Piszę tu bo czuję się bardzo źle, a nie chce już nikogo zadręczać moimi problemami i czuc się tak jak zawsze. Bo problem który mnie dreczy powtarza się niejednokrotnie. Wrecz za każdym razem wszytsko konczy sie tak samo. Otóż za każdym razem kiedy pojawia się w moim życiu mężczyzna i zaczynam czuć ze zbliżamy sie do siebie, a także zacoraz bardziej mi zależy. w pewnym momencie wszytsko sie zmienia, nie odzywa się, nie pisze... a ja zastanawiam się co jest nuie tak, czy coś zle zrobilam , czy powiedzialam .Mam 22 lata i nigdy nie potrafiłam zatrzymać chłopaka przy sobie. Nikt mnie jeszcze nie kochał, a czuję że tak już zostanie na zawsze, że nikt nigdy mnie nie pokocha. A może tak naprawde mnie nie da się kochac. Ostatnio spotykałam się z pewnych chłopakiem , wydawało mi sie ze może się uda. Dogadywaliśmy się, wydawało mi się że dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie. a teraz on milczy. odpowie na strzalkę, czy sms'a ale nie wykazuje juz swojej inicjatywy. CZuję, że mu nie zalezy, a boję zapytać się. Nasza znajomość zaczęła się pół roku temu, tuż przed jego wyjazdem, przez cały jego pobyt, on wrócil i miałam wrażenie że to wszytsko ma sens. a teraz to juz nie wiem, znajać moję życie to pewnie tego brak. Robiłam wszytsko zeby się nie zaangażować emocjonalnie, traktując to jako jakąs wakacyjną przygodę. ale chyab jest inaczej, bo nie ogę przestac o nim myśleć. Nie wiem co mam robić. Najchętniej to chciałabym zasnąć, aby móć obudzić się za jakieś 50 lat, bo nie widzę dla siebie żądnych perspektyw na przyszłość. Moje życie to jedna wielka farsa. a Ja to ktoś kogo nie da się kochać...