"Żyję bo jestem kochany.....

Problemy z partnerami.

"Żyję bo jestem kochany.....

Postprzez KATKA » 11 cze 2009, o 13:58

powiedział prosiaczek i umarł"...
w sumie to nie wiem co napisac...ostatnio było źle...bardzo....wczoraj było ajgorzej padło wiele przykrych słów...z jego strony....ja na skraju wytrzymałosci od dawna....i się skończyło....Paweł się dziś wyprowadza.....
Powiedziałam dosć, kiedy wczoraj pierwszy raz od prawie dwóch lat chciałam znów sięgnąć po żyletkę....to chyba najgorszy znak na to jak mi źle znów w życiu. w sumie to sama nie wiem co się stało...nie radze sobie od jakiegos czasu....prze ogromny stres w pracy połaczony z wielka walką w szkole.....kłopoty ze zdrowiem i zbyt duża iość obowiazków na które się rzuciłam chyba dały o sobie wreszcie znać......za wiele chciałam...a przecież zawsze byłam słaba.....praca mnie wykończyła....pierwszy raz od dawna nie miałam ochoty się budzic...i jeszcze ten cholerny licencjat...ta kupa pieniedzy, która musiałam uszperać.....w sumie to już koniec...za dwa tygodnie obrona...tylko co z tego jak nie mam czasu siły ani ochoty na chwycenie za notatki.....a musze...to ostatni dzwonek....
Paweł mi nie pomagał :( od jakiegos czasu nie czułam się kochana ani wspierana....wiem, ze on też ma kłopoty...wiem, ze pewnie za dużo wymagam.....ale ta wiedza nie wystarczyła. Jego rzeczy są spakowane a ja nawet nie zastanawiam sie czy dobrze zrobiłam....nie zastanawiam się czy sobie poradze sama....z beznadziejną pensją dwoma kotami i młodym Tanoshiim.....nie mam ochot ani siły....wiem,z ę przejdzie...pzrecież zawsze przechodzi...ale tak źle....nie było już dawno...kiedyś byłam głupia...teraz jestem w pełni swiadoma rzeczy, które robię i to w sumie przeraża mnie najbardziej....w zeszła sobotę skończyłam 25 lat....nie tak miało wygladac moje życie......
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez limonka » 11 cze 2009, o 14:53

:pocieszacz: :pocieszacz: katko przykro mi:(
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Goszka » 11 cze 2009, o 15:52

Ojejku,przeczytałam teraz i naprawdę mi przykro :(
Rzadko tu zaglądam,co nie znaczy że nie mam problemów w tej sferze,no ale jakoś tak nigdy nie mam siły napisać...
Kurczę i to już nieodwołalnie?Nie można niczego naprawić?A może potrzebujecie każde swojej przestrzeni,jakiegoś rozstania na pewien czas?
Ja sobie nie wyobrażam czegoś takiego,żeby rozstać się po długim czasie bycia razem.
Dwa lata razem byliście?
Też trochę czasu i zawsze szkoda czegoś co się kończy...
Nie wiem jak Ci pomóc,może jeszcze jest szansa że wrócicie do siebie?Widzisz taką możliwość?
Nie dziwię się że trudno skupić się Tobie na innych sprawach...też ważnych.W końcu wszyscy mamy tylko jedno życie i każdy chce je jak najlepiej przeżyć :(
Przytulam jeszcze raz :pocieszacz:
Goszka
 

Postprzez sikorkaa » 11 cze 2009, o 16:00

serdecznie Ci wspolczuje katko :pocieszacz: ja mialam przed chwila rozmowe z moim o nas - rozstalismy sie takze. niestety bylismy zwiazkiem na odleglosc, a on na dodatek pracuje calymi dniami az do pozna w nocy. nie mial dla mnie zwyczajnie czasu, wiec uzgodnilismy, ze tak bedzie lepiej. mysle ze dla mnie tak rzeczywiscie bedzie lepiej i to z wielu wzgledow - to byl bardzo trudny zwiazek i wiele mnie kosztowal, zbyt wiele.

kolejny etap mojego zycia za mna. to nie smierc, to nowe drzwi.

sciskam mocno.
sikorkaa
 

Postprzez szyszka » 11 cze 2009, o 16:13

Katko strasznie mi przykro, ale troszkę Cię podziwiam, za odwagę. Wątpliwości czy dobrze, czy źle zrobiłaś nie znikną, mogą nawet pogłębić. Ja wiele razy mówiłam że odchodzę, że to koniec, ale wracałam, nie umiałam, płakałam i przepraszałam. Teraz śmiem wątpić, że podniósł by się z krzesła gdybym chciała odejść. Strasznie go kocham i jest chyba tego zbyt pewien. Mi też jest bardzo źle. Kiedy ostatnio za szybko jechałam samochodem przez głowę przeleciała mi myśl, że lekki ruch kierownicą mógłby spowodować, że nic ze mnie nie zostanie i będzie po wszystkim.
Świetnie rozumiem to, że nie umiesz się skupić i wziąć za notatki, ja za parę tygodni powinnam oddać pracę inżynierską, a zaczęłam ją pisać zaledwie 2-3 tygodnie temu. Wiem że jeśli termin okaże się ostateczny to nie dam rady. Ale od chwili kiedy mój mężczyzna mnie zawiódł nie mogłam pisać, ani się uczyć. Myśli uciekały mi mimowolnie, wpadałam w depresje, płakałam nad zmywaniem naczyń.

Bądź silna Katko. Rozumiem jakie to trudne i przykre. Jaki ból w sercu masz.
Avatar użytkownika
szyszka
 
Posty: 131
Dołączył(a): 28 lut 2009, o 21:49
Lokalizacja: Jaworzno

Postprzez flinka » 11 cze 2009, o 18:21

Katko :pocieszacz:

Rozumiem, że zwaliło się na Ciebie tyle głazów na raz, że trudno się z pod nich wygrzebać.
Myślę, że pozytywne jest w tej całej sytuacji to, że nie zatraciłaś instynktu samozachowawczego. Zauważyłaś, że dzieje się bardzo źle i zareagowałaś.

Nie zastanawiasz się czy dobrze zrobiłaś i nie zastanawiaj się. Nie, nie chodzi mi o to, byś nie dała szansy Pawłowi, chodzi mi o to, byś nie zajmowała się tym teraz. On się wyprowadził, a Ty teraz zrób trzy rzeczy: zadbaj o swoje zdrowie, postaraj się odstresować i odpocząć, no i skup się na nauce, nie musisz wszystkiego umieć super, po prostu zacznij sobie to przeglądać. Gdy ogarniesz to wszystko, odpoczniecie od siebie, wtedy przyjrzyj się temu co czujesz i czy chcesz Wasz związek odbudowywać. Teraz będąc w stresie i wykończona, i tak prawdopodobnie nie ocenisz właściwie sytuacji. Zadbaj o siebie!

Przytulam i wierzę, że sobie poradzisz
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez lili » 11 cze 2009, o 19:54

Katka, bądź dzielna i trzymaj się ciepło :pocieszacz:
jest nas tu milion
więc rozumiem Twój ból
i nie tylko ja

ps: nie no, poważnie, trzeba założyć kółko opuszczonych i zdradzonych, podminowanych i zdołowanych :(
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez szyszka » 11 cze 2009, o 20:09

lili napisał(a):ps: nie no, poważnie, trzeba założyć kółko opuszczonych i zdradzonych, podminowanych i zdołowanych :(


Mogłabym się zapisać do takiego kółka...

Katko, wybacz mi dociekliwość, ale co właściwie przeważyło szale, że kazałaś mu się wyprowadzić?
Avatar użytkownika
szyszka
 
Posty: 131
Dołączył(a): 28 lut 2009, o 21:49
Lokalizacja: Jaworzno

Postprzez matylda » 11 cze 2009, o 20:10

Katko, bardzo mi przykro, doskonale rozumiem Twój ból.
Niemniej, spróbuj skupić się na sobie, na własnym zdrowiu i nauce - niech to w tej chwili będzie dla Ciebie priorytetem.

Ściskam mocno.
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez pysiunia » 11 cze 2009, o 20:17

oj, skąd ja to znam... :( zadbaj o siebie bo teraz Ty jesteś najważniejsza! :pocieszacz: :pocieszacz: sprawiaj sobie choćby małe przyjemności, każdego dnia i mimo wszystko, mimo tego jak jest Ci ciężko w tej chwili, spróbuj skupić się na nauce. Bycie zajętym pomaga, bo nie skupiasz się tylko i wyłącznie na swoich myślach i na smutku :slonko:
Jesteś młodziutka, masz całe życie przed sobą i wszystko co dobre :) trzymaj się cieplutko i dbaj o siebie :pocieszacz:
Avatar użytkownika
pysiunia
 
Posty: 94
Dołączył(a): 20 kwi 2009, o 22:19
Lokalizacja: z mojej przystani

Postprzez KATKA » 11 cze 2009, o 21:31

dziękuję, że jesteście....nie apiętm kied zaczęłam pisac na tym forum...jeszcze na starym...ale to juz pare dobrych lat...i nigdy z niego nie rezygnowałam....nawet jak było dobrze...to miejsce dużo daje....
myslę sobie czy nadaję sie do zwiazku...z Pawłem jestem półtorej roku...byłam...w poprzednim zwiazku ponad 6...moze coś nie tak z moja głową serio....co przeważyło....paweł mi ostatnio nie pomagał...a przynajmniej nie tak jak na początku...to co dla mnie było ważne dla niego znaczyło o wiele mniej...wiem, ze jestem teraz przewrażliwiona....ale bardzo potzrebowałam teraz wsparcia...wyręczenia w prostych czynnosciach...kiedys to nie był dla niego kłopot :( zreszta....
wczoraj prawie sie pociełam...siedziałam poł godziny z zyletka w łazience....było bardzo blisko....to swiadczy o tym...ze moje nerwy sa juz na skraju...mimo wielu kłopotów ostatnimi czasy nic mnie nie ciagneło do tego gówna....wczoraj usłyszałam ze jestem wariatka...i wiele innych podobnych...zobaczyłam zatrzasniete drzwi przed nosem w łazience...wystaraszyłam sie....zorientowałam,z e nie daję sobie rady w relacjach z moim facetem...ze nie potrafię do niego dotrzec :(
ws umie nie stało sie nic złego...znów nie wypakowane to co kupił...znow zostawione rzeczy....głupoty....ale te słowa....ja poprostu nie umiem zrobic inaczej zeby zwrócił na mnie uwagę niż nakrzyczec....wszytsko to jest strasznie chaotyczne wiem....ale w tej chwili mi się kłebia tylko różne mysli w głowie....wczoraj poprostu wybuchłam.....wszystko co się zbierało od miesiecy wydarło się na zewnątrz....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez mahika » 11 cze 2009, o 22:02

Katusiu Kochana
Nie za bardzo rozumiem, co się stało...
Mam takie dziwne wrażenie, ze nie opłakujesz związku. ze nie rozpaczasz po Pawle, tylko nad innymi sprawami ubocznymi...

Pisałas, ze nie czułas się wspierana i kochana... A Ty wspierałas i kochałaś?
Hmm... chyba nie tak chciałam powiedzieć... Ja po prostu ie rozumiem, dlaczego jesteś w takim stanie. Tzn- w aż takim.

Usiadę przy swoim lapku, to pomyślę głebiej, ale teraz chciałam Ci coś przypomnieć :( Pamiętasz, jak mówiłam, ze wrócą? żebyś była uwazna, bo potwory tylko zsunęlas głebiej, ale one nadal są i wylezą dziady, wtedy, kiedy będziesz bardziej bezbronna?

No nie wiem, ale mam takie wrażenie, jakbyś się zachłysnęla, ze tak z pawłem się wszystko świetnie ułozyło, ze był i ze był taki, jak był ( Paweł- jeśli to czytasz- sorry ;( ) i już uznała, że Ci się nalezy. I że ma być jak we snie.
:(
Hmmm... znów chyba nie to chciałam powiedzieć :(

Katuś- jedna sprawa to walka o swoje- o swoje szczescie, ogólnie- swoje racje, a druga to pogodzenie tego z byciem z człowiekiem. Z człowiekiem Katuś, a nie rzeczą.

A Paweł juz nie wróci?

Przytulam Cię, Kochanie.
Jeszcze pomyślę, choć nie wiem, czy to coś da :(

Pozdrawiam gorąco. Aga.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez KATKA » 11 cze 2009, o 22:37

---------- 22:31 11.06.2009 ----------

:zalamka:

---------- 22:37 ----------

boję się tej nocy :( strasznie nie lubie ciemnosci...dobrze, ze mam 3 domowe potworki....będzie się do kogo tulić w domu....dlaczego życie przerasta.....??
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez zizi » 11 cze 2009, o 23:10

:pocieszacz:

KATKA smutno czytać co dzieje się u Ciebie
przytulam Cię mocno......

nie wiem co mądrego Cie napisać w chwli gdy Ty czujesz,że wszystko jest nie tak..........

:pocieszacz:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez agik » 12 cze 2009, o 00:06

OKi
Przeczytałam porządnie, pomyślałam...
Katuś, próbuję zrozumieć...
Słowa jakies padły, przeczytałam :(
No, padają czasem słowa :(
Pamiętasz, jak ja swojego lubego uderzyłam w twarz?

Więc myslę, ze to nie o słowa chodzi, chociaz to TE SŁOWA :(

Więc Kochanie, o co chodzi?
Nie chciałaś Go już, prawda?

Myślę, ze to niedobrze, zę się zastanawiasz, czy się nadajesz do zwiążku, czy nie.
Nie byłaś gotowa na to i naprawdę miałaś więcej szczęscia niż..., że akturat to Paweł, a nie ktoś inny.
I jesli by miałoby nic z tego nie być, to lepiej teraz niż za 4 lata, prawda?
A to co razem przezyliście pięknego przez ten czas- to wiesz- nikt Ci nie odbierze.

Tylko Katuś, problem ten sam, co przed póltora roku zostaje :(
Twoje potwory...
To nie jesttak, że to Ty do czegoś się nie nadajesz...
Szkoda tylko, ze tak mocno to przezywasz :(

Przytulam Cię z całego serca.
Postaraj się zasnąć.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 251 gości

cron