nawet jak bym miała kogoś poznać ,zakochać się to boję się jednego,,że ten ktoś nie zrozumie moich problemów..i ucieknie..no chyba ,że zakocha sie to wtedy może nie ucieknie ,ale co dopóki sie zakocha cczysto teoretycznie ,mam udawać?,grać?...też bez sensu..
mężczyźni chyba nie przepadają za kobietami z problemami a nie będe przecież wiecznie udawać ,że super sobie radzę... to bez sensu...tęsknie za tym co znam ,bo tu wszystko było jasne ,on wiedział,rozumiał powiedzmy..
boję się czegoś nowego... od nowa tłumaczyć ,wyjaśniać ,bać się czy zrozumie .. zaakceptuje , znów zostać zraniona
ta wizja jest okropnie męcząca...i z miejsca odechciewa mi się poznawania kogokolwiek "nowego". choć bardzo do tego tęsknie....
czemu to wszystko musi być takie trudne...chciałabym być inna...na nowo narodzić sie i nie myśleć to co myślę... głównie na swój temat.. :-/:(
pozdrawiam..