No wiec sluchajcie, jestem taka wlasnie "biedna zona"
i juz sie pogubilam.Dlatego zalozylam ten watek...Mozna podyskutowac. Na poczatku zeszlego roku urodzilam coreczke. W trzy tygodnie pozniej zajrzalam do kompa mojego meza - tak, ot-sobie - i w historii skype byl grom z jasnego nieba.. Czat milosny z byla dziewczyna sprzed lat 18-stu odnaleziona na NK. Przesylala mu nawet swoje rozebrane zdjecia-w tym nawet organy plciowe.Skopiowalam sobie to nieszczesne "wszystko" na dyskietke i rozmowilam sie z ta Pania telefonicznie. Powiedzialam, ze jak tak bardzo sie kochaja, to moze go sobie zabierac. Ona mnie wysmiala i uznala, ze to byla tylko zabawa. Moj maz stwierdzil to samo. Potem bylo pieklo w domu w wyniku ktorego napisal do niej, ze nie bedzie wiecej utrzymywal z nia kontaktow. Niestety, kontrolowalam dalej sytuacje i wiem, ze ona odzywala sie znowu do niego na e-mail, wiec zemscilam sie i wyslalam czat i jej zdjecia do jej meza. Nawet potem jeszcze raz kiedys probowala sie odzywac do niego, ale i to wyszlo na jaw. Po tym wszystkim byly (dla mnie przynajmniej) dwa miesiace spokoju i... odkrylam, ze moj maz loguje sie na portalu randkowym podajac prawdziwy wiek, oczekiwania itp. Oczywiscie stanu cywilnego nie podal. Wydalo sie przypadkiem, ze o tym wiem i- znowu burza. Ok. polikwidowal. Dwa miesiace spokoju... Nastepny portal i... nastepny.... Wszystko wiem. Jestem sprytna i mam swoje sposoby. Zapytacie po co to robie? Bo on mi nie daje odpowiedzi DLACZEGO TO ROBI???? Moim zdaniem kogos szuka, bo nic innego nie przychodzi mi do glowy. O ironio jednak- wciaz powtarza mi ze mnie bardzo kocha, ze jestem kobieta jego zycia itp. Tylko, ze podszywajac sie pod tego "singla" moze kiedys nim naprawde zostac...bo ja juz mam dosyc.