Samoocena - niska :(

Problemy z partnerami.

Samoocena - niska :(

Postprzez Salome » 11 gru 2009, o 13:05

Czy skoro myślę, że mąż bardziej ceni, kocha i szanuje innych - tzn rodzenstwo, rodziców - to znaczy, ze mam zaniżoną samooceną. Nie znam swojej wartosci?
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez gosia_gru » 11 gru 2009, o 13:19

Pytanie brzmi dlaczego uwazasz, ze twoj maz bardziej ceni innych? Co takiego w jego zachowaniu przekonuje Cie do tego wniosku?
gosia_gru
 
Posty: 43
Dołączył(a): 11 gru 2009, o 13:14

Postprzez Salome » 11 gru 2009, o 13:46

Moze ja to tak odbieram, nie wiem. Mianowicie widze to tak, jakby on nie dostrzegał ich złych zachowan- czesto nawet w moim kierunku. Jednak gdy ja cos na nich powiem, to od razu to zauwaza.
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez gosia_gru » 11 gru 2009, o 14:21

To może kolejne pytanie - dlaczego uważasz, że oni zachowują się źle wobec Ciebie?
gosia_gru
 
Posty: 43
Dołączył(a): 11 gru 2009, o 13:14

Postprzez Salome » 11 gru 2009, o 14:29

Ktos kiedys wystawił mi do nich bardzo zła opinię i to poprostu idzie za mną. Nie dało się tego sprostowac, nawet mojemu partnerowi sie to nie udało. Tak więc zyję z tym i jest taki dystans pomiedzy mna i tą rodziną.
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez gosia_gru » 11 gru 2009, o 14:35

Wydaje mi sie, ze problem moze nie tkwic ani w niskiej samoocenie, ani w tym co mysli o tobie twoj partner.
Nie jest czasem tak, ze chcialabys zeby jego rodzina myslala o tobie lepiej? Czasami czlowiek podswiadomie staje sie neiwolnikiem takich mysli. Moze boisz sie tego, ze oni zle o tobie mysla i ze partner bedzie miec taka sama ocene? A atakujesz ich nie po to, zeby im cos zarzucic, ale po to zeby podniesc swoja ocene?
gosia_gru
 
Posty: 43
Dołączył(a): 11 gru 2009, o 13:14

Postprzez Salome » 11 gru 2009, o 14:50

Bardzo możliwe, ze tak jest. Co z tym zrobic nie wiem.
Są sytuacje, w ktorych moj partner wrecz po sekundzie reaguje, gdy poskarze sie na jego rodzine. Jakby mial wpajane od dziecka, ze rodzina rzecz swieta - tylko zapomnieli mu w tym Biblijnym zachowanu wspomniec, ze gdy sie zakłada wlasną to wtedy ona staje sie najważniejsza...

Jego matka czasem mowi do niego, ze zostanie sam... tak jakby nie miał mnie i dziecka- jakby niewazne bylo, ze my juz jestesmy.
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez gosia_gru » 11 gru 2009, o 15:08

Byłam w podobnej sytuacji. Nie jestem w stanie nic konkretnego Ci poradzić.
Sama musisz zrozumieć, że jesteś wartościową osobą i że nie musisz tego wszystkim na każdym kroku udowadniać.
Tak jak napisałam Ci wcześniej - nagle staniesz się niewolnikiem tej myśli i nie będziesz się zachowywać normalnie, ale będziesz się próbować przypodobać..
Porozmawiaj z partnerem i wałkuj ten temat - jak zaczniesz uciekać od tego, to się będziesz coraz bardziej dusić
gosia_gru
 
Posty: 43
Dołączył(a): 11 gru 2009, o 13:14

Postprzez Sansevieria » 11 gru 2009, o 15:52

Jakoś się strasznie zirytowana zrobiłam, jak Cię czytam, Salome. Nie na Ciebie, ani ciut :), wyłazi ze mnie jakaś złość niedookreślona, ogólna.
Sytuacja głupia. Ale mam uczucie, jakbyś stale czuła potrzebę wykazania im, że "nie jesteś wielbłądem". A czy oni są tego warci? Co się zmieni w układzie rodzinnym, jak będziesz sobą i niech oni się martwią jeśli Cię nie lubią, zamiast układu obecnego? Nie żebym Ci "dobre rady" dawała, ale tak ze spontanicznej reakcji na stwierdzenie teściowej że biedny synek sam zostanie mam chętkę odpowiedzieć, żeby się zapisała do "klubu ludzi, co nie mają wiekszych problemów", albo coś innego, ale niezbyt przyjemnego. Jakoś nie lubię Twojej teściowej. Co jest o tyle ciekawe, że w realu swoją lubię, jak najbardziej. Ino kompletnie mnie nie obchodzi i nie obchodziło nigdy, co ona na mój temat sądzi. I sama nie wiem, skąd tak mam, bo raczej to miałam w relacjach z ludźmi zawsze skłonnośc do zabiegania o to, żeby mnie lubili. Tesciowej z nieznanych mi powodów to nie dotyczy. Teścia zresztą też. Własciwie to wcale nie wiem, jakie jest ich zdanie na mój temat, mimo że mężatką jestem z dwucyfrowym stażem.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Salome » 11 gru 2009, o 16:51

Sanse, poprostu znasz swoją wartość, lubisz sama siebie, maż docenia wiec nie martwisz się innymi.

Moj tesc jest wporzadku. Nawet jak cos palnie, to nie przejmuje sie tym i lubię go nadal. Nigdy o ojca nie wierce dziury w brzuchu partnerowi, natomiast o rodzenstwo i matkę tak.
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez KMN » 11 gru 2009, o 17:55

"Czy skoro myślę, że mąż bardziej ceni, kocha i szanuje innych - tzn rodzenstwo, rodziców - to znaczy, ze mam zaniżoną samooceną. Nie znam swojej wartosci?"

Salome skad wiesz że Twoj maż bardziej kocha i szanuje innych?

"Mianowicie widze to tak, jakby on nie dostrzegał ich złych zachowan- czesto nawet w moim kierunku. Jednak gdy ja cos na nich powiem, to od razu to zauwaza."

Moze dla niego to nie są złe zachowania? Co wg Ciebei oznaczaja złe zachowania? Co chiałabys zmienic w tej sytuacji, by było Ci lepiej? Gdyby zachowanie meza w stosunku do rodziny(Ciebie i dziecka oraz tej z której pochodzi) miało jakąs pozytywna intencje czy cel co by to było?
Avatar użytkownika
KMN
 
Posty: 298
Dołączył(a): 2 paź 2009, o 01:40
Lokalizacja: Magic land

Postprzez Sansevieria » 11 gru 2009, o 18:13

To co zacne o mnie piszesz to jest może w miarę aktualne teraz. Miejscami przynajmniej. Ale ja tak z teściową miałam od początku. Inaczej niż z innymi ludźmi wtedy, a do pewnego stopnia nadal. Chyba po prostu założyłam, że teściowe nie lubią synowych (wszystkie i z założenia) i w związku z tym mam u kobiety przechlapane na wejściu i za niewinność. Założenie może i głupie, ale chyba tak to u mnie było, ze nie oczekiwałam, że ona mnie polubi. Może w tych oczekiwaniach jest jakiś ślad?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Salome » 12 gru 2009, o 14:04

Wg mnie zle zachowania z ich strony to ignorowanie, nie liczenie sie z moimi uczuciami tzw w przenosni "mi to mozna nasrac na glowe i mam sie nie gniewac, bo jak to ja mogę, inni moga czuć się urażeni - to ich prawo".
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez woman » 12 gru 2009, o 17:06

Salome, myślę, że kluczowa rolę odgrywa tutaj mąż i jego postawa.
Przechodziłam podobną sytuację na dwa sposoby, z tym samym mężem i tą samą tesciową
Na początku małżęństwa teściowa zupełnie mnie nie akceptowała, to nie były jakieś wielkie czynym raczej drobne przytyczki, załatwianie spraw za moimi plecami, np co kupić naszemu dziecku na święta, dokarmianie męża na boku, bo przecież mamusia mu najlepiej ugotuje....
Moje reakcje były ściśle uzależnione od jego postawy.
W momencoe kiedy on to bagatelizował, twierdził ze się czepiam, że mamusia chce dobrze, ja cierpiałam straszliwie, a każda drobnostka urastała do wielkiej rangi.
Kiedy udało mi się dzięki rozmowom uswiadomić mężowi że ma teraz swoją rodzinę, która winna być najważniejsza, kiedy on stanął za nami murem, jej zachowanie zupełnie przestało mieć dla mnie znaczenie, a próby sabotazu jedynie mnie śmieszyły.
Postawa mojego męża paradoksalnie uratowała moje relacje z tesciową, do tego stopnia że teraz naprawdę się lubimy.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez Sansevieria » 12 gru 2009, o 19:01

Salome, a co by było jakbyś się pogniewała? I czy Ty nie masz prawa czuć się urażona? nie chodzi mi o to, żeby zaogniać, ale po prostu spójrz na to w ten sposób, że prawa macie równe, a odpowiedzialność za jakość Waszych układów nie powinna spoczywać tylko na Tobie. Zgadzam się z Woman co do ważnej roli męża. Ale kluczowe to mi się wydaje Twoje postrzeganie swoich praw i obowiązków. Nie wiem czy nie masz tak, jak ja miałam do ludzi wokół (z wyjątkiem teściów akurat i pracy zawodowej), że najważniejsze żeby inni byli zadowoleni, a ja to już trudno, ktoś musi się dostosować...
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 227 gości