Tym razem będzie inaczej !

Problemy z partnerami.

Tym razem będzie inaczej !

Postprzez joanka34 » 30 mar 2009, o 18:28

Załóżmy,że udało nam sie wyjśc z chorego związku.A więc fizycznie jesteśmy wolni...I co dalej ?Jak pokierować sobą,by za jakiś czas znowu nie wdepnąć w takie samo gówno...Zakładam,że główną przyczyną wchodzenia w toksyczne związki jest mierne albo nawet zerowe poczucie własnej wartości,przekonanie,że nie jesteśmy warte miłości....Więc ja zaczynam od pracy nad tym,by jednak siebie polubić,pokochać,zaakceptować....Co możemy zrobić,by budować siebie od nowa....?Ja otaczam się ludźmi,na których wiem,że mogę liczyć, ludźmi,których krytyka mojej osoby,mojego zachowania nie wynika ze złośliwości i chęci dowalenia mi,ale z troski...uczę się spędzać czas sama ze sobą....rozwijam w sobie nowe zainteresowania,pasje....dbam o siebie,rozpieszczam się....no i terapia,nie wiem czy sama dałabym radę...
Co jeszcze...? Co wam pomogło stanąć na nogi i stać się osobą niezależną od nikogo ? Co można konkretnego jeszcze zrobić,by ten ostatni chory związek był rzeczywiscie tym ostatnim...?
joanka34
 
Posty: 180
Dołączył(a): 26 paź 2008, o 11:03

Postprzez isiaaa20 » 1 kwi 2009, o 10:47

widzę, że takich ludzi jak ja jest więcej
stary związek nauczył nas przecież wiele- zachowania faceta, który by się nade mną znęcał poznam na km. Teraz czytam książke: dlaczego męźczyźni kochają zołzy?
i wiesz co? mimo, że jest z przymróżeniem oka
to wiele rzeczy się nie sprawdza
nie wolno być popychadłem.
Rozpieszczaj się masz rację, dbaj o siebie, rób to co lubisz, wychódź z przyjaciółmi
Jesteś dojrzalsza o wiele doświadczeń i po prostu więcej się nie wolno dawać jakiemuś pajacowi, który bedzie przelewał na Ciebie swoje kompleksy.
isiaaa20
 

Re: Tym razem będzie inaczej !

Postprzez ewka » 2 kwi 2009, o 06:31

joanka34 napisał(a):Więc ja zaczynam od pracy nad tym,by jednak siebie polubić,pokochać,zaakceptować....

BARDZO dobry początek!!!!!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Jaga » 6 kwi 2009, o 15:04

Witajcie, niedawno znalazłam ten portal i własnie się tutaj zalogowałam. Kiedy czytałam różne posty tutaj, to było dla mnie bardzo pokrzepiające i po raz pierwszy w życiu poczułam, że nie jestem sama, że wiele osób ma podobne doświadczenia. Jeśli chodzi o "chore" związki to mam kilka takich za sobą. Właściwie zawsze mialam problemy ze zbudowaniem normalnego, szczęśliwego związku, co jest związane z moim niskim poczuciem własnej wartości. Po tym jak zakończyłam ostatni z takich związków, który trwał ponad 4 lata i doprowadził mnie do stanu niemal kompletnego załamania, poczułam ogromną ulgę i powiedziałam sobie nigdy więcej. Krok po kroku odzyskiwałam siły, uczyłam się patrzeć na siebie bardziej przychylnym okiem, większego optymizmu, wiary w siebie. Zaczęłam rozwijać swoje zainteresowania, uprawiać sport, więcej czasu poświęcałam samej sobie, sprawiałam sobie jakieś drobne przyjemności, starałam się cieszyć z rzeczy małych, doceniać każdy krok w przód. Niestety po niemal roku, kiedy wydawało mi się, że powrót do starych schematów i błędów już mi nie grozi, kiedy wydawało mi się, że jestem na tyle silna, że ze wszystkim mogę sobie poradzić, zaangażowałam się w związek o bardzo podobnym charakterze. Weszłam w to szybciej niż myślałam. Zanim się zorientowałam siedziałam już w tym po uszy. Zupełnie tak, jakby przeszłe doświadczenia niczego mnie nie nauczyły. Próbowałam zakończyć tą znajomość kilkakrotnie. Jednak za każdym razem nic z tego nie wychodziło. Ciągle targały mną litość, poczucie winy, poczucie, że go potrzebuję, że nie dam rady żyć bez niego, nawet jeśli życie z nim wcale nie jest szczęśliwe. Wściekałam się na siebie za to wiele razy. Niedawno rozpoczęłam terapię. Mam nadzieję, że ona pomoże mi w dojściu do sedna moich problemów. Wierzę również w to, że uda mi się w końcu zakończyć ten toksyczny związek, w którym tkwię już zdecydowanie za długo. Obecnie zachowuję pewien dystans z moim facetem. A że nie mieszkamy razem to nie jest to takie trudne. Więcej czasu spędzam sama ze sobą. Maleńkimi kroczkami posuwam się naprzód. To szalenie trudne. Często mam doły. Ale powoli uczę się walczyć z tym. Dokładnie tak jak napisałaś Joanko, staram się siebie polubić, pokochać, zaakceptować. Zakładam, że kiedy trochę lepiej poczuję się sama ze sobą, kiedy nauczę się kochać siebie, to wtedy znajdę siłę, żeby zakończyć związek z facetem, który tak naprawde mnie unieszczęśliwia.
Pozdrawiam Was wszystkie
Jaga
 
Posty: 68
Dołączył(a): 6 kwi 2009, o 13:21
Lokalizacja: WLKP

Postprzez Księżycowa » 6 kwi 2009, o 20:07

Udało mi się wyjść z takiego związku kilka dni temu... Jestem teraz w martwym punkcie, bo przypominają mi się wszystkie najlepsze chwile i czuję się winna temu rozpadowi. Ale powiem Wam, że warto przeczytać książkę ,,Kobiety, które kochają za bardzo". To dzięki osobom tutaj z forum udało mi się dostrzec parę spraw i ,,obudzić się". A książka pomogła mi się w tym utwierdzić i mocno otworzyła mi oczy. Mam ochotę do niego zadzwonić, odezwać się, ale coś podświadomie mi nie pozwala i trzymam się tego jak najmocniej potrafię. Z jednej strony zdaję sobie sprawę, że to wszystko, w co się wpakowałam nawet się nie spostrzegając, to z powodu moich zaburzeń emocjonalnych, które są w strzępkach. A z drugiej targają mną wszystkie możliwe emocje. Może nie jestem zbyt wiarygodna w tym, co napisałam, ale zgadzam się, że musimy mocno wzmocnić swoje poczucie wartości, pokochać siebie i przede wszystkim zacząć się szanować. Ja oprócz rozpieszczania staram się po prostu coś planować, dać sobie samej nadzieje i pokochać słońce i wiosnę, które teraz pojawiły się dla mnie za wcześnie. Staram się dostrzec piękno wszystkiego bez niego. Przyznam, że to cholernie trudne, bo rok temu w tym czasie on pokazał mi wszystko w najbardziej kolorowych barwach na ziemi. Nigdy w życiu nie byłam tak szczęśliwa i tak się nie czułam. Za jakieś kilka miesięcy odebrał barwom kolor i pomalował na szary i tak brutalnie odebrał wszystkiemu szczęście i znaczenie. Boli jak cholera... I czuję, że mimo iż wiem jaki jest schemat, muszę to przecierpieć, zrozumieć i poukładać, bo po prostu mnie skrzywdził, a wiemy, że krzywda ze strony osoby, którą kochamy i na której nam zależy boli najbardziej... :(

Może nic nie przekazałam konkretnego, ale jakoś tak nie mogłam się powstrzymać, żeby napisać...
Księżycowa
 

Postprzez joanka34 » 6 kwi 2009, o 21:04

Myślę,że pierwszy krok do zdrowienia to uświadomienie sobie, co powoduje,ze wchodzimy w takie układy......zawsze to jakis początek,prawda ?
Jaga- jak ja Cię rozumiem ! za każdym razem gdy mój chory związek kończył się,obiecywałam sobie "nigdy więcej"....a potem mijał miesiąc,rok, po czym wchodziłam znowu w kolejne gówno.....teraz właśnie wyszłam z kolejnego układu....czekałam 3 lata aż mój partner określi się kim tak naprawdę dla niego jestem.....nie doczekałam się niestety i znowu mam wrażenie,że jestem w punkcie wyjścia,tyle tylko,że starsza o kilka lat :(
Praca nad sobą,nad zmianą schematów (w które jestesmy uwikłane od wielu lat)nie przyniesie efektów od razu....to jak z nauką czegokolwiek,jeden krok do przodu,dwa do tyłu.....ja wiem,że taki powrót mimo starań do starych zachowań moze powodować poczucie winy, załamanie,wstyd...z drugiej strony myslę sobie,ze powinnysmy dawać sobie przyzwolenie, akceptować to,ze nie zawsze jest z górki,a na pewno nie karać siebie za to. Rcazej skupić sie na drobnych sukcesach :)
Kasiorek43- wspomniałas o planach....to jest też coś czego można chwycić się, zająć tym swoje myśli....ja przymierzam się do wielkiego remontu mieszkania,więc kolejne 2 miesiące mam z głowy :) powiedz jakie są teraz Twoje plany?
joanka34
 
Posty: 180
Dołączył(a): 26 paź 2008, o 11:03

Postprzez Księżycowa » 6 kwi 2009, o 21:27

Joanko to się jednoczymy, bo ja też zamierzam remont, ale tylko pokoju :) . Później chciałabym raz jeszcze zacząć liceum uzupełniające. Tym razem już bez niego, chociaż będę go widywać na korytarzu pierwszy rok :? . Nie wiem jak dam sobie radę. Dobrze, że do września tyle czasu. Może uda mi się jakoś pozbierać.

Póki co jestem tym wszystkim wykończona. Muszę załatwić jeszcze jedną sprawę związaną z nim po części i iść za miesiąc do remizy. Mam nadzieję, że go nie spotkam... Chociaż wystarczy, że wejdę do miejsca, z którym przecież mam tyle wspomnień.

Póki co tylko tyle. Daję sobie czas na dowartościowanie się, żeby to wszystko znieść jak przyjdzie pora. Chciałabym, żeby mi się już tyle rzeczy z nim nie kojarzyło. Święta, święconka, lato... Czuję się strasznie rozbita, opuszczona, chociaż to ja to zakończyłam, i zraniona. Mam problemy w domu i wszystko mnie przerasta. Mam nadzieję, że mimo wszystko znajdziemy siłę, by to wszystko jakoś przetrwać...
Księżycowa
 

Postprzez matylda » 7 kwi 2009, o 11:34

Ja również postanowiłam sobie, że następnym razem będzie inaczej. I chętnie przyłączę się do akcji "zdrowy związek".
Dużo czytam, staram się wyciągać wnioski. "Kobiety które kochają za bardzo", "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy", "Jak będąc kobietą w dowolnym wieku zepsuć życie sobie i innym", "Biegnąca z wilkami", "Kobiety są z Wenus, mężczyźni są z Marsa", itd.to tylko niektóre lektury, które dają do myślenia.
I wszystko jest niby logiczne.
Problem pojawia się wtedy, gdy w grę wchodzą emocje. Wtedy logika gdzieś znika...
Tak naprawdę to dużo pracy przede mną / przed nami :) Ale chcę!

Trzeba się czymś zająć. Ostatnio mam bzika na punkcie zdrowego stylu życia i mam zamiar to kontynuować. Przygotowuję sobie jakieś zdrowe cuda do jedzenia, na które nie mogłabym sobie pozwolić będąc z nim (bo za zielono...)
Wróciłam do roweru. Mam też zamiar znów zacząć biegać rano przed pracą. Takie "zmęczenie" na pewno na mnie wpłynie pozytywnie i poczuję się lepiej :)
W weekend majowy może jakieś SPA - a co, trzeba sobie dogadzać :)
Myślę również o studiach podyplomowych od października.
Zrobiłam sobie tzw. target listę - i małymi kroczkami chcę te cele realizować, bez względu na to czy będę z kimś czy sama.

Wydaje mi się, że najwyższy czas zacząć cieszyć się z sukcesów (i tych małych i tych większych). I co najważniejsze, poczucia własnej wartości nie uzależniać od zdania innych, od tego co on, ona lub oni powiedzą!
Przecież to że jestem sama nie oznacza że jestem gorsza, prawda?

Pozdrawiam Was serdecznie i trzymajmy się razem - a uda się na pewno :)
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez joanka34 » 7 kwi 2009, o 18:47

Matylda, a wiesz,ze i ja planuję wyjazd do SPA, no i też mam bzika na punkcie zdrowego jedzonka :)przyrządzam sałatki,piję sok z marchwi i jem tylko ciemne pieczywo :)
Taaa, czytamy mądre książki, jesteśmy coraz bardziej uświadomione,ale gdy pojawiają się emocje, przegrywamy....Nie może być tak,że to one nad nami panują....ja ze swoimi rozmawiam, przestawiam je na właściwie dla nich miejsce,a więc nie z przodu:)
Od początku roku prowadzę zeszyt,w którym każdego dnia,choćby nie wiem jak był do d...wyłapuję dobre chwile i zapisuję je...czasem gdy wydaje mi się,że nie było nic dobrego,na siłę wyszukuję drobiazgi,nawet to,że ugotowałam pyszną zupę :)
Z dobrych książek polecam "Koniec współuzaleznienia"
joanka34
 
Posty: 180
Dołączył(a): 26 paź 2008, o 11:03

Postprzez matylda » 7 kwi 2009, o 21:01

A ja mam inny sposób.
W poprzednim "związku" (zdecydowanie toksycznym) pisałam pamiętnik, gdzie zapisywałam wszystkie jego wpadki, to co mi zrobił, jak mnie krzywdził, itd. Kiedy miałam doła, otwierałam i czytałam. Heh, tak naprawdę mogłabym otworzyć na jakiejkolwiek stronie - bo koleś ranił mnie codziennie. Po przeczytaniu pamiętnika wszelkie doły przechodziły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Patrząc z perspektywy czasu nie mogłam uwierzyć, jak to możliwe, że pozwoliłam się tak traktować. Później nawet nie mogłam tego czytać. Pojechałam na wieś i spaliłam pamiętnik, kartka po kartce, u babci w piecu :twisted: Było to symboliczne pożegnanie z przeszłością! Symboliczne, ale jakże udane! Myślę, że to dobry sposób, żeby wyjść z toksycznego układu, jeżeli jakimś cudem (bo tego nie chcemy) w nim się znajdziemy. I dobry sposób, żeby kolejny raz nie dać się tak traktować!

Joanka, jak lubisz eksperymenty kulinarne, to mam fajny przepis na kiczeri - prosto z Indii :lol: Zawsze to jeden wieczór z głowy :D
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez julkaa » 7 kwi 2009, o 21:14

Dołączam się do Was, dziewczyny!
Tym razem bedzie inaczej! :P
Najpierw JA, potem długoo dłuuugo nikt ;) a potem On:P
Minęło jakies poł roku od zakonczenia mojego poprzedniego toksycznego związku.
Duzo czytalam. Duzo pracowalam nad soba. Bez terapii, ale bylam pare razy u psychologow.
Poznałam kogos. Spotykamy sie. Zaczynam od początku.
Mam nadzieje, ze jest inny niz wszyscy moi byli. Ze tym razem umiem odroznic ziarno od plew ;) Ze on naprawde jest NORMALNY (bo taki mi sie wydaje).
Nie pozwole na nic z tych rzeczy, na jakie godzilam sie 'w imie milosci'.
Jestem bardziej wymagajaca wobec niego. Wobec siebie wymagam glownie cierpliwosci, dystansu, opamietania, spokoju.
Z jednej strony sie boje, ze znowu wpadne w polapke, z drugiej wiem ze inaczej patrze na ten zwiazek. zupelnie inaczej do niego podchodze. mam nadzieje ze sie uda
Zyczcie mi powodzenia:D
Bardzo bede wdzieczna ze ewentualne rady/przestrogi jak robic/nierobic by stworzyc zdrowy zwiazek
:buziaki:
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez matylda » 7 kwi 2009, o 21:22

Julka! No to powodzenia! Z całego serducha! :)
A jak coś złego, ew. podejrzanego, będzie się działo (odpukać) - pisz.
Jak będzie dobrze - też pisz ;)

Jesteśmy silniejsze niż nam się wydaje - damy radę!
Wszystkie razem i każda z osobna!

:buziaki:
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez ewka » 7 kwi 2009, o 22:12

Jakie waleczne jesteście, Dziewczyny! Strasznie mi się to podoba :oklaski:
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 7 kwi 2009, o 23:43

Podoba mi się pomysł a tym pamiętnikiem :) . Tylko chyba szkoda trochę zeszytu na takie rzeczy :twisted: . He he.. Chyba zamówię sobie jakąś książkę z których wymieniała matylda... Jeszcze jedna mi nie zaszkodzi a ,,Kobiety...." otworzyły mi bardzo oczy. Nie wiem czy słyszałyście może o książce ,,Mój demon" Jeśli tak, to jakie są Wasze opinie na jej temat? Z tego, co wiem, to jeszcze nie można jej kupić w sklepie, tylko telefonicznie, bo dopiero została wydana. Mnie się wydaje warta przeczytania a Wy jak sądzicie?
Księżycowa
 

Postprzez matylda » 8 kwi 2009, o 08:34

Osobiście nie słyszałam o tej książce, ale spróbuję dowiedzieć się czegoś - w końcu od czego jest net ;)

I chętnie poczytam - mam sporo wolnego czasu... ;)
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 315 gości

cron