Kiedy milosc odchodzi

Problemy z partnerami.

Kiedy milosc odchodzi

Postprzez Pytajaca » 21 cze 2007, o 20:35

Zauwazyliscie, ze gdy odchodzi od nas ktos, lub my od kogos odchodzimy to ogarniaja nas jakies straszne bole i sciskania w gardle, duszenie i inne symptomy fizyczne? Oraz lek, ktory chyba ma korzenie w dziecinstwie...Jak zlagodzic, jak sie pocieszyc, jak odgranac takie stany, by ujrzec siebie w swietle, bezpieczna i pelna szczescia?

Sposobow jest wiele. Dobra jest rozmowa z przyjacielem lub zupelnie obca osoba. Lub nowi ludzie. Hobby. Czasem sa to niestety uzywki. I im bardziej chcemy zapomniec, tym bardziej boli.

Oczywiscie mija czas i niektorych bedzie mniej bolalo.

Co zrobic, zeby juz od poczatku nie bolalo wcale?Jak przetlumaczyc dziecku w sobie, ze wcale nie jest opuszczone i nieszczesliwe, bo ma siebie? Ma swiat, innych ludzi?

Czy ktos z Was to potrafi?
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez czarna24 » 21 cze 2007, o 20:47

ja tez wiem co to jest za uczucie,tak sciska w dolku, jakby zoladek ale tonieto ,to sie czuje a co zrobic NIEWIM I KTO WIE NIECH PISZE:) mysle ostatnio ze ten swiat powariowal, zastabnawiam sie jaka jest nasza przyszlosc , jacy beda nasi mezczyzni za 20 lat, czy w ogole beda , czy bedanas zdradzac czy kochac , czy beda nas szanowac Boze czy to życie musi byc takie walniete. Aha i nie ma mozliwosci wytlumazenia dziekku tak skomplikowanej sprawy nie ma tu wystarczy tylko matczyna milosc ktora przenosi gory UWIERZ:) pozdrowionka
czarna24
 
Posty: 19
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 10:36

Postprzez Pytajaca » 21 cze 2007, o 23:10

czarna24 napisał(a):Aha i nie ma mozliwosci wytlumazenia dziekku tak skomplikowanej sprawy nie ma tu wystarczy tylko matczyna milosc ktora przenosi gory UWIERZ:) pozdrowionka


Mialam na mysli to dziecko w Tobie, we mnie, w nas...ktore krzyczy, gdy "zabiera" mu sie milosc.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez Krecik » 22 cze 2007, o 08:01

Oj, krzyczy cholernie, wrzeszczy na całe gardło. Potem, jak już przestaje wrzeszczeć, cichutko chlipie w kaciku.
Krecik
 
Posty: 94
Dołączył(a): 9 maja 2007, o 18:50

Postprzez bunia » 22 cze 2007, o 09:13

Niestety nie da sie wszystkich uczuc wyeliminowac....trzeba przez to przejsc....w ten sposob rowniez czujemy zycie....gdyby wszystko dalo sie szybko "zalatwic" zycie byloby martwe...ehhh :cry:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez czarna24 » 22 cze 2007, o 09:38

Wiem ze chodzilo Tobie Pytajaca o ta mala istoke ktora jest w Tobie nie tlumacz, nie mysl, straaj sie wlasnie dla niej byc usmiechnieta bo on czuje wszystko :) sciska cieplutko i wiem ze dasz rade zniesc wiele a zycie juz nie dlugo, da Ci prezent, bo po deszczu zawsze swieci slonce:) 3maj sie cieplutenko:)
czarna24
 
Posty: 19
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 10:36

Postprzez echo » 22 cze 2007, o 16:29

chyba pytasz o to jak stracić własn± wrażliwo¶ć.
Czy jednak chciałaby¶ byc takim "cyborgiem"?
Moim zdaniem uczuciu straty miło¶ci we wszelkich jej przejawach powinien towarzyszyć smutek, bo to czę¶ć naszego człowieczeństwa.
inna sprawa to jak dochodzić do siebie po tej stracie. To chyba kwestia zrozumienia mechanizmów psychologicznych , wyżalenia się , pielęgnowania nadziei, godzenia się ze ¶wiatem taki jaki jest oraz szukaniem w nim tego co najlepsze mimo wszelkich przeciwno¶ci.

pozdrowionka
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez rai » 22 cze 2007, o 17:36

jak byłem dzieckiem, bardzo często ¶niła mi się ¶mierć - czy to ja spadałem w czarn± dziurę, czy ¶mierć bliskich mi osób... a że miałem często uczucie deja vu, bałem się zamykać oczy i wspominać obrazy ¶mierci ze snów. pamiętam też, że zacz±łem my¶leć o tej ¶mierci, sk±d ona się bierze, dlaczego tak często itd. - i zacz±łem wyobrażać sobie, jak to jest, gdy umierasz, gdy już ciebie nie ma na ¶wiecie; zamykałem oczy, wprowadzałem się w taki stan, że jedn± nog± byłem tutaj, a drug± już blisko snu - dzisiaj wiem, że fachowo nazywa się to stanem alfa - i skupiałem się na tym, żeby wyobrazić sobie, że już mnie nie ma, umarłem, a ¶wiat dalej kręci się beze mnie, wiecie, co czułem? za każdym razem w takim stanie czułem ogromn± pustkę gdzie¶ w okolicach splotu słonecznego, całkowitej pustki, spokojnej, ale wiecznej, pozbawionej wiary i nadziei.

dlaczego o tym mówię?

bo dokładnie takie samo uczucie spotyka mnie teraz, gdy kogo¶ tracę - zwłaszcza w ostatnich dniach trzymało się mnie nagminnie. doszły do tego inne uczucia - poza "odczuciem ¶mierci" i żałoby, rozpętuje się piekło, które rozsadza człowieka od wewn±trz, pozostawiaj±c zgliszcza... nie można uwolnić wszystkich negatywnych emocji i człowiek żyje jedn± nog± w rzeczywisto¶ci, a drug± już na tamtym ¶wiecie. otępienie jest straszne. nie daj boże, jak kto¶ dusi w sobie cały ten ból i nawet nie potrafi płakać, żeby je choćby na chwilę z siebie wypłukać - ja nie potrafiłem, miałem "jedynie" załzawiony, martwy wzrok.

nie dziwne, czemu utratę miło¶ci porównuje się do ¶mierci.

hm, co do fizycznych symptomów, to nazywaj± się chorobami psychosomatycznymi bodajże - nabawiłem się czego¶ takiego - "nadmiar miło¶ci", emocji i uczuć, które nie mogły się wydostać, moje serce zaczęło Ľle znosić i był to /a może jest/ najzwyklejszy ból fizyczny.

czy da się jako¶ temu zapobiec, wyja¶nić, że nie jest się samemu? chyba nie, bo kto mógłby tak szybko zast±pić osobę, na której tak bardzo nam zależało? zreszt±, również chciałbym wiedzieć, jak?

raczej trzeba to przecierpieć, pogodzić się z czasem - jak już wyżej wspomniano. nie ma złotego ¶rodka. ostatnio tak sobie mówiłem, że "kiedy¶ nie powiem, że żyłem - powiem, że przeżyłem" - rzecz jasna z dum±.

pozdrawiam
rai
 
Posty: 13
Dołączył(a): 28 maja 2007, o 12:12

Postprzez Gaik_Kwitnacy » 22 cze 2007, o 23:53

brak tych fizycznych symptomow gwarantuje brak pelnego zaangazowania,takiego ktore wnika tak gleboko by zachaczac i mylic odczucia do partnera z uczuciami ktore kiedys zywilismy do rodzicow..w racjonalnej,pelnej milosci takie fizyczne niedogodnosci nie powinny byc intensywne..Nie szuka sie w niej czegos maksymalnie wyidealizpwanego,metafizycznego..Przez caly zwiazek ma sie swiadomosc ze kiedys moze z roznych wzgledow sie rozpasc..Jest zal ale nie ma niestrawnego bolu...tylko czy to zabawne tak samo ja tzw prawdziwa milosc..nie wiem..pewnie bardziej dojrzale.
Gaik_Kwitnacy
 
Posty: 90
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:48

Postprzez Pytajaca » 25 cze 2007, o 12:39

Och, nie jestesmy w stanie stac sie cyborgami! W istocie chodzi o to, ze w zwiazku z tym, ze swiat przyspieszyl, nasze zycie tez, to chcemy "szybko, latwo i przyjemnie", ale przeciez wciaz jestesmy ludzmi...I ten ludzki bol jest nam dany,musimy go przezyc, a nie odurzac sie i mamic fantazjami, uzywkami, udawana radoscia. Dlaczego w naszej rzekomo nowoczesnej cywilizacji promuje sie wieczne szczescie, radosc i mlodosc, niekiedy wrecz zaprzeczajac temu, co smutne, nieszczesliwe i stare?...A my wciaz jestesmy wrazliwi i tacy pozostaniemy, bo cywilizacja nie posunela naszych mechanizmow obronnych az tak daleko.

Zauwazylam, ze dlatego wlasnie niektorzy zaczynaja przybierac nowe formy mechanizmow obronnych .. i sie coraz bardziej "stepiac" uczuciowo. Jak Gaik celnie to zauwazyl - prowadza sami siebie do mniejszego zaangazowania, zeby w razie wycofania sie jednej z osob w zwiazku- nie czuc bolu i zalu po stracie. Uwazam, ze to obosieczne podejscie, bo po pierwsze - stepia nasza wrazliwosc, czlowieczenstwo, glebie uczuc, a po drugie paradoksalnie prowadzi do wiekszego blou i wyalienowania - bo pzeciez jesli sie nie zaangazujemy w zwiazek, to nie pokochamy do konca i szczerze, a wiec nie poznamy milosci w swej najpiekniejszej istocie, szybko mozemy ja stracic...I bedziemy znow cierpieli, bo czlowiek realizuje sie przez zwiazki i milosc najpelniej jak to mozliwe.

Taki oto jest wspolczesny czlowiek z jego wewnetrznym swiatem - pelen nierozumialych dla siebie samego paradoksow.

Dzieki za odpowiedzi,pozdrawiam! :wink:
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez samantis123 » 11 lip 2007, o 17:18

.................." Bóg ukrył piekło w samym ¶rodku raju "........=>P.Coelho
samantis123
 
Posty: 13
Dołączył(a): 7 lip 2007, o 00:43

Postprzez felicja » 11 lip 2007, o 17:24

bunia napisał(a):Niestety nie da sie wszystkich uczuc wyeliminowac....trzeba przez to przejsc....w ten sposob rowniez czujemy zycie....gdyby wszystko dalo sie szybko "zalatwic" zycie byloby martwe...ehhh :cry:


nie bunia nie bylo by martwe...!
masz tak ze jak nie cierpisz to nie czujesz ze zyjesz?
Avatar użytkownika
felicja
 
Posty: 91
Dołączył(a): 13 maja 2007, o 16:44

Postprzez Goszka » 11 lip 2007, o 17:36

my¶lę że gdy nie cierpimy to życie wydaje nam się pełniejsze,ale tylko dzięki temu że wiemy o istnieniu cierpienia,bólu,smutku.
Czy byłoby tak samo gdyby¶my o tym nie wiedzieli?
Słyszałam kiedy¶,o ludziach którzy maj± upo¶ledzony o¶rodek w mózgu odpowiedzialny za uczucia,ale czy to prawda-tego nie jestem pewna...
Kiedy¶ chciałam nie mieć uczuć...teraz my¶lę że to nie byłoby dobre.
Uczucia odzwierciedlaj± nasz stosunek do rzeczywisto¶ci,s± interpretacj± emocji,reakcj± organizmu na bodĽce ze ¶wiata zewnętrznego a tym samym ważn± czę¶ci± składow± nas,bez której byłoby utrudnione nasze funkcjonowanie w ¶wiecie.
Jak wygl±dałaby psychika bez emocji,uczuć?Czy w ogóle by istniała?
Uczucia mog± być różne i pozytywne i negatywne.Wyrzekaj±c się negatywnych,trzebaby było zrezygnować też z pozytywnych.
Potrafiliby¶cie?Bo ja raczej nie :)
Goszka
 

Postprzez felicja » 11 lip 2007, o 17:46

kiedys marzylam o lobotomii..
czasami po prostu mniej swiadome zycie jest latwiejsze..
Avatar użytkownika
felicja
 
Posty: 91
Dołączył(a): 13 maja 2007, o 16:44

Re: Kiedy milosc odchodzi

Postprzez tender » 12 lip 2007, o 15:03

Pytajaca napisał(a):Zauwazyliscie, ze gdy odchodzi od nas ktos, lub my od kogos odchodzimy to ogarniaja nas jakies straszne bole i sciskania w gardle, duszenie i inne symptomy fizyczne? Oraz lek, ktory chyba ma korzenie w dziecinstwie...Jak zlagodzic, jak sie pocieszyc, jak odgranac takie stany, by ujrzec siebie w swietle, bezpieczna i pelna szczescia?
bedzie mniej bolalo.


około miesi±ca temu odszedł ode mnie kto¶ bardzo bliski powiedziała do¶ć, był ból, było piekło, było pytanie czemu... i wła¶nie to pytanie mnie uwolniło w pewnym sensie od cierpienia. Dlaczego tak się stało, że kto¶ od nas odchodzi, zrobiłem rachunek sumienia, przyjrzałem się z boku, kim byłem i co zrobiłem co mogło mnie doprowadzić do miejsca w którym stoję, sam, czasami ciężko jest na to odpowiedzieć jednak wydaję mi się że mi się udało. Teraz wiem - tylko dzięki niej - co robiłem Ľle, tylko dzięki niej i temu, że się mn± rozstała mogłem stać się lepszym człowiekiem, z ni± czy bez niej na pewno moje życie będzie lepsze. Była najlepszym nauczycielem jakiego spotkałem w życiu i dlatego to mniej boli - radykalne wybaczenie to chyba najbardziej oczyszcza z bólu i cierpienia
tender
 
Posty: 34
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 00:27
Lokalizacja: Olsztyn

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 342 gości

cron