Pożegnalny list do michała

Problemy z partnerami.

Pożegnalny list do michała

Postprzez nefi » 6 maja 2007, o 20:49

Nie wiedziałam gdzie to umie¶cic ale jemu wysyłac nie chce. Słowo wyja¶nienia zadzwonilam do niego w lutym chca sie rozstac ale mimo ze to powiedziałam nie dokonczylismy tej rozmowy..sprawa troche sie przedluzyla i ostatecznie on powiedzial ze sie rozstajemy.Bez kłutni i z dobrymi relacjami. Wczoraj sie dowiedziałam ze kogos ma... potrzebowłam napisac do niego...

Drogi Michałe...
Pisze do Ciebie aby Ci powiedzieć że bardzo mnie zraniłes. Starałam się po raz pierwszy tak. Załeżało mi. Zmieniłam sie i pracowałam nad sob± z twojego powodu. Teraz czuje sie Ľle, jets mi przykro, smutno. Co¶ we mnie pękło...

Wiem rozstalismy się i nic poza koleżeństwem nas nie łaczyło...wiadomo¶ć że kogo¶ masz, że jest kto¶ inny w Twoim życiu...to zabolało.
Nie wiem na co liczyłam. Bycie z Toba było zarazem cudowne i bardzo męcz±ce. Chyba lubie się łudzić, życ nadzieja a ty będ± sam mi na to pozwalałes. Teraz jestem sama zupełnie w ¶wiecie który jawi mi sie jako nie przewidywalny i zagrażaj±cy. I mimo że sama nie chciałam trwać w tej relacji to jednak zależało mi. Choleranie załeżalo na Tobie.
Nefi
Ps. Boje sie tego co bedzie dalej, boje sie swoich uczuć...
Avatar użytkownika
nefi
 
Posty: 78
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:35

Postprzez ewka » 6 maja 2007, o 21:01

Dobrze, że napisała¶
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mahika » 7 maja 2007, o 16:45

Witaj Nefi. Moja psycholog poradziła mi kiedy¶ jak tak bardzo cierpiałam żebym napisała list zatytułowany "Żegnaj M...." i opisała w nim wszystko od poczatku do końca. Złe rzeczy i te dobre. List miał zawierac kilkA stron i zabroniła mi komukolwiek go pokazać. Mówiła że będę ryczeć jak bóbr a na koniec zakopać albo spalić, zniszczyć. Nie wiem do czego to ma służyć bo nigdy tego nie zrobiłam. Ale moze Tobie pomoże?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez nefi » 7 maja 2007, o 19:32

Dla mnie to poprostu powiedzenie mu tego co mnie zabolalo.Wiem ze mogłam do niego zadzowonic i mu to powiedziec czy wysłac- nie odebrał by tego zle ale... jest z kims innym pewnie tak blisko jak byl ze mna.
I nie chce aby wiedział o tym ze mnie to tak mocno uderzyło.

Po co pisać i czy pomogło? Trudno mi powiedziec bo mam problem z odczytywaniem wlasnych emocji bo najczesciej ich nie czuje...teraz tez tak jest wlasciwie nic nie czuje mimo tego ze cała masa emocji we mnie jest i obijawia sie somatycznie.
Kiedy pisze lub mowie one sie ujawiniajai moge je uchwycic, zastanowaic sie czemu chce tak a nie innaczej...co mna kieruje, co bylo dobrego a co zlego. Chyba po to jest pisanie aby wypowiedziec lub sprobowac wypowiedziec czy zastanowic sie nad emocjamii, zrozumiec je i oswocic i pozwolic odejsc.

Piszac ten list uswiadomilam sobie czemu nie chce aby byl z kims innym...mimo ze sama tez nie chce.

Przerazajaco potrzebuje poczucia kontroli...ludzenia sie ze wszytsko zalezy od mnie, ze mam wplyw na otaczajacy swiat. Innaczej swiat wydaje mi sie nie przewidywalny, a moje zycie zagrozone....

Dlaczego tak jest to juz temat na dluzsza rozmowe :)
Pisanie mnie uspokaja tak jak i wielogodzine rozmowy z przyjaciołmi.

ps. Ewa mam wrazenie ze jestes dobr± istota na tym forum ktora nikogo nie zostawi samego. Dziekuje
Avatar użytkownika
nefi
 
Posty: 78
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:35

Postprzez ewka » 7 maja 2007, o 22:50

nefi napisał(a):Kiedy pisze lub mowie one sie ujawiniajai moge je uchwycic, zastanowaic sie czemu chce tak a nie innaczej...co mna kieruje, co bylo dobrego a co zlego. Chyba po to jest pisanie aby wypowiedziec lub sprobowac wypowiedziec czy zastanowic sie nad emocjamii, zrozumiec je i oswocic i pozwolic odejsc.

Nefi, doskonale to znam! Kto¶ kiedy¶ wirtualnie miał cierpliwo¶ć, by odczytywać wszystko, co pisałam... pisałam dużo, bo jako¶ tak tyyyle tego we mnie było. I bardzo dużo mi to dało, a potem trafiłam na to forum... tutaj też bardzo można! Człowiek musi się wypowiadać w jaki¶ sposób, bo mu boki rozerwie. Dlatego polecam... pisz, ile tylko możesz i ile masz potrzeby, a to działa jak samoterapia - bo czasami bardzo trudno po cichu nazwać swoje my¶li, rozpoznać je.
nefi napisał(a):Przerazajaco potrzebuje poczucia kontroli...ludzenia sie ze wszytsko zalezy od mnie, ze mam wplyw na otaczajacy swiat. Innaczej swiat wydaje mi sie nie przewidywalny, a moje zycie zagrozone....

Na pewno dużo od nas zależy... ale na miło¶ć Bosk± - nie wszystko! Je¶li poczucie kontroli jest Ci potrzebne, to może wyznacz sobie jaki¶ obszar, nad którym tę kontrolę będziesz miała i będzie zależał od Ciebie tylko. Może to Cię w jaki¶ sposób uspokoi?
nefi napisał(a):Dlaczego tak jest to juz temat na dluzsza rozmowe :)

Może kiedy¶?
nefi napisał(a):Pisanie mnie uspokaja tak jak i wielogodzine rozmowy z przyjaciołmi.

Doskonale to rozumiem;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Krecik » 10 maja 2007, o 08:37

Witam wszystkich. To mój pierwszy wpis na forum. Znalazłam to forum, bo szukałam pomocy.Chciałabym kiedy¶ opowiedzieć cał± swoj± historię. Ja pisałam nawet jak byli¶my ze sob±, bo słowa mówione nie docierały. Pisałam to samo, co mówiłam, najpierw zwracał uwagę, potem i to zaczęło go irytować.
Krecik
 
Posty: 94
Dołączył(a): 9 maja 2007, o 18:50

Postprzez ewka » 10 maja 2007, o 09:28

Witaj Kreciku;)

Jak już się zbierzesz, aby napisać tę historię, to my będziemy czytać. I pewnie też odpowiadać... a o to przecież chodzi, prawda?


;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Pożegnalny list do michała

Postprzez czero » 13 maja 2007, o 19:31

nefi napisał(a):Nie wiedziałam gdzie to umie¶cic ale jemu wysyłac nie chce. Słowo wyja¶nienia zadzwonilam do niego w lutym chca sie rozstac ale mimo ze to powiedziałam nie dokonczylismy tej rozmowy..sprawa troche sie przedluzyla i ostatecznie on powiedzial ze sie rozstajemy.Bez kłutni i z dobrymi relacjami. Wczoraj sie dowiedziałam ze kogos ma... potrzebowłam napisac do niego...

Drogi Michałe...
Pisze do Ciebie aby Ci powiedzieć że bardzo mnie zraniłes. Starałam się po raz pierwszy tak. Załeżało mi. Zmieniłam sie i pracowałam nad sob± z twojego powodu. Teraz czuje sie Ľle, jets mi przykro, smutno. Co¶ we mnie pękło...

Wiem rozstalismy się i nic poza koleżeństwem nas nie łaczyło...wiadomo¶ć że kogo¶ masz, że jest kto¶ inny w Twoim życiu...to zabolało.
Nie wiem na co liczyłam. Bycie z Toba było zarazem cudowne i bardzo męcz±ce. Chyba lubie się łudzić, życ nadzieja a ty będ± sam mi na to pozwalałes. Teraz jestem sama zupełnie w ¶wiecie który jawi mi sie jako nie przewidywalny i zagrażaj±cy. I mimo że sama nie chciałam trwać w tej relacji to jednak zależało mi. Choleranie załeżalo na Tobie.
Nefi
Ps. Boje sie tego co bedzie dalej, boje sie swoich uczuć...


Nie przejmuj się, poboli i przestanie. Musi przestać. Tak już ten ¶wiat skonstruowany jest. Życie musi składać się z zarówno złych jak i dobrych chwil. Teraz jest Ci Ľle, ale czas pędzi nieubłaganie - z czasem smutek zostanie przysłonięty przez nowe do¶wiadczenia.

Nie wiem co u Ciebie się wydarzyło i dlaczego Cię facet rzucił (moje domysły tylko), ale czuję sympatię. Ja też miałem potwornego doła, gdy bez żadnego wyraĽnego powodu zostałem odsunięty na boczny przez dziewczynę. Walczyłem, nie poddawałem się, starałem się znaleĽć winę w sobie za zaistniał± sytuację i przepraszałem. Przeprosiny nic nie dały zostałęm skre¶lony - tak po prostu, z powodu drobiazgu w sumie. Może nie byłem w 100% fair, ale kto jest? Nie ma ludzi doskonałych.

Z drugiej strony pewnie byłem zbyt dobry i niewymagaj±cy. Więcej tego błędu nie popełnię. Nie mam zamiaru być popychadłem. O swoje trzeba walczyć.

Ale po co wracać i pisać tu wci±ż to samo w różnym opakowaniu tylko? Sam nie wiem, chyba dlatego że opisywanie mojego stanu psychicznego przynosi mi pewnego rodzaju ulgę. Tak na prawdę nie mam i nie miałem żadnego wpływu na cał± sytuację, bo do tanga trzeba dwojga...

Więc je¶łi czujesz, że to definitywnie koniec, a list ma Tobie pomóc w otwarciu sie z powrotem na ¶wiat, to pisz.

* Piszac ten list uswiadomilam sobie czemu nie chce aby byl z kims innym...mimo ze sama tez nie chce.

Tzn. Jeste¶ psem Ogrodnika?

* Przerazajaco potrzebuje poczucia kontroli...ludzenia sie ze wszytsko zalezy od mnie, ze mam wplyw na otaczajacy swiat. Innaczej swiat wydaje mi sie nie przewidywalny, a moje zycie zagrozone....
Dlaczego tak jest to juz temat na dluzsza rozmowe :)

Wiesz, ja mam zacięcie psychologiczne i w sumie lubię ten dar. My¶lę, że masz problem ze sob± i to rzutuje na kontakty z ludĽmi. W kontaktach typowo społecznych możesz się maskować, natomiast w relacjach bliższych jest to praktycznie niewykonalne. Moja była też miała pewnego rodzaju problemy ze sob±, które wyczułem na pocz±tku naszej znajomo¶ci. Nie dawałem znać, że cokolwiek przeczuwam, ponieważ nie chciałem jej urazić (i spłoszyć tym samym), a poza tym problemy łatwiej zawsze zwalczać we dwoje. Ja byłem na to gotów.

czero
czero
 
Posty: 29
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 19:43

Postprzez nefi » 14 maja 2007, o 09:21

Masz racje.
Zostawił mnie bo sie zakochał w innej. Bez zlych relacji stalismy sie znajomymi dlatego wiem wiecej niz powinam...

Dzisejsza noc była koszmarna dla mnie...
Rodzice michała nie akceptuja nowej dziewczyny. Dochodzi u nich do starsznych klutni ...rodzina zaczyna sie rozpadac a on powoli poddawac.
Nie wiem czy da rade obronic siebie i ja. Narazie wiem ze probuje.
Wiecie w nocy kiedy jego siostra płakała mi przez telefon stanelam po jego stronie i prosilam jego siostre aby mu przekazala ze jesli kocha nowa dziewczyne nie sie nie wacha odejsc z domu.
Szlachetne ale tak czuje, to mi troche pomogło...uspokoiłam sie.
Bo nie chce aby musial znosic to co teraz ma...nie zasluzyl na to.
Problem w tym ze nie powinam o tym wiedziec bo to cholernie uderza we mnie sama. Sama sobie zadaje ciosy, jak zwykle szlachetna i lojalna wobec innych a nie wobec siebie. Przyjaciolka na smierc i zycie nie zaleznie co sie dzieje.

Noc byla straszna - nie czuje bolu - mechanizmu obrone dobrze mnei chronia az do takiej fali kiedy cos puscza a ja pograzams ie w rozpaczy bez emocji...zero uczuc tylko rozpacz. Ani razu nie plakalam bo nie umiem... wszytko to co sie stalo przewartosciowalam na pozyteczne cele. Zamienialam zlo na dobro ale to przeciez tylko moja obrona.
Tak bardzo mi go zal ze jest to wazniejsze od tego co sie ze mna dzieje.

Przyjaciele zapisali mnie na konsultacje. Wiem ze powinam zerwac kontakty i nic nie wiedziec ani nie slyszec ale wtedy zawiode kogos kto mnie potrzebuje.
nefi
ps. znam podstawy psychologi i nauk pokrewnych wiem ze mam cala mase konflktow w sobie...widze to i wiem ze jest to falszywe przekonanie tak bardzo standartowe ze opisane w kazdej ksiazce a jednak bez michala nie mam sily walczyc...z jego powodu sie zmienialam i dbalam o sama siebie.
Avatar użytkownika
nefi
 
Posty: 78
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:35


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 170 gości