JUZ NIE MAM SILY!!!! Prosze pomozcie mi bo jestem na skraju wytrzymalosci..
Kompletnie nie dociera do mojego faceta to, co ja do niego mowie!!!! Nic!! ja jedno on drugie.. kazdy swoje... ja juz nie moge!!!
co prawda czesto sie klocimy.. i chyba to ja czesciej zawiniam.. a powodami zazwyczaj jest cos co mi poprostu sie nie spodobalo albo to co mi w nim nie pasuje...
jednak kiedy probuje z nim rozmawiac i mowic swoje argumenty.. mam wrazenie ze to do niego nie dociera.. i wtedy on zaczyna mowic swoje racje, ktore kompletnie nie maja nic wspolnego z tym co poweidzialam, w zaden sposob nie odwoluje sie do moich slow... ja mam dosc... on twierdzi ze to ja jestem uparta... ale ja naprawde nie staram sie taka byc... poprostu chcialabym, zeby w koncu zaczal mnie slyszec i to co chce mu przekazac...
..gdy zaczynam cos mowic to on reaguje na to w ten sposob, ze ja znowu zaczynam klotnie, albo ze znowu sie jego czepiam, albo wymyslam problemy itd... i juz nie slucha to co mowie tylko zaczyna swoja gadke jak to ja jedyne co potrafie to czepieac sie z byle powodu...
do zawsze we wszytskim mnie przegadywal... nie raz brakowalo mi argumentow... czesto odnosilam wraznenie ze cokowiek bym nie powiedziala, on ma na to swoje zdanie(do ktorego ma przeciez prawo), ale te jego zdanie jest wazniejsze.. mialam poczucie tej gorszej... teraz odbieram to podobnie.. mianowicie ze cokolwiek bym nie powiedziala to on mnie przegada i bedzie dotad gadac az ja "zglupieje" i juz sama nie bede potrafila nic powiedziec...
ojejku... bez sensu pisze... ale nie mam juz sily... czuje sie totalnie bezradna, bo naprawde nie raz staralam sie rozmawiac z nim w rozny sposob... dobierac slowa albo tak ukladac zdania, zeby nie czul sie atakowany a skupic sie na tym jak ja sie czuje, gdy robi cos co mi nie odpowiada...
NIE MAM SILY!!!