mroki samotnosci??

Problemy z partnerami.

mroki samotnosci??

Postprzez diiviine » 24 kwi 2009, o 22:21

nieiwem czy ze mna jest cos nie tak ale czy macie tez tak ze po prostu byscie chcieli miec kogos? tak po prostu by wam powiedzial ze jesteś "śliniczna" że chce bys była onok niego.

Ja tak dziś mam,jest mi przykro nie mam się dziś do kogo przytulić jestem sama:( a chciałabym coś miłego usłyszeć i się do kogoś móc przytulić.
Jest mi smutno bo sama sobie wszystko zepłulam, mimo że bym czekała ale bym wiedziała że na kogoś, a teraz nie mam już na kogo, a nawet jeżeli mam na kogo to ten "związek" nie ma przyszłości, a teraz nie ma już nawet jego :(
diiviine
 
Posty: 16
Dołączył(a): 16 mar 2009, o 17:30

Postprzez magosza » 24 kwi 2009, o 22:27

witaj divine!

czuję się bardzo podobnie jak ty.. też nie chce być sama ,ale to nie takie łatwe ,że pstrykniesz palcami i już ktoś jest obok......

też mi smutno z tego powodu,że nie ma nikogo obok ,teraz,w tej chwili..

i wcale nie latwo to zmienić... a jak sie chce na siłę to już w ogólę..
..... pozostaje wierzyć w to,że to sie kiedyś wkońcu zmieni!:)

tego ci życzę z całego serca

M.
magosza
 
Posty: 468
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 10:21

Postprzez diiviine » 24 kwi 2009, o 22:37

wiesz co jest najgorsze że ja wiem że gdybym chciała to ktoś by był tyle że ten ktoś nie czuje do mnie tego co ja do niego. Dlatego jest mi smutno bo on nawet nie jest mój, bo on niechce:(

Dlatego nie ma nikogo:(
diiviine
 
Posty: 16
Dołączył(a): 16 mar 2009, o 17:30

Postprzez pysiunia » 24 kwi 2009, o 22:41

dołączam do Was kobietki

Tez bym chciała żeby ktoś był obok, przytulił, żeby było jak dawniej.... :cry:
A raczej nie bedzie, bo we mnie tyle żalu, złości i chyba już nie zasługuję na miłość....Może nie potrafię też jej dać, zawsze coś spaprzę..... echhhhhh
Avatar użytkownika
pysiunia
 
Posty: 94
Dołączył(a): 20 kwi 2009, o 22:19
Lokalizacja: z mojej przystani

Postprzez diiviine » 24 kwi 2009, o 22:51

popatrzcie dlaczego my szukamy winy naszej samotności w nas, przeciesz do cholery to nie nasza wina.
diiviine
 
Posty: 16
Dołączył(a): 16 mar 2009, o 17:30

Postprzez pysiunia » 24 kwi 2009, o 22:53

zaczynam doświadczać na własnej skórze, że samotność to najgorsze co może być
tak bardzo chciałam być szczęśliwa, a wybrałam sobie cierpienie
cały czas pod górę
Czemu miłość się kończy tak szybko? już nie mam siły próbować
dzisiaj zapiję ten ból, nie chcę myśleć o jutrze...
:cry: :cry: :cry:
Ostatnio edytowano 24 kwi 2009, o 22:59 przez pysiunia, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
pysiunia
 
Posty: 94
Dołączył(a): 20 kwi 2009, o 22:19
Lokalizacja: z mojej przystani

Postprzez diiviine » 24 kwi 2009, o 22:58

no niestety:( a tak bardzo bym teraz kogoś chciała mieć obok siebie:(
diiviine
 
Posty: 16
Dołączył(a): 16 mar 2009, o 17:30

Postprzez lili » 24 kwi 2009, o 23:14

hej

chyba jestem strasznie wybredna bo ja nie chce mieć po prostu kogoś :) Nie chce mieć po prostu kogoś kto mi powie, że jestem ładna, bo wystarczy że spojrzę w lustro i widzę że nie jest tak źle ;) Nie chcę mieć po prostu kogoś do przytulenia bo przytulić mogę się tez do koleżanki czy siostry. Nie chcę mieć po prostu kogoś kto mi powie, że jestem inteligentna i dowcipna, bo to że jakoś sobie radze w życiu pozwala mi to przypuszczać...

Nie chcę mieć wypełniacza pustki. Chcę mieć TEGO KOGOŚ. Tą jedną jedyną osobę przeznaczoną mi już przy narodzeniu w gwiazdach. Chyba jestem strasznie staroświecka i wychowana na tej cholernej literaturze romantycznej bo nadal wierzę w bajkę o dwóch połówkach a nie w banalne życiowe opowieści o życiu w związku jako ciągłym kompromisie, podejmowanym w obawie przed samotnością.

Czasem życie w związku z kimś do kogo można się przytulić jest budzeniem trupa, śmiercią za życia, przebijającą do głowy świadomością, że to nie jest to, że to tylko wypełnienie pustki.

Nadal chcę wierzyć w prawdziwą WIELKĄ MIŁOŚĆ...

lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez 1973 » 25 kwi 2009, o 09:36

..."
Moje serce jest ogromne...
i puste.
Wiatr trzaska drzwiami odstraszając nadzieje.
Codziennie chowam w nim część siebie,
a potem nie mogę odnaleźć.
I nikt nie rozumie,
że jedno serce to za mało, by żyć.
..."

:D :kwiatek2: :serce2: :slonko:
Avatar użytkownika
1973
 
Posty: 115
Dołączył(a): 2 cze 2007, o 23:42
Lokalizacja: ... mroku

Postprzez matylda » 25 kwi 2009, o 18:20

Małgorzata Hillar

"My z końca XX wieku"

My z drugiej połowy XX wieku
rozbijający atomy
zdobywcy Księżyca
wstydzimy się
miękkich gestów
czułych spojrzeń
ciepłych uśmiechów
Kiedy cierpimy
wykrzywiamy lekceważąco wargi
kiedy przychodzi miłość
wzruszamy pogardliwie ramionami
silni cyniczni
z ironicznie zmrużonymi oczami
Dopiero późną nocą
przy szczelnie zamkniętych oknach
gryziemy z bólu ręce
umieramy z miłości
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez impresja » 25 kwi 2009, o 20:30

eeeeeeeee matylda ,znasz Małgorzatę Hillar?????????? no,no podziwiam ,to niszowa postać ,ale piękna............ :)
impresja
 

Postprzez matylda » 25 kwi 2009, o 20:39

Ten wiersz ma dla mnie wyjątkowe znaczenie...
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez pysiunia » 25 kwi 2009, o 20:51

Matylda, piękny wiersz :)

Dziewczyny, nie wiem czy lubicie, ale ten głos działa na mnie dziś relaksująco, oczyszcza duszę z negatywnych emocji.
Moja dedykacja dla Was, wszystkich samotnych poszukujących miłości pięknych kobiet :wink:

http://www.youtube.com/watch?v=QdxyPYVBh5I
Avatar użytkownika
pysiunia
 
Posty: 94
Dołączył(a): 20 kwi 2009, o 22:19
Lokalizacja: z mojej przystani

Postprzez matylda » 25 kwi 2009, o 20:54

ooo, jak miło się zrobiło... :)
:buziaki:
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez ten_z_przeciwka » 26 kwi 2009, o 02:54

lili napisał(a):nadal wierzę w bajkę o dwóch połówkach a nie w banalne życiowe opowieści o życiu w związku jako ciągłym kompromisie, podejmowanym w obawie przed samotnością.

Czasem życie w związku z kimś do kogo można się przytulić jest budzeniem trupa, śmiercią za życia, przebijającą do głowy świadomością, że to nie jest to, że to tylko wypełnienie pustki.

Nadal chcę wierzyć w prawdziwą WIELKĄ MIŁOŚĆ...



No tak... Bo jak daleko można się posunąć idąc na kompromis? Jak daleko trzeba przesunąć własne granice, żeby się zorientować, że jedyne co z tego wyszło, to przemęczenie i zatracone JA? Nie można poddawać się bez walki, ale też nie ma sensu naginać się poza granice własnej wytrzymałości... Jak mówi przysłowie "Z g.... bata nie ukręcisz" ;)
Gdzieś w każdym jest mała cząstka, która tęskni za odrobiną czułości, ale czy warto ją zagłuszać byle czym, byle jak, byle tylko...? I tak dopadnie nas, prędzej czy później, poczucie, że to nie to...
Żyję nadzieją wielkiej miłości, ale jednocześnie na (a może nawet pod) ziemię sprowadzają mnie twarde reguły gry. Sen zawsze pozostanie snem... Wyjściem z sytuacji będzie chyba znów zasada złotego środka :)

Pozdrawiam Was...
Avatar użytkownika
ten_z_przeciwka
 
Posty: 58
Dołączył(a): 26 sie 2008, o 09:14
Lokalizacja: Łódź

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 338 gości

cron