To tak strasznie boli!!!

Problemy z partnerami.

To tak strasznie boli!!!

Postprzez M@x » 17 maja 2009, o 19:35

Witam wszystkich!
...sam nie wiem od czego zacząć...boli jak mało co...nie umiem sobie poradzić z tym bólem i nie myśleniem o tej, którą pokochałem jak nigdy nikogo, a teraz jej nie ma…
Ciężko idzie mi to pisanie, nie umiem się skupić na najprostszej rzeczy, ciągle wspominam, myślę o niej, o tym, co się z nami stało, o tym, dlaczego tak się stało… i takich pytań mam setki, na które nie umiem znaleźć odpowiedzi. Czasami myślę, iż oszukuję sam siebie, że znam odpowiedź, dlaczego nie jest tak jak powinno być, dlaczego nie jesteśmy razem, ale to wszystko boli. A ona jeszcze mnie w tym utwierdza, a z drugiej strony mówi, że kocha, że to moja wina. Sam nie wiem, czego poszukuje tutaj, czy pomocy w zrozumieniu swoich błędów, zrozumieniu jej toku myślenia i postępowania czy też pomocy w wyleczeniu się z tej miłości, która jest tak wielka i tak boli. Chora miłość! Taka zniewalająca, taka szalona, wielka, a zarazem …toksyczna.
Kiedyś skorzystałem z pomocy już tego portalu, no może nie tak do końca skorzystałem, ale pisałem już tutaj. Zapewne niektórzy może pamiętają perypetie Camilli i Maksa (dwa odrębne tematy jednak łączyły się z sobą). Musiałem zmienić nick, ponieważ nie pamiętałem hasła, ale to ja.
Tak…i stało się rozstaliśmy się…A teraz boli jak cholera!! Witam wszystkich!
...sam nie wiem od czego zacząć...boli jak mało co...nie umiem sobie poradzić z tym bólem i nie myśleniem! Nie ma dnia żebym nie myślał o niej, nie ma godziny żebym nie myślał o niej. Nawet teraz pisząc nie umiem się skoncentrować na tym, co mam pisać.
Długa to historia żeby ją opowiedzieć cała i żebyście zrozumieli wszystko, a nie mam zamiaru Was zanudzać moimi problemami, więc może tak napisze pobieżnie.
Rozstaliśmy się, choć nie myślałem, że kiedykolwiek to nastąpi. Rozstawaliśmy się prawdę mówiąc setki razy chyba, ale teraz jest inaczej. Ostatnie pół roku to koszmar z przejawami Wielkiej miłości. Kochaliśmy się chyba od dnia, kiedy się poznaliśmy, zmieniliśmy nasze życia, aby być razem, a teraz jednak tak nie jest. Byliśmy z sobą pięć długich lat. Były to lata pełne miłości, zazdrości, nienawiści i wszystkiego, co związane jest z tak Wielka miłością. W sumie to chyba mówię sam za siebie, tak ja czułem i tak kochałem. Miałem nadzieję, że Ona żywi podobne uczucia, miałem nadzieje, zapewniała mnie o tym, powtarzała to także dość często, no w miarę często. Nawet teraz tak robi, choć robi również, co innego i pokazuję mi to, co robi. Nie jestem święty i też robiłem złe rzeczy, ale umiałem to naprawić, przynajmniej się starałem naprawić. Na każdym kroku okazywałem jej miłość, udowadniałem, że z nikim nie utrzymuję kontaktów, nawet z kumplami z pracy, bo oni tez niby mają zły wpływ. Nagrywałem jej nawet drogę do pracy udowadniając, że nikogo nie zabieram. Sama zresztą robiła różne rzeczy np., chowała dyktafon w samochodzie czy do kogoś nie dzwonie. Nagrywałem jej nawet jak w pracy się poruszam, bo może romansuje z jakaś laską, choć pracowałem z samymi facetami i mógłbym tych przykładów dawać setki. Robiłem wszystko, bo zależało mi na niej, bo kochałem. Nie przeszkadzało mi to nawet, że żyłem pod ciągła kontrolą. Można się przyzwyczaić jak się kocha i dużo można znieść, można się poniżyć, upodlić być chyba zupełną szmatą. Ale najlepsze w tym wszystkim jest to, że to nie mnie należało pilnować. Co się okazało? Przesiadywała całymi dniami na necie, nasza klasa, gg i inne portale, o których wolałbym nie mówić, bo aż mi głupio. Pisała z facetami, dzwonili do niej podczas mojej nieobecności, utrzymywała kontakty, choć prosiłem ją żeby zaprzestała. Zawsze mówiła, że to ja byle, jakim głupstwem krzywdzę ją ( nawet kupując paliwo na stacji i podchodząc do kasjerki) i nie wiem, co ona czuje. Uważałem, więc na wszystko żeby była. Mówiła, że usunęła wszystkie kontakty z naszej klasy i nie ma żadnych kontaktów. Okazało się jednak to wszystko Wielkim kłamstwem. Nie dość, że oszukiwała to wyszło, że było ich o wiele więcej niż wiedziałem. Najlepsze jest w tym to, że jeszcze miała do mnie pretensje, że ja na nią tak nie patrzę i nie mówię jak oni itd.,itd. Próbowałem jej wytłumaczyć na różne sposoby, ale Ona uważa, że nic nie zrobiła, że to wszystko to nic i dalej wpiera mi, że to ja miałem plan się z nią rozejść. Tylko, że ja jestem sam i przezywam w każdej chwili to, co było, to, co się stało i nie umiem przestać o tym myśleć, a Ona…. no cóż, chyba nie chcę wiedzieć co robi teraz …. bo to w dalszym ciągu mnie boli.
Co mam zrobić? Jak mam sobie poradzić z tym chorym uczuciem, które żywie do niej? Jak mam żyć? Nie umiem jej już uwierzyć, nie wierze w żadne jej słowo, a mimo to kocham Ją!!!
Pomóżcie!!! Ja już nie mogę!!! Mam dość życia czasami!
M@x
 
Posty: 2
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 17:03

Postprzez Alojhop » 17 maja 2009, o 22:56

Sam jestem w podobnej sytuacji, po 4 latach zostawila mnie i nie moge przestac myslec, wiem jak to boli... a juz najbardziej jak ona pokazuje ze jest szczesliwa. Rozmwaiałem tutaj z kilkoma szanownymi osobami i wyszlo ze ponoc jedyna na to rada to zerwac wszelkie kontakty. Tak tez zrobilem, na poczatku bylo coraz lepiej szczegolnie, ze gdy tylko zaczalem o niej myslec odrazu koncentrowalem sie na czym kolwiek innym, spychalem to wszystko gdzies w głąb mojej psychiki. Teraz to wszystko znowu wybuchlo, jest potwornie i poprostu milimetry dziela mnie zeby zlapac za telefon i zadzwonic... mimo ze to i tak nic nie da. Nie wiem co mam Ci poradzic, zerwanie kontaktu to pewnie dobra metoda ale ja nie mam w tym doswiadczenia, moze jeszcze ktos sie na ten temat wypowie bo sam potrzebuje pomocy.
Alojhop
 
Posty: 14
Dołączył(a): 28 kwi 2009, o 17:51

dla mnie to nieprawdopodobne

Postprzez Monia0107 » 17 maja 2009, o 23:47

Witaj, przykro mi że TAK cierpisz i że trafiłeś w tą właściwą osobę która sumiennie pracowała nad tym żeby Cię w końcu zniszczyć,
pomyśl tylko jakim koszmarem byłoby dla Ciebie- zakochanego tak że trudno w to uwierzyć- gdyby po upragnionym ślubie okazałoby sie że żona ma dwa - trzy równoległe światy,
a tak ...... przynajmniej wiesz, że nie dałeś się zmanipulować do końca.
tyle dobrego
Mądra, śliczna a może zbyt przebiegła i wykorzystująca urodę ...
ja przypomniałabym sobie co miłego czy cudowanego było między "nami" i przeciwstawiła temu te fakty o których wiesz .......... i co .........podłe,
więc za kim tęsknisz za nią czy za Sobą i uwieszoną przy ramieniu Nią rozglądająca się wokół,
przykład : może tak było :(,
spodobała się jej bielizna , sukienka itp. - kupiłeś - czy można mieć pewność że nikt inny jej nie podziwiał a Ty tylko byłeś tak zakochany i zapatrzony w Was że nie zauważyłeś że przyjemność patrzenia ma ktoś trzeci........ piszę bo obserwuję i przerażajace jest jak moje koleżanki manipulują partnerami by coś osiagnąć, i faktycznie to dostają. Zaczęły od drobiazgów skończyło się na samochodach wycieczkach domu poznały tego drugiego a gdy nie robiły po kilku spotkaniach na nim wystarczajacego wrażenia wracały do zakochanego odpocząć lub wyciągnąć -wycisnąć co się dało. Proszę z TAAAKIM sercem nie pozwól się krzywdzić bo TAAAKICH SERC jest malutko na świecie i niestety często chorują. Nie pisz że nie chcesz żyć bo warto dla siebie i dla takiej dziewczyny która też takie serducho nosi.
szkoda czasu, zdrowia, głowy dla perfidnych ludzi.Zapowiadało się toksyczne małżeństwo więc ja cieszyłabym się że "poszła sobie"niszczyć kogoś innego. Charakter związku będzie przez nią powielany bo jeśli coś się sprawdziło to warto to powtórzyć.Pomogłeś stworzyć potworka emocjonalnego i nie pozwól "mu" wrócić
Pozdrawiam

i jeszcze jedno jacy z Was zazdrośnicy, nie gniewaj się ale jak ktoś walczy bronią sam od niej ginie co to za wkładanie dyktafonów ??????
podsłuchy, detektywi zbrodnia w afekcie kolejność do przewidzenia
swoją drogą nie wiem czy to wygłupy czy .... gdybym znalazła podrzucony dyktafon w zwiazku pełnym miłości to oddałabym faceta na leczenie i dała coś do roboty żeby czas pożyteczniej spędzał zamiast odsłuchiwać to co się nagrało, jakaś fobia niestety. a gdy ktoś jest zazdrosny to przykrość sam wymodli...
Avatar użytkownika
Monia0107
 
Posty: 251
Dołączył(a): 9 lut 2009, o 00:07

:-(

Postprzez M@x » 18 maja 2009, o 23:14

Wybaczcie, że nie odezwałem się wcześniej, ale pracuje i kończę w różnych godzinach. Czytałem wczoraj, co prawda Wasze komentarze, ale nie miałem chęci nawet odpisać, wybaczcie jeszcze raz.
Dzięki za wsparcie Alojhop…nie pomaga jednak to. Myśli non stop kłębią się przy niej. Żyliśmy z sobą 4 lata, razem byliśmy 5 lat. Żyliśmy to chyba za mało powiedziane, spędzaliśmy z sobą 24 godziny na dobę oprócz ostatniego pół roku, gdy zacząłem pracować w innej firmie. Wcześniej wszystko robiliśmy wspólnie, dosłownie wszystko i dlatego to takie trudne. Wszystko mi Ją przypomina, naprawdę WSZYSTKO. Gdziekolwiek nie spojrzę tam widzę Jej osobę. Muszę chyba wyjaśnić, że gdy się poznaliśmy i podjęliśmy decyzje o tym żeby być razem wyjechaliśmy do UK. Ja zostałem, a Ona…no cóż…nie ma jej już. Jestem sam i z jednej strony dobrze mi z tym, lecz z drugiej…te myśli mnie prześladujące w każdej chwili.
A teraz do Ciebie Monia…wpierw dziękuję za słowa wsparcia i prostuję od razu, to nie ja podkładałem dyktafon tylko Ona włożyła mi do samochodu żeby stwierdzić, kogo do pracy zabieram (a ja zawsze jeździłem i jeżdżę do tej pory sam ).I jeszcze jedno, nie jestem już takim młodzikiem, choć chciałbym nim być. Gdy się poznaliśmy mieliśmy swoje rodziny i żeby być razem, cieszyć się sobą, naszą miłością, rozbiliśmy dwa małżeństwa dla naszego własnego szczęścia. Wiem, wiem nie pochwalacie pewnie tego, ale co mogliśmy zrobić, walczyliśmy z uczuciami dla związków, ale i tak nie wyszło. Uczucia nasze były silniejsze…jak się okazało jednak za słabe żeby przetrwały do końca naszych dni. Tak odnośnie manipulowania masz całkowitą rację, ale wiedziałem o tym i gdy się kocha chyba nic nie przeszkadza.
No to tyle, co do wyjaśnień. Dzisiaj rozmawiałem z nią i jeszcze jest gorzej, zbyt wiele się dowiedziałem złych rzeczy. Kocham Ją, ja Ją po prostu kocham i tak to boli…Mam dzisiaj dość i nie wiem, co robić dalej.
Pozdrawiam Was!
:cry:
M@x
 
Posty: 2
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 17:03

Postprzez Monia0107 » 19 maja 2009, o 13:04

Nic dziwnego że boli ..a jest za kim tęsknić? ...... Tęsknisz za dziewczyną o której wiesz teraz kim jest czy za dziewczyną która była.Juz jej nie ma jej- takiej jak sie wydawało wówczas oddanej, kochającej ?, szczerej ?a także niestety wyrachowanej i chorej z zazdrości.
Przypuśćmy, że wróci nie mogę sobie nawet wyobrazić do jakich pomysłów się uciekniecie żeby sprawdzić co druga osoba robi.Człowiek ocenia drugiego w ten sposób w jaki sam zachowałby się jeśli uważała że psocisz sama miała coś na sumieniu, z drugiej strony skąd taka niepewność i jednocześnie umiejętność kręcenia na różnych frontach. Chylę czoła Tej Przebiegłej Kobiecie.
faktycznie trudna sytuacja rozpadły się dwa małżeństwa ale myślę że wcześniej czy później tak by sie stało. Widać Pasujecie do siebie......pewnie dało sie przewidzieć (pierwszy ZWIĄZEK potraktowany jak nic) że jedno z was ma gorące acz płytkie uczucia, które albo ich za dużo to przelewały sie na innych albo były nic nie warte bo służyły osiagnięciu jakiegoś celu. Faktycznie szczęśliwy związek to skarb i boli bardzo gdy sie kończy ale czy warto niszczyć siebie na czekanie aż będzie przy Tobie. Gdyby wróciła to powinna zostać przykuta w domu, chodzić na łańcuchu ubrana jak libańska kobieta i przede wszystkim mieć sądowy zakaz zbliżania sie do komputera i telefonu.wariactwo... ale tylko tak Ty bedziesz spokojny......... gorzej gdy zażąda tego samego od Ciebie. :shock: Można zazrościć Wam takiej miłości ale do chwili gdy była bezgraniczna i szczera. Widać Twoja kobietka nie lubi nudy w związku podsycana podejrzeniami zazdrość to głupi pomysł.Przepraszam a czy Miała się czym zająć, miała zajmującą pracę, bo gdyby tak było to naprawdę trudno mieć czas żeby kombinować że coś możesz PSOCIĆ.
ale jeśli tęsknisz dla tęsknienia to juz inna sprawa ...to tak jakby opłakiwać stratę ....tylko... czas ucieka na Twoją i jej (a co to Ciebie obchodzi)niekorzyść.
A jeszcze jedno M@x w miłości przeszkadza manipulacja bo przstajesz być sobą i nie jesteś trzeźwo myślącym człowiekiem, miłośc nie upośledza tylko uskrzydla a granice zachowań określają szacunek do drugiego człowieka... tego gdy pojawia się zazdrość już nie ma. Nie Jesteś młodzikiem tym bardziej się dziwię że nie zobaczyłeś lampki ostrzegawczej osaczania i manipulacji.
...........dyktafon, telefony ograniczanie kontaktudorosła kobieta.....już nie skomentuję....bo takie zachowanie wymaga leczenia.
a Alojhop wyjaśnił co z Tobą może być jeśli sie nie obudzisz i otrząśniesz.
Czy możesz napisać
co teraz robi i gdzie mieszka, niestety Jesteś w takiej sytuacji że Polacy w obcym kraju spotykaja się w tych samych miejscach więc unikanie się bedzie kłopotliwe a i spotkania np z tym trzecim nie bedą tylko przypadkowe, jeśli ma taki charakter jak myślę. Masz zdrowie na taki stres.....
Jeszcze raz wczytałam się w Twój pierwszy post i dopiero dotarło do mnie że
może Ona nie miała ostatnio zajęcia, pomysł wyjazdu jak najbardziej jej się spodobał .....a jakże.... kto zarabiał na życie, czy jej wyobrażenie o wygodnym zyciu sie ziściło. Tak to wygladało? że Ty tyrałeś a ona ostatni rok z nudów siedziała w necie.brak reakcji na Twoje prośby żeby zaprzestała kontaktów puszczała mimo uszu o czymś świadczy a Ty jak sterowany spełniałeś zachcianki :shock: .
Kontrola była jejpotrzebna żeby wiedzieć kiedy wrócisz. gdzie jesteś pewnie i tak o wszystkim co robiła nie dowiesz się, ale to sprawdzanie to nie z miłosci tylko by mieć pewność że nie zostanie zaskoczona. KOSZMARNE. i przykro mi że tak piszę ale tak jakoś samo się układa w całość. Powiedz tęsknisz i byłbyś z nią gdyby tylko wróciłą.......... jeśli nie to przestań proszę sie dręczyć.
Pzdr
Avatar użytkownika
Monia0107
 
Posty: 251
Dołączył(a): 9 lut 2009, o 00:07


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 37 gości

cron