jak do niego dotrzeć?

Problemy z partnerami.

jak do niego dotrzeć?

Postprzez wera » 16 lip 2009, o 22:31

Witajcie!

Mam pewien problem. Próbuje go od kilku dni rozwiązać sama, ale nie potrafię. Mam nadzieję, że mi pomożecie.


Chodzi o mojego Radzika. Od kilku dnia ma jakieś doły. Próbowałam już wszystkiego. Rozmawiałam z nim. Twierdzi, że to przez to, że nie może znaleźć pracy.
Tłumaczyłam mu, że jak na razie to powinien zmniejszyć swoje wymagania, bo jest świeżo po studiach i nie ma żadnego doświadczenia po za miesiącem praktyk. Mówię mu, że na razie powinien podjąć pracę za mniejsze pieniądze niż by chciał, że dopiero mając duże doświadczenie można mieć większe oczekiwania. Jak grochem o ścianę...
Dziś nie wytrzymałam i powiedziałam mu, że nie mam już do niego siły. Nie chcę słuchać o tym jaką on chce mieć pracę itp. Powiedziałam także, że teraz przynajmniej wiem, że nie zależy mu na tym abyśmy szybko byli razem na stałe.

Proszę poradźcie coś, bo mnie już ręce opadają.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez oliwia » 16 lip 2009, o 22:47

wera, nie da się ukryć, że masz racje. Powinien zaczepić się gdzieś dorywczo, a w między czasie poszukać pracy w swoim zawodzie. Zresztą mało kto teraz awansuje od razu i staje się expertem w swoim fachu. chłopak jest ambitny, chociaż jak widać strasznie uparty. Ale nie możesz też zakładać od razu, że nie zalezy mu na tym żeby z Tobą zamieszkać. Moze powiedziałaś to pod wpływem emocji, ale może szukając dobrze płatnej pracy w swoim zawodzie własnie robi to dla Ciebie, żeby Wam zapewnic lepszy start. Z drugiej strony ile można gadać, trzeba znaleźć cos szybko, chociaż tylko na jakis czas...
Spróbuj z nim pogadać na spokojnie.
Avatar użytkownika
oliwia
 
Posty: 3388
Dołączył(a): 27 sty 2008, o 09:18
Lokalizacja: Oliwkowo

Postprzez wera » 16 lip 2009, o 22:55

Rozmawiam, proszę, tłumaczę. Od kilku miesięcy słyszę (zwłaszcza wtedy gdy u mnie jest bardzo źle), że znajdzie szybko prace i wtedy zabierze mnie z tego piekła. Obiecanki, cacanki a głupiemu radość...
Byłam w stanie zrozumieć to do czerwca, bo miał egzaminy zawodowe, ale teraz... Usłyszałam dziś, że on za 1300 brutto nie pójdzie do roboty. Ja mogę pracować za takie lub mniejsze pieniądze a on nie?
On tu nie pójdzie, bo to, tam nie pójdzie bo tamto... a to, że ja pracuje w markecie to jest dobrze? Ja mam doświadczenie i nie stawiam wymagań tak jak on. On tak na prawdę nic nie potrafi i nie ma doświadczenia a ma wymagania... Denerwuje mnie już to. W końcu ileż można rozmawiać i tłumaczyć? moja cierpliwość i wyrozumienie zaczyna się kończyć...
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez oliwia » 16 lip 2009, o 23:00

1300zł to nie jest mało. Przynajmniej dla mnie. Troche dziwne, że nie chce iść do praqcy za takie pieniadze, moze to nie jest szczyt marzen, ale przeciez od czegos trzeba zacząć :?
Avatar użytkownika
oliwia
 
Posty: 3388
Dołączył(a): 27 sty 2008, o 09:18
Lokalizacja: Oliwkowo

Postprzez wera » 16 lip 2009, o 23:03

On uważa, ze na rękę dostanie niecały tysiąc więc mu się nie opłaca pracować. Nie mam siły już do niego. Nie chcę mi się z nim nawet rozmawiać.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez oliwia » 16 lip 2009, o 23:11

Nie dziwie się :? bez obrazy, ale zachowuje się jak niedojrzały szczeniak...
Avatar użytkownika
oliwia
 
Posty: 3388
Dołączył(a): 27 sty 2008, o 09:18
Lokalizacja: Oliwkowo

Postprzez wera » 16 lip 2009, o 23:14

Wiesz, mnie się nasuwa dokładnie to samo na myśl. Nóż mi się w kieszeni otwiera.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez Księżycowa » 16 lip 2009, o 23:16

Oj oj ja pracuję za 1200 z groszem i przyznam, że czasem to mało, ale jakoś żyć samemu pozwala. Może nie wynajmować, bo taka kasa się szybko rozpada, ale warto, bo można z nią już coś zdziałać.

A on w ogóle szuka czegoś konkretnie, czy tylko gada? Bo trochę mi to gadanie przypomina pretekst do szukania problemów... ale ambicje ma, to fakt wysokie.
Księżycowa
 

Postprzez wera » 16 lip 2009, o 23:20

Ale on mieszka z rodzicami i miało być tak, że pomoże trochę mi bym mogła się przenieść. Poza tym jak będziemy razem pracować to damy sobie radę. Zwłaszcza, że w jego okolicach można bardzo tanio wynająć mieszkanie.
Szuka i przegląda ogłoszenia. Co mi po jego ambicji? Ja oczekuje konkretów. Jeżeli chce ze mną być musi też trochę się wykazać. Ja nie mówie, że ma zarabiać tyle by nas utrzymać, ale chce widzieć, że się stara. Wymagam za wiele?
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez oliwia » 16 lip 2009, o 23:22

---------- 23:20 16.07.2009 ----------

kilka lat temu moja mama zarabiała jakieś 800-900 zł na miesiąc i musiało to wystarczyc dla 3-osobowej rodziny. Wiec jego ambicyjne plany jakoś do mnie nie docierają :?

---------- 23:22 ----------

wcale nie wymagasz za wiele. To on sam powinien wiedziec, że ma zarobić na rodzine
Avatar użytkownika
oliwia
 
Posty: 3388
Dołączył(a): 27 sty 2008, o 09:18
Lokalizacja: Oliwkowo

Postprzez szachistka » 16 lip 2009, o 23:39

Hej.
Powiem Ci, że znam doskonale to, o czym piszesz. I to z autopsji. Zdaje się, że na tym forum również opisywałam swoje problemy z chłopakiem. Męczyłam się z nim, z jego problemami związanymi z pracą zarobkową bardzo, bardzo długo. Mój chłopak również ma wielkie ambicje i wymagania stanowiskowo - finansowe. Do pewnego momentu nie miał w sobie wystarczającej ilości pokory aby schylić głowę i rozejrzeć się za gorszą pracą. Ale, jak to mówią, życie uczy pokory. Mój chłopak od kilku miesięcy szuka pracy, ma z tym problemy. Niemniej brak własnych finansów oraz problem ze znalezieniem zatrudnienia uświadomił mu, że lepsza byle jaka praca niż żadna.
Problem, o którym piszesz i który ja też znam nie nalezy do rzadkości. Mężczyzni ponoć tak są skonstruowani - z natury chcą być lepsi, mają wielkie ambicje i ego. Dopóki sami czegoś nie zrozumieją, nie odczują, nie doznają, dopóty może być właśnie tak, jak piszesz - jak grochem o ścianę.
Sama po sobie wiem, ile nerwów kosztuje takie wspieranie non-stop partnera, który z jednej strony wsparcia oczekuje i potrzebuje, ale z drugiej strony nie robi wszystkiego, co powinien aby poprawić swoje położenie. Dlatego proponuję Ci zdystansować się do tej kwestii. Jeśli Twój chlopak jest osobą odpowiedzialną, obowiązkową itd. to z czasem dojdzie do odpowiednich wniosków i skoryguje swoje oczekiwania. Zaufaj mu, że on chce jak najlepiej dla siebie i dla Ciebie i niech samodzielnie nauczy się życia. Nie bierz na swoje barki stresu/ nerwów/ ciężaru, który de facto powinien dzwigać on. W końcu masz masę swoich spraw, którymi zajmujesz się Ty a nie on, prawda?
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot

Postprzez lili » 17 lip 2009, o 09:46

a ja się wtrącę znienacka i powiem tak
miałam podobne przejścia, dotyczące i nowej pracy i obrony dyplomu mojego byłego partnera i przeniesienia się do mojego miasta
obiecanki-cacanki trwały 1,5 roku
za każdym razem było "no już, niedługo"
za każdym razem też był czas na wszystko inne, imprezy ze znajomymi i spotkania towarzyskie niecierpiące zwłoki, i wyjścia na basen bez których bolałyby go plecy, a z bolącymi plecami przecież nie da się uczyć i szukać pracy...
uważam, że jak ktoś nie chce, to choćby wszystko było po jego myśli i pasowało i się układało, to i tak tego czegoś nie zrobi a wymówka znajdzie się zawsze
a jak ktoś czegoś chce, to stanie na rzęsach i to osiągnie
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez wera » 17 lip 2009, o 21:11

Dziękuje Wam za odpowiedzi. Nie chcę się już tym denerwować. Z jednej strony on mówi mi, że mam się nie martwić, nie denerwować, bo serce mi znów szwankuje, a z drugiej....eh sam doprowadza do takich sytuacji, że się wkurzam.

Rozumiem jego ambicje. Wiem, że chce byśmy mieli jak najlepszy start itp. Rozmawiałam z nim wczoraj i powiedziałam mu, że może się zaczepić jako informatyk w markecie albo pracować na dziale muzyka/ film/ książka ogólnie kultura. Powiedział mi, że się rozejrzy równierz za taką pracą. Mam dość tego ciągłego podpowiadania mu co i jak ma zrobić.
Staram się mu jakoś pomóc ale nie mam juz siły. Mam za dużo spraw na głowie. A przede wszystkim po 9h pracy i awanturach oraz innych problemach po prostu nie mam na to siły.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez ewka » 19 lip 2009, o 10:54

wera napisał(a):Staram się mu jakoś pomóc ale nie mam juz siły. Mam za dużo spraw na głowie. A przede wszystkim po 9h pracy i awanturach oraz innych problemach po prostu nie mam na to siły.

A może spróbuj Wera wypuścić od siebie ten problem? Ja bym wypuściła...

wera napisał(a):Powiedziałam także, że teraz przynajmniej wiem, że nie zależy mu na tym abyśmy szybko byli razem na stałe.

Wypuściłabym, bo nie lubiłabym siebie w roli napierającej na "bycie razem na stałe".

Może on musi się sam przekonać, że to niekoniecznie z tą pracą tak, jak jemu się wydaje? Czasu raczej niewiele minęło (od czerwca to naprawdę niewiele) i jeśli mu się wydawało, że będzie łatwiej... musi się z tą rzeczywistością zmierzyć po męsku - co (wg mnie) wcale nie znaczy, że mu nie zależy.

Wydajesz się spanikowana, czy może się mylę?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez flinka » 19 lip 2009, o 14:41

Werciu ja widzę to podobnie jak Ewa. Zamiast brać kolejny problem na siebie, daj Radkowi się z tym zmierzyć. Swoją drogą czy nie jest tak, że poniekąd naturalnym stanem stało się dla Ciebie "bycie w problemach"? Radek dopiero zaczyna prawdziwe dorosłe życie (bo dla mnie jest ono właśnie momentem kiedy zaczyna się szukać pracy na stałe) i być może potrzebuje trochę czasu, by się w nim odnaleźć. Musi poznać nową sytuację i urealnić swoje wyobrażenia. Myślę, że on nie robi tego na złość albo dlatego, że mu nie zależy na byciu z Tobą! Dla wielu osób zakończenie studiów i usamodzielnianie się jest trudnym momentem.

Tak sobie myślę, że przeżywasz to tak mocno dlatego, że stworzyłaś sobie plan - ja trochę zarobię, Radek znajdzie pracę i za 3 miesiące (czy jaki czas dałaś Wam na to, ale ustaliłaś go prawda?) będziecie mieszkać razem, z dala od Twojego destrukcyjnego domu. Dawało Ci to poczucie oparcia i nadziei. A teraz realizacja jednego z elementów zaczyna się opóźniać i boisz się, że ten plan upadnie, a przynajmniej zostanie odwleczony w czasie. Boisz się, prawda? I rozumiem to, że każdy dzień dłużej w Twoim rodzinnym domu jest bolesny. Ale może daj Radkowi trochę czasu, może jemu też nie jest łatwo (choć to problem inny niż Twój i może wydawać Ci się błahy).


Trzymaj się!
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: akokufocgik i 259 gości