Witajcie !!!!!
Pewnie niewiele osób mnie tu pamięta - pisałam na tym forum około 2 lat temu i próbowałam się uporać ze zdradą męża. Minęły dwa lata i incydent się powtórzył - tyle że kochanka tym razem inna. Ktoś tu przede mną poruszył podobny problem...to strasznie przykre, wiem o tym z własnego doświadczenia. Wewnętrznie nie jestem pogodzona z jego odejściem...tęsknię za nim i chciałabym żeby wrócił. A on???? On oczywiście się zarzeka że nie wróci, że mnie nie kocha i chyba nigdy nie kochał, że nasze małżeństwo umarło oraz że składa papiery w sądzie....obecnie jest także na etapie zapoznawania naszej córki ze swoją Panią, czemu jestem przeciwna. Uważam, że na to jest za wcześnie, dziecko jeszcze przeżywa całą sytuację i niepotrzebne mu są dodatkowe atrakcje. Nie umiem sobie poukładać w głowie tego całego szamba, prześladują mnie wspomnienia i myśli o tym jak było cudownie, dręczę się poczuciem winy, ciągle mam nadzieję że on wróci...nie umiem z nim rozmawiać o ważnych sprawach....nie umiem się odnaleźć......(((((((((((((