...żal do niego...wypominanie...

Problemy z partnerami.

Postprzez salome » 18 mar 2009, o 12:12

---------- 10:29 18.03.2009 ----------

....zacznę od tego, że może sama nie jestem święta. Mam w sobie wiele żalu, który czasem się ujawnia i wtedy kłóce sie z moim partnerem. Nie są to moze awantury, lecz prowokuje, chodze zla. Wymyslam niby inne powody, lecz zródłem wszystkiego jest tak naprawde zal do niego, jego rodziny. Wyjasniane bylo 1000- ce razy, lecz zawsze on mowi, "bo ty, bo to ty, pierw ty przepros, ty zrobilas zle". Zawsze mnie o wszystko obwinia. Nigdy nie jest winny on i nikt z jego bliskich. W kłótniach wypomina mi, ze przeze mnie prxzestał odzywac sie z bratem. Choc to jego brat ublizal mi, gdy byłam w ciąży. To takie błędne koło. Od nowego roku prawie sie nie kłócilismy. Jesli jednak dochodzi do zgrzytu, to wszystko potrafi mi wypomniec. Umie nawet do mnie powiedziec, ze dosunie mi kopa. Zadne rozmowy z nim o poprawie zwiazku, o zrobieniu czegos dla poprawienia wiezi nie pomagaja. Bo mowi wtedy "ze wymyslam". Oj boli to bardzo. Mamy malenkie dziecko, a ja czuje ze przestaje go kochac, bo nie czuje przy nim bezpieczenstwa psychicznego ( ze mi ufa, wierzy).
Calymi dniami jestem w domu z dzieckiem. Kiedy sie nim zajmuje jestem szczesliwa. Kiedy jednak pomysle o swoim zwiazku, łzy płyną mi z oczu. Czy jeszcze kiedys bedziemy sie kochac...
Czy ktos z was był może w podobnej sytuacji? Czy możecie w jakiś sposób mi pomóc?

---------- 11:12 ----------

Bardzo prosze, abyscie napisali swoje zdanie. Co zrobilibyscie wczuwając sie w moją sytuację.
salome
 

Postprzez ewka » 18 mar 2009, o 12:30

Ładny początek, witaj w klubie nieświętych;)

Trochę chaotycznie piszesz i dlatego strzelam... może się okazać, że to ślepaki... bo na przykład zupełnie nie rozumiem, co robi między Wami jego rodzina? Oczywiście są i muszą być, inaczej być nie może – ale obok, nie między. Dlaczego to jest źródłem Waszych kłótni, Twojego żalu i ciągłego odgrzewania, to nie mam pojęcia. Przecież oprócz tego (tej rodziny) jesteście Wy... ze wspólną kolacją, spacerem, wspólnymi sprawami, tematami, planami, nadziejami... z Twojego wpisu wynika, że nie ma nic – jest jego zła rodzina, dziecko i burczący on.

Co znaczy „poprawianie związku”? To znaczy ja wiem, co to jest poprawianie... ale co jest w Waszym związku złego? Co jest między Wami (Tobą i nim, ale nim bez rodziny) złego, wymagającego poprawy?


Calymi dniami jestem w domu z dzieckiem.

To piękne... a nie masz chwilami dość? Nie masz ochoty wyskoczyć gdzieś sama? Do przyjaciółki? Kina? Lub choćby na 2-godzinny spacer?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez tenia554 » 18 mar 2009, o 13:42

Oj Ewcia tak powinno być jak piszesz,ale niestety nie zawsze,bo w moim życiu też uczestniczą bracia i siostry mojego męża,chociaż rzadko się widujemy.Wszystko jest przez ze mnie np. że nie składają mu od lat życzeć z okazji urodzin czy imienin ,nie dzwonią,nie zapraszają.Natomiast oni chętnie by przyjeżdżali do nas no poprawka do swojego brata.Jest to dziwna rodzina,która nie uznaje synowych ,szwagierek itd, rodziną są oni.Nie ma między nimi żadnej więzi lecz przynależność , jest rywalizacja ,współzawodnictwo kto ma więcej.Tonącego się kopie,bogatszemu się zazdrości.No cóż różne rodziny są różne.

Salome nie wiem jak jest u ciebie,ale przyjrzyj się jego rodzinie.Dlaczego twój mąż jest tak od nich uzależniony.Bo zgadzam się że powinno być WY i ONI,
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez ewka » 18 mar 2009, o 14:47

Zawsze trzeba iść w stronę "powinno":))

Rozumiem, Teniu... różnica jest jednak taka, że Twój mąż sam na swoją rodzinę psioczy - u Salome jest jakby odwrotnie. Myślę, że to duża różnica.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez salome » 18 mar 2009, o 15:45

No więc tak.

1.Ewka. Mam naprawdę ochotę wyjść gdzies sama. Jednak nie mam takiej możliwości. Moje dziecko z nikim nie chce zostać na dłużej. Jeszcze z moja mama zostanie. Wiec zostawiam z nia, kiedy muszę coś załatwic. Z tesciową dziecko nie chce zostać, płacze strasznie, nie da rady uspokoić. Kiedys myslalam, ze ona mi troche pomoze, bo lubi dzieci i pilnuje dzieci znajomych. No ale to juz wina dziecka mojego ze nie chce. Jak dziecko bylo malenkie to zostawilam z 3 razy z nia, ale pozniej nasluchiwalam sie tyle, ze sie np czegos najadlam i dziecko mialo kolke, albo ze za malo pokarmu udaje mi sie odciagnac, ze druga synowa to wiecej....itp. Takze zrwezygnowałam dla swietego spokoju. Partner nie zostanie z dzieckiem, bo pozno wraca z pracy i uwaza ze wowczas nalezy mu sie odpoczynek...
Pochodzi z rodziny, gdzie kobieta jest od garów i uslugiwania, a mąż od pracy i pozniejszego siedzenia przed tv. Żona ma cicho siedziec i nie denerwowac.

2. jego rodzina jest miedzy nami, bo byly rózne awantury. Tez wystepuje rywalizacja miedzy rodzenstwem, choc wewnetrznie uwazaja ze brat za bratem by w ogien skoczyl, to czesto bywa ze jeden drugiego w łyzce wody by utopil. No i nie lubia mnie tam poprostu. I chociaz jestem mila i sympatyczna, to juz mam u nich opinie. Oni w moich oczach sa również na spalonej pozycji. Partner jest czesto pomiędzy "młotem a kowadłem"
A mnie wpienia jak slysze o jego mamusi, ale to juz chyba tradycyjna historia "synowa i tesciowa".

3. Pomiedzy nami jest fajnie, kiedy daje narzeczonemu ogladac telewizje i nie przeszkadzam. Podam obiad, zmyję i zrobię kanapki do pracy. Ja jednak moge to wszystko robic, ale czuje ze sie wypalam w tak młodym wieku. Mam wyzsze wyksztalcenie i nie chce by moj swiat zamykal sie na gotowaniu. Chce mezczyzny do dyskusji, chce spaceru, milosci. Partner na to mowi, ze mogłam sobie znalezc romantyka ze mam za duze wymagania. No faktycznie...ogromne...
salome
 

Postprzez ewka » 18 mar 2009, o 16:50

No więc tak;)

1. 3. Rozumiem - baba jest od prania i sprzątania, a chłop jest od tego, żeby był. To myślenie trzeba zmienić i pewna jestem, że trzeba to zacząć robić jak najwcześniej, bo im dalej, tym bardziej w to przekonanie wrośnie i będzie Ci trudniej cokolwiek wyegzekwować. Tak nie powinno być. Zaczynacie wspólne życie, dużo się zmieniło, więc w tym zawirowaniu to też musi się zmienić... to jest Wasz czas zmian. Prośby i rozmowy mogą nie zadziałać (no bo "wymyślasz") - więc trzeba sposobem... w końcu on z dzieckiem też może zostać, prawda? Wyjdź do sklepu i wróć za pół godziny, godzinę. Wyjdź do apteki. Niech będzie jakaś konieczność (nawet coś se wymyśl). A jeśli dzieciątko jest maleńkie, to może trzeba poczekać, ładnie się przygotować, zaplanować... i realizować. Niedobrze, kiedy widzi Cię tylko w domu i przy dziecku. Nie wiem, czy jego to zmieni w romantyka i takiego mężczyznę, jakiego byś chciała... ale jeśli zaczniesz trochę żyć swoim życiem i trochę "uciekać" - możliwe, że go tym zmobilizujesz. Bo tak, jak piszesz, to zbyt ciekawie nie wygląda... musiałabyś też wiedzieć, czy z takim jak jest chcesz być, czy masz siłę na niego takiego właśnie, czy masz siłę walczyć o swoje, czy dasz sobie (i Wam) jakiś czas, po którym... no bo przecież nie musisz z nim być.

2. Ja też mam teściową;) Na dodatek teściowa ma 3 córki, więc... ups, szkoda gadać. Oczywiście, że nie raz i dwa było niemiło, bo... jakiś czas mieszkaliśmy u niej, więc sprawdzała w jakiej wodzie piorę (a nie za zimna? a nie za ciepła? a nie za mało?), co wrzucam do garnka, jak prasuję, jak nie prasuję... naprawdę szkoda słów... tylko że ja to miałam w nosie. Wiedziałam, że ani ona mi matki mojej nie zastąpi, ani ja jej córek... więc trzeba żyć w jako takiej symbiozie i tyle. Piszesz, jakie są miedzy nimi relacje... ja myślę, że to jest naprawdę sprawa między nimi i spokojnie możesz mieć to w nosie. Nigdy nie lubiłam, gdy mąż najeżdżał na moją rodzinę (zaraz się jeżyłam, choć nie raz miał rację)... z tego też powodu starałam się nie najeżdżać na jego rodzinę. Czas swoje zrobi i tak pokaże, ile kto wart i jaka jest naprawdę ta prawda. To nie są problemy do rozstrzygania, przyznawania komuś racji, bądź nie. Niech się kula.

Alem się rozgadała;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez salome » 18 mar 2009, o 18:01

---------- 16:36 18.03.2009 ----------

Ewus (jesli mogę się tak zwracac), te kłótnie to nie do konca tak tylko miedzy nimi, tez byłam zamieszana. Chcialabym jednak zamknac juz tamten rozdzial kłótni i niesmaków z jego rodziną. Czas juz nie raz pokazał kto jaki jest, ale sympatie i antypatie i tak zamykały oczy coniektorym członkom rodziny...

I masz racje, powinniśmy byc "my" i "oni". Oni są lecz, to my, nasza milosc powinna być podstawą.

Moj partner nie daje mi poczucia bezpieczenstwa. Nie moge byc pewna, ze gdy podejme z nim rozmowe, nie zrani mnie, nie powie ze jestem nienormalna, ze sie czepiam. Nie moge byc nigdy pewna, ze wstawi sie za mna jesli dojedzie do odmiennych poglądów z kimkolwiek, czy sprzeczek.
Podam przykład: wczoraj wieczorem mowie "w twoim kubku robie sobie herbate" dostaje gburowata odpowiedz "rano ma byc umyty!!!!". Do diabla jest w domu 6 jednakowych kubków, tylko z innymi obrazkami, jego byl pod reka nie zwrocilam uwagi, zrobilam herbate. Przeciez moze wziac inny.
Nie mozemy sie dogadac.
Nie moge sie doczekac, kiedy dziecko podrosnie, juz tak łatwiej bedzie mi je gdzies zabrac, pochodzic po sklepach, pojsc do znajomych, oderwac sie od tej monotonii.

---------- 17:01 ----------

Skorzystam z rady i bede zyła swoim zyciem...moze go to zaciekawi.
salome
 

Postprzez joanka34 » 18 mar 2009, o 18:24

Skoro jak piszesz, Twój mąż jest takim tradycjonalistą i rola zony w jego oczach sprowadza sie tylko do usługiwania mu i siedzenia w domu, to w momencie gdy zaczniesz bardziej żyć dla siebie, raczej mu się taka zmiana nie spodoba...bo on nic z tego nie będzie miał,wiesz, a takim sensie egoistycznym...może poczuć sie nawet zagrożony i zazdrosny...
Ale to już powinno być tylko jego problemem,a Ty rób swoje :) pozdrawiam
joanka34
 
Posty: 180
Dołączył(a): 26 paź 2008, o 11:03

Postprzez mała20 » 18 mar 2009, o 23:02

ja z moim partnerem miałam czarne miesiące ale jednak wróciliśmy do siebi i jest między nami na szczęście dobrze .. no ale kurczę czuje to co ty nie to że jestem znudzona córką ale zmęczona szarą codziennością jestem młoda chcę trochę czasami wyjść .. wiem wiem mogłam pomyśleć zanim dziecko zrobiłam no ale jest tyle matek co cieszy się z macierzyństw i dalej się odpręża .. próbowałam mu to wytłumaczy ale on jakoś tak woli w domu posiedzieć bo moze spokojnie pwko wypić a ja to co też mi się należy coś chociaż by wypad do znajomych .. myślałam też że to nie wporządku z mojej strony ale widzę że to normalne ni tylko ja tego chcę odpocząć od codzienności... a co do tej rodziny to cięzko mi powiedzieć bo mi się moja nie wtrąca w sumie to tak jak bym jej nawet nie miała a jego jest sprawiedliwa ale bywały dni że nie mieli racji ale na szczęście jego matka jest dla mnie tak jak matka a nawet i lepiej i na dodatek mieszkamy razem tylko jego ojciec mnie wkurza ale nie tylko mnie jego i teściową też bo jest dosłownie mało mądry a wręcz wcale pozdrawiam
Avatar użytkownika
mała20
 
Posty: 10
Dołączył(a): 14 mar 2009, o 18:43

Postprzez ewka » 19 mar 2009, o 08:16

Oczywiście, że trzeba zamknąć... było-minęło. Najfajniej nam, kiedy nas wszyscy lubią, w całości akceptują i jest słodziutko... ale nie zawsze tak jest. Znajomych wybierasz, rodziny nie;)

Piszesz o tym kubku... no taka niby pierdoła, ale z takich właśnie drobiazgów składa się nasze życie. Faceci (w większości) w ogóle nie zdają sobie sprawy, że to dla nas ważne... chlapnie byle co i za chwilę zapomni, a w nas się to kotłuje. Myślę, że jeśli się właśnie zakotłuje, to trzeba mówić, bo oni powinni wiedzieć... ja mówię (bo mój też czasem burczy)... mówię tak: "nie lubię cię takiego" lub "jakby nie można tego powiedzieć normalnie" lub "a to takie ważne?" lub "a ma to jakieś znaczenie?". Powinni wiedzieć, czego nie lubimy i co nam się nie podoba... można też strzelić focha na 3 dni, ale to nie załatwia sprawy.


Moj partner nie daje mi poczucia bezpieczenstwa. Nie moge byc pewna, ze gdy podejme z nim rozmowe, nie zrani mnie, nie powie ze jestem nienormalna, ze sie czepiam.

No cóż... mężczyźni (w większości) jakimiś super rozmówcami raczej nie są;) Gdybym usłyszała "nienormalna", to zapytałabym, co jest w tym nienormalnego i co w takim razie jest normalne. I dlaczego jest taki kanciasty. Możliwe, że "nienormalna" ma zamknąć usta, bo gadać mu się nie chce lub nie ma żadnych konkretnych argumentów... to Cię natychmiast zamyka - i po sprawie. Więc trzeba drążyć, ale spokojnie, rzeczowo i bez kłótni. Tak uważam i tak robię... i jakoś się sprawdza. Myślę, że to się wynosi z domu... umiejętność rozmowy i wysłuchiwania drugiej strony... jeśli tego nie było trudno oczekiwać, że nagle tak będzie.

Salome, dzieciaczki przez jakiś czas nas ograniczają... jest ciężko, nudno i monotonnie - ale z każdym dniem są większe i mniej zależne od nas, więc o to oderwanie się będzie coraz łatwiejsze. Trzeba przeczekać.

Trzym się;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez salome » 19 mar 2009, o 10:59

Dziękuję za wyczerpujące odpowiedzi. Wykorzystam rady. Mam nadzieje, ze bedzie lepiej.
salome
 

Postprzez ewka » 19 mar 2009, o 14:31

salome napisał(a):Mam nadzieje, ze bedzie lepiej.

Ja też... i bardzo Ci tego życzę :serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 371 gości

cron