadzwonienie utrzymać tylko ten kontakt (jeżeli, jak mówiłem, zależy Ci na nim).
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47

Postprzez marie89 » 4 maja 2010, o 22:03

Mówiłam, że to pokręcone.. i sama nie rozumiem.

Z tym zaufaniem to jest tak, że.. ja z reguły rzadko komu ufam. Taka "profilaktyka" by się nie sparzyć. Bywam naiwna i wierzę za nadto ludziom- zdarza się ale to nie to samo co zaufanie..

A z nim było tak.. że pojawił się nagle i został.

Nie prześladował mnie.. nie narzucał

Po prostu kiedy mogliśmy rozmawiać.. tzn "rozmawiać" to rozmawialiśmy Zaczęliśmy się poznawać.. otwierać

Ja tutaj byłam bardziej ostrożna. Nie szukałam Miłości. Po prostu ten człowiek mnie fascynował, bawił, rozumiał.. i nagle zaczęło mi zależeć. Nadal jednak trudno było mi zaufać.. Straszne długo przekonywał mnie, że to co czuje jest autentyczne... On angażował się coraz bardziej a ja go odtrącałam..

Po tym jak wyjechał prawie na dwa miesiące sytuacja "trochę" się zmieniła.. Nie było dnia, żebym o nim nie myślała.. To aż. bolało. Trochę górnolotnie to brzmi.. ale ciężko mi było. Jest nadal.. Tyle że teraz umiem już nazwać konkretnie to co przeżywałam i przeżywam.

Pojawiły się obietnice. Deklaracje.. Z jednej strony one mnie bardzo cieszą, z drugiej przerażają.. Lęk przed zmianą, rozczarowaniem... nie wiem

Teraz znów wyjechał. Nie powiedział na jak długo.. Nie mam z nim kontaktu. Telefon nie odpowiada.. Z boku wygląda to podejrzanie. Tym bardziej się martwię i gubię.. Tłumaczę, że ten tel miał od niedawna i na dodatek używał go tylko przebywając w firmie.. Tłumaczę sobie wiele rzeczy I tak bardzo się boję, że to moja naiwność.. że..

Och, tyle sprzeczności...

Raz jestem pewna, a innym razem już niekoniecznie..

Może powinnam poczekać po prostu.. Tylko na co? I być ostrożną za bardzo, czy odważną?

Mogłabym mu nie wierzyć.. może nie powinnam, ale wierzę.

Chociaż myślę, że gdyby naprawdę mu zależało, znalazł by sposób by się ze mną skontaktować.. Nie żyjemy w średniowieczu..

Gubię się. To pewnie widać, prawda? że też to mnie się takie "kosmiczne" sytuacje przytrafiają.. dylematy..
marie89
 

Postprzez bunia » 4 maja 2010, o 22:09

:pocieszacz: ......wyobraznia ma wielkie oczy dlatego probuj wyciszyc emocje a najbardziej czarny scenariusz......ryzyko jest zawsze i we wszystkim wiec nie obwiniaj sie.......ciesz sie tym co przezywasz i Twoje - tego Ci nikt nie zabierze.....a rozumiec nikt nie musi :wink: ......

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez marie89 » 4 maja 2010, o 22:17

---------- 22:10 04.05.2010 ----------

Gdybym miała w sobie więcej dojrzałości odrobinę instynktu samozachowawczego powiedziałabym sobie- daj sobie z nim spokój.. i rozejrzyj wokół.. Nie szukaj znajomości wirtualnej To bez sensu

Teoretycznie powinnam tak sobie powiedzieć..

Ale na dzień dzisiejszy.. nie umiem Być może dlatego, że czuję. A uczucia to bardzo krucha sprawa, gdzie nie ma miejsca na zabawę..

Mam nadzieję, że on się mną "nie bawi"..

---------- 22:17 ----------

bunia :wink:

trafiłaś.. wyobraźnię to ja mam PRZEOGROMNĄ Pewnie dlatego ciągle zasypuję samą siebie pytaniami.. Myśleniem o tym co będzie.. i jak jest

A jak jest teraz? Trudno.. Gdy go nie ma.
Bo gdy jest to.. czuję się szczęśliwa. Tak po prostu.. To dla mnie coś nowego.
marie89
 

Postprzez bunia » 4 maja 2010, o 22:21

...ciesz sie i juz :) ........to nie takie straszne :wink: ....rzadko bywa cos "za darmo" :wink: .....
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez marie89 » 4 maja 2010, o 22:27

no fakt, rzadko. praktycznie to nawet nigdy Tego też już zdążyłam się nauczyć.. a na Ziemi żyję dopiero dwa dziesięciolecia..
marie89
 

Postprzez Margerytka » 4 maja 2010, o 23:32

Uważaj -
Nie widziałaś tej osoby, na dobrą sprawę nie wiesz z kim piszesz i kto siedzi po " drugiej stronie monitora". Co Ty tak naprawdę wiesz na temat tego kogoś ? Jego postępowanie też jest bardzo dziwne, odzywa się wtedy - kiedy jemu wygodnie-uwierz - gdyby traktował znajomość poważnie znalazłby czas aby się odezwać tzn. zadzwonić, napisać sms-a, uprzedzić gdzie wyjeżdża i kiedy wróci. Zastanów się- być może w tym czasie, gdy Ty sądzisz, że ta osoba wyjechała, ona sobie spokojnie siedzi przed monitorem i rozmawia z kims innym przez gg na tzw. niewidocznym.
Nie chciałam Cię obrazić, być może wylałam Ci tzw. kubeł zimnej wody ale uwierz, są sytuacji gdy znają kogoś w realu , spotykając się bardzo często też
do końca nie przewidzisz do czego dana osoba jest zdolna i co się może ujawnić - bardzo często sa to bolesne rozczarowania.
Przemyśł całą tą sytuację, na zimno z pozycji drugiej osoby- tak jakby dotyczyła ona Twojej koleżanki.
Margerytka
 
Posty: 127
Dołączył(a): 25 kwi 2010, o 00:50

Postprzez ewka » 5 maja 2010, o 07:23

Wirtualne zauroczenie? I niekoniecznie wiadomo, w kim?

Teraz znów wyjechał. Nie powiedział na jak długo.. Nie mam z nim kontaktu. Telefon nie odpowiada.. Z boku wygląda to podejrzanie.

Ano wygląda.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez marie89 » 5 maja 2010, o 15:38

Ano wygląda... zgadzam się ewka

A TY Margaretka- również dziękuję Ci za opinię
Nie obraziłam się ;)

Ja jestem świadoma ryzyka.. Dlatego też sceptycznie podchodziłam często do jego słów Póki niczego nie oczekiwaliśmy od siebie prowadzilismy rozmowę.. nie mysląć właściwie o konsekwencji

On czuł się samotny Ja też Rozmawialiśmy na rózne tematy.. Temat uczuć pojawił się potem- odwlekany z moje strony

No fakt, nie znam go na tyle by móc być go pewna.. Muszę patzreć na to trzeźwo. To ryzyko..

Tym bardziej mi trudno.

Uwierzcie, że ja tego ani nie planowałam... ani niczego nie oczekiwałam..

Pojawił się i się skomplikowało.. nie samo, nic sie samo nie komplikuje Mogłam nie podejmowac w ogóle takiej znajomości.. Mogłam

To dla mnie ogromny dylemat Nie wiem co, ale coś mnie do niego ciągnie.. coś skłania by wierzyć i ufać.. Może tak wygląda właśnie zauroczenie, zakochanie,,
Bladego pojęcia nie mam

Z jednej strony chciałabym pewnie się temu poddać, a z drugiej ta niewiadoma..

Zastanawiac się to ja się ciągle nad tym zastanawiam. I co chwila zmieniam zdanie.. Kiedy on jest- po prostu bardzo się cieszę.. ostrożność automatycznie przygasa Ale to własnie przez niego.. Jest szczery, aż za bardzo i ta jego pewność jest wręcz zaraźliwa Ja się nią zarażam

Och,..

Powinnam pomysleć czy to ma sens. Tylko to wydaje mi się takie głupie.. robić bilans na "za" i "przeciw" Uczucia nie pozwalają mi oceniać obiektywnie

Dlatego pewnie nazwyczajniej.. dam sobie czas POczekam Kiedy i o ile wróci zacznę się zastanawiać co dalej..

Nie łatwy wybór mnie czeka..

Czy to tak zawsze jest?

Tak chciałabym się po prostu cieszyć, być szczęśliwa.. a nie zastanawiać wciąż czy to jest dobre czy może złe..

Dojrzałość jest... masakrycznie trudna
marie89
 

Postprzez ewka » 5 maja 2010, o 20:27

A nie myślałaś, aby się spotkać? Taka mała konfrontacja... bo może niepotrzebnie brniesz?

Dziwnie, że się nie odzywa.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez the hooded man » 5 maja 2010, o 21:35

marie89 napisał(a):Może powinnam poczekać po prostu.. Tylko na co? I być ostrożną za bardzo, czy odważną?

Ja bym postawił na odwagę, czyli na jak najszybsze spotkanie, gdyż sama widzisz co wywołuje taki dystans między Wami - stertę pytań, niejasności, dociekań. Nic dobrego.

Wykonałaś pierwszy krok, czyli poznałaś w internecie chłopaka, który w dużym stopniu Tobie odpowiada, więc jeżeli pragniesz pogłębić Waszą znajomość to tylko przez spotkanie, a nad tym czemu on nie dzwoni i co tam naprawdę myśli bym się nie zastanawiał, bo i tak to nie da raczej odpowiedzi. Tylko niepotrzebnie absorbujesz sobie umysł.

Według mnie naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, aby się spotkać. Tylko tak poznacie się dogłębnie i tylko tak możesz wyjaśnić, czy jest on wart dalszych starań. A jak Wam nie wyjdzie, to przecież nic się nie stanie. Najistotniejsze będzie wtedy to, że próbowałaś szukać solidnego chłopaka. Że nie tkwiłaś w miejscu. Nie wyjdzie z nim, wyjdzie z innym. Najważniejsze to próbować. Tym bardziej, że jak pisałaś wydaje się solidny.

marie89 napisał(a):[...]Nie szukaj znajomości wirtualnej To bez sensu

Zgadza się - znajomości wirtualnej nie, ale przecież nie chcesz związku przez internet, więc jeżeli on Ci odpowiada, to nie widzę przeszkód, by przenieść znajomość do świata rzeczywistego (chyba że jeszcze nie jesteś gotowa i pragniesz go trochę bardziej poznać).
Nie ma nic złego w poszukiwaniu chłopaka/dziewczyny przez internet, jednak po owym poznaniu trzeba uważać, aby to głównie internet nie był środkiem kontaktu między Wami, czyli nie brnąć w tzw. związki internetowe. Używać internetu tylko do zapoznania, a później już "na żywo".

marie89 napisał(a):Uwierzcie, że ja tego ani nie planowałam... ani niczego nie oczekiwałam..

Ale niezłe zamieszanie wywołało to w Twych szeregach. Moim zdaniem warto zastanowić się czy aby na pewno chcesz tej znajomości. Jeżeli tak, to chyba pora działać.

Pozdrawiam!
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47

Postprzez marie89 » 6 maja 2010, o 10:16

dzięki..

ewka Tak zastanawiałam się i to nie raz... Własciwie to pierwsza propozycja spotkania wyszla od niego.. Ale że nie byłam gotowa Zresztą to nie takie łatwe Bo mały szczególik- on mieszka na drugim koncu Polski... Ja nie mam na tyle odwagi by ruszyć w nieznene do podobju Poznania... zresztą- biedna studentka to ledwo na bilet autobusowy jej stracza.. taki okres


On z kolei pracuje I to w takim miejscu, że nie może od tak wszystkiego rzuciac.. Chociaż właściwie to chciał.. co mnie strasznie zaskoczyło.. Rzucić wszystko i przyjechać..

Po części dlatego, z powodu tej odległości.. mówiłam sobie, ze to bez sensu.. ale on ciagle sprawia,ze rodzi się we mnie nadzieja.. i wtedy to co niemożliwe, staje się realne..

Wydaje mi się, że to wartościowy człowiek. Być może dlatego tak szybko mu zaufałam... Ale przyznaję się, że się boję... Nie jego. Raczej siebie.. Zmian. Boję się, że skomplikuje mu życie a potem okaże się, że się mną rozczarował.. Głupie myslenie, ale mówię jak jest..

Nie zwariowałam prawda?

the hooded man

No widzisz... robię małe kroczki wprzód, ale to jeszcze nie są pewne kroczki, nie czuję stabilności..

Hmm Ale jeśli nie zaryzykauję, będę czuła że znów się wycofałam.. znów przestraszyłam.. Nie można żyć ciagle w lęku..

Jesli mi na nim naprawdę zalezy, a jemu na mnie... poczekam. czas pokaże co dalej..

Wyjdzie albo nie.. Musze liczyć się z ryzykiem, ale nie mogę się z tego powodu "chować".. jesli nie wyjdzie, to mam chociaz nadzieje na przyjażn.. byłby dobrym przyjacielem..

Priorytetem w jego zyciu jest uczciwość, prawdomówność.. Poczekam. I sprawdzę, czy faktycznie tak jest..

Dziekuję Wam za wsparcie. Porady. Słowa dodające otuchy.. To mi pomaga.

Trzymajcie za mnie kciuki
marie89
 

Postprzez Szafirowa » 6 maja 2010, o 10:59

Hm ...
Nie pracuje się 7 dni w tygodniu i 24 godziny na dobę ...

Są urlopy wypoczynkowe, weekendy.
Wyjazd na spotkanie z Tobą niekoniecznie musi wiązać się z rzuceniem wszystkiego i gnaniem na drugi koniec kraju.
Spotkanie można zaplanować w dogodnym i możliwym dla Was obojga terminie.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez ewka » 7 maja 2010, o 07:06

Co znaczy "rzucić wszystko i przyjechać"? Ja miałam na myśli zwyczajne spotkanie, a do tego nie ma potrzeby jakiegoś tam rzucania. Spotkanie, aby poznać trochę człowieka, a nie tylko jego słowa... bo pomiędzy tym niekoniecznie można postawić znak równości.

Oczywiście można tak sobie trwać jak trwasz (jak trwacie), żyć "tu i teraz"... pozostaje kwestia, ile Cię to kosztuje. Niebezpieczeństwo jest też takie, że Twoja więź z nim będzie się pogłębiać, a może związek nie ma żadnej racji bytu... więc im dalej zabrniesz, tym będzie trudniej. No tak mi się wydaje.

Jak długo się znacie?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 158 gości

cron