to nie takie proste...

Problemy z partnerami.

to nie takie proste...

Postprzez blue66 » 21 kwi 2009, o 23:22

To nie takie proste niestety wziąć się w garść po przejsciach... ja sobie nie zdawałam chyba sprawy z tego jak bardzo jestem zdruzgotana psychicznie...

...ale od początku... tydzień temu przeżyłam załamanie... kolejne. Sama je sobie ufundowałam... ale o tym zaraz... To ono uświadomiło jak bardzo jest ze mną źle... dwa dni prawie nie przestawałam płakać.. udręczyłam przyjaciólkę...która dzielnie była przy mnie... a ja nie mogłam przestać płakać i wyrzucać światu jak to mnie skrzywdził...uspokiłam się i zaczełam zastanawiać się dlaczego... co spowodowalo to załamanie... chyba wiem... długo zastanawiałam się czy tu napisać ale chyba tylko Wy możecie mi pomóc...

do rzeczy... jeśli pamietacie pojawił się ktoś... z nietypową propozycją, którą odrzuciałam... nigdy nie bylam w takim układzie. Dla mnie to było coś nie do przyjęcia. Nie odpuścił... wtedy pytałam was o zdanie o co chodzi...


głuptas ze mnie... było w nim coś czego nie potrafie zdefiniować... dziwnie przyciągał mnie... fascynował... ani na chwile mi nie odpuścił.. ciągle sprawial że zmagałam się z pożądaniem... ale to było płytkie, potrafiłam sobie z tym poradzić... cwaniak... szybko załapał o co chodzi... kawa w dzień wieczorem spotkanie... słowa juz nie na temat tego że jestem śliczna.. mam niesamowite oczy tylko tego jaka to jestem mądra, jak dobrze mu się ze mną rozmawia... jak lubi mnie słuchać... jaki to ze mnie dumny jest...

eee co ja pisze... jak głupia nabrałam się... wtedy wziął mnie na spacer nad rzekę... chwycił rękę... nie potrafilam się dłuzej opierać... nie chciałam deklaracji... przyjechal potem do mnie na kawę... widziałam jak patrzył na mnie.. wiem żę bardzo mu się podobało... smsy... miłe słowa...kolejne spotkanie i znowu seks... wiedzialam że to ten układ.... że właśnie w niego weszłam... czułam jak drży kiedy się do mnie zbliża.. i ta mina po... kiedy patrzyl tak na mnie że nie wiedziałam co zrobić... po chwili milczenia:jesteś taka ładna! ale to był ten układ... tłumaczyłam sobie wiedziałąś w co się pchasz... jesteś dorosłą kobietą, tak bywa, spotykasz na swojej drodze różnych facetów.. ten chciał tylko seksu !! weszłaś w to nie żałuj!!! wiedziałaś że nie możesz oczekiwać wiecej i cho...ra jasna nie oczekiwałam...
nic... ja do niego nie zadzwoniłam, nie napisałam...
życzenia na święta... miłe...
rozmowa w lany poniedziałek o tym że mnie odwiedzi... i rozmowa i propozycja spotkania od niego... nie przyjechał bez słowa wytłumaczenia... nawet nie napisał że nie przyjedzie... przemilczałam...

kolejna propozycja podczas wieczornej rozmowy na gg... moja aluzja... od słowa do słowa... tylko seks... a ja zwyczajnie to przyjelam powiedzialam sobie przecież wiedziałaś:)

rano obudziłam się i nie mogłam tak dłużej... puściło... wszystko ze mnie wykipiało... w nocy śnił mi się mój pierwszy chłopak .. ten z którym byłam 7 lat... tego było za wiele...

sama zafundowałam sobie te załamanie... a teraz myslę i chce poznać wasze zdanie...
czy ja świadomie pcham się w coś co nie może mieć przyszłości? czy chce sobie coś udowodnić???

nie wiem ... mam żal do losu bo jak pojawia sie ktoś sensowny to mnie nie chce... tylko czy to żal czy też ja jeszcze nie dojrzałam do czegoś sensownego...
boję się że sie nie pozbieram...
troche to chaotycznie przedstawiłam... mam nadzieje że zrozumiecie...
proszę pomóżcie...
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez cvbnm » 22 kwi 2009, o 08:33

wiesz blue, doszlam ktoregos dnia do wniosku ze skoro "ja czemus ulegam" to znaczy ze jest to cecha innych ludzi takze.
tej facet rowniez czemus ulega.
nie traktuj go jak wszechwladnego supermena, zastanow sie jaka Ty masz nad nim "moc"


wydaje mi sie ze w waszych relacjach zgodzilas sie raczej na biernosc, wiec jakby dalas mu "prawo" do samowolki i ster w rece.

dlaczego zrezygnowalas ze "sterowania" nim? albo raczej oddalas decyzje w jego rece? w ktorym momencie gubisz siebie? gdy oddajesz sie ? czyli poped powoduje zatracenie siebie? przeciez to takze czesc Ciebie....
czemu to oddzielac?

mnie ktoregos dnia zainteresowalo aby zobaczyc w oczach innego zatracenie i oddanie. wziac ster w swoej rece.

to jest po prostu druga strona medalu

rownie ciekawa

jesli cos miedzy wami iskrzy, to nie jest "tylko" jego moc nad Toba, i walka czy ulec czy nie.

pisze tak poniewaz ja sama zwykle przypisuje facetom jakas moc nade mna, i od jakiegos czasu mam podejrzenie ze jest to jedynym powodem ze oni te moc maja.

teraz bardziej interesuje mnie jakas to ja mam moc nad nimi.

niekore kobiety to intuicyjnie czuja, ja nie. zostalam w jakis sposob pozbawiona tego odczucia, dlatego musze uzyc rozumu, aby sie jakby uczulic na to.

byc moze tobie rowniez przydalo by sie uczulic na wlasna moc i skupic cala uwage na tym, zamiast byc w pozycji "obronnej" i grac role 'zdobywnej"
cvbnm
 

Postprzez blue66 » 22 kwi 2009, o 10:44

cvbnm napisał(a):dlaczego zrezygnowalas ze "sterowania" nim? albo raczej oddalas decyzje w jego rece? w ktorym momencie gubisz siebie? gdy oddajesz sie ? czyli poped powoduje zatracenie siebie? przeciez to takze czesc Ciebie....
czemu to oddzielac?"


hmmm... dziwnie poczułam się czytając to... dałam mu moc nede mna??? ja tak tego nie widziałam... nie chciałam okazać mu żadnych emocji.. chcialam poczuć że jest faktycznie mną zainteresowany ... nie wiem jak to nazwać.. bałam się narzucić... i dopiero teraz dotarło do mnie że w ten sposób pozwoliłam mu na wziąc ster w ręce... pozostawając bierna... w ten sposób on wywyłował cos na co ja mogłaqm zareagować.. ja nie zrobiłam nieczego na co on mógł zareagować...
ale ja zawsze taka byłam... bałam się ???

jest jeszcze coś... ja nie czuje że mam moc nad nim... to on ma całkowitą nade mną.. tu pojawia sie ... kompleks??? nie wiem... chodzi o to że w tym momecie wbiłam sobie do głowy że nie chciał nic po za seksem... co za tym idzie myślę że skoro dostal to czego chciał jestem juz przegrana...
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez wuweiki » 22 kwi 2009, o 11:07

Cvbnm po prostu ukłony :kwiatek2:
szczególnie mnie ujęło:
"przeciez to takze czesc Ciebie....
czemu to oddzielac? "

i to:
"pisze tak poniewaz ja sama zwykle przypisuje facetom jakas moc nade mna, i od jakiegos czasu mam podejrzenie ze jest to jedynym powodem ze oni te moc maja. "

no właśnie...sama się bardzo długo zastanawiałam dlaczego ja i wiele innych kobiet stawia siebie w pozycji uległości wobec mężczyzn tak, jakby to się im po prostu należało....dlaczego, choć tego nie chcę oddzielać, to zachowuję się tak, jakbym musiała na coś zasłużyć...udowodnić mężczyźnie, że jestem: piękna, mądra, że zasługuję, że staram się... natomiast niewiele lub nic nie wymagam od mężczyzny bo.... się boję...tak, zwyczajnie się boję... boję się wymagać, bo gdzieś w mechanizmach u mnie zakodowane jest, że mężczyzna ma tę większą moc...moc nade mną... i jest mądrzejszy..

i ja dziś zwróciłam się ku sobie ...i nie jest łatwo po tylu latach,praktycznie całym życiu powielania mechanizmów... wciąż i wciąż sama siebie potrzebuję zawracać i wyciągać z utartych torów, w które wciąż wpadam...
jednak uznałam, że naprawdę wolę być sama ale swoja, prawdziwa, pogodzona ze sobą, niż być z kimkolwiek, choćby był księciem z bajki jeśli nadal będzie to polegało na zaprzeczaniu sobie samej...po to tylko, aby uciec przed samotnością...aby tego mężczyznę zatrzymać, aby był, pokochał, docenił i takie tam... chcę kochać i być kochaną...jak każdy człowiek...ale chcę relacji mądrej, szczerej, otwartej, gdzie jest równowaga i szacunek obopólny... a nie uwieszania się czy jakiegoś poddańczo-sado-masochistycznego-nie-wiadomo-czego ;)
i już wolę szczerą, uczciwą samotność w pojedynkę niż bolesną, ukrywaną, niewidoczną samotność przy kimś, kto mnie nie zauważa, lecz tylko obraz mnie, który sobie chce.. i wiem, że przyczyna takich relacji nie tyle tkwiła w mężczyźnie, ale we mnie.... w moim podejściu, zachowaniach, strachu i cała ta mieszanka sprawiała dotąd, że wchodziłam w relacje z facetami, którym właśnie to pasowało...więc było jak było ;)
"byc moze tobie rowniez przydalo by sie uczulic na wlasna moc i skupic cala uwage na tym, zamiast byc w pozycji "obronnej" i grac role" to słowa i dla mnie :kwiatek2:
wuweiki
 

Postprzez impresja » 22 kwi 2009, o 11:08

To jest uzależnienie od konkretnego rodzaju zachowania .Działa to na Ciebie jak narkotyk, jak Ci tego brakuje to jesteś chora ,masz objawy odstawienia .Podobno należy szukac przyczyn w dzieciństwie .Przyczyn niedokochania,nawet jak sie miało niedysfunkcyjną rodzinę ,to mogły zaistnieć jakieś sytuacje ,gdzie brakowało Ci miłości. Ale..........ja bym nie demonizowała przeszlośći i nie lubie jak sie zwala wszystko na rodziców. Psychologia znalazła sobie kozła ofiarnego...........z tym sie nie zgadzam .Bo owszem ,jak jest rodzina alkoholowa lub tym podobna to tak...........ale w momencie jak rodzina nie jest dysfunkcyjna ,to przecież jestesmy tylko ludźmi i upratrywanie w jakimś epizodzie z życia ,kiedy mam dała klapsa ,albo przytuliła siostrę ,brata a nie mnie to juz czysty idiotyzm.
Ale to była dygresja ....uważam ,że te piękne słow ,ktore On Ci daje to jest wspaniałe i normalne i każdy mezczyzna w mniejszym lub większym stopniu powinien kobietę dopieszczać słowami .Tylko problem pojawia sie ,jak za slowami nie idą żadne inne czyny poza seksem.I tutaj jest pies pogrzebany .Bo.........jeżeli zgodzimy się z tym ,ze to tylko seks.........to nalezy być tylko szczęsliwym ,ze trafił sie kochanek dżentelmen a nie bUC.........prawda?
Ale jeżeli oszukujemy siebie i niby przyzwalamy i godzimy sie z tym ,ze to tylko seks ,a potem dostajemy mega depresji .......to nie byliśmy uczciwi w stosunku do siebie ..........bo poza wiedzą ,że to tylko seks w podswiadomosci liczyłysmy na cos więcej . i wlasnie to wewnetrzne oszustwo ,oszustwo samej siebie dporowadza nas do depresji.........
impresja
 

Postprzez wuweiki » 22 kwi 2009, o 11:15

Blue66 napisałaś:
"jest jeszcze coś... ja nie czuje że mam moc nad nim... to on ma całkowitą nade mną.. tu pojawia sie ... kompleks??? nie wiem... chodzi o to że w tym momecie wbiłam sobie do głowy że nie chciał nic po za seksem... co za tym idzie myślę że skoro dostal to czego chciał jestem juz przegrana..."

może chodzi o to,że czujesz się traktowana przedmiotowo... że czujesz, że masz dla niego wartość tylko jako obiekt seksualny? że nie czujesz się przy nim/z nim bezpiecznie całościowo...Ty jako Ty po prostu, lecz tylko że służysz mu do czegoś tam...? i to tkwi w Tobie, w Twoich odczuciach... bo on może po prostu właśnie tego chce?
wuweiki
 

Postprzez cvbnm » 22 kwi 2009, o 11:22

przegrana... w pewnym sensie
na poziomie gry uwazam ze on "ma punkt"

co nie znaczy ze to koniec i ze ma tak juz zostac. jesli nie ma, to co robic?


nie chce (a moze troche tak jest) narzucac moejgo punktu widzenia... to co pisze wynika z moich doswiadczen i przemyslen, moze ma z Twoimi doswiadczeniami jakas analogie...

w moim przypadku pozostawianie rzeczy sobie samym powodowalo oddawanie woli innym. stawalam sie "BEZwolna"
odzyskuje teraz SWOJA wole i jest to proces bardzo wymagajacy, poruszajacy caly czas swiadomosc, poniewaz caly czas teraz zwracam uwage na to "czego ja chce" "jaka jest MOJA wola"

jest to troche moze .. hm... jakby dyscyplina, nie kontrola, ale dyscyplinowanie sie, ale ta metoda w moim przypadku sie sprawdza.

zwrocenie uwagi na moja wole i swiadomosc wlasnych celow i wlasnej woli daje zupelnie inna perspektywe i zmienia mnie

zaczynam zauwazac te momenty kiedy ktos przejmuje lub ma ochote przejac 'wladze" nade mna.

i widziec mechanizmy to powodujace

uwazam ze jesli jestes z mezczyzna co do ktorego jedynie czekasz az on zadeklaruje swoj stosunek do ciebie, bez deklarowania wlasnego, jest to rownoznaczne z deklaracja - ty zdecyduj, ty dzialaj, ty mnie bierz, jestem 'bezwolna", nie wiem czego chce.
jest to jakby komunikat "wykorzystaj mnie" dla osob, ktore szukaja takiej okazji

nie wiem tez czy jest latwo postepowac z osoba ktora jest pasywna.
spojrz na to z takiej strony - jakbys sie czula gdyby facet byl ciagle pasywny, nieutralny, wycofany i bezwolny?

byc moze probowalabys go przekonac do tego, aby podazyl za toba?

...

a na zakonczenie, zapytam jeszcze wprot, skad wiesz ze on chce tylko seksu?
dlaczego zgadzasz sie ze on jest pewien ze chce tylko seksu?
a moze udowodnij mu ze on sie myli?

gdyby mnie intereoswala taka znajomosc jako np wyzwanie i okazja do testowania swojej "kobiecej broni", to uderzylabym w te deklaracje jako fikcyjna i raczej oszukiwanie siebie, staralabym sie obalic to jako "mit" i blogie poczucie bezpieczenstwa tego faceta

watpie czy faceci rozumieja wogole co to jest seks bez milosci. sami nigdy nie chcieliby dostac takiego seksu, w ktorym kobieta nie czuje, nie przezywa i nie ma odlotu. w seksie kazdy chce miec odlot. a odlot daja uczucia, a nie mechaniczne ruchy.

faceci chca wiec seksu z ogromnymi uczuciami, nie chca sie jednak wiazac, i brac odpowiedzialnosci.

czy jednak chcieliby zblizen wiedzac ze kobieta rowniez nie chce sie wiazac i nie bierze odpowiedzialnosci za ten akt?

watpie.

mezczyznom duza przyjemnosc sprawia widziec, jak kobieta sie przywiazuje, teskni, pragnie i to jest po prostu bliskosc.

seks jest bliskoscia, nie mozna miec seksu bez bliskosci

w te iluzje mezczyzni wierza i jak to sie konczy widac pieknie w ksiazkach huellbequa - nie ma wiekszej samotnosci niz akt seksualny z kukla

jesli facet chce mnie przekonac, ze jest wtedy szczesliwy, ja po prostu sie smieje.
Ostatnio edytowano 22 kwi 2009, o 11:39 przez cvbnm, łącznie edytowano 1 raz
cvbnm
 

Postprzez blue66 » 22 kwi 2009, o 11:34

Ale jeżeli oszukujemy siebie i niby przyzwalamy i godzimy sie z tym ,ze to tylko seks ,a potem dostajemy mega depresji .......to nie byliśmy uczciwi w stosunku do siebie ..........bo poza wiedzą ,że to tylko seks w podswiadomosci liczyłysmy na cos więcej .


weszłam świadomie w to ... myslałam chyba że sobie poradzę... ale fakt podświadmie oczekiwałam czegoś wiecej.. tym bardziej że po zachowywał się jakby chciał... nigdy nie byłam w takim układzie.. i nie wiem jak to sie odbywa... myslałam że w takim układzie nie ma spotkań na gruncie gdzie nie może dojsć do zbliżenia... a przecież przyjeżdza na kawę, porozmawiać i twierdzi że bardzo to lubi...

może chodzi o to,że czujesz się traktowana przedmiotowo... że czujesz, że masz dla niego wartość tylko jako obiekt seksualny?


własnie nie chciałam byc tylko obiektem seksualnym .. podczas wspolnie spedzonego czasu było wiele rozmow... był dla mnei zagadką... seks zaproponawł na pierwszym spotkaniu i spotkal sie z wyraźną odmową i wręcz zaskoczeniem z mojej strony, prawie się obraziałam... i tak jak już pisałam.. ponad miesiąć wił się i lawirował.. tak teraz to odbieram...
ja widziałam to troche tak że jak by mu zależało tylko na seksie poszukałby kogos innego z kim byłoby łatwiej... połtory miesiąca mi nie odpuszczał.. wtedy ja pomyslałam a może nie chodzi tylko o seks... ale w układ weszłam świadomie... że nie bedize nic wiecej.. myslałam że sobie poradzę ze sobą...

jest jeszcze coś... ja mam poczucie .. może to dziwne.. że cos przegrałam.. że może tym że oddałam mu się przekreśliłam swoją szanse na coś wiecej..
nie wiem czy mnie zrozumiecie.. , może byłam za łatwa i to tkwi we mnie...
Ostatnio edytowano 22 kwi 2009, o 11:39 przez blue66, łącznie edytowano 1 raz
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez wuweiki » 22 kwi 2009, o 11:43

---------- 11:37 22.04.2009 ----------

tak przeczytałam jeszcze raz Twój post Blue ... i tak myślę...
brakuje mi w tym jakiejś takiej szczerości i otwartości w przekazie z Twojej strony wobec faceta...że się boisz być po prostu taka jaka jesteś i przez to przyjmujesz postawę obronną, uległą i oczekującą... i nie wypowiadasz siebie i swoich pragnień czy oczekiwań otwarcie, tylko poddajesz się biegowi zdarzeń...biernie... tak jakby liczyło się i było ważne tylko to, czego on chce...
to oczywiście są tylko moje odczucia... no i wiadomo odnoszę je do moich doświadczeń...
takie troszkę podpowiedzi co do kierunku poszukiwania przyczyn...
bo ja myślę, że to, co mnie w życiu uwiera i się powiela, to są sygnały dla mnie, że coś robię nie tak ja.... nie ktoś, ale właśnie ja

---------- 11:43 ----------

"jest jeszcze coś... ja mam poczucie .. może to dziwne.. że cos przegrałam.. że może tym że oddałam mu się przekreśliłam swoją szanse na coś wiecej..
nie wiem czy mnie zrozumiecie.. , może byłam za łatwa i to tkwi we mnie..."

no właśnie....wg mnie to wynik tej niezgody na to co robisz... może warto poszukać przyczyny - dlaczego decydujesz się i robisz coś, na co nie wyrażasz wewnętrznej zgody...
nadal myslę, że brak jakiegoś takiego porozumienia, szczerości w wyrazaniu tego, czego chcesz a czego nie akceptujesz... tak jakbyś pragnąc bardzo tego faceta całościowo, a nie tylko pożądając, udawała że tylko pożądasz i choć wewnętrznie nie zgadzasz się na to, to zewnętrznie robisz coś wbrew sobie... nie wiem po co, bo na to tylko Ty sama znasz odpowiedź :kwiatek2:
wuweiki
 

Postprzez blue66 » 22 kwi 2009, o 13:10

brakuje mi w tym jakiejś takiej szczerości i otwartości w przekazie z Twojej strony wobec faceta...że się boisz być po prostu taka jaka jesteś i przez to przyjmujesz postawę obronną, uległą i oczekującą... i nie wypowiadasz siebie i swoich pragnień czy oczekiwań otwarcie, tylko poddajesz się biegowi zdarzeń...biernie... tak jakby liczyło się i było ważne tylko to, czego on chce...


to prawda...:(

a na zakonczenie, zapytam jeszcze wprot, skad wiesz ze on chce tylko seksu?
dlaczego zgadzasz sie ze on jest pewien ze chce tylko seksu?


od słowa do słowa i napisał że podobam mu się , żę pociagam go ale zwyczajnie nie ma motylków w brzuchu jak jest przy mnie... dosłownie... że nie jestem kimś z kim chciałby być... spytałam co mu we mnie przeszkadza.. że przecież ja tez się nie zakochałam a przecież nie wykluczam że to moze się stać...a on jednak mnie wykluczył...powiedział że ze mną wszystko jest ok...że jestem mądrą atrakcyjną kobietą która go bardzo pociąga

jest dośc skryta osobą... mało mówi o sobie.. podczas pierwszej konfrontacji na temat oczekiwań jakby przymuszony powiedział w końcu " nie jest miło być zdradzonym. " okazało się był w stałym zwiazku 4 lata temu, kiedy był za granicą jego ukochana go zdradziła, nastepnie powiedział; nie chciałbym przyzwyczaić ciebie i siebie do Ciebie i wyjechać
gdyż planuję kolejny wyjazd"

cały czas mam wrażenie ze lawiruje... np... pisze o spotkaniu na co ja odpowiadam, że mogę zaczać tęsknić po kolejnych spotkaniach.. na co on jak to jeszce za mną nie tęsknisz? na pytanie czy on teskni otrzymuje odpowiedź twierdząca po czym mówię że nie wierzę i po co te kłamstwa a on po dlugiej chwili milczenia pisze że mysli o mnie. na pytanie czy boi sie związku powiedział że tak.. kiedy powieidzłam że czuje jak drzy przy mnie zanim jeszcze coś się dizeje.. np gdy chwyta moją rękę uciał i nie powiedizął nic i skończył rozmowę...
mimo tych rozmów nigdy nie powiediząłm mu wprost że oczekuję czegoś wiecej. Nie chciałam się narzucac wiec brak telefonów czy smsm, brak propozycji spotkania z mojej strony.
Nie chcę żeby się skończyło a mimo to nie robię nic.. po za kilkoma rozmowami nie zrobiłam nic..
boję się odrzucenia.. taka jest chyba prawda... boję się chcieć..
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez cvbnm » 22 kwi 2009, o 13:23

ten facet jest niezdolny do zaangazowania

musi sie wyleczyc czy tez uporzadkowac i przestac sie bac.

strzez sie go, bo ty najwyrazniej chcesz sie zaangazowac.


boisz sie odrzucenia a jestes wg mnei na najlepsej drodze do tego aby sie zmierzyc z odrzuceniem, on to jasno i wyraznie zapowiada

oczywiscie jest miedzy wami bliskosc, ale nie ma zaangazowania
najprawdopodobniej nie bedzie co wiecej, jesli ma byc zaangazowanie - to tylko gdy go odrzucisz. jesli on nawet wetdy sie nie otrzasnie, to nic mu nie pomoze.

jesli chcesz mniej cierpiec, zerwij z nim pierwsza. w przeciwnym razie to on zrobi

takie mam wrazenia

przepraszam zapedzilam sie...

oczywiscie najwazniejsze jest to czego chcesz
uswiadomic sobie to ale i miec odrobine trzezwosci....

odpowiedz jest w tobie...
cvbnm
 

Postprzez blue66 » 22 kwi 2009, o 13:37

cvbnm .. chyba masz 100 % racji

ja chcę się zaangażowac i juz zafundowałam sobie doła... to chyba najodpowiedniejszy moment... znaczy względnie odpowiedni..
ja sama chyba gdzieś to wiedziałam...
doł spowodowany tym że jednak przespałam się z nim.. a tak jak pisłam .. seks równało się zawsze wcześniej zaangażowanie.. to z tym mi najgorzej..
widze że on jest emocjonalnie nie dojrzały i przeraza mnie fascynacja nim...

tytuł postu to nie takie proste i chyba najbardziej o to chodzi że własnie boję się o siebie.. że sama ze sobą też się jeszcze nie uporałam, choc czuje potrzebę bliskości...
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Postprzez cvbnm » 22 kwi 2009, o 13:51

to teraz pomysl: latwiej ci samej czy z nim?
cvbnm
 

Postprzez impresja » 22 kwi 2009, o 21:49

polecam ciekawy artykuł,dotyczący naszych wyborów i odpowiedzialności za własne decyzje. Dopóki nie pogodzimy sie ze swiadomością ,że to my kształtujemy nasze życie dopóty będziemy szukały ciągle wymówek w "podłym losie",który tylko nas dotyka ,w złym dziecinstwie ,w okropnej żonie ,w kobiecie/meżczyźnie ,która odeszła od nas i we wszystkich mozliwych okolicznosciach oprócz nas samych.
Świadomość ,że mamy wpływ na nasze wybory i że mozemy dokonywac zmian w złych wyborach ,daje poczucie siły i spokoju .Zgoda na to ,że nawet jak doświadczyłyśmy źle ,oznacza ,ze w jakis sposób potrzebowałysmy tego doświadczenia ,tego partnera,tej sytuacji.
polecam link


http://www.charaktery.eu/razem/1260/Poz ... decydowac/
impresja
 

Postprzez blue66 » 22 kwi 2009, o 23:44

łatwiej mi samej czy z nim???

chciałam napisać, że dał mi nadzieję na coś i sama sie złapałam na tym, że jednak chciałam żeby mu zależało.. że nabralam sie na to wszystko... świadomie... nieświadomie...

nie chodzi chyba jednak o niego. Bardziej martwi mnie to co zrobiłam. To co się stało ze mną... obiecałam sobie że żadna osoba a tym bardziej żaden facet nie bedzie stanowił o mojej wartości... i co pojawia się wizja czegoś... nawet nie związku a "czegoś" a ja gotowa... ???

nie zdążyłam się zaangażować aż tak... chciałam spróbować... dlaczego.. bo chcę zeby ktoś był.. ktoś kto jest zainteresowany... jak pozbyc sie tego ciśnienia na bycie z kimś... chce uwolnić się od tego...

a może dokonuje takich wyborów..


powiedziałam mu że nie jeste zainteresowana tym układem.
blue66
 
Posty: 68
Dołączył(a): 8 gru 2008, o 15:34

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 224 gości

cron