Mam doła

Problemy z partnerami.

Mam doła

Postprzez Jaga82 » 30 paź 2009, o 14:35

Chcę się wygadać tutaj, bo na live nie mam przed kim.
Od jakiegoś już czasu mam jakiegoś doła, nie potrafię się uśmiechać, cieszyć z tego, co mam, być miła dla innych. Wszystko i wszyscy mnie denerwują a już najbardziej ze wszystkich drażni mnie mój facet. On i jego postawy, zachowania w niektórych sytuacjach, jego słowa-dosłownie wszystko. Od dłuższego czasu praktycznie codziennie o coś się kłócimy. Ostatnio głównie o matkę jego syna. Czuję zagrożenie z jej strony a jemu nie wierzę, bo przede mną udaje chama w stosunku do niej a gdy pisze z nią na skypie jest zupełnie inny (niestety sprawdzałam jego skypa :oops: ). Mówi mi, że nie będzie dla niej skur...., bo potem ona przenosi swoje humory na dziecko. Nie dociera do niego fakt, że ona cały czas liczy na to, że on do nich wróci(tworzymy związek ponad rok). Pisała mu np. teksty typu: przytul mnie, szkoda, że nie ma cię na miejscu (mieszkamy zagranicą), nie wybaczę ci, że nie dałeś nam szansy na normalne życie, będziesz żałował tego rozstania do końca życia i wiele innych. Nie potrafię sobie wytłumaczyć jej słów jakoś inaczej. Wkurzam się gdy on jedzie do jej domu po małego, gdy jesteśmy w Polsce, wkurzam się, gdy ona zadaje mu za dużo pytań typu: jak się czujesz? czemu jesteś smutny? co w pracy? CO JĄ TO DO CHOLERY OBCHODZI?! On jest teraz moim facetem i to ja mam prawo martwić się o niego, troszczyć i zadawać takie pytania a nie ona! Nie byłam taka na samym początku. Wiezdziałam, że on ma dziecko, które bardzo kocha, że będzie się kontaktował z jego matką. Na początku też on chyba mi zbyt wiele nie mówił o czym rozmawiali i takie tam. Z czasem chciałam wiedzieć i zaczęłam pytać o treść ich rozmów i smsów. To, co słyszałam zaczęło mnie cholernie wkurzać. Jak już wspomniałam powiedział mi, że nie będzie dla niej skur... a ode mnie wymaga, żebym nawet nie odpowiadała na 'cześć' mojego byłego męża, z którym raz na długi czas widzę się w pracy. Czy ja jestem jakaś nienormalna jeśli chodzi o jego byłą? Czy jej pytania i troska(ja to tak odbieram) są normalne i na miejscu? Strasznie nie lubię się dzielić facetem, którego kocham a w takiej sytuacji, w jakiej się znalazłam, muszę.
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez zizi » 31 paź 2009, o 12:11

:pocieszacz: :pocieszacz:

nie dziwię Ci się ,że nie chcesz się dzielić swoim mężczyzną....

on....nie może przekraczać pewnych granic.....poufałości...

jak jest z Tobą...to z Tobą.....

wiadomo,że on nie powinien jakoś zaostrzać relacji..ze swoją byłą,bo jednak mają dziecko...i zawsze...zawsze będą jego rodzicami !!!!!!!!

ja też nie chciałabym mieć wojny z moim ex ...... wolałabym z nim spokojnie rozmawiać o sprawach dotyczących naszych dzieci....
a nie kłócić się....

puściłam go już wolno......już nie jestem z nim....nie chcę być z nim....

on jest z inną....i już nie chciałabym w żaden sposób go odzyskiwać....

skoro odszedł.....to odszedł......

przytulam Cię........życzę,żeby było Ci dobrze.....żebyś czuła się kochana.... :serce:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez Jaga82 » 31 paź 2009, o 14:18

Zizi, piszesz, że masz dzieci ze swoim ex. Napisz mi jak wyglądają spotkania dzieci z ich ojcem (jeśli możesz oczywiście). Bo męczy mnie to, że on chodzi do jej mieszkania, że tam z nią siedzi (twierdzi, że z synem). Nie ma mnie wtedy z nim, nie wiem co robi, jak się zachowuje a pisałam już wcześniej, że mu nie wierzę. Okłamał mnie mówiąc, że będzie chodził po małego, zabierał go do siebie, do sklepu, na lody, itp. a teraz powiedział, że jeśli syn będzie chciał się z nim pobawić w swoim domu (tzn. u byłej mojego faceta) to on mu nie odmówi. Boję się coraz bardziej. On mnie okłamał, ona na coś liczy-to wszystko jest dla mnie za trudne, przerasta mnie ta sytuacja. Napisał mi, że 'w dzisiejszych czasach jestem bardzo ograniczona jeśli chodzi o dzieci i byłe związki'.
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez zizi » 31 paź 2009, o 17:52

Jaga...napisałam do Ciebie...ale wszystko skasowało mi się :cry:

muszę już lecieć....

napiszę potem

przytulam...

papa

trzymaj się...
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez KATKA » 31 paź 2009, o 20:27

tylko czy taka zaborczość coś da....myślę, że jeśli miałby coś wywinąć....to i tak to zrobi....ale skoro jest z Tobą to chyba nie powinno być tak istotne jaki jest dla niej...moim zdaniem dobrze świadczy o facecie, ze nie jest chamem.....pretensje chyba wiele nie dadza...
moze warto też zastanowić się nad Twoim nastrojem...moze coś Ci leży nie tak...i przez to wyolbrzymiasz trochę sytuację z facetem...dlaczego sie ostatnio tak źle czujesz???
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Jaga82 » 1 lis 2009, o 01:02

---------- 23:42 31.10.2009 ----------

Właśnie nie wiem co się ze mną dzieje. Może życie mnie przerasta. Zbyt wiele spraw we mnie siedzi, takich, które trudno mi zapomnieć, zrozumieć, wybaczyć. Mam do siebie pretensje o to, że nie jestem jakaś lepsza, ładniejsza, mądzrejsza. Sama siebie zawodzę. Dwa tygodnie miałam takiego doła, że pomyślałam o tym, żeby ze sobą skończyć. Połknęłam 12tabletek paracetamolu, jeszcze wtedy nie wiedziałam, że to nie zabija. Wzięłam to, co było pod ręką.
Dziś też się pokłóciliśmy. Jesteśmy teraz w Polsce, mamy urlop a widujemy się raptem po dwie trzy godziny dziennie. Zrobiłam mu awanturę, że traktuje mnie jak panienkę z agencji, z którą umawia się na godzinę 21, bo dopiero wtedy może poświęcić jej chwilkę (czytaj-przelecieć). Nie mieszkamy razem, więc praktycznie cały dzień się nie widzimy. Nawet do mnie nie pisze głupiego smsa. Dopiero gdy on jest gotowy na spotkanie łaskawie się do mnie odzywa. A ja przez to czuję się odtrącona, niepotrzebna. Nie mam już 5lat, więc powinnam więcej rozumieć, być bardziej wyrozumiałą, tolerancyjną i w ogóle ale nie potrafię. Kiedyś, na samym początku naszego związku taka nie byłam. Nie wiem dlaczego się tak cholernie zmieniłam na niekorzyść. Samej ze sobą mi źle, męczę sama siebie. Pamiętam przecież jak potrafiliśmy się bawić, śmiać, rozmawiać a teraz nic mi nie sprawia radości, wszystko wkurza. Nie wiem jak doprowadzić się do stanu poprzedniego. Mam siebie dosyć.

---------- 00:02 01.11.2009 ----------

Nie mieszkamy razem tutaj, w kraju, natomiast zagranicą mamy wspólne gniazdko i może też przez to mi tak ciężko się przyzwyczaić do tego, że sama zasypiam, sama jem śniadanie, sama robię zakupy itp.
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez zizi » 1 lis 2009, o 16:46

Jaga

pytałaś....jak wyglądają spotkania mojego ex z dziećmi....?

to one do niego jeżdżą....(mają 12 i 14 lat)

ostatnio rzadko....

niby są zajęte swiom młodzieżowym życiem :roll: .....szkoła....rówieśnicy...

kiedyś jeździły do ojca kilka razy w tygodniu...a w wekend chociaż raz...kilka razy spały tam w sobotę.....

teraz ex jest na mnie zły i obrażony :roll: .......ma mi za złe,że od dwóch miesięcy egzekwuję alimenty...
wcześniej..dał...nie dał....
przy tym nie mówił...poczekaj...mam ciężki miesiąc...nadrobię ci to...nie...on złościł się..i krzyczał...K..wa skąd mam wziąść te pieniądze...?? :evil:
ignorował potrzeby dzieci....

ja dawałam się kiwać trzy lata....

teraz już nie...

więc na razie ...mam nadzieję,że na razie .....jest źle....bo on mało czasu jest z synem i córką....

w końcu musi zrozumieć,że jako,że jest dorosły...ma obowiązki...czy mu się podoba,czy nie!!!!!!


a co do zachowania matki dziecka twojego partnera....
moim zdaniem skoro rozstali się to nie powinna motać....nie powinna narzucać się....

takie użalanie się jest ...podstępne? :cry:

ja puściłam ex.....rozstaliśmy się,bo on zakochał :evil: się w innej ......rozwalił naszą rodzinę.....przebolałam kilka lat......

teraz....od roku....wyleczyłam się :) nie chcę go już!!!!żeby nie wiem co....on skutecznie zabił moją miłośc....i nawet jak mi smutno jest i źle,nie żaliłabym mu się w rękaw....to już nie jego sprawa,nie jego życie...

nigdy nie powiem,że to super,że rozwaliła się nasza rodzina :zalamka: :smutny:

teraz pogodziłam się z tym.....żyję....idę do przodu :lol:
co było to było.....
nie chcę do końca życia płakać.....i tak straciłam kilka lat na łzy :cry:
uśmiecham się.....zauważam fajne życie.....czasem na siłę....

ale pewne jest,że ex jest już mi obcy....jest tylko ojcem naszych dzieci....

sprawy dorosłe trzeba postawić jasno!!!!

motanie jest niefajne.........

trzymaj się Jaga....
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez KATKA » 1 lis 2009, o 20:21

jaguś...ja mam na teraz jedna radę...zajmij się dziewczyno soba...masz urlop...jesteś w Polsce pogoda dopisuje...wykorzystaj to...zakupy...jakieś spa :P nie wiem co lubisz...serio radze na chwilę zapomniec o problemach...i z robić sobie mega dobrze :P nie WAM tylko sobie...nie pogłębiaj problemu....nie mam zamiaru go tłumaczyc.....w sumie to nie on teraz pyta co robić...Naprawdę wykorzystaj ten czas...czasami po pewnym czasie...sprawy staja się wyraźniejsze :) bardziej jasne...jesli nie...to chociaz sobie użyjesz :twisted:
jak już Twoja dusza i ciałko poczują się lepiej pomyślimy co dalej :wink: moze tak dwa dni całkiem bez niego pomogą nie tylko Tobie ale i jemu :roll:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Marcia » 1 lis 2009, o 22:33

hej Jaguś! ja nie mam faceta ale mam taka faze ze wszyscy oni mnie wkurzaja 8) Ale z tym paraceamolem to tak nie szalej, jak juz musisz cos lykac kup magnez, dobry na ukl nerwowy :wink: kobietki maja racje, porozpieszczaj siebie. jak facet zobaczy ze tak bez niego swirujesz to sa dwie najczestsze reakcje: sploszy sie i zwieje calkiem lub 2: jesli jest zneurotyzowany zajmie sie chwile uwaniej Toba i zwieje niecalkiem bo go gryzc bedzie ze sie bez niego pochlastasz.wersja trzecia to gatunek raczej wymarly: Ty z nim gadasz, on slucha,wyciaga wnioski, przeprasza i stara sie zeby bylo dobrze. Zycze Ci tego ostatniego, ale nawet jak tak rozowo nie bedzie, sama w sobie jestes super babka i pamietaj dystansujac sie nieco od sprawy o tym! :pocieszacz:
Marcia
 
Posty: 101
Dołączył(a): 13 wrz 2008, o 14:07

Postprzez Jaga82 » 2 lis 2009, o 17:29

Zizi-widzisz u nas była taka sytuacja, że mój facet jeździł do tamtego domu i tam bawił się z małym. Dla mnie było to po prostu nie do zniesienia. Nie mogłam myśleć o niczym innym gdy wiedziałam, że on tam jest. Wyobrażałam sobie o czym rozmawiają, co robią i jak się zachowują w stosunku do siebie. Wiem, że to chore ale to silniejsze ode mnie, zwłaszcza po tym co przeczytałam na skypie. Nie wierzę w jej szczerość, uczciwość, w to, że już nic nie czuje do mojego-od-ponad-roku-mężczyzny. Wiem też, że wygląda to tak jakbym nie ufała mojemu facetowi, ale to wszystko ze strachu. Powiedziałam mu, że nie odpowiada mi taka sytuacja, że wolałabym by zabierał małego stamtąd. W końcu stanęło na tym, że on umówił się ze swoją ex, że ta będzie wychodzić z domu w czasie spotkań ojca z synem. Tzw.kompromis :?
Katka-mieliśmy czas wolny od siebie i strasznie się za sobą stęskniliśmy :) Kochamy się, ale mamy trudną sytuację i nie zawsze sobie z tym radzimy. Nigdy wcześniej nie byłam w związku z mężczyzną, który ma dziecko, który będzie musiał kontaktować się ze swoją ex. Jest to dla mnie nowa sytuacja, w której nie potrafię sie odnaleźć. Wiedziałam w co wchodzę, ale nie sądziłam, że będzie to takie trudne.
Marcia-sądzę, że ten mój męzczyzna jest raczej tym trzecim, wymarłym wg Ciebie typem :) bo, tak jak pisałam wcześniej, powiedziałam mu co mi nie odpowiada a on postarał się zrobić coś, co zadowoli wszystkie trzy strony. Naprawdę bardzo duzo ze mną rozmawia o tym wszystkim, średnio raz na tydzień lub dwa wałkujemy ten temat :roll: Podziwiam go za wytrwałośc jeśli o to chodzi. Jest mądrym facetem a trafił na taką zrzędę jak ja. Czasem się czepiam choć wiem, że mogłabym przymknąć oko :oops: Ale jak tu milczeć, gdy np.sytuacja z wczoraj-mieliśmy iść z małym wieczorem na cmentarz, ucieszył się, że ja też będę a jego mamusia dzwoni za godzinę, że mały jest chory i nigdzie go nie puści. Średnio chciało mi sie w to wierzyć, jestem skłonna przypuszczać , że chodziło raczej o to, by mały nie miał kontaktu ze mną, bo mnie lubi i potem opowiada o mnie w domu... A jak już pisałam mam wrażenie, że ona nadal coś czuje do mojego mężczyzny i boli ją ta sytuacja.
Dzięki kobitki za miłe słowa :) Jesteście kochane :serce: :cmok:
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez ewka » 3 lis 2009, o 10:09

Oj Jaguś... problemem nie jest Twój mężczyzna, ale jego ex i to, jak ją postrzegasz. A postrzegasz jako totalne zagrożenie - dlaczego, to już nie wiem, ale skoro tak na chłopski rozum on od niej odszedł i jest z Tobą, to czegóż Ty się tak nakręcasz? Czy on jest winien, że tamta go pyta o zdrowie? Jak się czuje? No nie jest winien... a że mają dziecko i byli kiedyś razem - coś ich będzie łączyło już zawsze i na zawsze, ale to nie musi być żadnym zagrożeniem dla aktualnego życia. Warto byłoby to zaakceptować i się tak nie spalać - szkoda życia.

Jaga82 napisał(a):Mam do siebie pretensje o to, że nie jestem jakaś lepsza, ładniejsza, mądzrejsza.

No niestety, nie jesteśmy doskonali i trzeba siebie zaakceptować w takiej formie, jakiej jesteśmy... ale to nie znaczy, że nie "poprawiać" tego, co jest do poprawienia;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 240 gości

cron